Aaron x kanapa (18+)

Hej, na początek małe wyjaśnienie, bo tekst jest bardzo mocny i osoby o niskiej tolerancji głupiego humoru proszę o nieczytanie go XD. Tekst powstał za namową dziewczyn z ML-owego discorda i jest w celach humorystycznych. Zauważyłyśmy, że dużo ilu Aarona znajduje się albo na kanapie albo w jej pobliżu i powstała taka szalona teoria, że Aaron kocha tę kanapę i... No XD.. Nikogo nie chcę tym urazić, a jeśli ktoś poczuł się urażony, to z góry bardzo przepraszam. Nie przedłużając, zapraszam do czytania.


Wszedłem do salonu i natychmiast podszedłem do mojej ukochanej kanapy. Ucałowałem jej ramę i pogłaskałem po podłokietniku.
— Witaj moja piękna. Wiesz, że w końcu jesteśmy sami? Ethan, Eloise i Beliath poszli razem do Moondance. Ivan trenuje z Raphaelem, a Vladimir dogląda swoich kwiatków. Najpierw cię wyczyszczę z ich niewdzięcznego dotyku, a potem... Potem będziemy sami, tylko ty i ja. — powiedziałem, wciąż ją głaszcząc. Natychmiast zabrałem się za jej czyszczenie, żeby była jeszcze piękniejszą kanapą, niż już jest. Kiedy lśniła czystością, rozebrałem się i położyłem na niej. Ciche westchnienie rozkoszy wyrwało mi się z ust, kiedy mój członek dotkną jej obicia. Zacząłem delikatnie poruszać się, ocierając się o nią. Przycisnąłem twarz, do jednego z jej podłokietników, żeby nikt nie usłyszał jak nam razem dobrze. Czułem, jak pod dotykiem jej poduszek mój członek twardnieje.
— Och moja piękna, jesteś niesamowitą kanapą. Wiele ich w życiu spotkałem, ale taką jak ty widzę pierwszy raz. — wyjęczałem, poruszając się coraz szybciej i szybciej mocniej dociskając mojego członka do niej. W końcu podniosłem się i wsadziłem nabrzmiałego penisa między jej poduszki i zacząłem poruszać między nimi. Z przyjemności, której nie da się opisać słowami, odrzuciłem głowę do tyłu, warcząc gardłowo. W końcu nie mogąc się dłużej powstrzymać, doszedłem między jej piękne poduszeczki. Opadłem na nią bez sił i wyszeptałem.
— Jak zwykle byłaś cudowna kochanie. Nie mogę doczekać się następnego razu — powiedziałem i kiedy byłem już, wstanie stanąć na nogi, ubrałem się i ponownie dokładnie ją wyczyściłem, żeby nikt nie odkrył naszego romansu. A następnie położyłem się na niej, wtulając twarz w jej obicie.
— Jesteś cudowna moja kanapo. Kocham cię. I nikomu cię nie oddam. Niech tylko spróbują mi cię zabrać, to gorzko tego pożałują — powiedziałem, przykrywając się kocem. Czule ją ucałowałem i zasnąłem, wciskając się w nią najmocniej, jak tylko potrafiłem.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top