5. Czarne koty nie lubią wody cz. 1
Minął miesiąc od kiedy w stolicy pojawiła się dwójka bohaterów, od kiedy moje życie zmieniło się prawdopodobnie na dobre. Październik przyniósł ze sobą nie tylko zmianę pogody, ale również natłok nauki w szkole. Siedziałam na krześle co chwilę się na nim bujając. Przez cały tydzień padał deszcz, co uniemożliwiało mi wyjście z przyjaciółmi na miasto. Miałam nadzieję, że chociaż w ten piątek ataki akumy ustąpią. Nie miałam ochoty ponownie walczyć w deszczu i wracać przemoknięta do domu. Na moje nieszczęście właśnie takie dni są najbardziej depresyjne i ludzie po prostu rzucają się do tego, aby zostać złoczyńcą i niszczyć Warszawę. Mimo, że to dopiero miesiąc bycia bohaterką miałam już czasami dość tego wszystkiego. Ja i kot szybko zyskaliśmy zaufanie wśród mieszkańców stolicy i nie tylko. W całej Polsce Biedronka nie była już kojarzona jedynie z siecią sklepów tylko z niezastąpioną bohaterką. Przyzwyczaiłam się już do codziennych wiadomości z naszymi pseudoninami na nagłówkach, chociaż na początku ludzie nie byli do nas przekonani przez nasze wymyślne śmieszne imiona.
-Akumy zazwyczaj atakują o tej godzinie. - kwami trzymała w łapkach kawałek ciastka, które powoli nadgryzała. Spojrzałam na zegarek wskazujący 17:37.
-Może dzisiaj będzie spokojnie. - odparłam znudzona wciąż wpatrując się w płynące wskazówki zegara. -W końcu jest piątek, a każdy uwielbia początek weekendu.
-Pomijając osoby, które pracują w weekend.
-No tak, zapomniałabym. Praca w weekend powinna być zabroniona. - stworzonko zachichotało i zajęło się jedzeniem.
Wzięłam głęboki wdech, odchyliłam głowę do tyłu i zamknęłam oczy upojając się ciszą w całym mieszkaniu. Moją oazę spokoju przerwał trzask drzwiami. Kuba wrócił ze swojego piątkowego treningu. Szczerze, byłam zmęczona całym dniem w szkole. Pomyśleć, że to dopiero październik. Nie rozumiem czasami edukacji w szkołach. Wybierasz dany profil, aby wykształcić się w kierunku swoich zainteresowań, a nie aby dostawać coraz więcej zadań z przedmiotów ścisłych i przyrodniczych. Raczej wątpię, że do rysowania rysunków czy komponowania melodii przyda mi się Twierdzenie Talesa lub coroczne opady w Brazylii. Na zewnątrz wciąż lało w najlepsze, gdy w moim pokoju rozległ się dźwięk dzwonka mojego telefonu. Na ekranie wyświetliło się dobrze znane mi imię mojej przyjaciółki.
-Hej Gab. - zanim zdążyłam powiedzieć kwestie przy odbieraniu komórki Oliwia zaczęła rozmawiać. -Kuzyni wpadają do mnie na weekend, wiesz jak ja kocham dzieci.. - zarzuciła lekko sarkastycznym tonem. -Nie miałabyś nic przeciwko temu, abym przenocowała u Ciebie?
-Jasne, nie ma problemu. Dasz radę zapakować się w godzinę? - usłyszałam krótki śmiech przyjaciółki.
-Wiesz, że nie potrzebuję dużo rzeczy. Tak, dam radę. Do zobaczenia. - dziewczyna rozłączyła się, a ja lekko westchnęłam.
Ciągle jestem zmęczona i wyglądam jak zombie, a mój brat nawet nie wychodzi ze swojego pokoju, chyba, że gani go potrzeba skorzystania z toalety. Ola* powinna wprowadzić do mojego mieszkania trochę życia, w końcu należy do osób bardzo energicznych. Oliwia już nie pierwszy raz u mnie nocowała, traktowałam ją jak moją siostrę mimo tego, iż znałyśmy się dopiero miesiąc. Nigdy nie miałam prawdziwej przyjaciółki, z którą mogłabym pogadać o dosłownie wszystkim. Tak przy okazji, wiecie, że mój przypadkowy pomysł z blogiem o Biedronce i Czarnym Kocie wypalił? Codziennie pojawia się na nim coraz więcej ludzi próbujących odgadnąć nasze tożsamości. Rozejrzałam się po pokoju, w którym jak zawsze panował lekki bałagan. Przynajmniej wciąż było widać mój szary dywan, więc nie było tak źle.
-Potrzebujesz czegoś ze sklepu? - do mojego pokoju niespodziewanie zajrzał brat, całe szczęście Tikki zdążyła w porę się ukryć.
-Mógłbyś kupić jakieś chipsy, Oliwia dzisiaj u nas nocuje. - Kuba posłał mi spojrzenie mówiące jedynie "znowu ona?" i wrócił na korytarz zostawiając otwarte drzwi.
Czy nikt w tym domu nie potrafi ich zamykać?
-Mało brakowało - zza książek wyleciała Tikki, a ja pośpiesznie zamknęłam drzwi. -Coraz częściej nie puka, gdy wchodzi do Twojego pokoju.
-Myślisz, że coś podejrzewa? Chyba nie siedzi pod drzwiami i nie podsłuchuje..
-Raczej nie. - uniosłam brwi do góry, "raczej" nie brzmi przekonująco.
-Jak poprzedni posiadacze Miraculum radzili sobie z rodzeństwem?
-Zabawna historia.. - kwami podleciało do okna i dotknęło łapką szyby. -Jesteś pierwsza, która ma rodzeństwo.
-Jak to? - zrobiłam pytającą minę i podeszłam do okna. -Nikt przede mną z posiadaczy nie miał rodzeństwa?
-Nikt. Jesteś pierwsza. - Tikki odwróciła się w moją stronę. -Zazwyczaj Mistrz wybierał osoby, które są jedynakami ze względu na bezpieczeństwo jak i trzymanie sekretu w tajemnicy. Musisz uważać przy rozmowie ze mną czy przy przemianie w Biedronkę na każdym kroku kiedy Kuba jest w domu. Nie oszukujmy się, ale zakładam, że to on mógłby zostać pierwszą osobą, która odkryje Twoją tożsamość.
-Masz rację. Jeszcze w dodatku z moją niezdarnowścią.. - oparłam się o ścianę i skrzyżowałam ręce na piersi.
-Na razie nie ma się czym przejmować. Minął miesiąc i wciąż nikt nie wie kim jesteś. - stworzonko przytuliło się do mojego policzka.
-Masz rację. Nie ma się co przejmować.
-Właściwie to chyba już przestało padać. - wyjrzałam za okno. Rzeczywiście, ani śladu deszczu. -Nie chciałabyś gdzieś wyskoczyć?
-Dosłownie czy w przenośni? - Tikki zachichotała.
-Jak tylko sobie życzysz, wiesz co powiedzieć. - uśmiechnęłam się sama do siebie i spojrzałam na zegarek.
Za czterdzieści minut ma zjawić się Oliwia, a Kuba prawdopodobnie za dziesięć. Krótki spacerek na PKiN chyba nie zaszkodzi..
Skinęłam do małej biedronki i wypowiedziałam dobrze znaną mi formułkę. Już po chwili na moim ciele poczułam przyjemny dotyk czerwonego kostiumu w kropki. Otworzyłam okno i zaczepiłam jojo o najbliższy filar. Znowu czułam wolność, nie musiałam nikomu spieszyć na pomoc, ani pozbyć się akumy. Spokojny wypad na miasto. Przeskakiwałam nad głowami nieświadomych przechodniów. Miasto było pełne ruchu i pośpiechu, tutaj nie dało się stanąć w miejscu. Chwilę później opierałam się o filar na Pałacu Kultury i Nauki. Stolica z góry wyglądała jeszcze piękniej. Zza ciemnych chmur zaczęły powoli wydobywać się promienie słoneczne, które dodały więcej uroku. Usiadłam na krawędzi wystającego elementu budynku, aby mieć lepszy widok. Pode mną kilku turystów wychylało się z tarasu, który otoczony był kratą zabezpieczającą. Nie tylko z powodu zagrożenia wypadnięciem, ale również z przyczyn skaczących stąd samobójców w latach pięćdziesiątych. Wiatr rozwiewał moje włosy na wszystkie strony, jednak w tym momencie mi to nie przeszkadzało. Chciałam oddać się chwili wolnego czasu jako Biedronka, bez ganiania za złoczyńcami. Przymknęłam oczy i wzięłam głęboki wdech, gdy nagle poczułam czyjąś dłoń na moim ramieniu. Odruchowo chwyciłam przeciwnika i obezwładniłam obracając go ku sobie.
-Kocie? - puściłam chłopaka, który złapał się za lewą dłoń i przyjaźnie uśmiechnął.
-Zapamiętam żeby nie podchodzić do Ciebie znienacka. - niezręcznie podrapałam się z tyłu głowy.
-Co tutaj robisz? Akuma chyba nie zaatakowała, prawda? - ponownie usiadłam na skraju budynku, moją czynność powtórzył Kot.
-Nie, ja tylko przyszedłem się przewietrzyć.
-Akurat wtedy co ja? - zaśmiałam się obserwując miasto.
-Moje kwami powiedziało, że się przemieniłaś. Myślałem, że nie wyczuł akumy i chciałem to sprawdzić - chłopak wziął głęboki wdech - ale jak widać nic się nie dzieje.. Więc, coś się stało?
Kątem oka mogłam dostrzec wpatrującego się we mnie Kota, który oczekiwał odpowiedzi.
-W końcu przestało padać i chciałam się rozruszać bez potrzeby ganiania za akumą. Nie tylko koty nie lubią wody. - odwróciłam się w stronę partnera i lekko uśmiechnęłam.
-Może dałabyś się w końcu zaprosić do kawiarni?
-Czy to nie byłoby dziwne gdyby para warszawskich bohaterów weszła do kawiarni i usiadła jak pozostali nie zauważając zaciekawionych par oczu skierowanych ku parze?
-Masz rację.. - chłopak posmutniał, nie chciałam robić mu przykrości, ale nie chcę również słuchać o nowych założeniach dziennikarzy "Biedronka i Czarny Kot są parą".
-Oj, futrzaku. - przeczesałam jego włosy palcami. -Jeszcze będzie taka okazja.
Zapadła cisza zagłuszana co jakiś czas klaksonami kierowców. Nasz wzrok skierowany był na panoramę miasta. Wtedy przypomniało mi się o dzisiejszych planach i wyjściu tylko na kilka chwil. Pożegnałam się z kotem i przeleciałam między budynkami lądując w moim pokoju.
-Odkropkuj. - po chwili z mojego ciała zniknął kostium, a ja znów cieszyłam się życiem normalnej nastolatki.
Położyłam się na łóżku i jak gdyby nigdy nic chwyciłam za książkę położoną na szafce nocnej. Tikki usiadła pomiędzy mną, a książką na mojej klatce piersiowej. Na korytarzu rozległ się znajomy dźwięk zamykanych drzwi. "Mój kochany braciszek wrócił do domu" - pomyślałam i skupiłam swój wzrok na literach jednej z moich ulubionych trylogii.
Po kilkunastu stronach doczytywałam do końca rozpoczętej wcześniej książki, całkowicie straciłam poczucie czasu przez co nie zauważyłam, że do przyjścia przyjaciółki pozostało tylko dziesięć minut. Kwami zasnęło na moim ramieniu, spojrzałam w stronę okna. Żadnych krzyków i wołań o pomoc, jednak nie będę cieszyła się zbyt wcześnie. Na oknie pojawiły się smugi kropel deszczu. Znów zaczęło padać, a promienie słońca zniknęły na dobre za ciemnymi chmurami. Niechętnie włączyłam telewizor, aby dowiedzieć się czy rzeczywiście w mieście nic się nie dzieje. Mimo wszystko wydawało się to trochę dziwne.
-...dziwna postać przelatująca nad Mariottem powodująca jedynie wysokie opady deszczu, jak na razie nie spowodowała żadnej krzywdy, jednak może do czasu?
Głęboko westchnęłam trafiając akurat na wydanie wiadomości. Jak mogłam pomyśleć, że akurat dzisiaj będzie miło.
-Tikki, musimy iść.
-Zaraz przychodzi Oliwia, co zrobi pomyśli kiedy zobaczy, że nie ma Cię w domu?
-W Warszawie pojawiła się zakumanizowana postać, a Oliwia prowadzi bloga na temat superbohaterów, chciałaby mieć nowy materiał ukazujący walkę bohaterów, czyż nie? - mrugnęłam porozumiewawczo do kwami, która zachichotała.
-Trafna uwaga.
-Czas trochę zmoknąć. Tikki, kropkuj!
×××××××××××××
Halao.
Czy tylko mnie boli to, że już maj, a ja nadal nie skończyłam Reboot? :')
Gwiazdka, komentarz? 💙
Przepraszam za jakiekolwiek błędy, ale rozdział pisany w nocy ;-;
(Niżej kolejny edit)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top