11. Od początku

— Tęskniłem za twoim głosem Baekkie.

— Cofamy się do początku Park.

— Co masz na myśli? — spytał zaniepokojony, sięgając po kolejnego papierosa w przeciągu ostatniej godziny.

— Wracamy do początku. Nie jesteśmy w związku. Jesteśmy znajomymi.

— To był bardzo ciekawy okres w naszym życiu.

— Mhm.. — mruknął młodszy, sięgając po kieliszek z różowym winem.

— Miło było zabiegać o uwagę tak uroczego chłopca.

— Wtedy jeszcze miałeś dla mnie czas.

— Bo studiowałem.

— Tak.. A później postanowiłeś przejąć firmę i zostawić mnie samego w Daegu.

— Ale przeprowadziłeś się do Seulu.

— Mhmm i mieszkam w tak ciasnym mieszkaniu, że prawie się kończy, zanim się zaczęło.

Starszy parsknął śmiechem.

— Chciałem ci kupić mieszkanie.

— Nie chciałem i nigdy nie będę chcieć twoich pieniędzy.

— To nic złego. Byliśmy już w związku, mogłem je kupić. W centrum. Miałbym bliżej do ciebie.

— To i tak byłoby daleko dla ciebie, ale już nieważne. Zamknijmy ten rozdział.

— Dobrze.

— A teraz.. — odłożył pusty kieliszek i ułożył się w kołdrze wygodnie. — Zaśpiewaj mi kołysankę.— starszy byłby głupcem, gdyby odmówił. Tej nocy młodszy zasnął, chcąc, żeby wszystko było już dobrze.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top