Chemia
(Ja tam lubię chemię, ale koleżanka poprosiła mnie o taki wiersz :D)
Pierwiastki w mojej głowie
Chaotycznie krążą sobie.
To koło bez rozwiązania
Na nic wielkie me błagania.
Gdy jakichś schematów się doszukujesz
Już zaraz Ci mówią: Nic nie pojmujesz!
A jak wykwita w tobie nadziei strzępek,
Życie rzuca tobą, daje piąchę w pępek.
Choć się uczyłeś,
Chwil kilka straciłeś,
I tak na sprawdzianie,
Dostałeś piękną banię.
Z czasem liczba punktów się nie zmienia…
Mniejsze są niż lata od twego urodzenia.
I przypominasz sobie gimnazjum czasy…
Trzydzieści na trzydzieści, sześć! Rarytasy!
Bez nauki osiągnięte,
Lecz czasy te zamknięte.
Teraz uczyć się nie umiesz,
Z lekcji nic nie pojmujesz
Marzysz o wakacjach, feriach,
Nie nauczycielki fanaberiach.
Ale co począć można,
Lepsza już piłka nożna.
Szkoły rzucić nie mogę,
Profil zmienię, lub dam nogę.
Dobra, koniec smętnych pieśni
Mam teraz chemię… od siedmiu boleści.
***
Magda:D
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top