Prawdziwy pocałunek
Pracowałam z Ezarelem nad eliksirem, o który prosiła Miiko. Kiedy go skończyliśmy i miałam już wyjść Ezarel mnie zatrzymał
— Gardienne poczekaj. Chcę ci coś powiedzieć — nigdy nie widziałam go tak poważnego — Ja... od czasu tamtej sytuacji z eliksirem dużo o Tobie myślę i o tym...o tym pocałunku.
— Wreszcie przyznałeś, że to był pocałunek — powiedziałam kąśliwie. Posłał mi spojrzenie, które mówiło „Nie przerywaj mi już nigdy więcej" i kontynuował.
— Nie wierzę w to, co mówię, ale zakochałem się w tobie. Zakochałem się w marnym człowieku — mimo złośliwej wypowiedzi w jego głosie odnalazłam niepewność i strach.
— Ezarelu przypominam ci, że jestem faery — powiedziałam, podchodząc do niego. Nim zdążył zareagować, rzuciłam mu się na szyję i pocałowałam go, najwyżej później na mnie nawrzeszczy. Ku mojemu zdziwieniu i uldze odwzajemnił pocałunek, obejmując mnie w pasie i mocniej przytulając. Kiedy się od siebie oderwaliśmy, powiedział.
— Nie przypominam sobie, żebym pozwolił ci się dotknąć — uśmiechnął się szeroko, gdy to mówił.
— Wypraszam sobie — prychnęłam — Odwzajemniłeś pocałunek elfie — spojrzał na mnie i powiedział, mocno przytulając.
— Głuptas z ciebie.
— Czyli teraz mogę przytulać się do ciebie bez pytania?- zapytałam, spoglądając na niego.
— Zastanowię się moja feary.
— Jesteś idiotą — mruknęłam — Ale i tak cię kocham — dodałam i ponownie go pocałowałam, tym razem również odwzajemnił pieszczotę.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top