Rozdział 32
Grace
Otworzyłam drzwi. Z zaskoczenia totalnie zapomniałam o oddychaniu.
- Hej? Słońce, nic Ci nie jest? Ej oddychaj! - podszedł i lekko mną potrząsnął. Z wrażenia zaczęłam płakać i wtuliłam się w chłopaka. Nie mogłam uwierzyć w to, że jest teraz obok.
- Co ty tutaj robisz? - spytałam cicho, kiedy wreszcie na nowo nauczyłam się wdychać i wydychać powietrze.
- Przyjechałem do najlepszej dziewczyny na świecie, a czemu pytasz?
- A tak sobie, to udanego spotkania z tą dziewczyną - powiedziałam spokojnie i odsunęłam się od Evana, chociaż wiedziałam, że chodzi o mnie. Już miałam z powrotem zamknąć się w mieszkaniu, kiedy złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie.
- Chodzi o Ciebie, głuptasie - szepnął rozbawiony do mojego ucha i pocałował mnie w skroń.
Czułam się przy nim taka bezpieczna i bezgranicznie szczęśliwa. Widziałam w jego oczach, że czuje to samo.
***
- Musimy pogadać - powiedziałam z powagą do przyjaciółki, która leżała na kanapie z nogami na moich kolanach i z popcornem w rękach. Oglądałyśmy wszystkie filmy w których wystąpiła Isla Fisher. Aktualnie kończyłyśmy "Wyznania zakupoholiczki".
- O czym? - teatralnie przyłożyła dłonie w okolice serca.
To co miałam zamiar jej powiedzieć było straszne. Na pewno będzie bolało i nie będzie z tego zadowolona. Jednak wiedziałam, że muszę to zrobić. Bo innym razem się na to nie zdobędę. Po za tym skorzystam z tego, że siedzimy razem w moim mieszkaniu, a chłopaki poszli na koncert jakiegoś dziwnego zespołu, o którym słyszałam dzisiaj po raz pierwszy w życiu.
- Cole cię zdradza - powiedziałam i głośno wypuściłam powietrze z płuc.
***
Siedzieliśmy w samochodzie słuchając radia. Evan uśmiechał się pod nosem, ale za nic nie chciał mi powiedzieć dlaczego. Nie chciał mi nawet powiedzieć dokąd jedziemy, ani po co. Po prostu powiedział, że gdzieś jedziemy i tyle. Lubię niespodzianki, ale wtedy kiedy wiem czego mogę się spodziewać. Za to teraz byłam w totalnej dupie.
Pół godziny później próbowaliśmy zaparkować przy zatłoczonej galerii handlowej.
- Czemu nic nie mówisz? - spytał kiedy wysiadaliśmy z auta.
- A co mam mówić? Nie będę marudzić jak małe dziecko, żebyś powiedział mi dokąd idziemy. I tak mi tego nie powiesz.
- Znasz mnie jak nikt - uśmiechnął się i złapał mnie za rękę.
Szliśmy przez galerię w ciszy podziwiając świąteczne wystawy i mijając rozgorączkowanych rodziców wyraźnie zmęczonych poszukiwaniem mikołajkowych prezentów dla swoich pociech. Pomyślałam sobie wtedy o Sky. Mogłabym jej coś kupić i Lukasowi też. Na pewno by się ucieszyli. Mogłabym ich zaprosić razem z rodzicami na jakiś poświąteczny obiad. Nie wiem dlaczego, ale od pewnego czasu czuję do nich jakiś sentyment. Niby jesteśmy przyrodnim rodzeństwem, które nigdy o sobie nie wiedziało, ale jednak czułam się za nich lekko odpowiedzialna.
- Jesteśmy - oznajmił mój luby, kiedy stanęliśmy przed restauracją - zaczekaj na mnie chwilę. Tylko wezmę nasze jedzenie na wynos i idziemy...
- Okej - powiedziałam automatycznie, ponieważ myślami byłam gdzie indziej. Nawet nie dotarło do mnie to, że Evan już zamówił jedzenie i tylko je odbiera. Nie zastanawiałam się też nad tym po co ciąga mnie po galerii tylko po to. Z zamyślenia wyrwał mnie dotyk jego ręki.
- To co? Idziemy? - spytał.
- Wiesz...Chciałabym...Albo dobra, nie ważne, chodźmy już - chciałam iść kupić coś dla Sky, póki o tym pamiętałam, ale stwierdziłam, że mam na to jeszcze trochę czasu. Z resztą musiałabym porozmawiać o tym z jej mamą. I ze swoją też.
- Hm? Co chciałaś? - dopytywał się chłopak. Nie chciałam na razie nic mu mówić o Sky i Lukasie, więc tylko pokręciłam głową i pociągnęłam ciemnowłosego za sobą.
- Dokąd jedziemy? - spytałam mając nadzieję, że tym razem chłopak mi odpowie.
- Do takieg...Ej! Prawie ci powiedziałem - zaśmialiśmy się oboje. Było tak blisko!
- Okej, nie pytam więcej - odparłam i włączyłam radio.
Jechaliśmy jakieś czterdzieści minut przez jakieś łąki i pola, aż do jakiegoś lasu. Zatrzymaliśmy się przy małym drewnianym domku niedaleko jeziora.
- Gdzie jesteśmy?
- W domku mojego dziadka - odparł jakby to była najoczywistrza rzecz na świecie.
- A co tu robimy? - drążyłam dalej
- Będziemy spędzać miło wieczór.
Weszliśmy do środka. Pierwszy rzucił mi się w oczy piękny kamienny kominek i puchaty biały dywan. Przed kominkiem stała mała ciemnobrązowa kanapa. Po lewej stronie kominka znajdowały się schody na górę, a po prawej wejście do kuchni, w której znajdowała się też jadalnia.
- Ładnie tu.
- Wiem. Dlatego cię tu zabrałem - szepnął mi do ucha. Odwróciłam się, by go pocałować.
***
Kiedy skończyliśmy naszą romantycznym obiedzie poszliśmy do salonu, by posiedzieć przy kominku. Oparłam się o jego tors, słyszałam bicie jego serca, co działało na mnie uspokajająco. Za to on głaskał mnie po włosach, później zaczął jeździć palcem po moich uszach, które, jak zgaduję, zrobiły się czerwone.
- Chodź, pokażę Ci coś.
Weszliśmy na górę do pięknej sypialni z balkonem. Chciałam się rzucić na cudnie pachnącą pościel, ale nie zaznałam tego szczęścia, ponieważ chłopak otworzył przede mną drzwi balkonowe. Kiedy wyszłam na zewnątrz uderzyło mnie zimne powietrze, które po dłuższej chwil przestało mi przeszkadzać. Przede mną rozpościerał się cudowny widok. Pomost przy jeziorze, przymarźnięta woda, ośnieżone drzewa i zachód słońca. Aż zaparło mi dech.
- Kochanie? - usłyszałam gdzieś za sobą - możesz mi poświęcić chwilę swojej cennej uwagi? - Uśmiechnęłam się pod nosem i odwróciłam się do chłopaka - Mogę cię o coś spytać?
Kiwnęłam głową, a Evan ukląkł na jedno kolano i wyciągnął małe czerwone pudełeczko. Patrzyłam na niego zdezorientowana.
- Moja najukochańsza, najdroższa Grace Carpenter, czy uczynisz mnie najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi i zostaniesz moją żoną?
Zaczęłam płakać ze wzruszenia, nie byłam w stanie wydusić z siebie tego "tak" chociaż bardzo tego chciałam. Kiwnęłam głową, na znak że się zgadzam, to wszystko na co było mnie stać. Po chwili poczułam jak silne ramiona mnie obejmują.
- Kocham cię. Tak bardzo cię kocham - wyszeptałam.
_________
Kochani! Stało się!!!
Przyznać się, kto na to czekał? ❤💍
Przepraszam, że tak długo musieliście czekać na rozdział, ale nie chciałam wstawiać rozdziału "byle by było". Mam nadzieję, że się nie gniewacie ❤ Następny rozdział postaram się napisać jak najszybciej.
A tak przy okazji dziękuję wam za 4 TYSIĄCE! Nie wiem jak to robicie, ale ogromnie Wam dziękuję ❤❤❤
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top