23 | broken
Naprawdę myślałem, że spędzę z Siwoo całe życie. Był moją pierwszą miłością, której oddałem całego siebie, i sam przyjąłem go w całości. Planowaliśmy ślub, planowaliśmy dzieci, chcieliśmy stać się prawdziwą, szczęśliwą rodziną. Te wszystkie myśli i plany najwidoczniej były naiwne. Mieliśmy przetrwać wszystko, a rozpadliśmy się podczas pierwszej silniejszej burzy.
Leżałem nagi na ciepłym ciele Hayoona, który również nie miał na sobie żadnych ubrań. Nie założyliśmy ich od rana, chociaż do nocy było już bliżej niż do minionego świtu. Tantan spał brzuchem do góry na trzech poduszkach, machając przez sen tylną łapką, zupełnie niezainteresowany lecącym filmem, dokładnie tak samo, jak my. Moje wargi zasysały się na szyi przyjaciela, który przyciskał mnie do swojego ciała, ugniatając dłońmi odstające pośladki. A kiedy odsunąłem się od niego, mogłem podziwiać świeżopowstałe dzieło – purpurową malinkę w kształcie serca.
– Ładna? – zapytał, widząc, że skończyłem.
– Może być – odpowiedziałem, wywołując uśmiech rozbawienia na jego twarzy. – Robiłem już ładniejsze.
– Masz całe moje ciało, możesz poćwiczyć – zaproponował, przesuwając jedną z dłoni wzdłuż mojego ciała, by dotrzeć do jasnobrązowych włosów, które zaczął przeczesywać długimi palcami. – Możesz robić ze mną, co tylko chcesz.
– Hmm... – mruknąłem i zacząłem pocierać podbródek palcami, a Hayoon już się zaśmiał, doskonale wiedząc, że zaraz powiem coś głupiego. – Czyli mogę handlować twoimi organami?
– Oczywiście – odpowiedział od razu. – Już skradłeś mi serce, więc dlaczego miałbyś nie zabrać jeszcze wątroby i nerek?
Teraz obaj parsknęliśmy śmiechem, który ucichł zastąpiony słodkimi mlaśnięciami i pomrukami, kiedy nasze wargi złączyły się ze sobą w namiętnym pocałunku.
Czy to było życie, jakie chciałem wieść? Odnosiłem wrażenie, że od kiedy rano zaczęliśmy uprawiać seks, jeszcze go nie skończyliśmy. Nie zamierzaliśmy rozdzielać naszych ciał, łącząc je, gdy tylko pozwalały nam na to genitalia. Nawet jeśli trzeci orgazm tego dnia nie był już tak satysfakcjonujący, jak ten pierwszy, wciąż chcieliśmy przeżyć jeszcze czwarty i piąty. Nie chciałem nawet myśleć, że to mogłoby się kiedyś skończyć, pragnąłem wciąż i wciąż uprawiać seks z Hayoonem, bo tylko w ten sposób mogłem być naprawdę szczęśliwy. Jedyne, o co musiałem się martwić, to dbanie o czystość moich jelit, a chociaż przyjaciel twierdził, że nawet to go nie brzydzi, wolałem nie sprawdzać tego w rzeczywistości, szczególnie że wciąż nie używaliśmy prezerwatyw.
Do naszych mlaśnięć, cichego chrapania pomeraniana oraz dialogu w filmie dołączyło głośne burczenie w moim brzuchu, przez co z lekkim zawstydzeniem przerwałem pocałunek, by docisnąć dłoń do domagającego się jedzenia żołądka.
– Przepraszam – wydukałem, a Hayoon uniósł wysoko brwi.
– Za to, że jesteś głodny? – zapytał z niedowierzaniem. – Pizza za niedługo powinna być, ile minęło czasu od zamówienia?
– Seks sprawia, że potrzebuję więcej jedzenia niż normalnie – mruknąłem, wyciągając się, by nie schodząc z przyjaciela sięgnąć po jego telefon i spojrzeć na godzinę. – Minęło dwadzieścia minut.
– Ile oliwek z pizzy zmieściłbyś w swoim tyłku? – zapytał poważnym głosem, a ja parsknąłem śmiechem.
– Myślę, że wszystkie – odpowiedziałem.
– Sprawdzimy?
– A zjesz je później?
– Tak.
– Jesteś pojebany – stwierdziłem, a śmiech Hayoona dołączył do mojego.
– Nawet nie wiesz jak bardzo – wyznał, zacieśniając swoje objęcia wokół mojej talii. – Jednak już za późno na ucieczkę, trafiłeś do krainy moich fetyszy i nie pozwolę ci tak łatwo jej opuścić.
Nawiązałem z nim kontakt wzrokowy, sięgając dłonią do czarnych loków, by po raz setny dzisiejszego dnia móc je popodziwiać. Były piękne, dokładnie tak, jak sam Hayoon, który z każdym kolejnym spojrzeniem zachwycał mnie coraz bardziej. Nie rozumiałem, jak wcześniej mogłem nie dostrzegać, jaki był przystojny oraz seksowny. Zapewne nie jedna dziewczyna i chłopak się w nim podkochiwali, a teraz ja miałem go całego dla siebie, nie tylko jako przyjaciela, ale jako partnera.
– Więc jaki jest twój najmroczniejszy fetysz? – zapytałem szeptem, a w jego czarnych oczach pojawiły się zadziorne iskierki.
– Mam być absolutnie szczery i poważny? – upewnił się, więc pokiwałem głową. – Hmm... Seks przy ludziach.
– Publicznie?
– Tak, chciałbym uprawiać z tobą seks w zatłoczonym miejscu, ale taki sposób, żeby inni nie wiedzieli, że to robimy – wyznał. – A twój? Penetracja ucha językiem się nie liczy!
Uśmiechnąłem się, przygryzając delikatnie dolną wargę, kiedy zastanawiałem się nad moimi wszystkimi fantazjami. Wiedziałem, że Hayoonowi mógłbym powiedzieć wszystko, a on nigdy by mnie nie wyśmiał, jednak sam nie wiedziałem, czy mam coś takiego, co mógłbym nazwać moim mrocznym fetyszem.
– Nie jestem pewien, czy go mam – powiedziałem, a głośne klaśnięcie odbiło się echem od ścian, kiedy przyjaciel sprzedał mi soczystego klapsa.
– Nie wymiguj się – skarcił mnie, kiedy krzyknąłem cicho z zaskoczenia, chwilę później parskając śmiechem, rozbawiony własną reakcją.
– Sadysta – mruknąłem, zerkając na niezadowolonego Tantana, którego obudziło nasze głośne zachowanie. – Wiesz co? Chyba jednak mam mroczny fetysz.
– Przerażasz mnie, mówiąc coś takiego, jednocześnie patrząc na psa...
Po raz kolejny parsknąłem śmiechem, a następnie wbiłem łokieć w żebra przyjaciela, by ukarać go za takie myśli.
– Nie jestem zoofilem, debilu – warknąłem na niego. – Po prostu... Ogonki analne i spódnice?
– Ogonki analne i spódnice – powtórzył, ewidentnie wyobrażając sobie nas w takim wydaniu. – Podoba mi się, ale... Chciałbym dołożyć jeszcze obroże.
– Zgoda – odpowiedziałem, co wywołało szeroki uśmiech na jego twarzy. – Na seks w miejscu publicznym też się zgadzam.
Przesunąłem się wyżej, by móc sięgnąć wargami do tych jego i delikatnie je musnąć. Hayoon z początku subtelnie odwzajemnił pocałunek, wciąż uśmiechając się, będąc naprawdę szczęśliwym ze mną w swoich ramionach, jednak z każdą chwilą ten gest radości niknął, a czułość przybierała na intensywności i namiętności. Wepchnął mi język do ust, chcąc odnaleźć w nich mój i rozpocząć pieszczoty.
Uwielbiałem się całować, uwielbiałem uprawiać seks, uwielbiałem dostawać to wszystko od przyjaciela, który nie odmawiał, który wciąż był przy mnie i który był równie chętny. W wielkim skrócie – był wszystkim, czego potrzebowałem, aby również być szczęśliwym. Można by było powiedzieć, że właśnie stworzyliśmy układ idealny, relację zapewniającą nam dobre zakończenie, a jednak w tym wszystkim wciąż pozostawała gigantyczna luka...
– Kocham cię – wymruczał w moje wargi między pocałunkami.
– Ja ciebie też – odpowiedziałem odruchowo.
– Umm... – Odsunął się odrobinę, by wymusić na mnie nawiązanie kontaktu wzrokowego. – Powiedz to, używając tego słowa.
Zamrugałem kilkukrotnie, nie odrywając spojrzenia od ciemnych, pięknych oczu Hayoona.
– Kocham cię – szepnąłem, nienawidząc samego siebie, ponieważ czułem całym sercem, iż nieważne, jak bardzo bym chciał, te słowa nie były całkowicie szczere.
Najwidoczniej perfekcyjnie okłamywałem przyjaciela, ponieważ na jego twarzy pojawił się mój ulubiony uśmiech.
– Yoo Minsu – westchnął, a następnie cmoknął pośpiesznie moje wargi. – Mój kochający chłopak.
Już miałem otwierać usta, by zapytać go, czy jego ciało było już w stanie odbyć kolejny stosunek, jednak nim jakikolwiek dźwięk wydostał się z mojego gardła, naszych uszu dobiegł charakterystyczny dzwonek do drzwi.
– Pizza? – zapytałem, a Hayoon skinął głową.
– Pizza – potwierdził, unosząc się na łokciach, więc sturlałem się z jego ciała na miękki materac, przyglądając się, jak chłopak pośpiesznie wstaje z łóżka i sięga po materiałowe spodnie. – Zaraz wracam, muszę policzyć wszystkie oliwki.
Zaśmiałem się, patrząc, jak chłopak znika za drzwiami, jednocześnie próbując naciągnąć na siebie luźną, białą koszulkę z dekoltem w łódkę, która do tej pory walała się po podłodze pomiędzy żelem analnym oraz zużytymi, wilgotnymi chusteczkami brudnymi w nasieniu.
Przez cały ten dzień czułem się jak w jakimś śnie. Ciężko było mi uwierzyć, iż to wszystko działo się naprawdę, że zamieniłem przyjaciela w kochanka, który pragnął zaspokoić moje wszystkie zachcianki, że Hayoon kochał mnie w tajemnicy przez te wszystkie lata i że naprawdę będę musiał zerwać z Siwoo. Gdy trwałem w objęciach nowego chłopaka, zapominałem o wszystkim, co złe i co sprawiało, iż moje serce biło tak bardzo boleśnie. Jednak kiedy tylko przyjaciel znikał, pozostawiając po sobie jedynie wspomnienie ciepła ciała oraz słodki zapach swojej skóry, wypełniał mnie obezwładniający ból.
Dlaczego z Siwoo nie mogę mieć takiej relacji? Dlaczego to Hayoona nie mogę szczerze kochać całym sercem? Dlaczego mienie ich obu tak naprawdę byłoby nie mieniem żadnego?
Zerknąłem na Tantana, który z grymasem złości na pyszczku przekopywał stos poduszek, najwidoczniej nie mogąc znaleźć sobie wystarczająco wygodnego miejsca po mimowolnej pobudce. Uśmiechnąłem się do niego, a następnie poklepałem po puszystej głowie, ignorując kolejne donośne burczenie w moim brzuchu. Przyjaciela nie było raptem pół minuty, jednak czułem się, jakby minęła cała wieczność oczekiwania na upragnione jedzenie oraz seks. Właśnie to zniecierpliwienie sprawiło, iż ostatecznie również zdecydowałem się wstać z łóżka, wsunąć na siebie moje spodnie, które były bardzo niewygodne, gdy nie miało się pod spodem bielizny, a na górę naciągnąłem jeden z kaszmirowych swetrów Hayoona, w których lubił spacerować po centrach handlowych.
Gdy tylko otworzyłem drzwi od pokoju przyjaciela, spodziewając się wyczuć unoszący się w powietrzu zapach pizzy, zrozumiałem, że to wcale nie dostawca dzwonił do drzwi. Moich uszu dobiegł przerażająco znajomy głos, przez który od razu zacisnął mi się żołądek, zupełnie zapominając o dokuczającym głodzie. Nieprzyjemne dreszcze przebiegły wzdłuż kręgosłupa, a w gardle stanęła gula, której nie dało się przełknąć.
– Masz dziesięć sekund, żeby stąd zniknąć, inaczej wzywam policję – mówił Hayoon absolutnie poważnym głosem. – To prywatny teren, hyung.
– Przestań robić ze mnie idiotę – odpowiedział mu głos Siwoo. – Wiem, że Minsu jest u ciebie. Musi tutaj być, ponieważ nigdzie indziej go nie ma.
– Gdziekolwiek by był, jeśli nie odbiera od ciebie, to chyba znaczy, że nie chce z tobą rozmawiać.
– Nie rozumiesz, że ma wyłączony telefon od prawie doby? – warknął na niego starszy. – Skoro się o niego nie martwisz i nie szukasz, to doskonale wiesz, gdzie jest.
– Może wiem, może nie.
– Wpuść mnie.
– Zrób jeszcze jeden krok, a naprawdę wezmę policję. Nie zapraszałem cię do mojego domu, hyung.
– Minsu!
– Nie krzycz, nie ma go tutaj.
– Wiem, że kłamiesz – zarzucił mu. – Nigdy cię nie lubiłem, ale nie spodziewałem się, że jesteś taką podstępną żmiją.
– Podstępną żmiją? – powtórzył z niedowierzaniem. – Ostrzegłem cię lata temu, hyung, że jeśli Minsu kiedykolwiek będzie przez ciebie płakał, przestanę stać z boku i jedynie się przyglądać. Sam złamałeś mu serce, ja tylko je zbieram.
– Czyli jest tutaj.
– Nie, nie ma go...
Sam nie byłem pewien, w którym momencie tej rozmowy zacząłem schodzić po schodach, skradając się niczym duch, żeby w końcu wyłonić się zza zakrętu. W milczeniu odnalazłem spojrzeniem twarz Siwoo, na której malowała się złość i desperacja, oraz tył głowy Hayoona, który stał w drzwiach, blokując starszemu chłopakowi przejście. Słyszałem jego głos i zobaczyłem na własne oczy, a jednak wciąż nie wierzyłem, iż mój ukochany naprawdę tutaj był. Przecież mówił, że nie przyjedzie, że zostanie w Seulu, wpychając mnie tymi słowami prosto do łóżka przyjaciela, a teraz stał tutaj, jakby nigdy nic, i domagał się widzenia ze mną.
– Minsu... – powiedział o wiele łagodniejszym głosem, kiedy w końcu udało mu się mnie dostrzec.
Hayoon obejrzał się przez ramię, przybierając jeden ze swoich tajemniczych wyrazów twarzy, kiedy zrozumiał, iż jego kłamstwo właśnie wyszło na jaw. Nie przeprosił nikogo za nie, po prostu westchnął głośno, robiąc krok w tył, by umożliwić mi rozmowę z moim pierwszym chłopakiem.
– Nie mamy czasu – odezwał się, jakby naprawdę nic się nie stało, zerkając na zegarek w telefonie. – Jeśli wyjedziemy za pięć minut, to może nie przepadnie nam rezerwacja w restauracji.
– Co tutaj robisz? – zapytałem, ignorując jego słowa.
Oderwał spojrzenie od wyświetlacza, by ponownie nawiązać ze mną kontakt wzrokowy, a po moim policzku spłynęła łza, gdy uświadomiłem sobie, jak bardzo kochałem tego człowieka, jednoczenie nienawidząc go w tym momencie całym sercem.
– Długa historia, wyjaśnię ci w drodze do Seulu – odpowiedział.
– Seulu?
– Na randkę – wyjaśnił. – Przepraszam, ale okłamałem cię, mówiąc, że będę pracował. Chciałem zrobić ci niespodziankę i zorganizowałem nam romantyczny wieczór w stolicy, więc...
– Zerwijmy – przerwałem mu, wypowiadając to słowo zupełnie nagle, ponieważ czułem, że jeśli pozwolę Siwoo mówić dalej, jedynie będę bardziej cierpiał.
– Co?
– Zerwijmy – powtórzyłem.
– Kochanie, wiem, że to kłamstwo było głupie – powiedział czułym tonem. – Chciałem zrobić ci niespodziankę, a sprawiłem jedynie wiele smutku, ale to nie powód, by zrywać. Wszystko ci wynagrodzę, przysięgam.
Teraz nie byłem już w stanie zapanować nad łzami, które momentalnie zalały moją twarz. Chłopak od razu wystawił ręce w moim kierunku, jakby chciał schować mnie w swoich objęciach, a ja marzyłem, by to zrobił. Jednak nie mogłem do tego dopuścić i nim popełniłem ten błąd, uratował mnie przed nim Hayoon, który zacisnął dłoń na nadgarstku Siwoo.
– Powiedział, że chce z tobą zerwać – warknął na starszego. – Głuchy jesteś, hyung?
– Chyba już wystarczająco się wtrąciłeś, co? – odwarknął, wyszarpując rękę z uścisku jego palców, ale już nie ponawiał próby przytulenia mnie. – Minsu, kochanie, porozmawiajmy na...
– Nie, hyung! – po raz kolejny mu przerwałem, starając się mówić stanowczo mimo szlochu, który ogarnął moje ciało. Bez problemu dostrzegłem ból w oczach ukochanego, gdy zwróciłem się do niego tym słowem, chociaż od lat pozwalał mi mówić do siebie po imieniu nawet przy innych. – Zerwijmy. Twoje kłamstwo uświadomiło mi jedną rzecz... Nie przetrwamy tej próby. To dla mnie zbyt trudne.
– Przepraszam...
– Nie przepraszaj – załkałem. – Błagam, nie przepraszaj mnie. To koniec, hyung.
Bolało. To wszystko tak straszliwie bolało: spojrzenie Siwoo, w którym widziałem przerażenie, rozpacz oraz odrobina nadziei, że jednak nie mówię tego poważnie; delikatny uśmiech na ustach Hayoona, kiedy wiedział, że ostatecznie naprawdę go wybrałem, spełniając jego najskrytsze marzenie; a przede wszystkim bolała świadomość, że oskarżyłem ukochanego o zdradę i sam go zdradziłem, kiedy on szykował dla mnie randkę-niespodziankę. Zniszczyłem to. Ja to wszystko zniszczyłem. Nie Siwoo, nie Hayoon, ja.
– Minsu – szepnął uspokajająco. – Wiem, że jesteś zły, i wiem, że popełniłem błąd. Powiedziałem też słowa, które nie powinny paść, ale nie mówiłem ich szczerze. Musiałem pilnie skończyć naszą rozmowę przez telefon, ponieważ prowadziłem samochód, więc świadomie cię skrzywdziłem, byś się rozłączył. Naprawdę tego żałuję i wierzyłem, że dzisiejsza noc to wszystko ci wynagrodzi. Proszę, daj nam ostatnią szansę, a udowodnię, że przetrwamy.
Wpatrywałem się w jego twarz, krztusząc się własnymi łzami, kiedy i on zaczął płakać. Z całego serca zapragnąłem skinąć głową, wtulić się w jego dobrze znajome mi ciało i schować się w objęciach ukochanego. Jednak nie mogłem tego zrobić, ponieważ...
– Hyung, wyjdź z mojego domu – wtrącił się przyjaciel, najwidoczniej tracąc cierpliwość, i stanął pomiędzy mną a Siwoo. – Powiedział, że z tobą zrywa, więc zabierz resztkę godności i wyjdź.
– Nie z tobą rozmawiam.
– Powtórzę: wyjdź z mojego domu – wycedził przez zęby.
Starszy chłopak oderwał ode mnie spojrzenie, by móc nawiązać kontakt wzrokowy z górującym nad nim wzrostem Hayoonem, który teraz stał mu na drodze.
– Czy ty... – zaczął z zaciętą miną, jednak wyraz jego twarzy zmienił się tak nagle, że wcześniejszy upór wydawał się jedynie przewidzeniem. Pociągnąłem nosem, wycierając łzy rękawem pożyczonego swetra. – Czy ty masz malinkę w kształcie serca na szyi? – dokończył, chociaż z pewnością nie to chciał początkowo powiedzieć.
Krew odpłynęła z mojej twarzy, serce ścisnęło się tak boleśnie, iż nie byłem w stanie wziąć oddechu, a nogi ugięły się pode mną, więc opadłem na schody, przykładając dłoń do ust. Siwoo po raz kolejny wychylił się zza mojego przyjaciela, byśmy mogli nawiązać kontakt wzrokowy.
On wiedział i ja też wiedziałem.
– Minsu, czy wy...? – zapytał, a łzy zastygły na jego twarzy. – Jeśli doszło między wami do czegoś, ponieważ naprawdę myślałeś, że zdradziłem cię z Jaeminem... Nigdy tego nie zrobiłem i nigdy nie zrobię... Moje oczy potrafią widzieć tylko ciebie.
Nie byłem w stanie wykrztusić z siebie chociażby słowa, więc jedynie żałośnie pokręciłem głową. To bolało zbyt bardzo, nie byłem na to przygotowany.
– Zrobiłem pełno rezerwacji i przygotowań, więc szkoda, żeby to przepadło – powiedział zaskakująco opanowanym głosem. – Jeśli się pośpieszymy, zdążymy na kolację.
– Siwoo – załkałem, nie wierząc własnym uszom.
– Rozumiem, że to moja wina – kontynuował. – Okłamałem cię i zraniłem, więcej tego nie zrobię, a ty więcej nie... – urwał, zerkając na Hayoona. – Wybaczę ci, jeśli ty wybaczysz mi. Za bardzo cię...
– To nie było jednorazowe – przerwałem mu, nie chcąc, by wypowiadał to jedno słowo. – Mój romans z Ha trwa już od jakiegoś czasu. Nie... To nie romans... My chodzimy ze sobą... Zerwijmy, hyung, mam już nowego chłopaka.
Nie potrafiłem dłużej na niego patrzeć. Nie potrafiłem znieść bólu w jego oczach, gdy te słowa padły z moich ust. Nie potrafiłem przestać go kochać. Właśnie dlatego po prostu uciekłem, wspinając się na szczyt schodów bez pożegnania, by zamknąć się w pokoju przyjaciela, gdzie na łóżku siedział Tantan, czekając, aż ktoś go zestawi. Osunąłem się na podłogę, zwijając w kłębek i chowając twarz w kolanach, by zanieść się jeszcze większym płaczem. Jednak wiedziałem, że łzy w żaden sposób mi nie pomogą. Nie pomoże mi też mały pomeranian, który cicho popiskiwał, próbując zwrócić na siebie moją uwagę. Pomóc mi mógł jedynie Hayoon, który właśnie kucnął obok mnie, a gdy tylko uniosłem głową, nawiązując z nim kontakt wzrokowy, wpiłem się w jego wargi.
Pomóc mi mógł jedynie seks.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top