36. | Luksusowa chawira B)|





~ Oczami Karoliny, sorry narrator ~

Dotarliśmy do celu bardzo późno więc od razu zasnęliśmy.
Ok, śpię, więc mam dużo czasu, żeby opowiedzieć co tu się właściwie odpierdala. Ehem ehem... Przenieśmy się trochę w czasie... Ej, brzmię jak niedojebana mózgowo?

Tak

Czyli wszystko w normie ^^

~czas: tego pamiętnego dnia, w którym Candy zaczął pierdolić o miłości ~

- Ja... Ja... - Zaczęłam bełkotać bezsensu. Wzruszyłam się, tak bardzo chciałam usłyszeć te dwa słowa, które wychodzą z jego gardła. Ale żeby takie coś?! Łzy mieszkały się z deszczem.

No... I... Wtedy był kiss. Zajebisty, długi, namiętny... Miętowy kiss. Było tak romantiko!
Potem niebieskowłosy zniósł mnie do domu. Przebraliśmy się w czyste i suche ciuchy. I zasnęliśmy wtuleni w siebie. Wszyscy teraz pewnie myślą, że zostaliśmy parą idealną. Tsa... Candy domagał się rozdziewiczenia, ale... Mówię mu, że mam okres, bo mam! (;-;) I nie. Po prostu nie. Nope. Basta. No. Ogólnie...

NAIN! NAIN! NAIN!

A on jako fajny ludek, który drepta po ziemi całkowicie to akceptuje! Dobra... Nie będę kłamać... On... Próbuję to zaakceptować. Stara się być dobrym chłopakiem, i doceniam jego...

- Karolina, wstawaj! - Błękitek mnie zaczęłam szturchać. Otrzymałam oczy.

- NIE WIDZISZ DEBILU, ŻE PRZEPROWADZAM DIALOG WĘWNTTRZNY?! - Warknęłam.

- Eeee...

- Pff! Daj mi jeszcze pięć minut! - Zamknęłam oczy.

- Kobiety... - Wysiadł z samochodu.

Wracając!

... Starania. Po tygodniu postanowiliśmy wyprowadzić się z "Rezydencji Czterech Braci" Co do reszty chłopaków... Oni w końcu znaleźli robię dziewczyny! Puppeter ma Sophie... Jack poderwała Blanke, a co do Jasona to on ma Zuze. Dzięki mojej silniejszej mocy, bo jestem demonem, udało mi się ją "urodzić" wcześniej. Musiałam, zaczęła mi opowiadać o tym, jak bardzo chujowy jest świat. Więc ją stworzyłam i dałam rudemu.

I to tyle!

- SKOŃCZYŁAM! - Wysiadłam z auta. I nagle wisiałam do góry nogami.

- Hehehehe - zarechotał. Trzymał mnie za nogi. Posłałam mu gniewne spojrzenie.

- Z czego rżysz?! - Warknęłam krzyżując ręce.

- Bo... - Zrobił dramatyczną pauze. - Kocham patrzeć jak się wkurzasz, tak słodko wtedy wyglądasz! - Pokazałam mu język. - A poza tym... Nakrzyczałaś na mnie... - Uśmiechnął się wrednie. - ...a ja nie lubię, jak ktoś na mnie krzyczy.

- Masz problem... - Stwierdziłam poważnym tonem. Westchnął. Odstawił mnie na miejsce. Lekko się krzywił.

- Ten domek... - Wskazał ma naszą chatę. -Jest dość stary... Nie ma mebli, a nawet jeśli tam są, to będą w poważny stanie, nie nadające się do użytku... Trzeba będzie wymienić podłogę, odmalować ściany... Zrobić ogólny porządek i remont, ale także wybrać i kupić meble i farby... - Spojrzał z błyszczącymi się oczami na walący się budynek.

- Nie rozumiem... dlaczego wybrałeś akurat TEN dom? - Zapytałam zbita z tropu. Co on do cholery widział z ten ruinie?

- Ten dworek zapisałam mi babcia w testamencie... Przyjeżdżałem tu jako dziecko. Zawsze było tu jakoś... magicznie? Nie mam pojęcia... Podobno podobno parcela jest... Nawiedzona, a Suzann - moja babcia - umiała z nimi rozmawiać! Opowiadałam mi o zjawiskach paranormalnych.

- Ty jesteś zjawiskiem paranormalnym... No wiesz... duchem...!

- Tak, ALE ''duchy'' dzielą się na pewne grupy... Zjawy, dusze i Widma. Ja na przykład jestem widmem! - Był tym zafascynowany. Zaśmiałam się cicho.

- Chcesz zostać medium, Błekitku? - Zapytałam poważnie lustrując jego reakcje.

- No... może

- Dziwak... - Puknęłam go w czoło.

- Ej! Ty możesz mnie pukać, a ja Ciebie nie?! - Zapytał wyraźnie urażony.

- Dokładnie!

=======

Kiedy pisałam te opisy, to bardzo mi się skojarzył dworek Lucy z rancza XD Dlatego też takie media ^^







Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top