Rozdział 12
Odepchnęłam go lekko, a on się nie opierał i odsunął się ode mnie.
- Co to było? - spytałam cicho. Byłam w szoku. Mój wróg numer 1 mnie pocałował. POCAŁOWAŁ. Nadal w to nie wierzę.
- Jaa... Nie wiem. Po prostu chciałem to zrobić i tyle...
- I tyle?! Czyli to dla Ciebie codzienność, tak? - byłam oburzona a w środku aż się gotowałam. Jak on tak może?! To że jest przystojny nie upoważnia go do niszczenia życia innym dziewczynom które pocałował i tyle.
- Słucham? - spytał z niedowierzaniem. Czy on sobie ze mnie żartuje?
- Wszystkie dziewczyny całujesz tak sobie ot co? Ja jestem wyjątkiem, bo mnie nienawidzisz, ale...
- Ja cię nienawidzę? Skąd ten pomysł?
No do jasnej cholery, co mu dziś strzeliło? Zwariował.
- Tak. A teraz wynoś się stąd. - odparłam stanowczo.
- Ale dlaczego uwa... - próbował coś powiedzieć, ale mu przerwałam.
- Wy. Noś. Się. Stąd! Nie muszę Ci się z niczego tłumaczyć. Masz minutę żeby stąd wyjść, albo będzie z Tobą naprawdę źle, rozumiesz co powiedziałam, czy jesteś aż taki głupi że trzeba ci sto razy powtarzać?
- Rozumiem. - odparł miękko. Spojrzał mi w oczy - Kocham Cię. - po tych słowach wyszedł a ja zostałam sama w wielkim domu z otwartymi ustami i zdziwieniem.
***
- Co jest? - spytałam Hope, kiedy siedziałyśmy za domem i się opalałyśmy. Było za gorąco jak na początek lata.
- Nic. A co ma być? - odparła szybko. Za szybko. To mi się nie podoba.
- Coś jest na rzeczy, mnie nie okłamiesz - odpowiedziałam powoli i spokojnie - mów o co chodzi - dodałam.
Hope obróciła się na leżaku tak, by mogła mnie widzieć.
- Okej - powiedziała. Przez dłuższą chwilę panowała cisza.
- No mów co jest bo ja tu zaraz wykituję! - w końcu nie wytrzymałam.
- Chodzi o to, że...Wszystko się zmieniło i zmieni się jeszcze bardziej...Chciałabym, żebyś pojechała z nami do Szwecji...
- Nie ma mowy! - krzyknęłam oburzona. Po tym wszystkim co się stało mam mieszkać z mamą? Jeśli chcą doprowadzić do apokalipsy proszę bardzo, ale ja mam zamiar jeszcze spokojnie pożyć, skończyć szkołę, iść na studia i w ogóle. A do tego wszystkiego matka jest mi najmniej potrzebna.
- Uspokój się, nawet nie dałaś mi dokończyć!
- No dobra, dobra, mów dalej - coś myślę, że to co teraz powie nie będzie mi się podobać
- Chciałam, żebyś pojechała z nami do Szwecji, ale wiem, że się nie zgodzisz pod żadnym względem. Bardzo mi ciebie tam brakuje, a sama się tu nie przeniosę, bo tam mam już ułożone życie. - jej mina posmutniała. Wyglądała tak, jakby za chwilę miała się rozpłakać.
- Ejj...Nie rozklejaj mi się tu, mamy jeszcze całe wakacje - wstałam ze swojego leżaka i poszłam przytulić siostrę.
- No właśnie nie mamy... - zaczęła. Jej słowa do mnie nie docierały.
- Jak to? - spytałam cicho.
- Jutro lecę z rodzicami z powrotem. Wyjeżdżam z moją szkołą do Włoch. Wycieczka na koniec roku, i będziemy pisać sprawozdania na przyszły rok i w ogóle...
- Czyli...Chcesz mi powiedzieć, że będziesz za mną strasznie tęsknić i chcesz bym pojechała z wami, ale wolisz jechać do Włoch na jakąś głupią wycieczkę?! - miałam łzy w oczach.
"Niech ten koszmar się wreszcie skończy, proszę!"
***
Siedziałam w salonie. Płakałam jak małe dziecko. Haven pocieszała mnie i powtarzała do ucha, że będzie dobrze. Miałam taką nadzieję, ale jeszcze do mnie nie doszło, że moja rodzina i "mama" wyjechała.
- Co ja teraz zrobię? - szlochałam przyjaciółce w ramię - Ja sobie nie poradzę. - nie mogłam oddychać. Ogarnęła mnie panika przed tym jak ma wyglądać teraz moje życie.
- Spokojnie, rozmawiałam już z moimi rodzicami i jutro mogę się do Ciebie wprowadzić
- A dzisiaj możesz zostać u mnie...- odezwał się Cole, który pojawił się nagle nie wiadomo skąd.
- Nie mogę Cole - powiedziałam cicho i ledwo wyraźnie, nawet nie wiem czy ktokolwiek mnie usłyszał, bądź zrozumiał.
- Oczywiście, że możesz...
- Nie. - Ucięłam stanowczo. - dzisiaj zostanę sama i jakoś poukładam sobie to wszystko w głowie.
Oboje spojrzeli po sobie i upewniwszy się miliard razy, że nic mi nie będzie wyszli, a ja udałam się do łazienki na długą gorącą kąpiel.
Kiedy tylko przekroczyłam próg łazienki mój telefon zaczął wariować od mnóstwa sms'ów. Nie miałam ochoty ich czytać więc wyciszyłam telefon i odkręciłam kran.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top