1. Rozmowa

— Miałeś zadzwonić wcześniej.. Jest po pierwszej.. — szepnął sennie.

— Przepraszam kochanie. Miałem dużo pracy.

— Zawsze tak mówisz.

— To zawsze jest prawda.

— Mhm..

— Jak ci minął dzień? — spytał, siadając wygodniej na skórzanym fotelu z papierosem w dłoni.

— Dobrze. Mieliśmy dzisiaj ruch w kawiarni.. A tobie? Jak mniemam pracowicie.

— Tak. Kim sprawiał cholernie dużo problemów. Nic nie szło po mojej myśli.

— Podpisaliście umowę z Wu?

— Przełożyliśmy spotkanie na jutro.

— To znaczy na dzisiaj? — szepnął, przewracając się w łóżku. Od dobrych dziesięciu minut nie mógł się ułożyć.

— Dokładnie. Musi się udać.

— Powinieneś iść spać.

— Nie jestem zmęczony. — wypalił papierosa, sięgając po szklankę z Martini.

— Kłamiesz. Słyszę coś innego.

— I kto to mówi?

— Ja. Osoba, której powinieneś słuchać.

— Ty mnie też powinieneś, więc idź spać.

— Zaśpiewaj mi kołysankę. — próbował się ułożyć, licząc zaraz usłyszeć uspokajający głos ukochanego.

— Dobrze maluszku.

Tej nocy młodszy zasnął, słuchając kołysanki w wykonaniu narzeczonego.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top