38. | Tylko nie w moją konefke!|
- Ja mówię poważnie! - Tupnął nogą. I zrobił się czerwony. Przyznam wyglądał uroczo.
- Ależ ty jesteś słodki jak się złościsz! Ooooo! Jak mały koteczek! - Powiedziałam zauroczona.
- Obiecuję, że jak znowu będę sobą, to tak Cię tak urzadzę, że nie będziesz mogła już siedzieć! - Zagroził.
- A do tego dowcipny! Normalnie wypas! - Krzyknęłam uratowana, gdy nagle zobaczyłam jak krew spływa po nodze Candy'ego. - Hehe, czyje się jak Janusz...
- Co...? Dlatego? - Spojrzał na mnie zdziwiony.
- Heh... Okresu dostałeś... - Mruknęłam rozbawiona. - Krwawisz. - Wskazała na jego nogę. Te zaczął panikować, krzyczeć i z wrażenia spadł że schodów. Szybko weszłam na dół.
- Karolina...?
- Czego? - Zapytałam przerażona.
- Nie obrazisz się na mnie - wstał - kiedy... Zrobię... TAK! - Krzyknął, a potem kopnął mnie w krocze. Gwiazdy mi się pokazały. Momentalnie się zgiełam.
- Zabije... - Wyszeptałam kuląc się.
- No co?! JA KRWAWIE!!! - Krzyknęło.
- Zabije...
- Ta...ta, teraz wybacz idę w krzaki! - I zniknął. Wstałam. Przeklinając tego dziada. Dobrze że dostał tego cholernego okresu. - KURWA!!! NASIKAŁEM SE NA BUTY! AAAA!!! TO LECI NA WSZYSTKIE STRONY!!! NIEEEE! MOJA KIECKA! - Krzyczał jak podtłuczony.
Poszłam do samochodu, a konkretnie przyczepy z naszymi najważniejszymi gratami i moimi ubraniami. Chciałam poszukać jakim szczotek, czy coś, bo nie mam ochoty wracać na strych! Dość mam wrażeń jak na jeden dzień, a jeszcze muszę spędzić noc w tym domu... Ah... Maj laif is wery fajny.
- Karolina! - Obróciłam się w jego stronę, był cały mokry. - Dasz mi jakieś swoje ubrania i ręcznik? Chce iść nad jezioro... I się umyć... - Mruknął z miną srającego kota na pustyni.
- Ah... - Jęknęłam. - Do czego to doszło, że nawet sikać nie umiesz? To cud, że potrafisz samodzielnie oddychać!
- Pff, jakby Tobie zamienili konefke na taki nieokrzesany zraszacz, to był inaczej mówiła! - Krzyknął.
- A co ja mam powiedzieć?! Myślisz, że to przyjemny jak "ktoś" kopnie mnie w tą piepszoną konefke?! - Warknęłam.
- Mi się podobało. - Wzruszył ramionami. Jak ja go... Ją... To nienawidzę! Rzuciłam mu jakieś szamaty i ręcznik, ale przy okazji wzięłam też dla siebie. Bo co?! Może ja też chcę kurwa nad jezioro!
- A daleko jeszcze? - Zapytałam idąc równo z nim.
- Nie, to za tymi sosnami. - Wskazał ręką.
- Aha... A tak w ogóle, to wiesz jak nas przywrócić do normalnego stanu? - Wyjęłam z kieszeni telefon z zrobiłam mu zdjęcie, następnie wysłałam go do wszystkich znajomych, których poznałam z podpisem: Zamienili nas płciami xD A Błękitek sikać nie umie xDDD
Już po chwili dostawałam odpowiedzi zwrotne:
XDDDDD - Jason
😂😂😂 - Jack
Umarłem X,D - Papyt
Wrócę to zdjęcie do Sieci! - Jeff the okres
I wiele wiele innych...
Zachichotałam i schowałam urządzenia. Znów szłam równo z nim.
- Albo to minie z czasem, albo trzeba tego ducha poprosić... Albo trzeba znaleźć syreny, nimfy by ruszyły dupe i nam pomogły - mruknął.
- Aha - mruknęłam cicho aby się nie zaśmiać, dostałam link do strony gdzie ów zdjęcie zastało umieszczone. - O M G... Trzy miliony lajków...
- Co? - Staną i spojrzał w moją stronę.
- NIC!!! - Krzyknęłam.
- Mów! - Warknął.
- Ale... Przecież...
- Mów! - Przerwał mi. Wzięłam głęboki oddech.
- Jesteś sławny.
- Karol... Co zrobiłaś...?! - Podszedł do mnie bliżej.
- Eeee...
I w ten znów pojawił się duch. Ten sam co przedtem.
- Elo - duch się przywitał.
Czy tylko mi się wydaje, że to jest dziwne i pojebane?
- Hej - powiedział Błękitek.
- No siema... - Przywitałam się.
- Dobra, przyznaję się! To ja was zaczarowałam! Ale dlatego, że nudziło mi się jak cholera! Chciałam z was pociąsnąć beke, ale starzy zobaczyli Twoje zdjęcie - wskazała na Błękitka - na stronie internetowej. Wkurwili się. Powiedzieli, że odetnął mi WiFi jeśli was nie przywróce do poprzedniego stanu... Więc... - Pstryknęła palcami i byliśmy normalni. - Nie gniewajcie się... To był tylko żart... A w świecie umarłych jest tak nudno...ah... Tak w ogóle jestem Trish.
- My się nie gniewamy, było nawet ... ciekawie, jestem Zack, Błękitek, Candy... Jak kto woli... A to... - Wskazał na mła. - To Karolina. - Pomachała do niej łapką.
- Uff... Całe szczęście! To ja spadam! - I zniknęła.
- A teraz... - Błękitek spojrzał na mnie z góry wkurwionym wzrokiem. - Pogadamy sobie a "tym" zdjęciu w internecie.
Co mogłam zrobić w takiej sytuacji? Powinnam na spokojnie porozmawiać jak wychowani i profesjonalny ludzie.
ALE JA WOLAŁA PO PROSTU SPIERDALAĆ
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top