Pielęgniarskie obowiązki

Kiedy usłyszałam otwieranie drzwi, odwróciłam się w tamtą stronę i westchnęłam. Nevra. Znowu. W ciągu ostatnich kilku godzin przyszedł tu chyba z 10 razy. I za każdym razem coś go bolało. A to palec, a to głowa... Zazwyczaj zbywałam go jak małe dziecko, całując bolące miejsce. Byłam niezmiernie ciekawa, co wymyśli tym razem.
— Masz stałego pacjenta — powiedział ze śmiechem jeden z nowych pielęgniarzy.
— Co tym razem cię boli? — zapytałam, podchodząc do niego.
— Usta — powiedział, uśmiechając się szeroko i podchodząc jeszcze bliżej. Całowanie bolących miejsc było jednak złym pomysłem.
— Potrzebuję twoich magicznych warg, żeby uśmierzyć ból— objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie. — Pomożesz mi?
Poczułam jego oddech na twarzy. Uśmiechnęłam się i pocałowałam go. Od dawna chciałam to zrobić. Jednak nie mogłam pozwolić mu wygrać. Delikatnie przygryzłam jego dolną wargę, a on odsunął się ode mnie i powiedział.
— I co zrobiłaś? Teraz boli mnie jeszcze bardziej i potrzebuję więcej twoich leczniczych pocałunków — uśmiechnął się zawadiacko i musnął moje usta, a kiedy nie zaprotestowałam, wpił się w nie namiętnie. Zarzuciłam mu ręce na szyję i odwzajemniłam pocałunki. Chyba jednak pozwolę mu wygrać.
— Nie przesadzasz trochę? — zapytałam, kiedy się od niego odsunęłam. — Cały czas coś cię boli. To dziwne.
— Uwierzysz, kiedy ci powiem, że jestem zazdrosny?
Zachichotałam.
— A teraz według zasady co polizane to zaklepane jesteś tylko moja i już nie mam się o co martwić — powiedział, wystawiając w uśmiechu kły.
— Idiota — powiedziałam, uderzając go w ramię.
— Ej! — krzyknął i nachylił się nade mną i wyszeptał mi do ucha niskim, uwodzicielskim głosem — Wiesz, że według tej zasady ja jestem teraz twój? — Uśmiechną się cwaniacko i pocałował mnie w czoło. — Dziękuję za uśmierzenie bólu moja, piękna pielęgniareczko. Do zobaczenia później. — Musnął moje usta, a potem wyszedł. Pokręciłam głową z niedowierzaniem. Głupek z niego, ale i tak go kocham.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top