23. |Debile, herbata i Grzechu |

Sponsorem mediów jest KawaiKiller

- Powiedz!!! - Krzyczeli na mnie wszyscy. Mieli miny jak te żule z pod biedronki!

- To wina Candy'ego! - Powiedziałem pierwszą rzecz jaka przyszła mi na myśl.

- Co ty pierdolisz?! - Warknał wyżej wymieniony. Boje się.

- Gdybyś mnie z Karoliną nie związał, to by nie została porwana! Nie skoczyłaby krzywo i nie znalazła by się w naszym ogródku i nie spotkała by tego demona!!! - Wykrzyczałem jednym tchem. - I gdyby nie brat twojego mistrza to by nie było portalu!!!

- Gdybyś ją pilnował to by nie było tego cyrku!!! - Niebieskowłosy zaczął na mnie krzyczeć.... Debil.

- Jak z dziećmi... - Odezwał się najstarszy. Ja z tym idiotą popatrzyliśmy w jego kierunku. - Trzymajcie! - Rzucił nam międzywymiarowe nożyce. Złapałem je. - Idzie do wymiaru braci Clipher i wydostańcie moją kochanke. - Ostatnie słowo zamruczał. Candy rzucił w niego piorunami wzrokiem, a ja ze znurzeniem przeciąłem powietrze tworzyć portal. Skoczyłem w niego, a fioletowooki zaraz po mnie.

~ Oczami Karoliny ~

- Dlatego tak tu ciemno? - Zapytałam idąc w stronę zamku.

- Bo jest noc. - Odpowiedział kpiąco.

- Ehh... Inna strefa czasowa? - Znów zapytałam patrząc w drogę z czerwonego marmury. Ogólnie dobór kolorystyczny był czarno - czerwony jak w jakimś piekle, albo może to skutek późnej pory...?

- Tak... - Mruknął. Staliśmy pod wrotami do zamku. Szybko dotarliśmy.... - Pukaj. - Rozkazał.

- Dlatego ja?! - Zapytałam oburzona.

- Bo nie trudne sprawy. - Uśmiechnął się złośliwie. Dziwne... Nie wiedziałam, że ogląda polską telewizję...

- Pff. - Ufukałam go i... Zapukałam trzy razy. Drzwi otworzyły się w błyskawicznym tempie, a w ich progu stał gość podobny do Willa, ale o blond włosach. Wszystko super tęcza i w ogóle... Ale czemu on jest w samych bokserkach...?

- Czego znów?! Teraz nocna jest cisza! - Warknał przecierając oczy rękoma.

- Bill!!! - Krzyknął Will i przytulił brata z taką szybkości oraz siłą, że powalił bliźniaka i se teraz leżeli. - Tęskniłem!

- Nie przyjmuje jechowych... - Mruknął odpychając Willa. Ten się wkurwił i przywalił blondynowi z liścia. Skrzywiłam się. - Poznaje te uderzenie... To siła idealnie sprecyzowana do algorytmu, ale ta gracja... niczył spadający liść z drzewa wiśniowego... - Jego monolog został przerwany przez ponowne uderzenie. Moja twarz = iks de

- Bidny... - Skomentowałam.

~ Oczami Jacka ~

- To napewno ten wymiar!? - Warknał Candy. Byliśmy... Na Hawajach...?

- Nie wiem... - Zacząłem się przyglądać latającym truskawką. - To trochę creepy... - Mruknąłem.

- To nie to! Nie umiesz tego używać!? - Mocno się wkurwił. Ja też zaczynałem się denerwować.

- Boże! Zawrzyj ryja! - Zgromiłem go wzrokiem. Mocno się skupiłem i stworzyłem kolejny portal.

~ Oczami Karoliny ~

- Mmmm! Dobra ta herbata! Tylko... Jakiego jest smaku...? - Zapytałam. Obecnie siedziała w ogromnym salonie popijając dziwną herbatke z bliźniakami.

- O smaku krwi jednorożca. - Mruknął blondyn. Popatrzyłam na wywar, potem na demony, a potem znów na napój, wzruszyłam ramionami i opiłam kolejny łyk.

- Bracie, opowiadaj co mu mojego szwagra! - Krzyknął Will z lennym na ryju. Bill zachłysną się napojem i wypluł do na mnie.

- Jak miło... - Mruknęłam cała mokra. Bliźniaki buchnęły śmiechem zalewając resztę wywaru. Moja mina była taka: ;^;

~ Oczami Jacka ~

- Jesteś z siebie kurwa dumny!? - Niebieskowłosy na mnie się wydzierał. Nie wiedziałem co powiedzieć. Może jakbyśmy nie byli uwięzieni w kokonach na ogromnej pajęczynie, a gigantyczny pająk by nie ostrzyłby siekiery, to może bym mu strzelił jakąś ripostą... W sumie co mi szkodzi!?

- Tak! Ty niebieska pokrako!- Krzyknąłem na niego. Zrobił minę zbitego psa. - Tej! Grzechu! Postawiłem Ci browara u Mariolki! Weź się odwdzięcz i mnie wypuść! - Warknałem w stronę pająka. Ten zrobił się czerwony i mnie uwolnił. - Miło się z tobą robi interesy. - Uśmiechłem się ciepło. Chciałem już se pójść, ale Grzechu zaczął dopierać się do Candy'ego! Jako dobry przyjacwel mogłem zrobić tylko jedno!

- Stój! - Warknałem. Pająk spojrzał na mnie zdezorientowany. - Kamery nie włączyłem! Grzesiek pomyśl! Na YouTube się wstawi! - Pokręciłem głową na boki.

- TEN PAJĄK CHCĘ MNIE ZEŻREĆ, A TY TU SE BĘDZIESZ NAGRYWAŁ!? - Niebieski zjeb zrobił się czerwony. Co to? Transformacja w Jasona?

- Nie obrażaj Grzecha! On jest wegetarianinem! - Prychnąłem.

- To... Co on chce zrobić...? - Zapytał z lekiem.

- To nie mówiłem, że Grzechu jest gejem...? Upsik... - Zakryłem teatralnie usta dłonią. Niebieskowłosy zbladł.

- Ty chyba mi nie mówisz, że...

- Ależ mówie. - Przerwałem mu uśmiechałac się wrednie. - Gwałty na Candym czas zacząć!!!

~ Oczami Karoliny ~

- Ha. Ha. - Zaśmiałam się beznamiętnie. - Bardzo kurwa śmiszne. Jestem cała mokra...

- Na mój widok? - Przerwał mi błękitny bliźniak. Zrobiłam się czerwona. I to nie była wina tego, że jestem cała w herbacie z posoki jednoróżca!

- Eeee... - Miałam laga mózgu. Buforowanie dwadzieścia pięć procent.... Trzydzieści pięć procent.... Pięćdziesiąt procent....siedemdziesiąt procent... Buforowanie zakończone! I tak gówno dało
- Co?

- Chodź ze mną. - Will piorunem staną przy mnie - w końcu to demon c'nie - i ują moją dłoń. - Dam Ci coś do przebrania. - Uśmiechnął się ciepło. Spojrzałam w jego błękitne oczy. Pomocy! Chyba tonę!

~ Oczami Jacka

- Czy ty masz zamiar to mi włożyć?! - Błekitek krzyczał z... przerażenia? Nie jestem pewny... Przecież to lubi... Parsknąłem na tą ostatnią myśl. - Aaaaaaaaaaa!!!! - Krzyknął kiedy... Może nie będę tego opisywał... - J-ja-ck cz-czego ch-cesz men-do!? - Wydyszał. Przyznam, jest bystry. Bo przecież nie bez powodu udałem się do tego wymiaru. Przymrużyłem powieki.

- Zemsty. - Prychnąłem. - Za to, że zrzuciłeś mnie z dachu! - Wredny uśmiech nie znikał mi z twarzy, poza tym mam jeszcze jednego asa. - Tak sobie myślę... Że Will musi mieć z Karoliną niezłą zabawę... Jak jeszcze Bill był naszym niewolnikiem to opowiadał mi, że z niego zrobił się niezły kobiecasz. - Mruknąłem niby do siebie, ale tak by to usłyszał. Dobrze wiedziałem, że on martwił się szczególnie o nasze "podopieczne".

- Za-pie-do-do-le CIĘ!!! - Warknął.

- Jak na razie to pierdoli Cię Grzechu... - Nie mogłem się powstrzymać od ironi.

~ Oczami Karoliny ~

Szłam w raz z niebieskim demonem za rękę przez przez ciemny korytarz. Jego oczy dawały niebieski blask, który dodawał temu miejscu pewnej... Magi? Myślę, że mogę tak to nazwać. Stanęliśmy przed czarnymi drzwiami. Demon otworzył je, gestem ręki kazał wejść - zrobiłam to. (Miałam kurde inne wyjście!? ;-;) Usłyszałam dźwięk (??XD??) zamykanych drzwi i odgłos przekręcanego klucza. Miała to w dupie. Wyszłam na zewnątrz, a konkretnie na balkon. Wydoczek przyznam zacny. Nagle poczułam ręce, które oplatają moją - już dość chudą - talie i czyjś oddech na szyji. Niezareagowałam. Narkotykotyzowałam się krajobrazem. Otrząsnęłam się, dopiero gdy poczułam chłodną dłoń pod moją bluzka i czyje usta na obojczuku. Co jest do kurwy nędzy!? Obróciłam się z prędkością dźwięku przodem do Will. Patrzyłam na niego oskarżycielko. Nasze twarzy dzieliły centymetry.

- Co ty robisz? - Zapytałam groźnie, marszcząc brwi.

- To... - Wyszeptał, nie minęła chwila, a zamknął nasze usta w pocałunku. Byłam warzywem, nie miałam pojęcia co się dzieje, można powiedzieć, że byłam mocno zdezorientowana. Ze zdziwienia uchyliła lekko wargi, co demon odrazu wykorzystał. Swoich językiem penetratował każdy zakaramek mojej jamy ustnej. Pisnęłam cicho, kiedy swoje dłonie włożył do tylnich kieszeni moich spodni. Potem przesunął się do mnie tak blisko, że nasze ciała praktycznie się stykały, chodź Will musiał mocno kucać, bo jest odemnie bardzo wyższy.
Nie miałam pojęcia dlatego błękitny bliźniak właśnie mnie całuje z taką namiętnością i pasją, ale pomyślałam "Raz się żyje" i zaczęłam odwzajemniać pieszczote, co w efekcie poskutkowało głośnym mruczeniem ze strony demona. Co ja robię ze swoim życiem ;-;



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top