30 | еvery time i see you, i hate you
Czułem się bardzo dziwnie, kiedy szliśmy we trójkę na trzecie piętro, niosąc ze sobą metalowe szpatułki i wiaderka na zeskrobane gumy. Twarz Hayoona wykrzywiała się w grymasie złości, natomiast mimika Junho była dla mnie zagadką. Za każdym razem, kiedy się do niego odwracałem, nawiązywaliśmy kontakt wzrokowy, a on unosił do góry brwi, jakby się mnie niemo pytał, czego od niego chcę. Wtedy pospiesznie odwracałem głowę, udając, że wcale nie miałem zamiaru na niego spoglądać.
Gdy weszliśmy do pierwszej z klas, mój przyjaciel pękł, najwidoczniej nie potrafiąc przełknąć tego, że został zmuszony, aby sprzątać w towarzystwie Junho. Rzucił swoją szpatułkę i wiaderko na jedną z pierwszych ławek, a następnie podszedł do biurka nauczyciela, na którego blacie usiadł.
– To jakiś żart – powiedział wyraźnie zirytowany. – Nie po to moi rodzice płacą wysokie czesne za tę szkołę, żebym odklejał czyjeś żute gumy z ławek. To nie publiczna placówka, zatrudniają tutaj osoby odpowiedzialne za porządek.
– Ha – westchnąłem, spoglądając na chłopaka z dołu, kiedy również podszedłem do biurka. – Im szybciej to zrobimy, tym szybciej będziemy mogli wrócić do domu.
Pokręcił głową.
– My tutaj zaczekamy, a ten gnojek posprząta – zdecydował, kiwając głową na Junho, który jako jedyny od razu zabrał się do pracy i zaglądał pod ławki w sali, by znaleźć przyklejone gumy do żucia.
– Słucham? – zapytał z niedowierzaniem najmłodszy, prostując się nagle. – Ja spóźniłem się przez was.
– Ty nasikałeś mi na ręce – wtrąciłem się.
– Chciałbym o tym z tobą porozmawiać, hyung.
– Hyung... – zaśmiałem się.
– Sunbae – poprawił. – To nie było do końca tak, że ja tego...
– Nikogo to nie obchodzi – przerwał mu Hayoon. – Wiesz, co nas obchodzi? Obchodzi nas to, że mojego ojca stać na opłacenie najlepszych prawników, którzy zniszczą cię, twoją karierę i karierę twoich żałosnych rodziców, rozumiesz? Jeśli tak, to zamknij się, gówniarzu, i sprzątaj. Nie mam zamiaru siedzieć tutaj do nocy.
Przełknąłem ślinę, czując, że i tak nieprzyjemna atmosfera panująca w pomieszczeniu, stała się jeszcze cięższa oraz gęsta. Mój przyjaciel i pierwszoklasista mierzyli się ostrymi spojrzeniami, nim w końcu Junho odłożył ostentacyjnie wiaderko i szpatułkę, a następnie zaczął szukać czegoś w swojej torbie. Milczeliśmy, nie wiedząc, czego możemy się po nim spodziewać, ale mimo niepewności oraz lekkiego strachu czułem ekscytację, że być może w końcu dowiem się, co takiego ukrywał mój mały prześladowca o pięknych oczach. Ku naszemu zaskoczeniu chłopak wyciągnął czarną koszulkę na grubych ramiączkach, którą wraz z torbą odłożył na ławkę, a następnie zaczął rozpinać guziki od mundurka, odwracając się do nas tyłem.
– Co robisz? – Hayoon odezwał się pierwszy. Nie widziałem jego miny, ponieważ nie potrafiłem oderwać wzroku od pięknie wyrzeźbionych pleców Junho, które teraz mogłem podziwiać w pełnej okazałości.
Kolejny element układanki składającej się na wygląd tego głupiego szczeniaka został odsłonięty, a mi coraz bardziej podobał się powstający pomału całokształt. Oczy, włosy, usta, uśmiech, ramiona, dłonie, klatka piersiowa, brzuch, penis, uda i teraz również plecy. Czy w końcu znajdę w nim coś, co mi się nie spodoba? Co nie wedrze się do mojej lubieżnej fantazji o tym dzieciaku? Dlaczego z każdym spojrzeniem w jego kierunku, pragnąłem go jeszcze bardziej, a jednocześnie nienawidziłem za charakter?
– Przebieram się – odpowiedział, sięgając po koszulkę, dzięki czemu udało mi się dostrzec kawałek piersi oraz zaróżowionej brodawki.
Poczułem silne ukłucie w udo, a gdy oderwałem wzrok od Junho i spojrzałem w bolące miejsce, zauważyłem palec Hayoona, wbijający się w mój mięsień. Podniosłem głowę, by spojrzeć w jego oczy, wpatrujące się we mnie w kolejny nieznany mi sposób.
– Za co to? – zapytałem, zaczynając masować udo.
Przyjaciel pochylił się nisko nade mną, a jego wargi prawie musnęły moją małżowinę uszną, kiedy wyszeptał:
– Jeszcze chwila i zaśliniłbyś się, patrząc na niego – zarzucił, pozwalając mi zinterpretować nieznaną mimikę. Hayoon był zazdrosny.
– Przesadzasz – odpowiedziałem, zerkając kątem oka na Junho, który właśnie składał białą koszulę od mundurka i ze starannością chował ją do torby, żeby jak najmniej się pogniotła. Gdy to zrobił, uniósł spojrzenie, po raz kolejny dzisiaj nawiązując ze mną kontakt wzrokowy, jednak tym razem nie uniósł pytająco brwi.
Zupełnie nagle spomiędzy moich warg uciekło ciche, niekontrolowane jęknięcie połączenie z westchniemy, gdy śliski język przyjaciela wprosił się do mojego ucha, pokrywając jego wnętrze śliną. Zawstydzony przycisnąłem dłoń do ust i odskoczyłem od Hayoona, który uśmiechał się do mnie z wyraźnym zadowoleniem. Pośpiesznie spojrzałem na Junho, czując rosnącą temperaturę w policzkach, kiedy uderzałem przyjaciela otwartą dłonią w udo.
– Ha – syknąłem. – Ty głupku.
Młodszy chłopak odwrócił od nas wzrok, sięgając po szpatułkę i wchodząc pod pierwszą z ławek, od której blatu zaczął zeskrobywać gumę do żucia. Palce Hayoona splotły się z moimi, udaremniając mi dalsze klepanie jego nogi, a następnie przyciągnęły mnie z powrotem do niego. Nawiązaliśmy kontakt wzrokowy, by już po chwili móc złączyć spragnione wargi w słodkim pocałunku. Do odgłosu szurania dołączyły ciche cmoknięcia i pomruki, gdy znalazłem sobie miejsce pomiędzy udami przyjaciela, a następnie pogłębiłem naszą czułość, angażując w pocałunek języki.
Jednej rzeczy nie mogłem zaprzeczyć – Hayoon całował cudownie. Kochałem łączyć z nim moje usta, kochałem je zasysać, podgryzać, kochałem, gdy lizaliśmy się po podniebieniach. Wszystko w naszych pocałunkach mówiło, że wspólnie jesteśmy w stanie przekroczyć wszystkie granice. Prawdopodobnie nie było wiele rzeczy, które by nas obrzydziły lub zniechęciły; nie, kiedy chodziło o naszą dwójkę. Para najlepszych przyjaciół stała się parą najlepszych kochanków. Tylko pierścionek zaręczynowy na moim serdecznym palcu lewej ręki nie pasował do tego obrazka. Nie czułem się uczuciowo związany z Hayoonem, nie w ten sposób, to nie było uczucie, które żywiłem do Siwoo. Kochałem go, ale nie tak, jak on kochał mnie.
– Mam małą propozycję – wyszeptał, gdy bestialsko uwolnił wargi z moich namiętnych pieszczot.
– Hmm? – mruknąłem, czując się nienasycony.
– Co powiesz na seks na biurku nauczyciela? – zaproponował, więc od razu kąciki moich ust powędrowały do góry.
– Brzmi jak marzenie – odpowiedziałem. – Skoczę do łazienki się przygotować...
– Nie – odszepnął. – Zróbmy to teraz, tu i w tej chwili.
– Przy nim?
– Tak.
– Ha, pojebało cię? – wykrztusiłem z trudem, czując się całkowicie zszokowany tą propozycją.
– Dajmy mu nauczkę – kontynuował. – Niech poczuje się tak samo obrzydzony, jak ty wczoraj.
Przełknąłem ślinę, ponownie zerkając kątem oka na Junho, który na kuckach przechodził do kolejnej ławki.
– Muszę się przygotować – odpowiedziałem, co było jednoznaczne ze zgodą.
– Robiliśmy to już bez.
– Kiedy czułem się pusty, a teraz tak nie jest.
– To zróbmy inaczej – zdecydował, odsuwając mnie lekko od siebie, żeby móc zeskoczyć z biurka.
Posłusznie zrobiłem kilka kroków w tył, a następnie pozwoliłem naznaczyć moje wargi kolejnym czułym pocałunkiem, nim Hayoon posadził mnie na miękkim krześle nauczyciela. Stąd miałem idealny widok na całą salę, w tym też na Junho, który wydawał się całkowicie pochłonięty swoim zadaniem, sumiennie sprawdzając każdą ławkę. Co chwilę przeczesywał palcami naturalnie czarne włosy, odsłaniając ogolone na krótko boki. W uszach nie miał kolczyków, ale można było dostrzec w nich ciemniejsze, podłużne plamki, co oznaczało, że miał je przebite i, przynajmniej moim zdaniem, że kiedyś nosił tunele. Łopatki pracowały pod ciemnym materiałem koszulki, uda były napięte, szyja wyciągnięta.
Podobał mi się. Co z tego, że mi się podobał? Przecież wygląd nie był wszystkim, a chociaż ten dzieciak mógł śmiało ogłaszać się bożkiem atrakcyjności, to wciąż nienawidziłem go za to, w jaki sposób mnie traktował. Za to, co wydarzyło się wczoraj.
Hayoon ześlizgnął się wzdłuż mojego ciała, chowając się pod biurkiem nauczyciela, i zaczął rozpinać mi spodnie od mundurka. Nie protestowałem, pozwalając mu odsłonić moje krocze, które powoli domagało się kolejnej depilacji, a następnie westchnąłem, gdy otoczył mojego członka ciepłymi wargami. Zaczął zasysać się na nim, na zmianę liżąc wzdłuż prącia, aby po chwili wepchnąć całego do ust aż do samej nasady. Sięgnąłem prawą ręką do jego ciemnych loków, wsuwając w nie palce i chwytając mocno, jednocześnie pozwoliłem dużym dłoniom przyjaciela zacisnąć się na moich udach, abym nie mógł przerwać tej słodkiej rozkoszy.
Sam nie wiedziałem dlaczego, ale w pewnym momencie, wciąż przygryzając boleśnie własną wargę, by w miarę możliwości stłumić wszelkie odgłosy, przeniosłem wzrok na Junho, który musiał usłyszeć, że robimy coś nieodpowiedniego, lub zerknął na nas z ciekawości. Spojrzenie jego czarnych, ciepłych i wręcz tąpiących serce oczu skrzyżowało się z moim, chwilę przed tym, jak język Hayoona zaczął intensywnie podrażniać moje wędzidełko. Jęknąłem cicho, odrzucając głowę do tyłu, jednak tylko na kilka sekund przymknąłem powieki, ciesząc się otrzymywaną przyjemnością. Zaraz ponownie je uchyliłem, by odnowić zerwany kontakt wzrokowy, mocniej szarpiąc za loki przyjaciela.
Było mi tak dobrze, a moje podniecenie rosło z każdą chwilą, w której wpatrywałem się w młodszego chłopaka. Fakt, że ten mały akt miał świadka, rozpalał mnie do czerwoności, i chyba zaczynałem rozumieć, co fascynuje Hayoona w stosunku w miejscach publicznych. Policzki Junho przybrały odcień dojrzałych malin, gdy dotarło do niego, gdzie zniknął mój partner. Uśmiechnąłem się, będąc zupełnie świadomym, że sam zapewne jestem rumiany, na szczęście makijaż w tym przypadku działał na moją korzyść. Wolną ręką odgarnąłem z czoła różowe włosy, a następnie zacisnąłem dłoń na rancie biurka, gdy słodkie spełnienie zaczęło kumulować się w jednym miejscu, gotowe, aby przybrać fizyczną formę.
I kiedy w końcu to się stało. Kiedy sperma wypełniła usta Hayoona, kiedy serce biło tak szybko, jak nigdy, kiedy młodszy chłopak wciąż utrzymywał ze mną kontakt wzrokowy, stało się. Stało się coś, co nigdy nie powinno mieć miejsca.
– Junho. – Moje wargi poruszyły się na kształt tego imienia, gdy całe ciało drżało od orgazmu, a drżący oddech opuszczał pośpiesznie płuca, aby do ich wnętrza mogła wedrzeć się świeża porcja powietrza.
Nie minęła minuta i po właścicielu tego imienia nie było już śladu. Zgarnął swoją torbę, porzucając szpatułkę i wiaderko, a następnie wybiegł z klasy, zostawiając mnie samego z Hayoonem. Nie wiedziałem, z którym z nich bardziej bałem się skonfrontować w tym momencie. Chyba obrzydzony do granic możliwości bokser, mogący pobić mnie do nieprzytomności, z dwojga złego wydawał się jednak lepszy. Spojrzenie, którym zostałem obdarzony przez przyjaciela, bolało bardziej niż najsilniejszy fizyczny cios.
– Junho? – powtórzył z niedowierzaniem. – Naprawdę powiedziałeś jego imię podczas orgazmu?
Przewróciłem oczami, nie wiedząc, jak mam się usprawiedliwić przed samym sobą, a co dopiero przed narzeczonym.
– Sam chciałeś uprawiać przy nim seks, żeby już nigdy więcej nawet nie chciał przebywać w naszym otoczeniu. – Spróbowałem odbić piłeczkę. – Niezbyt to na niego zadziałało, więc sięgnąłem pod broń ostateczną. Uciekł i raczej szybko się do nas nie odezwie.
Hayoon nie wyglądał na przekonanego. W sumie „nieprzekonany" to za mało powiedziane. Grymas na jego twarzy był połączeniem rozpaczy, żalu oraz gniewu, a ja całkowicie zdawałem sobie sprawę z tego, że zjebałem, ale mimo to nie potrafiłem się przed nim do tego przyznać i przeprosić.
– Wracam do domu – odezwał się w końcu, wychodząc spod biurka.
– Co z karą?
– Pierdolę to – warknął. – Ty za to możesz pierdolić się z tym gówniarzem.
– Hayoon...
– Twoja obsesja na jego punkcie od początku była podejrzana – rzucił przez ramię, ściskając w dłoni ramię swojej torby, kiedy wychodził z sali. – Teraz już wszystko jasne. Po prostu ci się podoba, tylko jest poza twoim zasięgiem. Zastanawiam się, dlaczego ze wszystkich osób na świecie tylko ja nie zasługuję na twoją miłość...
– Przestań! – krzyknąłem, tracąc cierpliwość i podnosząc się z krzesła, gdy w końcu udało mi się zapiąć spodnie. – Przecież cię kocham! Co w ciebie wstąpiło? Od wczoraj zachowujesz się jak skończony dupek!
Zaśmiał się. Zatrzymał się w drzwiach i po prostu się zaśmiał, jakbym powiedział coś zabawnego.
– Ile razy mam to powtarzać, Min-Min? – zapytał, nawet na mnie nie patrząc. – Początkowo naprawdę myślałem, że mnie kochasz, ale byłem po prostu ślepy i naiwny. Kłamiesz, bo chcesz seksu, a ja jestem jego źródłem. Kłamiesz, bo wiesz, że jeśli będziesz mnie okłamywał, ja dam ci to wszystko, co zechcesz. Kłamiesz, bo jesteś uzależniony od seksu i po prostu mnie wykorzystujesz. Nie mam nic przeciwko. Wykorzystuj mnie tak długo, jak chcesz – nawet całe życie, Min-Min – ale jednej rzeczy nie zniosę. Niewierności. Jeśli mamy należeć do siebie, nie może być żadnej trzeciej osoby pośród nas.
Wyszedł, zostawiając mnie samego w klasie i ignorując moje łzy rozmazujące makijaż. Wykląłem na przyjaciela i na jego absurdalne zarzuty. Był zły na własnych rodziców za to, że odcięli go od pieniędzy i odwołali nasz lot do Paryża, więc postanowił odreagować na naszym związku, wysypując na mnie całą swoją frustrację. Powinienem mu jakoś pomóc, ponieważ wciąż pozostawaliśmy przyjaciółmi, jednak zamiast tego, wziąłem szpatułkę i wiaderko, by wejść pod jedną z ławek i tam zacząć płakać, udając, że sprzątam.
Znowu. Znowu płakałem, a przecież ostatnio było tak dobrze.
Szczerze mówiąc, nie wiedziałem, ile czasu minęło, ale kiedy drzwi do sali się otworzyły, wpatrywałem się pustym wzrokiem przed siebie, a zaschnięte łzy sklejały moje policzki. Niechętnie przeniosłem wzrok na czyjeś nogi w szkolnym mundurku, które zaczęły pokonywać pomieszczenie, mijając mnie ukrywającego się pod jedną z ławek przy ścianie, a już chwilę później dostrzegłem błyszczącego się od potu Junho, który kucnął kilka kroków ode mnie. W ręku trzymał szpatułkę, wiaderko postawił obok metalowej nogi, by już po chwili z determinacją na twarzy zacząć odlepiać gumę. Dopiero kiedy różowa kulka wpadła do przeznaczonego na nią pojemnika, chłopak dostrzegł moją obecność i wydał z siebie krótki, piskliwy dźwięk.
Uśmiech pełen kpiny wygiął moje wargi.
– Więc tak wygląda w praktyce homofobia – mruknąłem złośliwie, starając się nie okazywać po sobie zawstydzenia stanem mojej twarzy. Z pewnością wyglądałem okropnie po długim płaczu i z rozmazanym makijażem.
– Nie widziałem cię, hyung – wykrztusił z siebie, niepewnie przenosząc wzrok na spód blatu ławki, by wrócić do odklejania gum.
– Myślałem, że też poszedłeś do domu – odezwałem się, z jakiegoś powodu ciągnąc rozmowę ze znienawidzonym dzieciakiem.
– Nie – odpowiedział, jakbym nie znał odpowiedzi. – Nie chciałem tutaj wracać po sprzęt do czyszczenia, więc wziąłem kolejny komplet z magazynku i wyczyściłem wszystkie sale na piętrze. Ta jest ostatnia.
Poczułem się trochę głupio, że chłopak sam odpracował naszą wspólną karę, ale przecież mu się należało. Po tym, co zrobił wczoraj, po tym, jak wylał proteinowy shake na moją twarz, i za wszystkie nienawistne oraz upokarzające słowa, które kierował do mnie. Wziąłem głębszy oddech, wbijając moje spojrzenie w zupełnie przeciwnym kierunku niż Junho, aby nie myślał, że chcę na niego patrzeć, bo mi się podoba. Najwidoczniej pierwszoklasista również nie zamierzał kończyć naszej rozmowy, ponieważ kontynuował:
– Chciałem cię przeprosić, hyung – zaczął dość nieśmiało. Wciąż na niego nie parzyłem. – Za to, co zrobiłem wczoraj. To nie tak, że tego chciałem, po prostu...
– Przepraszasz mnie, bo boisz się konsekwencji – przerwałem mu. – Boisz się rodziców Hayoona.
– Chciałem cię przeprosić zanim twój chłopak zaczął mi grozić...
– Narzeczony – znowu się wtrąciłem.
– Narzeczony – powtórzył. – Chciałem cię przeprosić jeszcze rano, ale twój narzeczony nie dał nam sposobności do rozmowy. Może ciężko to zrozumieć, ale musiałem wtedy to zrobić. Po prostu nie miałem wyboru.
Zaśmiałem się i w końcu przeniosłem spojrzenie na Junho, który również mi się przyglądał.
– Miałeś wybór – powiedziałem ostro. – I go dokonałeś. Wolisz być homofobicznym skurwysynem, to jest twój wybór. To ja nie miałem wyboru, nikt przy moich narodzinach nie zapytał mnie, jakiej orientacji seksualnej chcę być, po prostu się taki urodziłem i... I mam prawo do życia nie mniejsze niż ty. Mam prawo do szczęścia, do miłości, do rodziny... Dlaczego wszyscy chcą mi to prawo odebrać? Dlaczego tak bardzo przeszkadza wam to, że jestem gejem?
Świeże łzy przecięły moje policzki, przez co twarz Junho stała się rozmazana.
– Naprawdę przepraszam, hyung.
– Przestań nazywać mnie hyungiem! – wrzasnąłem. – Za każdym razem, gdy cię widzę, nienawidzę cię jeszcze bardziej. Nie pozwalam ci zwracać się do mnie tym słowem.
– Sunbae – poprawił się i przesunął dłonią po twarzy w taki sposób, jakby wycierał z niej łzę.
Nie odzywaliśmy się już do siebie; on w milczeniu kończył czyścić ławki, ja w milczeniu czekałem, aż będziemy mogli pójść do domu, i zastanawiałem się, jak wytłumaczyć Hayoona przed wychowawcą. Mimo to co chwilę łapaliśmy się na tym, że nasze spojrzenia nieustannie się krzyżowały.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top