7 | the center of the universe

Zaciskałem kurczowo palce na rancie od umywalki, przyglądając się mojemu odbiciu w lustrze i nerwowo oblizując wargi, przez co zlizywałem z nich pomadkę o smaku owoców egzotycznych. Byłem nienaturalnie blady i obawiałem się, że rozjaśniający podkład, który nałożyłem na twarz, nie miał z tym nic wspólnego. Zimny pot pokrywał kark oraz plecy, po których co chwilę przechodziły dreszcze, a jelita nieprzyjemnie się wykręcały, chociaż powinny być całkowicie puste.

Przeniosłem spojrzenie z mojej twarzy na nagą klatkę piersiową, która falowała pośpiesznie, unosząc się i opadając, a następnie na skrawek koronkowej bielizny, który odbijał się w gładkiej tafli lustra.

Co mi strzeliło do głowy, żeby zakładać coś takiego?

Oczywiście przeszły ja przewidział, że teraźniejszy ja najchętniej zmieni bieliznę na jakąś normalną, ponieważ jest pieprzonym tchórzem... Nie, jeszcze niepieprzonym. Właśnie w ten sposób przez samego siebie skończyłem z prześwitującymi, seksownymi stringami, które podrażniały mnie przy każdym kroku, wsunięte pomiędzy pośladki, chociaż członek oraz jądra były zadowolone z możliwości spoczywania w delikatnym, koronkowym materiale.

Ostatni raz przesunąłem dłońmi po nogach, upewniając się, że są gładkie niczym pośladki niemowlaka, następnie zrobiłem to samo z miejscem intymnym i, chociaż musiało wyglądać to bardzo dziwnie, sprawdziłem, czy mój dezodorant działa, ponieważ ze stresu coraz bardziej zaczynałem się pocić. Nie było sensu tego odwlekać, przecież nie mogłem przesiedzieć całej nocy zamknięty w łazience, kiedy Siwoo czeka na mnie w swoim pokoju.

Okoliczności były wręcz idealne – rodzice mojego chłopaka wraz z jego młodszą siostrą wyjechali do dziadków mieszkających poza miastem, więc cały dom mieliśmy tylko dla siebie aż do rana. Nie wiedziałem, skąd w Siwoo tyle odwagi, ale poinformował rodzinę, że będę u niego spał, a jego matka nawet wliczyła mnie w kolację, którą zostawiła w lodówce dla syna, więc doskonale wiedzieli, że mają nie wracać wcześniej i nam nie przeszkadzać. Ja dla odmiany nakłamałem moim rodzicom, że będę nocował u Hayoona, który zgodził się mnie kryć, jakby któryś z moich rodziców do niego zadzwonił, gdyż mój telefon już dawno temu wyłączyłem. Miałem nadzieję, że nie podejrzewają, jakie są moje prawdziwe plany na tę noc, ponieważ ojciec i tak zasypywał mnie swoimi złośliwymi docinkami przy każdej nadarzającej się okazji, od kiedy przyznałem się do bycia gejem.

Wypuściłem głośno powietrze, zbierając się na odwagę, i nim zdołałem zmienić plany, odwróciłem się na pięcie, by wypaść z łazienki prosto na korytarz, troszkę zbyt gwałtownie otwierając drzwi. Starałem się ignorować nasilające się zimne poty i bolesne skręcanie jelit, gdy prawie nagi szedłem do pokoju Siwoo, do którego drzwi pozostawały lekko uchylone. To właśnie przez tę szparę na korytarz wpadała odrobina światła, która była jego jedynym źródłem; było ono ciepłe i bardzo delikatne, więc nim wszedłem do środka, już wiedziałem, że starszy chłopak zapalił jedynie małą lampkę stojącą na biurku.

Gdy niepewnie zajrzałem do środka, dostrzegłem plecy Siwoo, który stał pochylony nad jasnym blatem, przeglądając coś na telefonie, a z głośnika bluetooth leciała cicho nastrojowa muzyka. Musiał usłyszeć, że wszedłem, bo gdy tylko przekroczyłem próg, odwrócił się do mnie przodem; w pierwszej chwili na jego twarzy mogłem dostrzec zaskoczenie, ale ono bardzo szybko zostało zastąpione przez uśmiech, kiedy po raz kolejny mierzył mnie wzrokiem od stóp do głów.

– Wow – wykrztusił z siebie, blokując telefon i zupełnie o nim zapominając, gdy zaczął podchodzić bliżej mnie, wciąż podziwiając mój niecodzienny ubiór. Sam na sobie miał jedynie obcisłe, czarne bokserki, czyli coś, co zdecydowanie wolałbym mieć na moim tyłku zamiast koronkowych stringów. – Teraz nie wiem, czy chcę cię rozebrać, czy wolę, żebyś w tym został – dodał, delikatnie chwytając moją talię i przysuwając się do moich ust.

Złożył na nich czuły pocałunek, nieśpieszny i bardzo uczuciowy, a jego wargi wciąż wykrzywiały się w uśmiechu, kiedy muskał te moje. Ja dla odmiany zupełnie nie potrafiłem cieszyć się tą chwilą, odnosząc wrażenie, że pot wręcz strumieniami ścieka po moich plecach, a ból w brzuchu wzrasta, zamiast zelżeć. Przesunąłem dłońmi po nagim torsie Siwoo, by ostatecznie zarzucić mu ręce na szyję i wpić się mocniej w jego wargi, pragnąc słodkiej namiętności, ponieważ wierzyłem, że wszystkie moje dolegliwości miną, kiedy pożądanie odeśle w zapomnienie cały stres wywołany wizją pierwszego razu z ukochanym.

Chłopak zamruczał cicho w moje wargi, oddając każdą namiętność i pozwalając naszym językom się spotkać, by mogły wirować w złączonych ustach. Jego dłonie przesunęły się na moje plecy, by następnie zacisnąć długie palce na moich odsłoniętych pośladkach. Oczywiście to nie był pierwszy raz, kiedy byłem dotykany przez Siwoo, w końcu byliśmy młodzi, ciekawi i przepełnieni pożądaniem seksualnym, dlatego już wcześniej pozwalaliśmy sobie na badanie swoich ciał przez osłaniające je ubrania. Nie chciałem odrywać ust od ust ukochanego, ale kolejny bolesny skurcz w jelitach wywołał mimowolny grymas na mojej twarzy, przez który odsunąłem się od chłopaka.

– Wszystko w porządku? – zapytał mnie ze zmartwieniem w głosie, przez co poczułem się jeszcze gorzej, ponieważ tak bardzo nie chciałem go rozczarowywać. – Jeśli nie jesteś gotowy, to...

– Nie! – przerwałem mu, wypowiadając to jedno słowo stanowczo zbyt głośno. – Po prostu się trochę denerwuję.

Szatyn uśmiechnął się do mnie z czułością, puszczając jedną ręką mój pośladek, żeby móc sięgnąć do mojej twarzy i delikatnie pogładzić policzek oraz odgarnąć z oczu tlenione kosmyki.

– Kocham cię – szepnął, owiewając moje wilgotne wargi ciepłym oddechem. – I nigdy nie zrobię niczego, co miałoby sprawić ci ból lub smutek. Obiecuję, że będę bardzo delikatny, że zrobimy to pomalutku i będziemy cały czas ze sobą rozmawiać, więc wystarczy jedno słowo, abym przestał. Nie masz się czym denerwować.

– Też cię kocham i bardzo chcę to z tobą zrobić – odpowiedziałem, czym zasłużyłem sobie na czuły pocałunek w czubek nosa, a na mojej twarzy pojawił się nieśmiały uśmiech.

Siwoo naparł na mnie, powoli kierując nas w stronę swojego łóżka, nie odrywając spojrzenia pięknych, ciemnych oczu od tych moich. Pozwoliłem mu ułożyć moje ciało na pachnącej świeżym praniem pościeli, która delikatnie otoczyła mnie swoją miękkością, a już chwilę później wyczułem ciężar chłopaka na sobie. Nasze usta ponownie się odnalazły, od razu wypełniając pocałunek namiętnością i pozwalając naszym językom się spotkać. Kochałem całować Siwoo, dlatego przyssałem się do jego warg, jakby od tego miało zależeć moje życie, a nogami objąłem jego tułów, ściskając talię udami.

Ukochany przylgnął do mnie całym ciałem, pozwalając wyczuć mi jego rosnący wzwód, który teraz napierał na mojego członka osłoniętego jedynie prześwitującym materiałem koronkowych stringów. Wplątałem palce w ciemne włosy Siwoo, wzdychając cicho w całujące mnie usta, kiedy jego krocze zaczęło ocierać się o moje, w końcu pobudzając mnie w odpowiedni sposób. Jedna z jego dłoni ponownie spoczęła na moim nagim pośladku, ściskając go i odciągając delikatnie cienki paseczek, wsunięty między dwie półkule. Przestałem odwzajemniać pocałunki ukochanego, otwierając szeroko oczy i czując, jak moje zdenerwowanie powraca, ale on jakby w ogóle tego nie zauważył. Przeniósł usta na moją szyję, aby obdarzać ją namiętnością, powoli docierając palcem do wejścia do mojego ciała, na które zaczął napierać opuszką.

Kolejny dreszcz, który pokrył moje ciało zimnym potem, i ścisk w jelitach wywołały grymas na twarzy, a ja zupełnie nagle chwyciłem ramiona Siwoo, aby odepchnąć go ode mnie. Chłopak nie stawiał oporu, pozwalając mi wysunąć się spod jego ciała i prędko wstać z łóżka, nie wyjaśniając mojego dziwnego zachowania ani jednym słowem. W oczach zebrały się łzy, kiedy zacząłem biec w stronę łazienki, od razu zamykając za sobą drzwi z hukiem, przekręcając zamek i zsuwając koronkową, seksowną bieliznę, by w końcu usiąść na toalecie. Dosłownie w tej samej sekundzie, w której moje uda opadły na zimną deskę, jelita zacisnęły się po raz kolejny, tym razem wyrzucając z siebie płynną zawartość, chociaż nie powinny mieć jej w ogóle.

Nie byłem dzieckiem, które nie wiedziało, jak wygląda seks dwóch mężczyzn, więc przed wyjściem z domu wykonałem lewatywę, która miała zapewnić nam komfort czystego seksu, bez żadnych brudnych niespodzianek. Tymczasem mój organizm postanowił zrobić mi na przekór.

Przycisnąłem dłoń do ust, zanosząc się mimowolnym szlochem, a łzy zalały moją twarz, gdy wydając okropne dźwięki, pozbywałem się płynnej zawartości jelit. Pragnąłem zapaść się pod ziemię albo umrzeć w tej łazience, byleby nie musieć już nigdy z niej wychodzić i konfrontować się z Siwoo, który zapewne wszystko słyszał, będąc po drugiej stronie drzwi, w czym utwierdziło mnie jego delikatne wołanie:

– Wszystko dobrze, Minsu? – zapytał, jakby odpowiedź na to poniżające mnie pytanie nie była oczywista.

– Nie – wykrztusiłem z siebie przez łzy. – Nic nie jest dobrze, możesz sobie stąd pójść? Najlepiej jak najdalej. Po prostu zostaw mnie samego! Błagam!

– Martwię się...

– Idź stąd! – wrzasnąłem przez łzy, kiedy kolejna fala nieprzyjemnie pachnącej cieczy głośno opuściła moje jelita. – Idź! Idź, kurwa, stąd!

– Dobrze – odpowiedział łagodnie, jakby zupełnie nie ruszyła go moja agresja. – Ale jeśli nie wyjdziesz za kilka minut, to przyjdę się upewnić, że nic ci nie jest.

Po tych słowach zapanowała względna cisza, którą zagłuszał mój szloch i bunt jelit. Ciałem nieprzerwanie wstrząsały dreszcze, pokrywając kark i plecy zimnym potem, a przed oczami stopniowo ciemniało, zawężając moje pole widzenia, co nie wróżyło niczego dobrego. Pochyliłem głowę możliwie jak najniżej, wciskając ją między rozchylone kolana, a ręką sięgnąłem do kranu, by wymacać kurek od zimnej wody. Odkręciłem go delikatnie, a następnie wsunąłem dłoń pod lodowaty strumień, biorąc głębokie oddechy i skupiając całą swoją uwagę na tym, by nieprzerwanie wyczuwać zimną wodę na skórze, jakby tylko ona pozwalała mi zachować kontakt z własnym ciałem.

Odnosiłem wrażenie, że minęła cała wieczność, nim w końcu moje jelita się uspokoiły, a dreszcze oraz zimne poty przeszły, odczekałem jeszcze kilka chwil, zanim wyprostowałem się i zakręciłem kran, a następnie przetarłem twarz wilgotną dłonią, próbując doprowadzić się do porządku.

Kiedy uchyliłem delikatnie drzwi do łazienki, zobaczyłem tuż przy nich na podłodze stosik złożonych ubrań, tabletki na problemy z jelitami oraz szklankę wody, a na ten widok moje wnętrze wypełniło przyjemne ciepło, chociaż wciąż czułem się zażenowany zaistniałą sytuacją. To miała być najpiękniejsza noc w naszym życiu, a zamiast tego Siwoo wysłuchał całej serenady wyśpiewanej przez moją odbytnicę. Jak ja miałem mu po tym spojrzeć w oczy i nie spalić się ze wstydu?

Naszykowane dla mnie ubrania składały się z luźnych, szarych kalesonów z uroczym rysunkiem kaczuszki, błękitnych spodni od piżamy w czarną kratkę oraz białej podkoszulki z krótkim rękawkiem i dość sporym dekoltem, przez co odsłaniała mi lewy obojczyk. Wyszedłem z łazienki, czując się, jakbym szedł na skazanie, nie śmiałem nawet oderwać spojrzenia od podłogi, gdy wszedłem do pokoju Siwoo, dlatego dopiero po dłuższej chwili dostrzegłem, że wcale go tam nie ma.

Czyli naprawę wysłuchał mojej prośby i odszedł daleko od łazienki, z której dobiegały nieprzyjemne dźwięki.

Ukochanego ostatecznie znalazłem na parterze, gdzie leżał na kanapie przykryty miękkim, kremowym kocem i wpatrywał się sennie w telewizor, na którym leciał jakiś program o najbardziej szokujących operacjach plastycznych. Skrzywiłem się, widząc ocenzurowany skalpel przecinający komuś skórę na twarzy, niepewnie zmierzając w stronę chłopaka, który uśmiechnął się do mnie, gdy tylko dostrzegł, że w końcu wyszedłem z łazienki.

– Lepiej się już czujesz? – zapytał, unosząc rękę i podnosząc koc, aby zrobić mi miejsce w swoich objęciach.

Spojrzałem na niego z lekkim niedowierzaniem, jakbym naprawdę myślał, że moja biegunka sprawi, iż Siwoo przestanie mnie kochać. Ostrożnie usiadłem na krawędzi kanapy, aby w końcu ułożyć się tuż przy ukochanym, wyczuwając jego przyjemnie kojące ciepło, a on zamknął mnie w swoim uścisku, starannie okrywając nas kocem i tworząc z naszej dwójki kokon.

– Przepraszam – wykrztusiłem z siebie, kiedy chirurdzy formowali jakiejś kobiecie nowe policzki.

Szatyn zaśmiał się cicho, sięgając dłonią do moich włosów, aby zacząć je przeczesywać czule palcami.

– Za co przepraszasz, głuptasie? – zapytał, całując mnie w potylicę.

– Mieliśmy się kochać, a ja...

– A ty jesteś człowiekiem – przerwał mi. – Tak samo jak ja. Przecież to ludzka rzecz, nie jesteśmy maszynami, nasze ciała nie są niezawodne, a nerwy robią swoje.

– Musiało to być dla ciebie obrzydliwe – szepnąłem, wtulając się mocniej w jego rękę, którą mnie obejmował.

– Głupek jesteś – podsumował. – Przez cały czas martwiłem się o ciebie i ani przez chwilę nie poczułem zniesmaczenia. Powinieneś pić teraz dużo wody, żebyś się nie odwodnił.

W moich oczach zebrały się łzy wzruszenia, kiedy docierało do mnie, że naprawdę znalazłem kogoś, kto nie oczekuje, iż będę ideałem, tylko kocha mnie z wszystkimi wadami i niedoskonałościami.

– Naprawdę chciałem, żeby nasz pierwszy raz był idealny – wyznałem. – Chyba aż za bardzo, przez co cały dzień się stresowałem, a mój organizm właśnie w ten sposób reaguje na stres.

– Jeszcze przeżyjemy nasz pierwszy raz – odpowiedział, po raz kolejny całując tył mojej głowy. – Po prostu potrzebujesz więcej czasu, by poczuć się przy mnie w pełni swobodnie. Rozumiem i zaczekam tyle, ile będzie trzeba.

– A co jeśli nigdy nam się nie uda? – dopytałem, jak zwykle przewidując najgorszy z możliwych scenariuszy. – Jeśli nigdy nie będę w stanie uprawiać z tobą seksu.

– Wtedy moja prawa ręka będzie o wiele bardziej umięśniona od lewej – odpowiedział z powagą w głosie, chociaż ja parsknąłem śmiechem. – Nie zależy mi na tobie, ponieważ chcę seksu. Kocham cię, Minsu, a seks jest jednym ze sposobów, w jaki możemy okazywać sobie nasze uczucia, ale nie jedynym.

– Zostań ze mną na zawsze – poprosiłem. – Chcę spędzić z tobą całe życie.

– Przyjmuję oświadczyny – szepnął rozbawiony, mocniej chowając mnie w swoich objęciach.

***

Siedziałem na ławce w parku, próbując nie przyjmować się mijającymi mnie ludźmi, którzy zerkali w moim kierunku zaniepokojeni lub szeptali między sobą. Podciągnąłem nogi wysoko, ukrywając twarz w kolanach, i pozwoliłem sobie na szloch, który wzbudzał zainteresowanie przechodniów. Mimo że słyszałem, jak co chwilę mija mnie jakaś osoba lub grupka ludzi, nikt nie zdecydował się na zapytanie, czy wszystko jest w porządku i czy nie potrzebuję pomocy. Nie wiedziałem, co bym odpowiedział w takim przypadku, ale mimo to czułem się jeszcze gorzej, gdy otaczała mnie jedynie znieczulica i obojętność, jakbym w ogóle nie zasługiwał na współczucie. Jakby cały świat wiedział, że jestem gejem, i mną gardził.

Nienawidziłem samego siebie za tę żałosną chwilę słabości, za to, jak potraktowałem Siwoo, i za to, że tak bardzo bolały mnie wydarzenia ze szkoły, chociaż nie powinienem w ogóle przejmować się tymi homofobicznymi sukinsynami. Nie miałem pięciu lat, więc rozumiałem, dlaczego ukochany zachował się w taki, a nie inny sposób, upominając mnie za niewłaściwe zachowanie w jadącym samochodzie, jednak naprawdę w tamtym momencie nie liczyły się dla mnie żadne konsekwencje, co było przerażające. Tak bardzo pragnąłem bliskości z ukochanym, zapomnienia w jego objęciach, że nie obchodziło mnie życie innych, ani moje własne.

Kiedy stałem się taki? Kiedy seks stał się dla mnie fundamentem mojego istnienia, bez którego miałbym się rozpaść?

Ja chciałem jedynie poczuć się kochany oraz akceptowany, a chwile pełne bliskości i namiętności były przesycone tymi dwiema rzeczami.

Wystraszyłem się, gdy poczułem czyjąś ciepłą dłoń na moich zmarzniętych palcach, a kiedy uniosłem głowę, otwierając szeroko zapłakane oczy, nawiązałem kontakt wzrokowy z Siwoo, który kucał naprzeciwko ławki, przyglądając się mi od dołu ze smutkiem w oczach. Odwróciłem wzrok od mojego chłopaka, ale nie wyrwałem ręki z jego delikatnego uścisku, pozwalając mu ogrzewać moje skostniałe z zimna palce, które do tej pory smagał chłodny wiatr.

– Znam cię, Min-Min. – Usłyszałem głos ukochanego już całkowicie pozbawiony gniewu. – Wiem, że nie zachowujesz się tak bez powodu. Coś musiało się stać i chciałbym, żebyś mi o tym powiedział.

Łzy wciąż spływały po mojej twarzy, skapując i wsiąkając w spodnie Hayoona, a ja zacząłem rozważać wszystkie za i przeciw. Nie chciałem okłamywać mojego chłopaka, twierdząc, że nic się nie stało, kiedy się stało, ale wciąż bałem się, że ze względu na mnie i na moją nieporadność podejmie decyzję, którą będzie żałował do końca swojego życia. Wiedziałem, że byłby gotowy zrezygnować ze studiów, aby dopilnować, by nie stała mi się żadna krzywda, przecież chwilami sam chciałem go o to poprosić, nie mając wątpliwości, iż naprawdę zrobiłby to dla mnie. Jednak miłość działała w dwie strony – on był gotowy do poświęceń dla mnie, a ja byłem gotowy do poświęceń dla niego, i właśnie dlatego mimo moich wszystkich egoistycznych myśli oraz słów, które zdarzało mu się wypowiadać, chciałem, aby świetlana przyszłość, którą miał przed sobą Siwoo, nie została przeze mnie zrujnowana.

– Mam coś dla ciebie – odezwał się po raz kolejny, najwidoczniej dochodząc do wniosku, że nie jestem gotowy, aby mu wyznać, co leży mi na sercu.

Zerknąłem na szatyna, przegrywając z moją wrodzoną ciekawością, by dostrzec, że ściska w ręku ciemnobrązowy kartonik ze słomką.

– Nie lubię mleka czekoladowego – powiedziałem cicho, na co Siwoo uśmiechnął się do mnie rozbawiony.

– Wiem, ale ja lubię – odpowiedział, sprawiając, iż mimowolnie parsknąłem śmiechem, a łzy przestały wypływać z moich oczu. Chłopak puścił moją dłoń, aby sięgnąć do kieszeni od bluzy i wyciągnąć z niej drugi kartonik, tym razem w kolorze jasnoróżowym. – Mam jeszcze truskawkowe.

– Twoje winy są odpuszczone – zażartowałem, sięgając po słodki napój i przyjmując w ten sposób podarek od ukochanego.

– Dlaczego nie chcesz mi powiedzieć, co się dzieje? – dopytał, wstając, aby usiąść obok mnie na ławce i zacząć dobierać się do czekoladowego mleka. – To ma coś wspólnego z nami?

– Nie – odpowiedziałem pośpiesznie. – Po prostu... – urwałem, wciąż nie będąc pewnym, czy powinienem zwierzać się Siwoo.

– Rozmowa jest podstawą związku – zachęcał mnie. – Jeśli nie będziemy rozmawiać, nie przetrwamy, bez względu na to, jak bardzo się kochamy. Pamiętaj o tym, duszenie w sobie uczuć prowadzi jedynie do wielkiego wybuchu i destrukcji.

W moich oczach ponownie zebrały się łzy, a mięsiste wargi objęły cieniutką słomkę, by zassać odrobinę napoju. Przełknąłem go z trudem przez gulę, która stanęła w moim gardle, a następnie zacząłem wyrzucać z siebie absolutnie wszystko, zanosząc się na nowo płaczem.

Nie mogłem pozwolić, byśmy nie przetrwali. Musieliśmy przetrwać za wszelką cenę, ponieważ nasza miłość była wszystkim, co dobre w moim życiu. Nie wyobrażałem sobie, że świat mógłby istnieć beze mnie trwającego u boku Siwoo i bez niego trzymającego moją dłoń. Jakby to wokół nas krążył cały wszechświat. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top