All mine ( Kuroshitsuji)
Wciąż czujęzapach jego świeżego potu, na karku jego szybki oddech, na ręcewciąż czuję dotyk- jego dotyk. Nie myślę, czuję. Wpatrujęsię tępo w sufit od jakichś kilku minut, a może godzin? Nie wiem.Wciąż nie mogę ochłonąć po tym co się stało. Wtulona wpoduszkę i okryta szczelnie kocem wracam wspomnieniami. Pamiętamokrzyki, jego głos, światła, ludzi wokół, stłoczonych jaksardynki w puszce. Jednak najbardziej w pamięci pozostał mi jegogłos. Tak. On jest najwyraźniejszy. Rozbrzmiewa w mojej głowie.Ach! Nie daje mi spokoju. Wciąż go słyszę, chcę słyszeć, alejednocześnie czuję się jak w paranoi, jakbym odchodziła odzmysłów. Wstałam o trzeciej nad ranem, aby zając sobie jaknajlepsze miejsce, jak najbliżej sceny. Zapakowałamnajpotrzebniejsze rzeczy do małego plecaczka. Otworzyłam drzwi,stanęłam w progu i poczułam ogromne uderzenie porannego zimna.Zdeterminowana do stawienia czoła każdej przeszkodzie-nawetciemnemu i zimnemu porankowi udałam się na przystanek. Czekałamdłuższą chwilę, aż w końcu podjechał samotnie jadący podrodze czerwony samochód, za którego kierownicą siedziała mojanajlepsza przyjaciółka. Z tyłu zauważyłam jeszcze dwienieznajome mi dziewczyny. Przedstawiłam się i pogrążyłam wewłasnych myślach, nie przejmowałam się zbytnio podekscytowanymigłosami wciąż rozbrzmiewającymi we wnętrzu auta. W końcu pokilkugodzinnej jeździe dotarłyśmy na miejsce. Masa ludzikoczowała, aby zdobyć jak najlepsze miejsca, jednak nam udało sięprzecisnąć do samego przodu, aż po bramki zagradzające przejściebliżej sceny. Stanęłam i czekałam. Dziewczyny zaczepiały mnie ipytały czy wszystko w porządku, odpowiadałam twierdząco.Widocznie zrozumiały, że jest to dla mnie ogromne przeżycie, naktóre chcę się przygotować w zaciszu własnej osoby. Czekałam naten koncert od pięciu lat, nie mogłam wprost uwierzyć, że mojewyśnione marzenie ma się spełnić właśnie dziś. Miałam tylkonadzieję, że nie zemdleję na jego widok, że nie stracę anisekundy z tego wspaniałego widowiska. Undertaker tak blisko, zaledwiekilka kroków ode mnie. Coś wspaniałego! Pogrążona tak wewłasnych myślach nie zauważyłam, gdy całe lotnisko, zapełniłosię mrowiskiem ludzi. Czekałam, aż na scenie pojawi się kabina, zktórej szybkim krokiem w zielonym t-shercie a na nim zarzucona białabluzę wyjdzie Undertaker i zacznie "Voice". Tak bardzoczekałam na jego głos, słyszany zaledwie z odległości kilkunastumetrów, tak utęskniony, tak wymarzony. I doczekałam się ! Doteraz pamiętam go dokładnie, każdy wers, słowo wypowiedzianeprzez jego usta... Nawet się nie obejrzałam, a już jednatrzecia koncertu była za nami. Ach! Nie daje mi spokoju. Wciąż gosłyszę, chcę słyszeć, ale jednocześnie czuję się jak wparanoi, jakbym odchodziła od zmysłów. Sny pojawiają się podróżną postacią. Raz jesteśmy tylko przyjaciółmi by za chwilestać się namiętnymi kochankami. Po każdym takim śnie opuszczamnie chęć do wszystkiego. Nagle zdaje sobie sprawę, ze to co wtedyprzeżyłam było tylko chwila. Pięknym momentem, magicznym momentemktóry ukradłam dla siebie z rak Boga. Próbuje jakoś funkcjonowaćale od tego momentu nie potrafię. Przestałam liczyć czas, przestałam interesować się reszta świata był tylko on i tachwila... chwila w jego ramionach, był on... on głaskający mnie pogłowie i byłam ja...ja w tym momencie byłam najszczęśliwsząkobieta na ziemi. Kolejny poranek, znów dzwoniący budzik wyrywamnie ze snu... ze snu w którym byłam ja i on. Uchyliłam leniwiejedną powiekę by zlokalizować to cholerne urządzenie, po momenciebudzik leży już na podłodze, a ja znów opadam na poduszkę. Lecztylko na chwile. Zamykam oczy by ujrzeć jego twarz przed sobą, a pochwili już stoję ubrana przy drzwiach. Naciskam na klamkę, azamykając je spoglądam ostatni raz na ogromny plakat Undertakera znajdujący się w moim pokoju. Wychodzę z domu. Po drodze zakładammoje słuchawki i puszczam " All mine". Wsłuchując się wjego głos wyłączam się i w takim stanie dochodzę do budynkuszkolnego. Siadam w ostatniej ławce tam gdzie zwykle i staram sięnie słuchać szeptów osób nie odrywających ode mnie wzroku.Zdawałam sobie sprawę, ze chodzi im o to co wydarzyło się wtrakcie koncertu. Jednak nie miałam zamiaru się tym chwalić, a tymbardziej opisywać moich uczuć... uczuć których było pełno.Kłębiły się w moim umyśle, sercu jak i w całym moim ciele. Wdrodze powrotnej, powtarzałam tą samą czynność co w drodze doszkoły. Po schodach prowadzących do moich czterech ścian wbiegłam.Pociągnęłam za klamkę, a po chwili już siedziałam na łóżku,włączając laptopa. Wpisałam hasło i czekałam aż system całkiemsię uruchomi. Gdy tylko zniknęła klepsydra przy kursorze myszkiodpaliłam Internet. Tak jak co dzień odwiedziłam oficjalna stronęzespołu Shinigami. Czytałam słowo po słowie, zdanie po zdaniu,linijce po linijce aż nagle zamarłam. Na pierwszej stronie wielkiminapisami widniał napis informujący o poszukiwaniu tajemniczejkobiety z ostatniego koncertu Undertakera. Czyżby im chodziło o mnie?Nie... nie ma na to szans, ale może jednak? Kolejny raz skarciłamsię za takie myśli. Wyłączonego laptopa odłożyłam na stoliknocy, z ciemnego drewna, po czym rzuciłam się na łóżko.Zamknęłam oczy i znów przypomniał mi się koncert, to gdy byłamtak blisko niego, stałam obok na tej samej scenie, stałam w tulonaw jego silne ramiona, a sama delikatnie ręką dotykałam jego szarych niczym srebro włosów. Nawet nie zauważyłam a znalazłamsię w krainie Morfeusza. Ze snu wyrwał mnie rytmicznie bijącyzegar, wiszący nad drzwiami pokoju. Podniosłam głowę i spojrzałamna niego wskazywał 18. Powolnym krokiem zeszłam na dół do kuchnicoś zjeść, a zaraz po tym wyszłam z domu. Spacerowałam pomieście w którym mieszkam i myślałam. Znów myślami byłam przy zielonookim piosenkarzu, jednak nie na długo. Gdy nagle z moichrozmyślań wyrwał mnie pisk zatrzymywanych opon samochodowych zarazobok mnie. Nie przejmując się piskiem opon idę dalej. Przenosząmój wzrok na niebo które świeci się milionem małych błyszczącychelementów zwanych gwiazdami a obok nich znajduje się on ...błyszczący w swej całej okazałości pan nocy - Księżyc. Jestpiękny. Ta myśl przez chwile przebiegła mi po głowie. By pochwili zostać zagłuszoną przez inne. Jednak staram się iśćdalej. Przenoszę mój wzrok na nowo na chodnik po którym dążębez większego celu. Po chwili znów w oddali słyszę ten głos, takdobrze mi znany głos. Nie był on jednak głosem wydobywającym sięz słuchawek w moich uszach. Wiec gdzie on jest? Wyciągam jedną aza chwilę drugą część kabla z moich uczy. Chce się upewnić czyna pewno dobrze słyszę, że to nie był omam słuchowy czy poprostu wydobyło się to z aparatu którego przed chwilą siępozbyłam. Przez chwile nie słyszę nic, jedynie szum drzewrosnących co jakiś czas przy chodniku. Traciłam nadzieje i już zpowrotem miałam włożyć słuchawki do uszu gdy słyszę ten głos, głos wypowiadający me imię. Jego cudowne brzmienie roznosi sięechem po okolicy. Odbija się od pobliskich domków jednorodzinnych iwraca do mnie. Uderza we mnie w raz z chłodnym powietrzem, któreniesie ze sobą wiatr tańczący gałęziami drzew pokrytych zielonąkoroną. Delikatnie wprawia moje rozpuszczone przez cały czas włosyw ruch. Po raz kolejny słyszę moje imię, wypowiedziane w takcudowny sposób. Słyszę w tym głosie nadzieję, ale na co? Słyszędelikatną radość, ale z czego? I znów z kolejnym powtórzeniemtego słowa, dźwięk jest coraz bardziej wyraźny. Do moich uszudociera dźwięk zbliżających się w moją stronę kroków. A jastoję oniemiała. Zamykam oczy starając sobie to wszystkopoukładać. Ale zdaje sobie sprawę, że nie ma na to czasu.Gwałtownie podnoszę powieki, czując zapach tych perfum...perfum,które zdążyłam zapamiętać w przeciągu kilku minut będąc wramionach osoby do której należały. Na piętach obracam się o 180stopni i zostaje pochłonięta przez ten wzrok. Tracę na chwilekontakt z otaczającym mnie światem, by po chwili przerwać kontaktwzrokowy. Moja głowa, opada delikatnie na dół. Po woli podnoszęją ku górze , obserwując dokładnie osobę stojąca przede mną.Zwykle trampki, spodnie z ciemnego dżinsu, skórzany czarny pasekbiała koszula z rozpiętymi guzikami. Moje serce zaczyna bić jeszcze szybciej niż przy kontakcie wzrokowym. Uciekamwzrokiem jak najszybciej w górę, próbując nie myśleć o tym coprzed chwilą ujrzałam. Dostrzegam srebrny łańcuszek na jego szyi,ale także widzę szare włosy. Teraz mam pewność kimjest dana osoba tutaj. I znów nasze spojrzenia się spotykają.Czuje jego ciepłą dłoń na moim policzku i znów słyszę swojeimię :" Anabell, szukałem Cię. " Swój wzrok przenoszę najego delikatnie rozwarte usta. Sama zaś czuje, że moje wargizostały przeze mnie delikatnie przegryzione. Nim się orientuję,trwam w jego objęciach żarliwie go całując. Delikatnie przerywampocałunek by spojrzeć na niego. Czując ciepło na policzkachmiałam pewność że jestem cała pokryta rumieńcem. Bijącezdecydowanie za szybko serce, nie dawało mi odwagi dospojrzenia w jego oczy. Jednak jego ręka którą czuje na moimpodbródku pomaga podnieść mi głowę ku górze. Znów spoglądam wjego oczy. Oczarowana ich pięknem milczę, nie chcąc zepsuć tegoswoimi nie poukładanymi słowami. " Kocham Cię Anabell, takbardzo cię kocham" Słyszę melodyjny szept wydobywający sięz jego ust. Nie dowierzając temu co słyszę, nadal stoję wpatrzonaw niego. I znów kolejny słodki dotyk jego ust czuje na swoichwargach. Tym razem tylko delikatnie je musnął, a i tak wystarczyłoby moje serce jeszcze przyspieszyło tępa. " Kocham Cię Undertaker, tak bardzo cię kocham. " - nim się orientuje powtarzamte same słowa które on kierował do mnie zmieniając jedynie imię.Zapatrzona w jego oczy czekam na jego reakcje. Długo na nią nieczekałam gdyż po chwili wspaniały uśmiech wkradł się na jegotwarz a zaraz potem, byłam połączona z nim w namiętnym pocałunku."Miłość od pierwszego wejrzenia istnieje". To myślktóra już na zawsze zamieszkała w moim umyśle i nie ustanie sięprzypominająca gdy spoglądam na twarze moich dzieci jak i mojegomęża. Undertaker, był właśnie tą miłością. Z pośród tysiącadziewczyn tamtego dnia jego spojrzenie spotkało się właśnie zmoim i tak już zostało.
Od autorki: Witam was moi mili! Jest to zamówienie dla Any. Mam nadzieje, że się spodoba.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top