Rozdział 1
Grace
Życie nastolatki jest ciężkie. Niby jest nas wiele i nie jesteśmy same w naszych problemach, ale powtarzają nam, że jesteśmy wyjątkowe niepowtarzalne i bla bla bla. Skoro każda z nas jest inna, to każda inaczej na wszystko patrzy. Tylko nie wszyscy to rozumieją, ale mniejsza.
Nazywam się Grace Carpenter i niedługo mam 18 lat. Nie mam chłopaka, niedawno mnie rzucił. Wiem, że to jego strata, ale to nie zmienia mojego stanu psychicznego. Mam dwoje rodziców, mamę za granicą w Szwecji, z tatą mieszkam. Jest jeszcze moja siostra Hope, która ma 16 lat i mieszka z mamą. Widujemy się dość często, ale i tak czuję się sama. Mam przyjaciółkę Heaven, z którą znam się od 4 klasy podstawówki. Jesteśmy różne jak ogień i woda, ale to nam nie przeszkadza, bo się uzupełniamy. Ona widzi wszystko w kolorach, jeśli czegoś nie wie, nie ukrywa tego, ubiera się jak wariatka, i zawsze ma wymyślną fryzurę, a nawet się maluje i zakłada szpilki. Za to ja jestem widząca na szaro, jeśli czegoś nie wiem, a powinnam, czuję się głupio, ubieram się jak przeciętna nastolatka, zawsze mam taką samą fryzurę i się nie wyróżniam. Co do szpilek...Po co to komu? Tylko niszczenie stóp i kręgosłupa. Nie ważne, że jestem niska i szpilki są śliczne. Za nic ich nie założę.
Dzisiaj pierwszy dzień wakacji . Pierwszy raz w życiu wstałam szybciej niż budzik, który zadzwoniłby za 10 minut, gdybym tylko szła do szkoły. Spojrzałam w lustro i uśmiechnęłam się do siebie. Wreszcie zrobię coś co chcę, a nie co muszę.
Szykowanie się nie zajmowało mi dużo czasu. Ubrałam kremową bluzkę, białe jeansy, czarne trampki i moje szczęśliwe srebrne kolczyki po babci, splotłam włosy w warkocz, wzięłam torbę i wyszłam z domu. Zamykając drzwi znalazłam kartkę zaadresowaną do mnie. Szybko wsadziłam ją do torby i poszłam na przystanek autobusowy.
Po postu promieniałam! Czułam, jak pierwsze promienie wakacyjnego słońca przechodzą przeze mnie napełniając mnie pozytywną energią, jakiej dawno w sobie nie miałam.
- Hej Grace! - usłyszałam głos, który poznałabym zawsze i wszędzie.
- Hej Hope! Co ty tutaj robisz? - wypowiadając te słowa rzuciłam się siostrze na szyję. Ten dzień będzie niesamowity.
- Kilka dni temu napisałam ci list, że przyjadę, nie dostałaś go?
Pogrzebałam w torbie i wyciągnęłam kopertę.
- Taki list? - spytałam
- Tak, dokładnie ten. Kiedy przyszedł?
- Dzisiaj rano. Chodź, bo spóźnimy się na autobus.
- A gdzie jedziemy? - spytała wyraźnie zaintrygowana.
- Do Haven na grilla...Co cię tak zainteresowało? - spytałam podejrzliwie.
- Nic...Po prostu...Ty gdzieś wychodzisz!
Przewróciłam oczami, aż mnie zabolało. Ona mówiła poważnie? Naprawdę jest ze mną aż tak źle?
Zastanawiałam się nad tym całą drogę do domu przyjaciółki.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top