18. |Byłyliśmy tacy słodziaśni!|
- Ale ja nie znam żadnej piosenki... - Candy mruknął z rezygnacją.
- A nasz hymn!? - Jack się nieźle oburzył.
- Nie... Tylko nie on... - Błękitek zakrył twarz dłońmi.
- Czy ty sobie kpisz?! - Wszyscy zaczęli szukać właściciela głosu. - Tutaj! - Krzyknął Meyer... W oknie. Nie miał na sobie koszuli. W tym momencie dziękowałam bogu za ścianę, która zakrywała mu... Kaktusa...
- Błagam... - pisnął.
- Zack* nie pamiętasz...? - Wtrącił się Pupprteer.
~ kiedy chłopaki mieli 9 latek - szkoła podstawowa ~
- Nudno tu! - Krzyknął mały Candy. Miał niebieską bluzeczką w czerwone samochodziki, szare spodenki do kolan i granatowe buciki. Jego włosy były czarne jak smoła, a oczka miał błękitne - pełne życia.
Kopnął mały kamyczek, który poturlał się o jakieś 9 metrów.
Po drugiej stronie podwórka siedział mały Jason. Blondyn, którego włosy były bardzej zbliżone do białego, miał zielonkawo żółte oczy - bardzo przypominające kocie. Był ubrany w zieloną bluzkę na zamek, czarny dres i białe buciki. W rączkach miał pluszowego króliczka.
Po jego prawej stronie leżał mały Jack, rysował zaciekle, nie zwracając uwagę na otaczający go świat. Był brunetem o brązowych oczach. Miał na sobię szare buciki, szarą bluzkę i szare spodenki.
A ostanim typem, przesiadującym na tym podwórku by... Mały Puppeteer. Zwykły rudy chłopak o zielonych oczach, piegach i rzecz jasna czerwono - biały strój.
Czterej chłopcy byli po czterech rogach boiska i zajmowali się swoimi sprawami.
Zack słuchał muzyki
Jack rysował
Jason macał pluszaka
Piter udawał warzywo
Nagle na boisko przyszło przekleństwo tego świata! Aron** Make i jeszcze jakiś gościu.
Podeszli do bidnego Jasona i... Zaczęli go bić... To było masakra jakaś! Kopali go i wogóle.
I w ten trzej pozostali który były zajęci sobą... wkroczyli - hej na ojczyzna.
Czarno włosy - bo Janusz. Włączył na cały regulator kwasowości muzyke. No i zaczęły bić tych trzech debili. Po pewnych czasie zajebistości z muzyki dotarła do uszu Jasona. Ten się poczuł jak Atomówka. Po czym także zaczął wali tych żuli. Aż se nie poszli w cholerę. Od tamtego dnia są ziomeczkami, a muzyką, która uczyniła Meyera zajebistym - została ich hymnem.
Konic opowieci!
~ czas teraźniejszy ~
- Aha - skomentowałam iście interesującą historię. - Śpiewaj!!!
- Ale... Nie chce...
- Dalej!!! - Wszyscy na niego krzyknęli. Błękitek zbity stanął na stole i cicho zaczął.
Cookies, cookies, cookies, and, cream...
Beethoven's in the... Nie! Nie dam rady! - Krzyknął spanikowany.
- My Ci pomożemy! - Krzyknęli razem Jason, Piter i Jack.
- Tylko założył spodnie rudy! - Warknęłam zirytowana.
*-*-*
- To na trzy... - Zaczął Jack... - Trzy!
*~*
- Japierdole... - Tylko tyle dałam z siebie wydusił po usłyszeniu tego utworu. Nie wiedziałam co jest dziwniejsze... To, że to ich hymn czy to, że słyszali tego jak mięli po 9 lat...
- Tak wiem, dlatego jej nie lubię. - Błękitek zakrył twarzy dłońmi.
- No co ty, jest zajebista. - Skomentowała jego siora pod postacią Blanki.
- A wasz głos jest boski! - Zanuciła Zero.
- Właśnie! - Dodałam. - A teraz zagramy w prawdę. - Powiedziałam tajemniczo. Zgasiłam światło, tylko mała świeczka, która spoczywała w mojej dłoni oświetlała pomieszczenie. - Ten kto nie powie zgodnie z prawdą to natychmiast zaśnie... I przeniesie się do swojego domu.
- Aha. - Usłyszałam od wszystkich.
- Mówić w kim się kochacie! - Krzyknęłam od razu.
- Ja w Puppeteer'ze - Odpowiadała Zero. Nic się nie stało.
- W nikim. - Mruknął Ben i znikłą, nikt się tym nie przyjął.
- Ja też! - Krzyknęli jednym chórem: Jeff, Toby, Offender, Clockwork, Masky i blender... Znaczy Slender. Wszyscy zniknęli.
- Nikt...- Odpowiedział Puppeet i nic się nie stało.
- Jeff! - Sophie od razu krzyknęła i została.
- Nie wiem... - Mruknął Jason i nic...
- Ja też... - Dodał Jack i nic się nie stanęło.
- A ja w nikim! - Warknął Zack i zasną.
- Bloody, twoja kolej!
- A co z tobą!?
- W tym duecie, tylko ty możesz kochać!
- A no tak... Nikt! - Warknęła i zniknęła.
- Cudownie. - Dodałam widząc, że wygnałam z domu większość. - Reszta, won do domu! - I znikli. Zostały tylko moje zjeby. - Czyli... Skoro Candy śpi tu... To ja przejmuje jego łóżko! Yeah! Czarna magia jest super!
♤♡♤♡♤
Zack* prawdziwe imię Candy'ego.
Wymyślałam to tak:
Loli Pop to po angielsku lizak c'nie.
loli - li
Pop - zak
Więc "zak"
By było poprawnie "Zack"
Moja logika 😓
** Aron ~ pierwsza ofiara gwałtu wyżej wymienionego.
Znalazłam ją tak:
Włączyłam playliste na YT z tym zespołem i se słuchałam... I nagle to się pojawiło ;-;
Bayoo ~
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top