Rozdział 20
Evan
- Grace...A z resztą ja mam do ciebie ważniejsze pytanie - oznajmiła uroczyście - Kochasz Gi?
"Czy ona powiedziała to, co powiedziała?"
Spojrzałem na Grace. Wyglądała tak, jakby od mojej odpowiedzi zależało jej życie. Bałem się odpowiedzieć, bo nie chciałem jej rozczarować. Tyle, że nie wiedziałem co ją rozczaruje. To za trudne. Lepiej jest powiedzieć prawdę i zostać odrzuconym, czy cierpieć, bo się nie spróbowało?
- No powiedz to wreszcie! - poganiała mnie Haven.
Ale ja milczałem. Blondynka rozglądała się nerwowo po pomieszczeniu.
"Spójrz na mnie..." - prosiłem w myślach. Miałem wielką nadzieję, że w jej oczach zobaczę odpowiedź.
- Co ty odwalasz? - usłyszałem nad głową, po chwili poczułem czyiś łokieć na moim ramieniu.
- A ty?! To bolało! - krzyknąłem.
- No nareszcie się ocknął! Wiesz w ogóle co się wkoło ciebie dzieje? Nie? To ja ci powiem. Spytałam się tak po prostu, czy kochasz Gi. Myślałam, że to oczywiste, bo widzę jak na nią patrzysz i w ogóle przestałeś być dla niej wrednym dupkiem, bynajmniej do tej chwili...
- Czekaj...Co?
- Nie odpowiadałeś za długo i w ogóle miałeś jakiś taki wzrok...A z resztą nie ważne. Po prostu spierdoliłeś na całej linii. - skwitowała.
- O czym ty teraz mówisz? - totalnie nie ogarniałem o co chodzi. Co znowu zrobiłem?
- Jesteś głupszy niż wyglądasz. Może to przez ten wypadek? Widzisz mnie? - spytała i pomachała mi rękoma przed twarzą.
- Tak, widzę, nie wydurniaj się.
- Ja się wydurniam? - zaśmiała się ironicznie - Zauważyłeś że wyszła?
- Niee...O nie! Zawołaj ją tu! Muszę z nią porozmawiać!
- Nagle musisz z nią porozmawiać? Sorry, ale nie. - powiedziała i wyszła.
A ja zostałem sam. Czułem się gorzej niż kiedykolwiek w całym swoim życiu.
***
- Doktorze, kiedy będę mógł wyjść ze szpitala?
- A pan już myśli o wyjściu? Obawiam się, że nie nastąpi to jakoś specjalnie szybko - oznajmił lekarz.
- Dlaczego?
- Ma pan złamane żebra, i wolimy zatrzymać pana na obserwacji jeszcze jakiś czas, by się upewnić, że nie ma pan poważniejszych urazów głowy.
- No cóż...Szkoda - zaśmiałem się gorzko
- A po co się panu tak spieszy? Młodzi wszędzie gdzieś biegną, i nawet nie zauważą, że im życie uciekło.
- Do dziewczyny. Dwa dni temu zrobiłem największy błąd w swoim życiu. Miałem okazję jej powiedzieć, że ją kocham, jednak tego nie zrobiłem i teraz się boję, że więcej jej nie zobaczę.
- A jak ona wygląda?
- Blondynka, długie włosy, szczupła, średniego wzrostu uwielbia nosić...
- Długie swetry, zgadza się?
- Skąd pan to... - byłem szczerze zdziwiony. Skąd lekarze to pamiętają? Przecież mają mnóstwo swojej pracy.
- Pan chwilkę poczeka - powiedział i wychylił się za drzwi - Pani Carpenter jak sądzę? Mogę prosić na chwilę?
"To jest jakiś żart?!"
- O czym chciał pan porozmawiać? - spytała cicho. Ma taki piękny głos!
- Ja? O niczym. Za to ten młodzieniec chce pani coś powiedzieć. - powiedział doktor i wyszedł.
- W takim razie ja też wychodzę - oznajmiła
- Nie! Grace, zaczekaj! Wiem, że nawaliłem i robiłem dużo głupstw, ale to sprzed dwóch dni, jest największe, najgorsze i jest mi z tym strasznie...Zaczekaj, daj mi chociaż powiedzieć te dwa słowa...
- Nic nie mów. Znam te słowa aż za dobrze.
- Wcale nie!
- I powiedziałeś dwa słowa. Żegnam!
- Kocham Cię Gi... - dziewczyna zatrzymała się w pół kroku z ręką na klamce.
- Kłamiesz.
- Nie, nie kłamię. Jak mam ci to udowodnić?
- Jeśli naprawdę mnie kochasz, to wiesz jak. - stwierdziła i odwróciła się do mnie.
- Dlaczego płaczesz? I po co zmarnowałaś nie wiadomo ile czasu siedząc na tym zimnym korytarzu?
- Nawet nie wiesz jak bardzo chciałabym Ci uwierzyć...I sama nie wiem dlaczego tam siedziałam. Może po prostu oszalałam? Może to wszystko co działo się od początku tych wakacji to tylko jakiś głupi sen? W każdym razie...Muszę iść, mam pół godziny, żeby skończyć się pakować. - powiedziała ze smutkiem i wyszła.
"Nie, nie, nie, nie! To się nie dzieje naprawdę! Nie mogę jej stracić! Wyjedzie...A ja nigdy więcej jej nie zobaczę..."
****
Kooochani!
Wiem, że rozdział troszkę króciutki, ale od tak dawna chciałam coś napisać, tyle że brakło czasu. Na pewno byłoby lepiej, gdyby nie choroba :/ Ale mam nadzieję, że już niedługo naskrobię coś bardziej...Po prostu lepszego ;)
Do następnego! Kocham Was <3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top