Urodziny Gardzi cz.1

Nie spałam już od kilku minut, ale nie chciało mi się otwierać oczy. Czułam za sobą ciepło ciała Nevry, który obejmował mnie jedną ręką w pasie i było mi tak przyjemnie, że mogłabym tak leżeć cały dzień. Sama obecność wampira sprawiała, że miałam dobry humor i nie mogłam przestać się uśmiechać. Nagle poczułam jego usta na mojej szyi. Zamruczałam z rozkoszy i usłyszałam jego cichy śmiech.
— Dzień dobry, kochanie. Wszystkiego najlepszego — wyszeptał mi do ucha. Pamiętał. Odwróciłam się w jego stronę i pocałowałam go w usta. Kiedy się od niego odsunęłam, zauważyłam, że ma opaskę. Zrobiło mi się trochę przykro, że nie ufa mi na tyle, żeby pokazać mi się bez niej. Postanowiłam jednak tego nie okazywać. Nie chciałam wymierać na nim presji.
— Dziękuję — powiedziałam, głaszcząc go po policzku. Nagle wstał i podszedł do swojego biurka. Wyjął z niego dwie fiolki i odwrócił się w moją stronę. Na jego twarzy nie było wcześniejszego uśmiechu. Przestraszyłam się i uważnie obserwowałam, jak zmierza w moją stronę. Usiadł na łóżku obok mnie i podał mi eliksiry — Nevra... Co to jest?
Uniósł głowę i patrząc na mnie, powiedział.
— Długo się zastanawiałem co dać ci na urodziny. Chciałem, żeby to było coś wyjątkowego tak jak ty. W końcu przyszło mi do głowy, że mogę umożliwić ci powrót do domu i przywrócić pamięć twojej rodzinie. W końcu przeze mnie ją straciłaś. — Spuścił wzrok, a do mnie dotarło, co znajduje się w fiolkach. — Ten granatowy eliksir pozwoli ci wrócić do domu, a ten zielony sprawi, że twoja rodzina sobie to tobie przypomni.
Odłożyłam fiolki na szafkę nocną i wzięłam twarz Nevry w dłonie.
— Kochanie, to naprawdę wspaniały prezent, ale nie skorzystam z niego. Nie chcę cię tracić — powiedziałam i pocałowałam go w usta. Odwzajemnił pocałunek i przyciągnął mnie na swoje kolana.
— Zapomniałem wspomnieć, że eliksir, który przywróci wspomnienia twoim bliskim, sprawi, że zapomnisz o nas. Więc nie musisz się bać. Nie będziesz tęsknić, nie będziesz cierpieć, wszystko będzie tak jakby to, co się tu wydarzyło, nigdy nie miało miejsca. Gardienne, zrobię wszystko dla twojego szczęścia. Wiem, że tęsknisz za rodziną i przyjaciółmi, więc...
Przerwałam mu pocałunkiem. Nie mogłam tego słuchać.
— Nie skorzystam z tego prezentu, Nevra. To fakt, tęsknię za rodziną i przyjaciółmi, ale nie wyobrażam sobie, żebym mogła tak po prostu odejść i zapomnieć o tobie, o nas i o tym, co razem przeszliśmy. Kocham cię i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Nie poradzę sobie sama — powiedziałam i mocno się do niego przytuliłam.
— Ja też cię kocham. Nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo. Gdybym cię stracił... — Urwał, ale potem kontynuował. — Gdybym cię stracił, moje życie przestałoby mieć sens, ale gdyby ktoś zapewnił mnie, że dzięki temu będziesz szczęśliwa, pozwoliłbym ci odejść.
— Teraz jestem szczęśliwa, Nevra — powiedziałam, głaszcząc go po policzku. Uśmiechnął się delikatnie i pocałował mnie namiętnie. Od razu odwzajemniłam pocałunek.
— Skoro nie chcesz tego prezentu to, muszę wymyślić coś innego — wyszeptał mi do ucha, łaskocząc nosem moją szyję. — I nawet mam już pomysł — zamruczał i delikatnie przygryzł płatek mojego ucha, a mnie przeszedł dreszcz. Cieszyłam się, że wrócił mu dobry humor. Nevra zaczął całować mnie po szyi i delikatnie podwijać moją koszulkę. Gęsia skórka pojawiała mi się w miejscu, gdzie mnie dotykał.
— Nie musisz nic robić — powiedziałam, wplatając dłoń w jego włosy i odchylając głowę w bok, żeby dać mu lepszy dostęp do mojej skóry. I jęknęłam cicho, kiedy poczułam, że przygryza moją skórę. — Nie rób mi malinek — wyszeptałam. A on tylko się zaśmiał.
— Nie robię. Może nie muszę nic robić, ale chcę. Tylko... nie będziemy widzieli się do wieczora. Wytrzymasz?
Wzięłam jego twarz w dłonie i spojrzałam mu w oko. Błyszczały w nim iskierki radości.
— Postaram się, ale niczego nie obiecuję — pocałowałam go w nos. Zaśmiał się i trzymając mnie w ramionach, wstał.
— Musimy iść na śniadanie — powiedział i pocałował mnie w czoło, a potem odstawił mnie na podłogę. Szybko się przebraliśmy i poszliśmy do stołówki. Kiedy tylko tam weszłam Karenn rzuciła mi się na szyję.
— Wszystkiego najlepszego moja przyszła szwagierko.
Parsknęłam śmiechem. Nazywa mnie tak, odkąd dowiedziała się, że ja i Nevra jesteśmy razem i mimo wielu próśb nie zaprzestaje tego. Stwierdziła, że i tak prędzej czy później zostanę jej szwagierką, więc musi się przyzwyczajać. Kiedy się ode mnie odsunęła, podała mi ładnie obwiązane pudełeczko.
— Co to jest?
— Sama zobacz.
Niepewnie odwiązałam wstążkę i uniosłam wieko. Zaśmiałam się, widząc, co znajduje się w środku. Nevra zajrzał mi przez ramię i posłał złe spojrzenie siostrze. Karenn dała mi jego zdjęcie, gdy był mały.
— Ale byłeś słodki! — zawołałam, przyglądając się fotografii.
— A teraz już nie jestem? — zapytał, udając oburzenie. Spojrzałam na niego i ucałowałam go w policzek, a potem powiedziałam.
— Oczywiście, że jesteś głuptasie. — Znowu spojrzałam na zdjęcie. Rozczulał mnie widok małego Nevry. — Dziękuję Karenn — powiedziałam i przytuliłam ją.
— Wiedziałam, że ci się spodoba.
Po śniadaniu Nevra prawie natychmiast się zmył, obiecując mi, że przyjdzie do mnie wieczorem. Większość dnia spędziłam w towarzystwie Karenn i Alejaei, które nabijały się ze mnie, że tak namiętnie wpatruję się w zdjęcie z małym Nevrą. Kilka osób złożyło mi życzenia urodzinowe. Byłam niemal pewna, że to sprawka wampira. Wieczorem czekałam na niego u siebie ubrana w czerwoną sukienkę do kolan. Byłam ciekawa, co dla mnie wymyśli. Wiedziałam, że nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać. Miałam ogromne szczęście, że udało mi się trafić na takiego faceta jak on. Nie jedna mi go zazdrości i po prawdzie to ja sama sobie zazdroszczę. Tak jak obiecał, przyszedł. Zlustrował mnie wzrokiem i powiedział.
— Kusisz mnie.
Zaśmiałam się i powiedziałam, obejmując go za szyję.
— Coś ci się ubzdurało, skarbie. — Wyszczerzyłam zęby w uśmiechu, a potem namiętnie go pocałowałam. Odwzajemnił pocałunek.
— Później dostaniesz karę. Teraz idziemy.
— Jaką znowu karę? Za co niby?
Posłał mi rozbawione spojrzenie i powiedział.
— Już ty doskonale wiesz za co.
Prychnęłam i złapałam go za rękę, którą wyciągnął w moją stronę. Szliśmy przytuleni do siebie. Między nami panowała cisza. Ale to nie było niezręczne milczenie. Nam wystarczała nasza obecność. Nim się zorientowałam, byliśmy na plaży. Obok dziwnej skały rozłożony był koc, a na nim stał kosz piknikowy.
— Myślałam, że takie coś nie jest w twoim stylu — powiedziałam, odwracając się w jego stronę i namiętnie go całując.
— Bo nie jest. Ale spędzanie z tobą czasu sam na sam już jest.
Zaśmiałam się i znowu go pocałowałam. Uwielbiałam to. Nevra cudownie całował.
— Zapraszam piękną panią do kolacji.
Roześmiałam się i usiadłam na kocu. W koszyku były same smakołyki.
— Rozpieszczasz mnie — stwierdziłam, biorą kawałek mojego ulubionego ciasta. Nevra potarł nosem moją szyję i powiedział.
— Muszę cię rozpieszczać, bo jeszcze ode mnie uciekniesz. — A potem wziął gryza mojego ciasta.
— Nie musisz się o to martwić. Nigdy się mnie nie pozbędziesz — powiedziałam, kładąc głowę na jego ramieniu.
— A kto powiedział, że chcę? — zapytał i ucałował mnie w nos. Podczas posiłku dużo się całowaliśmy i przytulaliśmy. Po zapełnieniu żołądka ułożyłam głowę na jego kolanach. Poczułam, jak głaszcze mnie po policzku, przymknęłam oczy z rozkoszy.
— Gardienne, to jeszcze nie koniec prezentów na dzisiaj.
Podniosłam się zaskoczona i spojrzałam na niego. Powolnym ruchem złapał mnie za dłoń i ucałował opuszki palców, a potem ułożył ją na zapięciu swojej opaski.
— Nevra... Nie musisz...
— Wiem, Gardienne. Ale nie chcę mieć przed tobą tajemnic. No dalej. Zrób to. Wiem, że chcesz zobaczyć mnie bez opaski. — Posłał mi uspokajający uśmiech i czule pogłaskał po policzku. Drżącą ręką odpięłam ją i pozwoliłam opaść jej na koc. Delikatnym ruchem odgarnąłem mu grzywkę i uważnie przyjrzałam się jego twarzy. Przez jego oko ciągnęła się lekko ukośna blizna. Milczałam zafascynowana tym widokiem.
— Powiedz coś. Proszę.
Jego głos sprowadził mnie z powrotem na ziemię. Ale mimo to nie mogłam wydobyć z siebie słowa. Przybliżyłam się do niego i pocałowałam go w usta. Czułam, jak się rozluźnia i przyciąga mnie do siebie.
— Nawet sobie nie wyobrażasz, jak bardzo się cieszę, że nic się między nami nie zmieniło.
— Kochanie, nie zakochałam się w tobie tylko dlatego, że jesteś przystojny. Zakochałam się w tobie przez twój charakter.
Uśmiechnął się lekko i mocno mnie przytulił. Po kilku minutach podniosłam się i zaczęłam rozbierać.
— Co ty robisz? — zapytał wampir, z uwagą obserwując mój każdy ruch.
— Idę się wykąpać w oceanie. Idziesz ze mną? — zapytałam, kiedy pozbyłam się ostatniego skrawka materiału i ruszyłam w stronę linii brzegowej. Wbiegłam do wody po pas i odwróciłam się w stronę Nevry. Właśnie kończył się rozbierać.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top