33 | till the sun rise

Czułem się przyjemnie lekki, kiedy ze snu wybudzały mnie palce, czule przeczesujące różowe włosy. Wziąłem głębszy oddech i mruknąłem, wtulając się mocniej w ciepłe ciało, które obejmowałem. Jego słodki zapach wdzierał się do moich płuc, wypełniając mnie błogim spokojem. A kiedy rozchyliłem powieki, moje spojrzenie odnalazło rozmazaną plamę, uśmiechającą się do mnie czule, gdy spojrzeliśmy sobie w oczy. Mógłbym się nabrać i pomyśleć, że ostatnie tygodnie były jedynie snem, że wciąż jesteśmy razem, że nic złego między nami się nie wydarzyło, że razem wstaniemy i udamy się na...

Otworzyłem szeroko oczy, a gorąco uderzyło w moje ciało, kiedy z przerażeniem poderwałem się do siadu, próbując po omacku odnaleźć telefon. Siwoo znacznie spokojniej poszedł w moje ślady, pochylając się nade mną i podając mi poszukiwane urządzenie.

– Spokojnie, jest jeszcze noc – odpowiedział, jakby czytał mi w myślach.

Odetchnąłem z ulgą, dla pewności samemu sprawdzając godzinę. Była czwarta nad ranem.

– Dlaczego nie śpisz? – zapytałem, zerkając na ukochanego, który już z powrotem opadł na poduszki.

– Chyba odzwyczaiłem się od spania z kimś w jednym łóżku – wyznał, ziewając głośno. – Budzi mnie każdy twój ruch.

Skinąłem głową, czując się lekko zagubiony. Wpatrywałem się we własne dłonie, które zacisnąłem na pościeli, widząc wszystko rozmyte przez brak soczewek kontaktowych. Palce Siwoo

zaczęły podrażniać skórę na moich nagich plecach, wywołując przyjemne dreszcze na całym ciele. Ostatecznie zdecydowałem się opaść z powrotem na nagrzane nami łóżko i niepewnie objąć chłopaka.

Nie byłem pewien, jak miałaby wyglądać teraz nasza relacja. Przespaliśmy się ze sobą, wzięliśmy wspólny prysznic, nie oddzielając od siebie ust, i poszliśmy spać, wciąż się całując. Nacieszenie się sobą i pragnienie wypełnienia słodyczą każdej wspólnej chwili sprawiło, iż ominęła nas poważna rozmowa o tym, co dalej. Jednak wiedziałem, że to jedynie kwestia czasu, jej widmo wisiało nad nami, niczym ciemna, gęsta chmura zasłaniająca promienie słońca. Ja byłem zaręczony z Hayoonem, a on musiał wracać na studia.

– Mam ustawiony budzik, odwiozę cię do szkoły – wyszeptał, owiewając moje włosy ciepłym oddechem.

– A co dalej? – zapytałem, walcząc z powiekami, które z każdą chwilą stawały się coraz cięższe, gdy umysł domagał się powrotu do snu.

– Ty pójdziesz na lekcje, a ja pojadę do domu? – odpowiedział pytaniem na pytanie, ewidentnie się ze mną drocząc.

Mimowolnie się uśmiechnąłem i wcisnąłem palec miedzy żebra starszego chłopaka, który się wzdrygnął. Po chwili pomieszczenie wypełniło się naszymi cichymi śmiechami. Do tej pory nie zdawałem sobie sprawy z tego, jak za tym tęskniłem: za Siwoo, za naszymi docinkami i wygłupami, za brzmieniem jego śmiechu, za tym, jak dobrze się przy nim czułem. Chyba przez ostatnie tygodnie naszego związku patrzyłem na niego głównie przez pryzmat seksu, zapominając, dlaczego tak bardzo go pokochałem.

– Może... – zaczął, jednak urwał, jakby stracił wiarę w słuszność swoich słów.

– Może? – dopytałem, próbując go zachęcić.

– Może spróbujemy do siebie wrócić? – zapytał. – Naprawdę cię kocham i żałuję naszego rozstania.

– Też cię kocham i żałuję naszego rozstania – odszepnąłem, przesuwając twarz ku górze, żeby móc spojrzeć na Siwoo.

– Ale?

– Ty nadal będziesz w Seulu, a ja tutaj.

– Niedługo zacznie się przerwa letnia, przyjechałbyś do mnie, spędzilibyśmy ją w całości we dwoje – zaproponował. – Wyciągnąłem też wiele wniosków przez ten czas. Zrozumiałem, że tęskniłeś za mną o wiele bardziej niż ja za tobą, że potrzebowałeś mojej bliskości i miłości. Zrozumiałem też, że byłem przepracowany i sfrustrowany przez natłok nauki oraz pracę i odreagowywałem na tobie. Przysięgam, że więcej nie popełnię tych błędów.

Ciepła łza przecięła mój policzek i skapnęła na klatkę piersiową Siwoo. Wypełniało mnie jednocześnie szczęście, ulga oraz okropne wyrzuty sumienia i silny ból serca.

– Zdradziłem cię z Hayoonem – przypomniałem mu. – Jestem z nim zaręczony.

– Wiem – odpowiedział. – Mieliśmy ciężki okres, dałem ci powody do podejrzewania mnie o niewierność, rozstaliśmy się. Znam cię, Minsu, lepiej, niż mogłoby ci się wydawać, i wiem, że dla ciebie Hayoon zawsze będzie jedynie przyjacielem. Kiedy na niego patrzysz, nie masz tego czegoś w oczach, co pojawia się zawsze, gdy patrzysz na mnie. Tym czymś jest miłość, Min-Min, nie kochasz go.

Pozwoliłem ukochanemu wytrzeć kciukiem moją twarz, a następnie podsunąłem się wyżej, aby złączyć nasze wargi w czułym pocałunku. Uśmiechał się, gdy muskaliśmy swoje usta, tym sposobem wyrażając wzajemną miłość.

Chciałem, żeby wszystko było takie łatwe, jak w wyobrażeniach Siwoo. Jednak kilka słów nie sprawi, że ostatnie tygodnie przestaną istnieć, że zapomnimy o wszystkim, co było złe, że ja i Hayoon na nowo staniemy się jedynie przyjaciółmi. Wszystkie wydarzenia miały na nas wpływ i zmieniały po części nasze osobowości, nigdy nie zapomnę licznych namiętnych nocy spędzonych z przyjacielem, milionów pocałunków i dziesiątek orgazmów w jego objęciach. On również o tym nie zapomni.

– Mógłbym sobie to ułożyć? – zapytałem, nerwowo oblizując wargi wilgotne od mieszanki mojej śliny ze śliną Siwoo. – Naprawdę chcę do ciebie wrócić, jednak muszę się zastanowić, jak miałoby to wyglądać i... I muszę ułożyć wszystko z Hayoonem.

– Oczywiście – odpowiedział, gładząc mój policzek czule. – Wiesz, że na ciebie mógłbym czekać nawet wieczność. Jesteś miłością mojego życia.

– Może to głupie, ale czuję, że nigdy nie przestanę cię kochać – wyznałem. – Nawet kiedy byłem przekonany, że więcej się nie zobaczymy, wciąż cię kochałem. Nie było takiej sekundy, w której moje serce nie biłoby dla ciebie.

– To z jakiegoś filmu? – zapytał, więc parsknąłem śmiechem.

– Nie... Z książki – zacząłem się z nim droczyć.

– Pewnie jakiś erotyk.

– Głupek – westchnąłem, uśmiechając się do ukochanego jak skończony debil. Przez chwilę ponownie zapanowało między nami milczenie, gdy podgryzałem dolną wargę, wahając się przed zadaniem kolejnego pytania: – Umm, Siwoo? Spałeś z kimś po naszym rozstaniu?

– Tak – odpowiedział bez wahania. – Miałem kilka jednorazowych numerków.

– Kilka?

– Z cztery.

– Nie wierzę – prychnąłem, brzmiąc na bardziej zazdrosnego, niż chciałem przyznać. – Z czterema różnymi facetami?

– Tak, jednorazowe numerki zazwyczaj są jednorazowe.

– Skąd ty ich wytrzasnąłeś?

– Z aplikacji randkowej dla gejów – zaśmiał się. – O dziwo każdy chce tam tylko seksu, a nie randek.

– Ja sypiałem tylko z Hayoonem – powiedziałem, przypominając sobie o naszym przedostatnim wyskoku. – Prawie.

– Prawie?

– Raz podczas orgazmu powiedziałem imię kogoś innego – wyznałem.

Siwoo zaniósł się głośnym śmiechem, co było bardzo złośliwe z jego strony, więc po raz kolejny wbiłem mu palec pomiędzy żebra.

– Wybacz, wyobraziłem sobie, jak musiał być wkurzony – mówił, wciąż trzęsąc się ze śmiechu. – Czyje imię?

Zawahałem się.

– Umm – mruknąłem. – To długa historia.

– Nie moje?

– Nie... Tego chłopaka z pierwszej klasy.

– Tego, który nazwał cię pedałem i wylał napój na twarz?

– Tak.

– Chyba boję się poznać szczegóły – podsumował, nieprzerwanie się ze mną drocząc. – Więc obaj powiększyliśmy nasze seksualne doświadczenia, ale wiedz, że wymieniłbym wszystkie te noce na jedną noc z tobą.

– Ja też – szepnąłem, czując znajome ukłucie w klatce piersiowej.

Towarzyszyło mi ono za każdym razem, gdy powtarzałem Hayoonowi, że go kocham, a to oznaczało, że kłamałem.

***

Kiedy rano srebrny Hyundai zatrzymał się pod budynkiem liceum, poczułem nieprzyjemny skręt żołądka. Zerknąłem kątem oka na Siwoo, który uśmiechnął się do mnie ciepło, a jego duża dłoń zsunęła się z dźwigni zmiany biegów na moją dłoń, którą ścisnęła. Odwzajemniłem ten czuły gest, wsuwając znacznie krótsze palce między jego, i przez chwilę po prostu cieszyliśmy się bliskością, którą odzyskaliśmy. Tak bardzo tęskniłem za tym wszystkim, że perspektywa powrotu do dawnego życia zdawała się jedynie złudną mrzonką – mieniącą się w blasku słońca bańką mydlaną, która prędzej czy później pęknie.

Jednej rzeczy na pewno nie dało się odwrócić. Wszystko, co zaszło między mną a Hayoonem, jedynie zniszczyło naszą przyjaźń. Był ze mną od wielu lat, dłużej niż Siwoo, i naiwnie myślałem, że pozostanie przy moim boku jeszcze przez długi czas. Musiałem złamać mu serce i nienawidzić się za to do końca życia, jednak od samego początku byłem tego świadomy – nie odwzajemniałem jego miłości, nie potrafiłem sobie wyobrazić naszej wspólnej przyszłości, brnąłem dalej w naszą relację, ponieważ przerażała mnie perspektywa utraty Hayoona, a jednocześnie kusiło to, co od niego otrzymywałem w zamian.

Zaręczynowy pierścionek z różowym morganitem wciąż zdobił mój serdeczny palec, chociaż ściskała go inna dłoń. Wciąż pozwalałem temu oszustwu trwać, bojąc się konsekwencji, jakie przyniesie. Nie byłem gotowy, aby stawić im czoła, ale nie oszukujmy się, nigdy nie będę gotów. Jak wbić nóż w serce człowiekowi, którego ślady zębów już na zawsze będą zdobiły moją kostkę w postaci białych blizn? Uwielbiałem, gdy znaczył moje wargi pocałunkami, uwielbiałem czuć jego dłonie na moim ciele, jednak to była tylko fizyczna przyjemność, która nigdy nie dorównałaby temu, co łączyło mnie z Siwoo.

– Kocham cię – szepnąłem do niego.

– Ja ciebie też kocham – odpowiedział od razu, unosząc nasze złączone dłonie, by ucałować mnie w knykcie. – Bądź grzeczny.

– Nie będę.

Po tych słowach w końcu nacisnąłem na klamkę, popychając drzwi, by wysiąść z pojazdu. Pogoda dzisiaj dopisywała, bezchmurne niebo rozpościerało się nad panoramą miasta. Przyjemny, delikatny wiatr zaczął kołysać różowymi kosmykami i wkradł się pod cienki materiał koszulki od mundurka, dokładnie tej samej, którą miałem na sobie wczoraj. Wziąłem głęboki oddech, wystawiając pozbawioną makijażu twarz w stronę ciepłych promieni słońca, aż w końcu odnalazłem w sobie siłę, by ruszyć prosto do budynku liceum Daeil.

Nigdzie na parkingu nie odnalazłem spojrzeniem Hayoona ani białego Porsche, którego przyjazd wzbudziłby zainteresowanie ubranych identycznie chłopaków. Uczniowie wypełniali dziedziniec oraz hol, rozmawiając głośno i się śmiejąc. Chwilami moje uszy wyłapywały dobrze znajome słowa: gej, pedał, ciota, jednak nie przejmowałem się nimi, brnąc dalej, aż w końcu z tłumu wyłoniła się dobrze znajoma czarna czupryna składająca się z lśniących loków. Przełknąłem ślinę, podchodząc i zatrzymując się tuż przy Hayoonie, czekającym na mnie obok mojej szafce.

Nawiązaliśmy kontakt wzrokowy, przyglądając się sobie uważnie, jakbyśmy mieli zmienić się przez tę jedną noc nie do poznania. Pierwszy odwróciłem wzrok, czując zimny ucisk w głębi mojego ciała, który okrutnie podsuwał mi wspomnienia namiętnych chwil spędzonych z Siwoo jeszcze kilka godzin temu oraz radości w oczach jego matki, kiedy zeszliśmy wspólnie na śniadanie. Zdradziłem ich wszystkich, a oni powitali mnie z powrotem jak dawno zagubione dziecko. Przyjaciel z pewnością nie będzie miał tyle wyrozumiałości.

– Martwiłem się o ciebie – odezwał się pierwszy, a jego dłoń sięgnęła do mojego policzka, by czule pogładzić miękką skórę. – Wyszedłeś i nie wróciłeś na noc do domu, gdzie byłeś?

Zacząłem przełykać zalewającą moje usta ślinę, kiedy jedzenie podeszło mi do gardła, chcąc wrócić na ten świat szybciej, niż bym się tego spodziewał.

– Byłem w domu Siwoo hyunga – wykrztusiłem.

– Jego rodzice cię przenocowali?

Skinąłem głową.

– Siwoo też był.

– Cieszę się, że jesteś cały i zdrowy – powiedział, zupełnie zaskakując mnie tą zmianą tematu. Byłem pewien, że się wścieknie, że od razu oskarży mnie o zdradę, że będzie przekonany, iż uprawiałem seks z byłym chłopakiem. Hayoon jednak uśmiechnął się smutno i złożył delikatny pocałunek na moich wargach, wprawiając mnie w osłupienie. – Przepraszam za wczoraj. Zachowałem się jak dupek, ale to dlatego, że bardzo cię kocham i zależy mi na tobie. Przygotowałem też małą niespodziankę w ramach przeprosin, chociaż mój budżet był ograniczony. Wciąż nie mam dostępu do pieniędzy rodziców.

– Ha... – westchnąłem, wpatrując się prosto w jego ciemne oczy. – Musimy porozmawiać o...

– Porozmawiamy w domu, dobrze? – poprosił. – To nie czas i miejsce, zaraz mamy zajęcia, a dookoła jest pełno homofobicznych dupków. Wrócisz dzisiaj do domu, prawda?

Pokiwałem głową, nie odzywając się już ani słowem i pozwalając, by przyjaciel złożył na moich wargach kolejny pocałunek. Byłem żałosny, ponieważ perspektywa odwleczenia w czasie naszego zerwania była dla mnie bardzo kusząca i przyniosła ze sobą ulgę.

Do sali lekcyjnej poszliśmy razem, trzymając się za ręce i milcząc. Hayoon zachowywał się inaczej niż zwykle, patrzył na mnie inaczej, a gdy zerkałem na niego, widziałem smutek malujący się na jego twarzy, który od razu chował za uśmiechem, kiedy zauważał, że się mu przyglądam. Nie był aktywny na lekcjach, nie zjadł nic na żadnej przerwie, chociaż mi kupił jajamyeon i sok z ananasa. Pozwalałem mu sadzać mnie na kolanach i przytulać, w milczeniu wdychając zapach mojego ciała. Wtedy zastanawiałem się, czy czuje na mnie słodką woń Siwoo, którą musiałem nasiąknąć po namiętnym seksie.

Zapach Hayoona kojarzył mi się ze szczęściem oraz beztroskimi chwilami. Wspólne noce, podczas których graliśmy w gry i zajadaliśmy się pizzą, letnie dni spędzone na jego balkonie, gdzie popijaliśmy słodkie, gazowane napoje. Wiele głupich pomysłów i wspólnie odbytych kar za nieodpowiedzialne zachowanie. Jednocześnie wiedziałem, że gdybym musiał zatuszować zbrodnie, Ha nawet nie zadawałby pytań, od razu pomagając mi pozbyć się wszystkich dowodów.

– Kocham cię – szeptał do mojego ucha sennym głosem. – Zawsze będę cię kochał.

Czy zawsze skończy się w chwili, w której przyznam się do zdrady? W której poproszę go o zerwanie zaręczyn, mówiąc, że chciałbym wrócić do Siwoo? Jak szybko jego miłość zmieni się w nienawiść? Hayoon zawsze dostawał to, czego chciał, i nigdy tego nie oddawał.

– Ja też – odpowiadałem, wpatrując się pustym wzrokiem w pierścionek zaręczynowy na serdecznym palcu.

Do domu państwa Jin wróciliśmy z szoferem, kamyki na podjeździe zgrzytały pod ciężkimi kołami samochodu, przyjaciel wysiadł pierwszy, żeby otworzyć mi drzwi. Poprawiłem torbę na ramieniu, zmierzając prosto w stronę wejścia do budynku. Nie potrafiłem wyrzucić z głowy myśli, że być może ostatni raz tutaj przychodzę. Nie chciałem zrywać kontaktów z Ha, nie chciałem, żeby mnie znienawidził, ale byłem prawie pewien, że właśnie to zrobi, kiedy dowie się, że zamierzam wrócić do Siwoo.

Sama perspektywa ponownego związania się z pierwszym chłopakiem również mnie przerażała. Wiedziałem, co tamtego dnia popchnęło mnie do zdrady i w głębi duszy bałem się, iż przyjaciel miał rację, twierdząc, iż nie wytrzymam bez seksu. Chciałem wytrzymać, chciałem czekać na przyjazdy Siwoo i spędzać weekendy na uprawianiu z nim miłości, ale przez ostatnie tygodnie seks stał się moją codziennością. Zasypiałem po seksie i witałem seksem poranki, umilałem sobie dzień szybkim numerkiem w łazience i nie potrafiłem sobie wyobrazić, że zupełnie nagle zamienię to wszystko na jeden lub dwa stosunki w tygodniu.

– Zaczekasz? – zapytał Hayoon, wyrywając mnie z zamyślenia, kiedy dotarliśmy do szczytu schodów.

Spojrzałem na niego zaskoczony, potrzebując chwili, żeby przypomnieć sobie, że przyjaciel zapowiedział, iż ma dla mnie niespodziankę. Skinąłem głową, zatrzymując się na korytarzu i opierając plecami o zimną ścianę. Paradoksalnie poczułem, że dobry seks pomógłby mi z nerwami przed zerwaniem. Zrzuciłem z ramienia torbę, która upadła na ziemię tuż przy moich stopach, a zęby zaczęły skubać nerwowo dolną wargę. Zsunąłem z palca zaręczynowy pierścionek, aby oddać go Hayoonowi, kiedy już pozwoli mi wejść, jednak prawie od razu wsunąłem go z powrotem, będąc szczerze przerażony. Zamiast myśleć o tym, jak delikatnie przekazać moją decyzję przyjacielowi, zacząłem szukać wymówek, aby jeszcze raz odwlec tę rozmowę w czasie. Przez głowę przeszła mi nawet myśl, żeby uciec, kolejną noc przenocować u Siwoo i spróbować jeszcze raz jutro lub zaczekać, aż Ha sam się domyśli, że z nim zerwałem.

– Możesz wejść! – Usłyszałem jego niski głos, stłumiony

przez drzwi.

Nawet nie drgnąłem, kiedy dreszcze przeszły wzdłuż mojego ciała. Łzy napłynęły do oczu, a oddech stał się nieregularny. Podobnie czułem się, kiedy miałem pierwszy raz uprawiać z Siwoo seks.

– Min-Min?!

– Już idę! – odkrzyknąłem, w końcu odklejając plecy od ściany i pokonując niewielką odległość dzielącą mnie od drzwi.

Nacieknąłem na klamkę spoconą z nerwów ręką, a następnie pchnąłem je, zaglądając do środka. Szczerze mówiąc, sam nie wiedziałem, czego się spodziewałem. Może jakichś ubrań, biżuterii, biletów lotniczych do Paryża, cokolwiek w mojej głowie było niespodzianką, na pewno nawet nie zbliżyło się do rzeczywistości. Hayoon stał naprzeciwko drzwi z lekko zarumienionymi policzkami i odciągał od szyi czarną obrożę z metalowym serduszkiem. Na tułowiu wciąż miał koszulę od szkolnego mundurka, jednak ciemne spodnie zostały zastąpione granatową spódnicą, sięgającą mu do połowy ud, za którymi mogłem dostrzec czarny, puchaty i długi ogon. Przyjaciel uśmiechnął się, widząc szok na mojej twarzy, a następnie wskazał ręką na łóżko, na którym leżał podobny komplet: różowa spódnica, srebrna, brokatowa obroża i biały, koci ogon z korkiem analnym.

– Powiedziałeś, że to twój fetysz – odezwał się niepewnie.

Ponownie przeniosłem spojrzenie na Hayoona, nie wierząc, że naprawdę to dla mnie zrobił. Przez naszą ostatnią kłótnię i to, co wydarzyło się w łazience, zapomniałem, że on również słuchał moich potrzeb, że kochał mnie kiedy i w jaki sposób tego chciałem, że nigdy mi nie odmawiał.

– To jak? – zapytał, podchodząc do mnie wolnym krokiem, aż w końcu był w stanie chwycić mój podbródek i przysunąć wargi do swoich. – Pieprzmy się do świtu, Min-Min.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top