Rozdział 31
Grace
Obudziłam się przed szóstą rano, pierwszą rzeczą było spojrzenie na kalendarz, który wisiał naprzeciwko łózka.
"To dzisiaj..." - uświadomiłam sobie, że przylatuje mój ojciec i momentalnie straciłam ochotę na wszystko.
Boję się tego jak nie wiem. Zacznijmy od tego, że nie wiem co mam mu powiedzieć, ani jak mu powiedzieć cokolwiek. Nasze stosunki stały się suche, bez emocji i w ogóle bez niczego. Wiemy o sobie tyle, że oboje żyjemy.
Ubrałam się w czarne spodnie, białą koszulkę z długim rękawem i białą bluzę, którą zostawił u mnie Evan. Lubiłam w niej chodzić, miałam wtedy wrażenie, że należy do mnie, ale jednocześnie do niego. Włosy związałam w koński ogon. Nie byłam w stanie zjeść śniadania, więc postanowiłam posprzątać, zanim przyjedzie tata. Nie było tego za dużo, od kiedy mieszkam sama mam porządek, a w bezsenne noce jest tu niemal sterylnie. Kiedy skończyłam myć lustro w łazience uświadomiłam sobie, jakie moje życie jest nudne. Wstaję rano, jem śniadanie, albo nawet i nie, idę biegać, wracam, szykuję się do pracy, wracam do domu i idę spać, albo sprzątam. Czasem gdzieś wyjdę ze znajomymi, ale zdarza się to rzadko. Szczególnie teraz, kiedy Haven i Cole mają "przejściowe" problemy. Między nimi raz jest dobrze, raz źle, albo perfekcyjnie dobrze i perfekcyjnie źle.
****
- CO TY TUTAJ ROBISZ?! - wydarłam się na cały głos, kiedy zobaczyłam w drzwiach mojego ojca i...Moją rodzicielkę.
- Grace, spokojnie, ona tylko...
- Ja mam być spokojna?! Nie chcę, żeby ona tu była! Nienawidzę jej! Dlaczego w ogóle przyszło ci do głowy, żebyście przylecieli oboje?! - z każdym słowem byłam coraz bardziej wściekła.
- Ponieważ mamy ci coś do powiedzenia, oboje - powiedział oschle ojciec, oczywiście naciskając na ostatnie słowo.
Zacisnęłam usta w cienką linię i odsunęłam się od drzwi, żeby moi rodzice mogli wejść do środka.
"Ughh...Rodzice! Też mi coś!" - jeszcze nigdy w życiu nie czułam się tak zestresowana i wściekła za razem.
- Ładnie się urządziłaś...- powiedziała spokojnie Elain rozglądając się po mieszkaniu.
- Nie potrzebuję twoich pochwał - odparłam złośliwie.
"Boże, jak ona mnie denerwuje!"
- To co chcecie mi powiedzieć? - spytałam zniecierpliwiona.
- Nie musisz przed nami niczego ukrywać, wiemy o Lukasie i Sky... - zaczął mój ojciec.
- I jesteśmy tu po to, żeby wszystko ci wyjaśnić - dokończyła Elain - W sumie ojciec mógłby to zrobić sam, ale ja chciałam cię przeprosić - dodała i usiadła na kanapie.
- Czy ja dobrze usłyszałam? - nie wierzyłam żadne jej słowo - Ty chcesz mnie przeprosić? Niby za co, zawsze byłaś idealną matką i nigdy nie miałaś sobie nic do zarzucenia - odgryzłam się.
- Czy wy nie możecie normalnie ze sobą porozmawiać raz w życiu? - wtrącił się tata, wyglądał na mocno zirytowanego. Już chciałam mu powiedzieć, że nie, ale Elain zaczęła swój monolog.
- Możesz być na mnie zła, ale chciałabym, żebyś wiedziała, że zawsze cię kochałam. I kocham nadal. Kiedy byłam młoda i głupia...Oddałam swoje dzieci...Bałam się, że nie będę umiała ich wychować, zapewnić im dogodnego życia, dlatego to zrobiłam. I zanim zapytasz...Tak, zdradziłam tatę z tamtym mężczyzną, oddałam mu Lukasa, bo nie byłabym dla niego dobrą matką, z resztą nie miałam nawet za co go wychować. To był tylko jeden raz. Cholernie tego żałuję. Później urodziłaś się ty. Cieszyłam się, nawet nie wiesz jak bardzo. To co wtedy czułam, najlepsze uczucie na świecie... - przerwała na chwilę, by wytrzeć lecące łzy. Zrobiło mi się przykro, ale nic nie powiedziałam. Stałam oparta o blat i patrzyłam na nią. - Robiłam wszystko, żeby się przemóc. Po tym jak oddałam Lukasa bałam się, że nie będę umiała się tobą zaopiekować, że to co zrobiłam będzie miało za duży wpływ na dalsze życie. I faktycznie tak się stało. Zamknęłam się w sobie i nic z tym nie zrobiłam. Kochanie tak mi przykro... - siedziała i trzęsła się od płaczu. Nie wiem dlaczego, ale nagle wszystko to co nas dzieliło poszło w zapomnienie. Usiadłam obok i przytuliłam się do niej. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że też się rozpłakałam.
- Dziękuję - wyszeptałam ledwo słyszalnie.
- Za co?
- Za to, że mi powiedziałaś - Elain uśmiechnęła się smutno i odgarnęła mi włosy z czoła - Mogę o coś zapytać? A co ze Sky? I Hope.
- Rodzice tego Lucasa znaleźli Sky w oknie życia. Za to Hope jest twoją rodzoną siostrą. - tym razem odpowiedział tata.
- Całe szczęście - odetchnęłam z ulgą.
***
Evan
Mamy grudzień. Grace jeszcze nie wie, że do niej wracam na stałe. Za pięć dni mam lot. Chcę jej zrobić niespodziankę i mam nadzieję, że się ucieszy.
***
Grace
Siedziałam na kanapie i oglądałam jakieś romansidło, a raczej próbowałam je oglądać, ale nie mogłam przez lecące łzy. Podczas filmu uświadomiłam sobie jak bardzo brakuje mi Evana. Męczyło mnie to.
Wstałam z zamiarem pójścia do łazienki, ale dzwonek do drzwi mi w tym przeszkodził.
____
Kochani! ❤
Z tymi rozdziałami wyszło troszkę inaczej niż planowałam ale to nic 😅
Dziękuję za wszystkie wyświetlenia, gwiazdki i wsparcie ❤❤❤ Jesteście cudowni!!!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top