36 | i don't need hayoon

Gorący oddech Hayoona mieszał się z moim oddechem, kiedy wpatrywaliśmy się sobie prosto w oczy. Znałem je doskonale, ufałem im od tylu lat i byłem pewien, że właśnie w nie będę wpatrywać się aż do śmierci, nazywając ich właściciela przyjacielem. Teraz z każdą chwilą przekonywałem się coraz bardziej, jaki byłem naiwny. Te oczy patrzyły na mnie, jakbym był ich własnością, zachłannie pragnąc mieć mnie tylko dla siebie.

Odepchnąłem wiszące nade mną ciało, oddzielając je od swojego, aby móc wstać z łóżka, czując się wyjątkowo źle. Odnosiłem wrażenie, że moja skóra piecze, jakby wylano na nią żrący kwas, jednak kiedy spoglądałem na kończyny oraz nagi brzuch, nie widziałem nic niepokojącego. Najwidoczniej piętno, które pozostawiły tam dłonie Hayoona, było niewidzialne ludzkim okiem. Zacząłem płakać, nie potrafiąc poradzić sobie w inny sposób z bólem, który rozdzierał moją klatkę piersiową. Drżałem, przeczesując palcami spocone różowe włosy, i nienawidziłem samego siebie.

— Minsu — szepnął były przyjaciel, układając dużą dłoń na moim ramieniu.

Od razu ją strąciłem, wstając pośpiesznie z łóżka i sięgając po ubrania, które walały się teraz na podłodze. Bez słowa wyjaśnienia zacząłem się ubierać, rzucając cudzymi ubraniami w chłopaka, który wciąż siedział na materacu, przyglądając mi się uważnie w milczeniu. Na jego szyi niezmiennie wisiał łańcuszek z zawieszonym pierścionkiem, jakby liczył, iż mając go ciągle przy sobie, będzie w stanie zwrócić go prawowitemu właścicielowi. Nie zamierzałem przyjmować go z powrotem; ani pierścionka zaręczynowego, ani Hayoona.

— Wyjdź — wykrztusiłem z siebie, wycierając łzy z policzków. — Wynoś się z mojego domu i życia.

— Jesteś zły, bo zrozumiałeś, że mam rację, ale tylko ja...

— Zamknij się! — wrzasnąłem. — Nie potrzebuję cię! W niczym nie miałeś racji! Jesteś egoistyczny, okrutny, podstępny, dwulicowy i nie wiesz, czym jest przyjaźń! Wolisz mnie zniszczyć, niż pozwolić mi odejść, ale nie uda ci się to! Wynoś się i nigdy nie wracaj!

Nie odpowiedział już nic. Sięgnął po ubrania, którymi wcześniej w niego rzuciłem, i zaczął się ubierać, wciąż zerkając na mnie co chwilę. Objąłem ciasno tułów rękoma, jakby było mi zimno, i wpatrywałem się w byłego przyjaciela, który nieśpiesznie zbierał się do wyjścia. Kiedy wstał, podszedł do mnie, przyglądając się mojej twarzy uważnie, i nie drgnął tak długo, aż ponownie nie spojrzałem w jego ciemne oczy.

— Wrócisz do mnie — szepnął. — Będziesz chciał seksu i przybiegniesz z podkulonym ogonem, Minsu. Gwarantuję ci to.

Dopiero po tych słowach w końcu wyszedł, zamykając za sobą drzwi. Do starych łez dołączyły nowe, gdy słuchałem, jak chłopak żegna się z moją matką, a następnie wychodzi z mieszkania. Przycisnąłem dłoń do ust, próbując zrozumieć, co właściwie się ze mną dzieje. Nie chciałem uprawiać seksu z Hayoonem, a jednak przespałem się z nim, nie potrafiąc odmówić, gdy zaczął mnie dotykać. Po prostu wiedziałem, że nie powinienem tego robić, ale coś głęboko w moim wnętrzu pragnęło tego z całego serca, bez względu na zdrowy rozsądek i konsekwencje.

Podskoczyłem, kiedy rozległo się ciche pukanie do moich drzwi, a już chwilę później, chociaż nie wydałem z siebie żadnego dźwięku, moja matka pozwoliła sobie zajrzeć do środka. Jej wzrok niepewnie odnalazł mnie stojącego na środku pomieszczenia, kilkukrotnie uciekając na bok, aby zerknąć na łóżko, w którym przed chwilą uprawiałem seks z byłym przyjacielem, a ona z pewnością była tego świadoma. Czekałem na jej kazanie, w którym uparcie powtarza, że moje zainteresowanie osobami tej samej płci jest chwilowe, a prawdziwe szczęście da mi jedynie kobieta oraz dzieci. Nie zdążyła odezwać się nawet słowem, a ja już byłem na nią wściekły.

— Owsianka powinna być jeszcze ciepła — powiedziała delikatnym głosem.

— Straciłem apetyt — odwarknąłem, robiąc krok w tył, jakbym próbował uciec z zasięgu wzroku matki.

— Jeśli zgłodniejesz, powiedz, to ci ją odgrzeję — odpowiedziała. — Mogę ci jakoś pomóc?

— Nie, zostaw mnie samego.

Skinęła głową, wahając się, zanim w końcu zamknęła drzwi, spełniając moją prośbę. Spróbowałem uspokoić się, biorąc serię głębokich oddechów, a następnie sięgnąłem po telefon i usiadłem na podłodze, opierając plecy o zimną ścianę. Białe światło z urządzenia oświetliło moją twarz, kiedy niepewnie włączyłem internet, by móc wpisać w wyszukiwarkę: "uzależnienie od seksu objawy". Mój palec znieruchomiał w powietrzu, zanim znalazłem w sobie odwagę, aby nacisnąć enter i pośpiesznie wejść w pierwszy wynik, który wyświetlił się na samej górze strony. Zacząłem wodzić wzrokiem, przeskakując co drugie zdanie wstępu, chcąc jak najszybciej przejść do treści właściwej.

"Seks staje się ucieczką od problemów, z którymi nie potrafimy się uporać... Służy rozładowaniu emocji... Podobnie jak alkohol czy narkotyki... Stała i silna potrzeba realizowania czynności seksualnych... Nie tylko kontakt fizyczny... Uporczywe myślenie o czynnościach seksualnych i dyskomfort, gdy zrealizowanie ich jest niemożliwe... Przymus... Brak kontroli... Potrzeba silniejszych doznań... Zaniedbywanie obowiązków... Kontynuowanie mimo szkodliwości..."

Odłożyłem telefon na podłogę, wbijając spojrzenie w ścianę naprzeciwko mnie i zaczynając nerwowo skubać dolną wargę. Byłem przerażony i zrozpaczony, ponieważ cichy głosik w moim wnętrzu zaczął szeptać mi prosto do ucha, że naprawdę jestem uzależniony, a ja nie wiedziałem, co dalej. Nie mogłem się przyznać przed matką, ponieważ zabrałaby mnie do lekarza, który od razu miałby wyleczyć mnie z homoseksualizmu. Nie miałem też przyjaciela ani chłopaka, nie miałem nikogo, kto mógłby mi pomóc.

Potrzebowałem pomocy? Wiele w życiu przeszedłem sam, stawiałem czoła gorszym rzeczom, niż uprawianie seksu... Co było złego w seksie? Chyba pozwoliłem, aby Hayoon wmówił mi jakieś bzdury, ponieważ chciał zatrzymać mnie przy sobie. Ja potrafiłem zapanować nad moją potrzebą seksualną, a według definicji z Internetu osoba uzależniona nie potrafi tego zrobić. Nie szukałem też silniejszych doznań i wcale nie myślałem uporczywie o seksie. Przespanie się raz z byłym narzeczonym mimo złości na niego wcale nie oznaczało, że byłem uzależniony. Po prostu lubiłem seks z Hayoonem i tyle. Zamierzałem udowodnić mu i sobie samemu, że miałem pełną kontrolę nad moim życiem.

***

Rano nie miałem na nic ochoty po prawie nieprzespanej nocy. Otworzyłem oczy, kiedy budzik zaczął nieprzyjemnie podrażniać moje uszy, jednak nawet nie podniosłem się z łóżka. Słyszałem, jak matka krząta się po kuchni, zapewne przygotowując dla nas śniadanie, a na samą myśl o jedzeniu zrobiło mi się niedobrze. Wiedziałem, że rozpoczęcie nowego dnia i pójście do szkoły jest nieuniknione, chociaż błagałem w duchu, aby świat się skończył i nie zmuszał mnie, bym musiał żyć, jakby nic się nie stało.

Przecież się stało! Zostałem oszukany i wykorzystany przez najlepszego przyjaciela, który postanowił zniszczyć mój związek, żeby mieć mnie dla siebie. Zrujnował moją miłość z Siwoo, moją szansę, by założyć z nim rodzinę, aby spełnić wszystkie marzenia. Cała przyszłość, którą starannie zaplanowaliśmy, legła w gruzach, ponieważ był egoistą.

Nie chciałem iść do szkoły, ponieważ nie chciałem go widzieć. Nie chciałem słyszeć jego głosu. Nie chciałem, żeby się okazało, że miał rację. Powinienem ufać sobie bardziej, jednak już zdążyłem się przekonać, że jeśli chodzi o Hayoona, ciężko jest mi się powstrzymać. Był przystojny, seksowny, pociągający i bardzo dobry w łóżku, to najwidoczniej działało na mnie wyjątkowo przyciągająco, skoro wczoraj nie zdołałem mu się oprzeć. Od dzisiaj aż do zakończenia liceum będę musiał walczyć sam ze sobą, karmiąc swoją nienawiść bólem, abym pod żadnym pozorem nie wybaczył byłemu przyjacielowi tej zdrady.

Mruknąłem z niezadowoleniem i obróciłem się na drugi bok, kiedy w pomieszczeniu rozległo się pukanie, a zza drzwi dobiegł mnie głos matki:

— Śniadanie będzie za dziesięć minut — zawołała czułym głosem. — Zawiozę cię dzisiaj do szkoły.

Bardzo nie chciałem żyć tak, jakby nic się nie stało, ale wiedziałem, że właśnie w ten sposób najlepiej odegram się na Hayoonie. Pokażę mu, że wcale nie znaczył dla mnie tak wiele, że nie stanowił fundamentów mojego świata, że go nie potrzebowałem, że nie cierpiałem, ponieważ się pokłóciliśmy. Właśnie te myśli ostatecznie dały mi siłę, aby podnieść się z łóżka i nieśpiesznym krokiem udać w stronę łazienki, gdzie opróżniłem pęcherz, myśląc zdecydowanie za dużo o byłym przyjacielu, a następnie opłukałem twarz, przyglądając się różowym włosom i znowu myśląc za dużo o byłym przyjacielu. Nawet nie zauważyłem, kiedy wkradł się w każdy aspekt mojego życia. Stał się niczym tlen, którego nie widziałem, ale wiedziałem, że jest i że go potrzebuję.

Nie potrzebowałem Hayoona.

Już od razu po przekroczeniu progu znienawidzonego budynku wyczułem, iż coś się zmieniło. Ludzie zdecydowanie zbyt śmiało przyglądali się mi, zbyt otwarcie się śmiali i szeptali między sobą. W ciągu kilku sekund przez moją głowę przetoczyły się setki scenariuszy, jednak nie musiałem długo czekać, żeby poznać prawdę. Oczywiście nikt nie czekał na mnie przy szafce, chociaż oczami wyobraźni widziałem tam stojącego byłego przyjaciela, za to głośne śmiechy rozniosły się po całym korytarzu, kiedy po otwarciu jej na podłogę wysypały się liczne, kolorowe kartki. Zmarszczyłem brwi, początkowo nie rozumiejąc, na co patrzę, dopóki nie prześledziłem starannie ilustracji.

Na wydrukowanych ulotkach była scena z gejowskiego filmu pornograficznego, na którym dwójka mężczyzn uprawia seks w różnych pozycjach, śmiało odsłaniając genitalia. Jednak jeden z aktorów zamiast swojej twarzy posiadał bardzo nieumiejętnie doklejoną moją twarz. Nawet odcienie skóry się nie zgadzały, jednak to nie przeszkadzało innym uczniom się śmiać.

— Dziwka — parsknął ktoś, przechodząc za mną i schylając się po jedną z kartek.

— Jebany pedał — dodał ktoś inny.

— Ja pierdolę, to prawda, że nagrał seks taśmę.

— Jest to gdzieś na necie?

— Myślicie, że mogę poprosić go o autograf na penisie?

Śmiechy. Setki złośliwych, szyderczych śmiechów ogarniających mnie z każdej strony, gdy łza skapnęła na zadrukowaną kartkę, nim zgniotłem ją jedną ręką, rzucając na środek korytarza.

— Posprzątaj to, Yoo Minsu — mruknął od niechcenia nauczyciel matematyki, który właśnie przyszedł do szkoły, pospiesznie zmierzając w stronę pokoju nauczycielskiego.

Miałem ochotę udusić Hayoona. Wepchnąć mu te wszystkie kartki do gardła i kazać zjeść. Oczywiście, że podczas naszej wczorajszej kłótni, która w oczach innych uczniów była bardzo zabawna, musiał wspomnieć o tym, że nas nagrał i że wysłał filmik Siwoo. Tylko podsunął pomysł moim dręczycielom, jakbym byli niewystarczająco kreatywni.

Rzuciłem torbę w kąt i kucnąłem, żeby zacząć zbierać rozrzucone kartki, wyciągając je spod stóp innych uczniów, który złośliwie rozkopywali je lub deptali mi po palcach. W końcu dotarłem do ostatniej ulotki, która znajdowała się pod dość sporym butem, a kiedy jego właściciel nie pozwolił mi jej wyszarpnąć i uniosłem głowę, by na niego spojrzeć, moja twarz uderzyła prosto w jego krocze.

— Taki chętny jesteś? — zaśmiał się Seho, a jego kumple z klubu bokserskiego mu zawtórowali.

Wyprostowałem się, nawiązując kontakt wzrokowy z młodszym chłopakiem i odnajdując nowy obiekt, na który mógłbym przelać moją nienawiść. Przecież to było takie oczywiste, kto stoi za przerobionymi zdjęciami wepchniętymi do mojej szafki.

— Masz wyjątkowo dziecinne poczucie humoru — warknąłem. — Naprawdę myślałeś, że się tym przejmę?

— Nie podobają ci się? — odpowiedział pytaniem na pytanie. — Bardzo się starałem i wykosztowałem się na tusz oraz kartki.

Wymusiłem na sobie uśmiech pełen kpiny.

— Skoro tak wygląda twoje staranie, to nie chcę wiedzieć, jakie gówno być zrobił, gdybyś się nie starał. To chyba dziedziczne, co nie? Twoi rodzice ewidentnie się nie starali, gdy cię robili.

Część otaczających nas chłopaków pozwoliła sobie na chichot, cichnąc od razu, kiedy Seho zmierzył ich ostrym spojrzeniem. Wciąż się uśmiechałem, próbując robić dobrą minę do złej gry, jednak moje spojrzenie musiało zdradzić oprawcy, iż jest to dla mnie drażliwy temat.

— Przesłałbyś mi swoją seks taśmę z Hayoonem? — zapytał. — Wtedy postaram się bardziej i... No nie wiem, jeśli mi się spodoba, może na ciebie nasikam.

Poczułem się, jakbym dostał cios prosto w brzuch. Wspomnienie o Hayoonie, o filmiku, który nakręcił bez mojej wiedzy oraz zgody, i przypomnienie mi, jak mnie upokorzył w łazience, sprawiło, iż na krótki moment straciłem opanowanie. Łza przecięła mój lewy policzek, kiedy prawa dłoń uniosła się, wypuszczając kolorowe wydruki, a następnie z całej siły uderzyła w policzek Seho. Głośne klaśnięcie odbiło się od ścian korytarza, a zaskoczone reakcje wraz z szyderczym śmiechem poszły jego śladem.

Chłopak nawet nie drgnął, jedynie oblizał policzek od środka, zapewne czując ból, a skóra bardzo szybko zaczęła przybierać rumiany kolor. Mimo to uśmiechnął się do mnie, unosząc brwi w niemym pytaniu, które doskonale zrozumiałem. Naprawdę byłem na tyle głupi, żeby uderzyć boksera. Kiedy zacisnął dłoń w pięść, cofając lekko łokieć, zamknąłem oczy, przygotowując się na silne uderzenie. Oczami wyobraźni widziałem, jak moją twarz zalewa krew ze złamanego nosa lub jak wypluwam kilka zębów po ciosie w szczękę. Nawet się ucieszyłem, ponieważ byłby to dobry pretekst, aby przez kilka dni nie chodzić do szkoły, aż w końcu zaczęłaby się przerwa letnia. Jednak chociaż usłyszałem dźwięk uderzenia, nie poczułem bólu.

— Zawieszą cię, hyung. — Z ciemności dobiegł mnie dobrze znajomy głos, a kiedy otworzyłem oczy, dostrzegłem tuż przed sobą przedramię z napiętymi mięśniami.

Pięść Seho uderzyła w otwartą dłoń Junho, która zasłoniła moją twarz.

— Bronisz tego pedała? — odwarknął mu starszy.

— Zawieszą cię, jeśli go uderzysz, hyung — powtórzył się. — Wiesz, że trener nie toleruje...

— On uderzył mnie pierwszy.

— To coś nazywasz uderzeniem? — prychnął. — Nie mów, że cię to bolało.

— Policzę się z tobą na ringu, szczeniaku — warknął. — Nie masz prawa mi się sprzeciwiać. A ty — dodał, nawiązując ze mną kontakt wzrokowy, kiedy w końcu opuścił pięść — jeszcze mnie popamiętasz, żigolaku.

Odszedł, pozwalając swoim wiernym kundlom ruszyć za nim, a ja mimowolnie podążyłem wzrokiem za jednym z nich. Czarne, przydługie włosy muskały kołnierz koszuli od mundurka, a czarne niczym gorzka czekolada oczy uśmiechnęły się do mnie, gdy zerknął przez ramię i zobaczył, że się mu przyglądałem. Ciężko mi było uwierzyć, że moja twarz była cała tylko dzięki Junho, ponieważ był jedną z ostatnich osób, które podejrzewałbym o działanie na moją korzyść.

Może wcale nie zrobił tego dla mnie... Może mówił szczerze i zależało mu tylko na tym, żeby nie zawiesili Seho... Musiałem być idiotą, skoro przez chwilę w mojej głowie gościła myśl, iż młodszemu chłopakowi mogłoby zależeć na mnie i na moim dobru. Obrażał mnie, wyzywał, wyśmiewał, a nawet nasikał mi na ręce, jego zachowanie świadczyło jedynie o tym, że mnie nienawidzi, to ja dopowiadałem sobie za dużo. A jednak nie potrafiłem zapomnieć o jego spojrzeniu, kiedy podczas orgazmu szeptałem imię należące właśnie do niego. To było bardzo dziwne spojrzenie. Zapewne tak wyglądało całkowite obrzydzenie.

Na lekcję dotarłem spóźniony, ponieważ musiałem drugi raz pozbierać ulotki z przerobionymi zdjęciami i dotrzeć na odpowiednie piętro. Nauczycielka zmroziła mnie wzrokiem, więc wydukałem krótkie przeprosiny, pośpiesznie zmierzając do mojej ławki, która jako jedyna stała pusta. Nie panowałem dzisiaj nad sobą, ponieważ mimo iż tego nie chciałem, od razu spojrzałem w stronę Hayoona, który bazgrał coś od niechcenia na kartce, opierając brodę na dłoni. Jego oczy były podkrążone i lekko zaczerwienione, chociaż próbował ukryć to podkładem, a na szyi wciąż wisiał łańcuszek z pierścionkiem zaręczynowym.

Usiadłem na moim krześle, odwracając się tyłem do byłego przyjaciela, a coś śliskiego pod moimi pośladkami i ciche parsknięcia nie wróżyły niczego dobrego. Zamknąłem oczy, biorąc kilka głębszych oddechów, nim podniosłem się ostrożnie i spojrzałem na krzesło. Na siedzeniu była przezroczysta plama błyszcząca w słońcu wpadającym przez okno. Rozejrzałem się po klasie, zauważając, że absolutnie każdy się na mnie patrzył, dusząc się ze śmiechu, z wyjątkiem Hayoona, który zaciskając zęby na wardze, wciąż zamalowywał kartkę. Sięgnąłem palcem do żelowej substancji, następnie przysuwając je do nosa i czując charakterystyczny zapach.

Lubrykant.

Przewróciłem oczami dokładnie w tej samej chwili, w której coś uderzyło mnie w tył głowy i upadło na ramię. Z lekkim zaskoczeniem spojrzałem w prawo, dostrzegając rozpakowaną prezerwatywę, zsuwającą się po moim mundurku na podłogę. Nie zdążyłem nawet zareagować, kiedy kolejna trafiła prosto w moją twarz, a śmiechy w sali stały się jeszcze głośniejsze.

— Ciszej — mruknęła nauczycielka, odwracając się od tablicy i zerkając na niesfornych uczniów. — Yoo Minsu, usiądź w końcu.

— Nie mogę, na moim krześle...

— Nie dość, że się spóźniasz, to jeszcze dyskutujesz — warknęła kobieta. — Dlaczego z tobą są tylko ciągłe problemy? Nie wstydzisz się spojrzeć rodzicom w oczy? Siadaj.

Zacisnąłem wargi, nie odzywając się już ani słowem, i usiadłem, nie powstrzymując dłużej łez ku uciesze innych uczniów.

***

Matka nie zadawała żadnych pytań, kiedy poprosiłem ją o wypranie mundurka, a następnie bez słowa wyjaśnienia zamknąłem się w moim pokoju, ignorując kolejny wspólny posiłek. Od razu usiadłem na podłodze, dociskając plecami drzwi, i zacząłem wpatrywać się w ekran telefonu, przyglądając się, jak mijają kolejne minuty. W moim wnętrzu walczyły dwie odmienne siły, zdrowy rozsądek był mordowany przez potrzebę poradzenia sobie z nową rzeczywistością, gdzie straciłem już ochronę Hayoona, stając się łatwym celem. Im bardziej odnosiłem się z moją innością, tym bardziej teraz mi się obrywało, i to była kolejna rzecz, którą miałem za złe byłemu przyjacielowi. Pozwolił mi wyjść ze skorupy i zostawił bezbronnego. Przez cały dzień ani razu nie stanął w mojej obronie.

Wypuściłem powietrze ustami, w końcu odnajdując w sobie odwagę, a może przegrywając z głupotą, i wszedłem w menadżera aplikacji na telefonie, aby wyszukać odpowiedniej. Bardzo szybko się pobrała i zainstalowała na urządzeniu, a czarna ikonka dyskretnie zerkała na mnie pośród innych. Kliknąłem ją, pozwalając aplikacji się uruchomić, i niespiesznie wpisałem wszystkie potrzebne dane, ostatecznie usuwając moje imię i wpisując na szybko wymyślony pseudonim, zanim przeszedłem dalej. Wymagane zdjęcie profilowe zrobiłem na szybko, podciągając koszulkę i eksponując przebite brodawki, jednocześnie zasłaniając twarz, aż w końcu wszystko było gotowe.

Przełknąłem ślinę, przeglądając kolejne proponowane przez aplikację profile, akceptując prawie wszystkie, aż w końcu w mojej wirtualnej skrzynce na wiadomości pojawiło się nowe powiadomienie.

"Hej, Minnie, chcesz zobaczyć mojego fiuta"?

Zawahałem się, nim odpisałem: ''chcę". Chwilę później na moim ekranie wyświetliło się zdjęcie sterczącego członka, wygiętego mocno do góry i otoczonego gęstymi, czarnymi włosami. Zaraz po nim nadeszła kolejna wiadomość:

"Opiszesz, co byś z nim robił"?

Zamknąłem oczy, przywodząc wspomnienia wszystkich upojnych nocy, i zacząłem uderzać palcami w ekran, szczegółowo opisując, jak obciągam nieznajomemu, pozwalając mu fantazjować, jak wpycha mi język do odbytu, a następnie dołącza do niego palce. Chciał więcej zdjęć, więc mu je wysłałem, starając się, aby na żadnym z nich nie było widać mojej twarzy. Dostałem również kilka filmików, na których głos starszego mężczyzny nazywa mnie czule.

Nie potrzebowałem Hayoona.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top