7. Rozmowa z biedroblogerką

Z zainteresowaniem wsłuchiwałam się w opowieść Oliwii o własnej osobie. Dziewczyna z ekscytacją opowiadała o spotkaniu z Biedronką, która podrzuciła ją pod mój dom. Dopijałam herbatę, którą zdążyłam zrobić przed zaczęciem rozmowy z Olą.

-Ciekawe co robi Biedronka, gdy nie musi ratować miasta. - blondynka spojrzała w stronę okna, za którym zaczynał zapadać zmrok.

-Pewnie prowadzi normalne życie, tak jak my.

-Chciałabym móc zrobić z nią wywiad na mój Biedroblog. Jest tyle rzeczy o które chciałabym ją zapytać. - Oliwia skierowała wzrok na swój telefon, który trzymała w dłoni. Na ekranie wyświetlała się tapeta z naszym wspólnym zdjęciem.

-Zamęczyłabyś ją na śmierć. - dziewczyna sprzedała mi kuksańca w ramię i zaśmiała się.

-Skoro już wszystko wiesz, porozmawiajmy o Twoim przyszłym księciu. - przewróciłam oczami.

-Wiesz, że mnie nie pociągają rozmowy o wyimaginowanych związkach..

-Jeszcze wczoraj mówiłaś, że chcesz mieć z nim bliźniaki.

-Ja tak mówiłam? - zmarszczyłam teatralnie brwi i rzuciłam się na łóżko. -Możliwe.

-Pamiętasz w ogóle co jadłaś na śniadanie? - wzruszyłam ramionami.

-Życie w niewiedzy jest ciekawsze. - Oliwia spojrzała na mnie jak na kogoś kto sam nie wie o czym mówi. Po chwili razem zaczęłyśmy się śmiać.

Wieczór wraz z wczesną nocą minął nam dość szybko. Spędziłyśmy czas rozmawiając dosłownie o wszystkim i o niczym, zaczynając od bohaterów Warszawy kończąc na serialach. Przesiedziałyśmy dobre pół nocy, dopóki Oliwia nie zapragnęła odpocząć od całego dnia. Dzięki temu, że mam duże łóżko moja przyjaciółka położyła się od strony drzwi, ja natomiast od strony okna. Kiedy dziewczyna już spała, ja wpatrywałam się w oświetlone nocą budynki. Uśmiechnęłam się sama do siebie i wyszeptałam ciche "Dobranoc Tikki".

Poranek przywitał mnie promykami słońca, które wpadały przez okno do mojego pokoju. Leniwie usiadłam na łóżku i przeciągnęłam się, podeszłam do okna i uchyliłam, aby choć trochę porannego październikowego powietrza wpadło do pokoju. Dzisiejszy dzień zapowiadał się bezchmurnie, a przynajmniej miałam taką nadzieję, aby w końcu wyjść gdzieś na miasto z Oliwią pomimo mojego introwertycznego życia.
Szturchnęłam śpiącą dziewczynę w ramię przy czym ona zaczęła gadać coś pod nosem i przewróciła się na drugi bok. Westchnęłam, stanęłam na przeciw łóżka i położyłam ręce na biodrach.

-Panno Oliwio Kucharczyk, ma pani natychmiast wstać! - dziewczyna ani drgnęła, więc musiałam podjąć się ostatecznych środków.

Podeszłam do okna i udając zaciekawioną wpatrywałam się w panoramę miasta.

-Czy to przypadkiem nie Biedronka i Czarny kot mają poranny patrol?

Tak jak przypuszczałam, dziewczyna natychmiast zerwała się z łóżka i stanęła obok mnie.

-Wcale ich tutaj nie ma. - blondynka sprzedała mi kuksańca i wzięła do ręki swój telefon. -Szósta, naprawdę?

-Czemu nie?

-Jakim cudem wstajesz tak wcześnie? Poza tym, Biedronka i Czarny Kot zaczynają swój patrol w pół do siódmej, czyli za dziesięć minut. - Oliwi jakby zabrakło tchu. Na jej twarzy pojawił się wielki uśmiech. -Dziękuję, że mnie obudziłaś! Pierwszy raz będę mogła złapać ich na patrolu i wstawić filmik na Biedrobloga.

-No t-tak. - odpowiedziałam lekko zakłopotana. Oliwia chce zobaczyć bohaterów chroniących Warszawę na patrolu, na którym nam stawić się za dziesięć minut przy Pałacu Kultury i Nauki. Wspaniale.

-To może.. Wyskoczymy gdzieś na śniadanie? Tyle knajp jest otwartych od 6...

-Dobry pomysł, Gab. Będę miała lepszy widok do nagrywania. Może w końcu uda mi się ich złapać i zrobić wywiad?

-Może. - uśmiechnęłam się do dziewczyny, po czym rzuciłam jej wczoraj przygotowane rzeczy. -Ruchy, bo nie zobaczysz swoich idoli.

Oliwia pobiegła do łazienki niosąc swoje ubrania, ja natomiast chwyciłam moją małą torebkę, aby wziąć trochę pieniędzy, ciastek oraz najważniejsze - Tikki.
Kwami wyleciało zza książek i przytuliło się do mojego policzka, skinęłam głową wskazując na torebkę, do której szybko zanurkowała. Z dnia na dzień coraz bardziej boję się o poznanie mojej tożsamości przez Oliwię. Nie tylko prowadzi Biedroblog, na który wchodzi kilkanaście tysięcy ludzi, ale także przez to, że cały czas ma swoją idolkę pod nosem. Jak taka cicha i szara myszka może zostać wspaniałą Biedronką? Nie chciałabym jej zawieść, ale nie będę się oszukiwać kiedyś to nastąpi.

Byłam już gotowa do wyjścia, Oliwia pojawiła się zaraz obok mnie kiedy dochodziłam do drzwi wyjściowych.

-Naprawdę nie ma tutaj windy? - dziewczyna mruknęła z niezadowolenia kiedy wyszłyśmy na klatkę schodową. Przekręciłam kluczyk i schowałam go w mojej torebce.

-Naprawdę. Ruch z rana nic Ci nie zrobi. - posłałam przyjaciółce uśmiech i zaczęłam pokonywać pierwsze stopnie. Oj Kocie, chyba spóźnię się na poranny patrol - dodałam w myślach.

Schodzenie jest o wiele bardziej przyjemne niż wchodzenie na ostatnie piętro wieżowca. Pchnęłam przeszklone drzwi i przepuściłam w nich Oliwię robiąc teatralny ukłon. Dziewczyna zaśmiała się i pociągnęła mnie za sobą.

-Więc.. Co chcesz zjeść? - szłyśmy powolnym krokiem przechodząc przez pasaż Stefana Wiecheckiego.

-Jak dojdziemy na miejsce to Ci powiem, jak na razie budzę swój umysł. - Oliwia zarzuciła swoje włosy w tył i ziewnęła.

Spóźnię się na patrol, kolejny raz. Westchnęłam i poprawiłam pasek od torebki. Dochodziłyśmy do Mc Donald's, Oliwia wypatrywała miejsc na piętrze przy oknie sprawdzając czy nikt nie będzie przeszkadzał w jakikolwiek sposób nagrywać jej poranny patrol bohaterów. Zawsze z Kotem spotykamy się na parkingu przez PKiN, trzeba będzie pomyśleć o przeniesieniu go.
Weszłyśmy do restauracji i stanęłyśmy jako drugie w kolejce do kasy. Rano nie ma tutaj tłumów, więc jest wiele miejsc do wyboru, jednak zazwyczaj ludzie wybierają tu miejsca przy oknach przesiadując przy nich nawet kilkadziesiąt minut.

-To co będziesz chciała? Dzisiaj moja kolej żeby zamawiać. - spojrzałam w stronę przyjaciółki, w sumie nie byłam głodna.

-Wystarczy duży waniliowy shake.

-Nie będziesz głodna?

-Niee. - właśnie podchodziłyśmy do kasy. Wpadłam na pomysł, który powinien się udać. -Ola, muszę skorzystać z łazienki, strasznie boli mnie brzuch.. - dziewczyna skinęła w moją stronę i zaczęła zamawiać.

Poszłam w stronę łazienek. Tuż obok nich jest drugie wyjście. Skorzystałam z niego i schowałam za jednym z budynków obserwując czy przypadkiem nikt mnie nie widzi.

-Chyba dzisiaj spóźnimy się jedynie dziesięć minut. - Tikki wyleciała z torebki i podleciała do mojego policzka.

-Wiem, że mało rozmawiałyśmy, ale musimy biec na patrol, Kot mnie kiedyś znienawidzi.

-Raczej wątpię. - stworzonko zachichotało. -Za bardzo Cię lubi, nie mógłby tego zrobić.

-Co to ma znaczyć?

-Oj, Gab, czas na przemiane. - przewróciłam oczami i wzięłam głęboki wdech.

-Wrócimy do tego. Tikki, kropkuj!

Już po chwili poczułam na moim ciele kostium, który sprawia, że jestem kimś niesamowitym. Kto by przypuszczał, że moje marzenia z dzieciństwa kiedyś się spełnią.
Zarzuciłam jojo o najbliższy wystający element budynku i wskoczyłam na dach jednego z nich. Rozejrzałam się po okolicy podziwiając bezchmurne niebo i przecinające je samoloty. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Mimo, że czasem miałam tego dość kochałam to. Kochałam zamiane w superbohaterkę, oderwanie się od szarej rzeczywistości, w której jestem szarą myszką. Zarzuciłam jojo na jedną z latarni i przeskoczyłam nad Marszałkowską lądując na chodniku po drugiej stronie. Kilkoro ludzi zwróciło na mnie uwagę, uśmiechnęłam się w ich stronę i zaczepiłam jojo o kolejną latarnię przeskakując wprost na parking przy PKiN. Lekko się zdziwiłam kiedy oprócz paru samochodów nie zobaczyłam Kota. Po chwili moje oczy zakryły czyjeś dłonie.

-Zgadnij kto. - poczułam jak na mojej skórze pojawiają się ciarki.

-Gdybyś się nie odezwał wykręciłabym Ci rękę. - Kot szybko zabrał dłonie, przez co mogłam zobaczyć jego lekkie zakłopotanie. Lekko się zaśmiałam. -Przecież wiesz, że żartuje, ale i tak dobrze, że zrozumiałeś.

-Ty i te Twoje gierki skarbie.

-No proszę, z mojej pani przechodzimy na bardziej zasłodzone przezwiska?

-Czemu nie? - blondyn zalotnie się uśmiechnął po czym chwycił kosmyk moich włosów i zaczął nakręcać go na palce swoje palce.

-Kocie.. Mamy patrol. - szturchnęłam jego dłoń i zaczepiłam jojo o latarnie.

Wróciłam, tym razem z Kotem, na ten sam budynek, przy którym się przemieniłam. Podeszłam do krawędzi i przykucnęłam, w moje ślady poszedł również Kot. Oboje wpatrywaliśmy się w Pałac pozostając w ciszy.

-Szkoda, że złoczyńcy nie atakują w trakcie naszych patroli. Nie musielibyśmy przerywać czegoś co aktualnie byśmy robili. - wtraciłam wciąż wpatrując się w budowle.

-Skoro już o tym mowa. Co robisz poza byciem, no wiesz, superbohaterką? - tym razem spojrzałam na Kota, który mi się przyglądał.

-Em, prowadzę normalne, nastoletnie życie. - odpowiedziałam lekko zakłopotana.

-Myślisz, że znamy się w prywatnym życiu? - przez głowę przeszło mi kilkanaście chłopaków, których znam i którzy mogliby być podobni do Kota, jednak nie mogłam w nich znaleźć kogoś takiego.

-Raczej wątpię. - blondyn spuścił głowę i po chwili się zaśmiał.

-To będzie zaszczyt poznać Twoją prawdziwą tożsamość. Pewnie jesteś niesamowita, tak samo niesamowita jak ty jako Biedronka. - w tym momencie chciałam zapaść się pod ziemię: niesamowita, zaszczyt poznać prawdziwą tożsamość. Coraz bardziej się boję, że swoją prawdziwą Ja zawiodę wszystkich.
W tej samej chwili przypomniała mi się rozmowa z Oliwią. Może czas spełnić jej marzenie.

-Pamiętasz jak wspominałeś o wyjściu gdzieś razem na miasto?

-Oczywiście, Biedronisiu.

-Mamy teraz okazję. Nie przeszkadza Ci wstąpienie do maka*? - Kot jakby nie był pewien moich słów przyglądał mi się bez słowa przez kilka dobrych chwil. Jednak w końcu otrząsnął się i z uśmiechem na twarzy razem ruszyliśmy w dół budynku.

-To wcale nie dziwne, że dwójka bohaterów zaraz wejdzie do Mc Donald's, wcale. - szepnęłam do chłopaka, który otworzył przede mną drzwi restauracji.

Wchodząc do budynku poczułam na sobie tysiące spojrzeń, dość niezręcznie.. Kot nie zwracając uwagi na gapiów przypatrujących się nam chwycił moją dłoń i podszedł do kasy.

-Co chciałabyś zamówić, moja pani?

-Kocie, nie mamy przy sobie pieniędzy, pamiętasz?

-Nic nie szkodzi. - odezwał się jeden z pracowników -Za bycie naszymi bohaterami damy wam co tylko zechcecie.

-My tylko robimy to co do nas należy. - uśmiechnęłam się lekko speszona.

-Dwa waniliowe shaki. - Kot przerwał mi moją dalszą wypowiedź.

Po chwili oboje otrzymaliśmy zamówienie. Pierwszy raz tak szybko zostałam obsłużona. Mając na uwadze, że Oliwia siedzi na górze pociągnęłam Kota za sobą. Wchodząc schodami usłyszałam za sobą dziecko, które wykrzyczało dosłownie nasze pseudonimy. Przyspieszyłam tempo i po chwili ujrzałam siedzącą przy oknie Oliwię, która najwyraźniej do kogoś dzwoniła.

-Nie będzie Ci przeszkadzało, kiedy powiem, że umówiłam nas na wywiad?

-Jesteśmy razem w restauracji, może nie taką miałem na myśli wtedy kiedy to zaproponowałem, ale jednak. Zrobię dla Ciebie wszystko. - zdałam sobie sprawę, że chłopak wciąż trzyma moją dłoń.

-Eghm, Kocie. Ręka. - blondyn zabrał dłoń i zakłopotanie przeczesał swoje włosy.

Podeszliśmy do stolika, przy którym siedziała moja przyjaciółka. Chrząknęłam, aby zwrócić jej uwagę, jednak nie reagowała.

-Przepraszam, to miejsce jest wolne? - odezwał się Kot popijając przy tym swojego shake'a.

Wzrok dziewczyny znalazł się na naszej dwójce, nie powiem, była zaskoczona naszą obecnością tak, że prawie zrzuciła ze stolika tackę z jedzeniem.

-B-Biedronka i Czarny Kot. - w końcu wydukała.

-We własnej osobie. - posłałam dziewczynie promienny uśmiech. -Możemy się dosiąść, ktoś mi powiedział, że chciałaś zadać nam pare pytań na swojego Biedrobloga. Oliwia, tak?

-O mój.. Znasz moje imię, to najcudowniejszy dzień w moim życiu. Proszę, usiądźcie.

-Mogę od razu przejść do pytań czy wolicie najpierw dopić swoje shaki?

-Jak wolisz, nam to nie przeszkadza, prawda Kocie? - chłopak tylko skinął, właśnie dopijał swój napój.

-Dobrze.. Więc, um, jak się poznaliście?

-To było tak. Przeskakiwałem na drugi budynek kiedy coś złapało mnie za nogę i pociągnęło. Wtedy zobaczyłem anioła, który spadł mi z nieba. - cicho się zaśmiałam.

-Właściwie to ty spadłeś na mnie. - Kot przez chwilę zaczął mnie przedrzeźniać.

-Kolejne pytanie. Znacie swoje tożsamości? Czy kiedykolwiek wyjawicie nam kim jesteście?

-Znamy się jedynie w maskach, ale pewnie niedługo dowiemy się kim naprawdę jesteśmy, to tylko kwestia czasu. Tak samo pozostali, nie wiadomo jak długo zdołamy utrzymać swoje tożsamości w tajemnicy.

-Wybaczcie, ale nie mam za dużo pytań. Wybieram na traf te z Biedrobloga, na które ludzie pragną odpowiedzi.

-Nic nie szkodzi. - raczej nie sądziła, że spotka swoich idoli w takim miejscu jak Mc Donald's.

-Ostatnie pytanie. Czy jesteście parą? - o mało co nie zakrztusiłam się shakiem. Spojrzałam na Kota, który gotów byłby odpowiedzieć na to pytanie.

-Nie. - odpowiedziałam stanowczo. -Jesteśmy tylko przyjaciółmi, łączy nas partnerstwo i wspólne zaufanie, nic więcej. - Kot wyraźnie posmutniał, czy to mogło go zranić?

-Pasujecie do siebie. Macie nawet wymyśloną nazwę shipu*. - spojrzałam z niedowierzaniem na dziewczynę.

-Urocze. - chłopak cicho się zaśmiał.

To będzie długa rozmowa..

××××××

Ayy, wakacje już dawno się rozpoczęły, a ja dopiero teraz wrzucam jakikolwiek znak życia.
Cóż, jestem i żyje oraz planuję maraton z tego ff jak i pozostałych, co wy na to?

* mak - raczej większość mówi tak na Mc Donald's, nie wiedziałam jak dokładnie mam to napisać, więc macie tak.

*ship/shipowanie - łączenie kogoś w pary/związki i dopingowanie im, aby w końcu doszło do realnego związku. BTW, wymyślajcie jakiś name do shipu BiedraxKot.

2050 słów 💙
i 1AM.

Ciao~

×Przepraszam za jakiekolwiek błędy, piszę na telefonie i nie mam jak tego wyłapać ×




Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top