14.|Don't Stop|

- Rodziewicz Karoline. - Usłyszałam, a serce przestało mi bić. Candy się cały spiął. Sophie i Papyt przybili żółwika.

- Nie. - Odpowiedziałam stanowczo. Błękitek spojrzała na mnie wyraźnie zmieszany.

- Przykro mi. - Sophie wzruszyła ramionami. - Wyzwanie to wyzwanie. Nie możecie się wycofać.

- Karolina? - Niebiesko włosy złapał mnie za rękę.

- Tak?

- Chodź. - Powiedział. Wstał, a ja razem z nim. Chciałam się szarpać, ale on mrugnął do mnie i lekko się uśmiechną. Mam nadzieję, że ma plan...

~ Oczami Bloody ~

- Aaaaaa! - Krzyczałam w poduszkę.

- No co? Nie mów, że Ci się nie podobało!

- Nie oto chodzi! Pocałowałam go! I to w taki sposób!

- No i? Jest dobrze! Może coś zaiskrzyło!!!

- Albo pomyślał o mnie jako...

- Ostrą i agresywną łaske. - Wstałam z kanapy, ujrzałam Jack.

- To ja się ulatnia!

- Nie!

- Dobra zostaje ;-;

~ oczami Karoliny ~

- Powiedz, że nie! - Szepnęłam w drodze do sypialni gościnnej. Bo w jego jest nadal wanna.

- Ciii. - Uciszył mnie.

- POWODZENIA!!! - Sophie i Papyt krzyknęli, poczym zamknęli nas w pomieszczeniu.

- Karolina?

- Co?

- oglądałaś może filmy porno? - Zapytała, a ja zrobiłam oczy jak dętki od słoików.

- Eee...

- Oglądałaś czy nie? - Trochę się niecierpliwił.

- Tak... - Szepnęłam cicho.

- To wiesz co oni robią? - Dopytywał się, a ja zrobiłam się czerwona.

- No... - Zakryłam twarz włosami.

- Zarąbiście. Rób to co ja. - Szepnął i staną na łóżku. Zrobiłam to samo. - Teraz skacz. - Powiedział i zaczął skakać. Po chwili dołączyłam do niego. - Staraj się równo ze mną. - Poradził poczym chwycił mnie za rękę.

- Co teraz? - Zapytałam szeptem.

- Jęcz. - Opowiedział krótko. Miałam laga mózgu. - No dalej...! - Pospieszał mnie. Zamknęłam oczy. To i tak znacznie lepsze iż robienie tego na prawdę. Zrobiam to o co prosił, a on przyłączył się po chwili.

~ Oczyma Zuzy ~

- To takie smutne... - Szepnęłam.

Chwila opiszę swoje położenie! Jestem w lesie. Leżę nago na Jasonie, więcej mówił nie trzeba. ^^

- Dlaczego? - Zapytał głaszcząc moje włosy.

- Bo o mnie zapomnisz... - Wtuliłam się bardziej.

- Czemu? - Był zbity z tropu.

- Bo urodzę się za 50 lat. Osoby, z którymi miała kontakt zapominają po pięciu minutach... Tylko ta, która mnie sprowadziła pamięta... Czyli Karol. - Westchnęłam.

- Smuteczeg.

- Muszę iść... - Powiedziałam smutno kiedy zauważyłam, że robię się przezroczysta. Poczym rozpłynęłam się w powietrzu...

~ oczami Jasona ~

- Co się wydarzyło...? I dlaczego moje ubrania są porozrzucane po drzewach i ziemi...? Czemu jestem goły!? Czyżby Jill znów uderzyła!?

- Nie tym razem stary!

- AAAAAAaaaaaaaa!!!

~ oczami Karol ~

- Zmęczyłam się. - Szepnęłam.

- Do dobrze. - Powiedział dusząc. - Teraz musimy zrobić coś... Złego...

- Co masz na myśli?

- Musimy się rozebrać i wejść pod kołdrę, a ja będę leżeć na tobie, następnie razem krzykniemy. - Powiedział szeptem. W mojej głowę było jedno wielkie " NOPE!!!!!!!! "

- Nie. - Powiedziałam ostro i stanowczo. Przewrócił oczami.

- Dobra, to z ubraniami. Pasi?

- Jak najbardziej. - Kiwnęłam głową.

Położyłam się łóżku, a Candy na mnie. Czułam się nie swojo, ale dało się przeżyć.

- Gotowa? 1...2...3...

- AAAaaaahh!!! - Krzyknęliśmy razem. Nagle on upadł na mnie, trochu mnie mieszcząc...

- No piękne! - Usłyszałam Puppeteer'a. Odwróciliśmy głowy w jego kierunku.- Ale skakanie po łóżku się nie liczy... Zawiodłem się... Prawda my princess?

- Dokładnie. - Odpowiedziała Sophie. - Ale was odpuścimy, bo się staraliście... A teraz chodzicie na parkiet! - I wyszła. Natomiast Candy mruknął zrezygnowany i zaczął ćpać mi włosy...

- Błękitku?

- Tak? - Mruknął.

- Dlatego nie skorzystałeś z okazji...?

😺😺😺

Polsat level lenny

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top