Nagi Valk

Kiedy tylko usłyszałam prośbę Ykhar o przyprowadzenie do niej Valkoyna ruszyłam biegiem do jego pokoju. Od razu do niego wbiegłam i sparaliżowało mnie. Po kilku sekundach odzyskałam władze w ciele i wyskoczyłam z jego pokoju. Boże! Widziałam go nago! Schowałam twarz w dłoniach. Przed oczami cały czas miałam jego nagie ciało. Miał niesamowitą rzeźbę. A jego... Przestań o tym myśleć!
— Przepraszam Valkoyn! — zawołałam, czując, że pieką mnie policzki.
— Nic się nie stało Gardienne — odkrzyknął. Po chwili wyszedł z pokoju w pełni ubrany. Ale mimo to ja nadal widziałam go nago. Ten obraz uparcie wracał. Nie mogłam się go pozbyć
— Jeszcze raz cię przepraszam. Powinnam była zapukać.
— Nic nie szkodzi. To tylko ciało — powiedział, posyłając mi lekki uśmiech.
— Ale mimo wszystko powinnam była zapukać. — Odwróciłam wzrok, bo samo patrzenie na niego wywoływało rumieńce. Mimo najszczerszych chęci nie mogłam wyrzucić obrazu jego nagiego ciała z myśli
— Chciałaś coś, czy tak po prostu...
— Ykhar cię wolała.
Skinął głowa i odszedł. A ja głośno wypuściłam powietrze. Teraz będzie mi się to śnić. Tylko jeszcze nie wiem, czy będą to koszmary, czy przyjemne sny.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top