Wyznanie prawdy
Weszłam do pokoju Nevry. Poprosił mnie, żebym przyszła do niego, chciał powiedzieć mi coś ważnego. Trochę mnie przestraszył, był bardzo poważny, gdy to mówił. Zastałam go siedzącego w na łóżku z twarzą schowaną w dłoniach. Kiedy usłyszał, że wchodzę, uniósł głowę i spojrzał na mnie. Szybkim krokiem do niego podeszłam i pocałowałam go krótko.
— Cześć kochanie — powiedziałam, siadając obok i przytulając go, ale on nie zareagował. — Co się dzieje?
— Muszę ci coś powiedzieć i coś pokazać. Jeśli po tym, czego się dzisiaj dowiesz, będziesz chciała odejść, uciec ode mnie nie będę cię zatrzymywał.
Zamarłam. W głowie zaczęłam mieć same czarne scenariusze. Ale wiedziałam, że bez względu na to, co Nevra chce mi powiedzieć, nie zostawię go.
— Nevra... — zaczęłam mówić, położyłam dłoń na jego policzku i zmusiłam do spojrzenia na siebie. — Nie zostawię cię.
Uśmiechnął się lekko i powiedział.
— Poczekaj aż skończę mówić. Ale najpierw... — urwał, sięgając do opaski. Nieświadomie otworzyłam usta. Odpiął ją i pozwolił jej opaść. Przez jego oko przechodziły trzy lekko ukośne blizny, kiedy je otworzył, okazało się, że jest białe i ślepe. — Historia tego nie jest jakaś bardzo interesująca. Kiedy tresowałem Shaitana. — Spojrzał w stronę swojego chowańca leżącego na legowisku. — Byłem zbyt porywczy. Chciałem wszystkim udowodnić, że jestem wystarczająco dobry, żeby mieć tak niebezpiecznego chowańca i sama widzisz, jak to się skończyło — stwierdził kpiąco. — Ale to, co chcę ci powiedzieć, dotyczy mojego uciekania przed tobą.
Zamrugałam zaskoczona. Nie byłam w stanie zrozumieć co się z nim dzieje, ani o co mu chodzi.
— Uciekałem, bo bałem się. Nie wierzyłem, że mogłabyś mnie chcieć. Dalej jest mi ciężko uwierzyć, że wytrzymałaś ze mną aż tyle.
Chciałam zaprotestować, powiedzieć, że go kocham i nie wyobrażam sobie nikogo innego na jego miejscu, ale mi nie pozwolił.
— Nie przerywaj mi, proszę. Zawsze odkąd pamiętam, ojciec mówił mi, że jestem do niczego, że nic nie osiągnę, że jestem beznadziejny, że skończę sam, bo nikt nie będzie chciał takiego nieudacznika. Stawiał mi takie wymagania, którym nie byłem w stanie podołać bez względu na to, jak bardzo się starałem. Im mniej potrafiłem, tym więcej wymagał ode mnie ojciec. Nawet nie zauważyłem, kiedy sam zacząłem do siebie wymagać tej pieprzonej perfekcji, chyba weszło mi to w nawyk. Ale z czasem zacząłem mieć dość tego, że nie ważne jak bardzo starałem się zadowolić ojca, on nigdy mnie nie pochwalił. To przez niego zacząłem flirtować. Chciałem w ten sposób odreagować. Nigdy nie chciałem nic więcej od dziewczyn, które podrywałem. Nie chciałem, żeby się ze mną męczyły, żeby musiałby być w związku z takim lebiegą jak ja. Ty miałaś być jedną z nich. Ale nie ulegałaś mi, a im bardziej starałem się cię uwieść, tym bardziej sam się w tobie zakochiwałem. W końcu nie potrafiłem się powstrzymać, nie mogłem dłużej ukrywać, co do ciebie czuję. Myślałem, że kiedy ci to wyznam, a ty mnie odtrącisz, będzie mi łatwiej, ale ty odwzajemniłaś moje uczucia. Z jednej strony niesamowicie się cieszyłem, a z drugiej nie chciałem skazywać cię na siebie. Odejdź ode mnie, uciekaj jak najdalej i bądź szczęśliwa z kimś innym, bo ja nie potrafię dać ci tego, na co zasługujesz — skończył mówić i ukrył twarz w dłoniach. Widziałam, jak drży, on dosłownie trząsł się.
— Nevra, nie zostawię cię — wyszeptałam. Tylko tyle byłam w stanie powiedzieć. Ukucnęłam przed nim i odciągnęłam jego dłonie od twarzy. To, co zobaczyłam, wstrząsnęło mną jeszcze bardziej. Płakał. Nevra płakał. Delikatnie starłam jego łzy i powtórzyłam.
— Nie zostawię cię Nevra. Zakochałam się w tobie i nie wyobrażam sobie, żebym mogła tak po prostu od ciebie odejść. Dla mnie jesteś idealny. Uwielbiam w tobie wszystko. Każdą twoją wadę, każdą zaletę, każdą niedoskonałość, bo one tworzą ciebie, moją miłość, mężczyznę, z którym chcę spędzić resztę życia i u boku którego chcę się zestarzeć. Bardzo chciałabym, żebyś mógł spojrzeć na siebie z mojej perspektywy. Żebyś mógł zrozumieć, jak wiele dla mnie znaczysz i jak wspaniały według mnie jesteś — złapał mnie w pasie i przyciągną do siebie tak, że usiadłam na jego kolanach. Wtulił twarz w moją szyję i wciąż szlochając, zaczął szeptać.
— Dziękuję, dziękuję, tak bardzo ci dziękuję .— Dalej drżał. Delikatnie głaskałam go po głowie i szeptałam, że go kocham i nigdy nie zostawię. Kiedy już się trochę uspokoił, odsunął się lekko ode mnie i powiedział — Jesteś największym szczęściem, jakie mnie spotkało. Jesteś moim aniołem.
Pogłaskałam go po jeszcze mokrym od łez policzku i delikatnie go pocałowałam. Odwzajemnił pocałunek, a potem położył się ze mną na łóżku. Leżeliśmy w milczeniu, patrząc na siebie, ale to nam wystarczało. Liczyliśmy się tylko my i nasza bliskość. Po jakimś czasie Nevra zasnął, a ja niedługo po nim uśpiona spokojnym rytem jego serca
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top