Rozdział 4
Grace
Zastanawiam się nad słowami siostry. Zamurowało mnie. Że niby ja się mu podobam!? Ona chyba oszalała. Ja się nikomu nie podobam. jestem zwykłą kujonką, która jakimś nieznanym trafem ma przyjaciół i jakoś żyje. Nie ma we mnie nic interesującego. Nic dziwnego, że pierwszy chłopak nie wytrzymał ze mną nawet miesiąca. Wyszłam z kuchni na tyły domu. Usiadłam na murku odgradzającym chodnik od ogródka. Było mi zimno, ale nie miałam ochoty się tym przejmować, mam ważniejsze sprawy na głowie. "Czy ja naprawdę jestem aż tak ślepa, żeby nie widzieć jak facet mnie podrywa?"
"Podrywa to za mocne słowo" - powiedział mój wewnętrzny głos
"Dobra, wiem, ale jak inaczej miałam to ująć?" - odparowałam
"Nie wiem. Głupia jesteś i tyle."
"Możliwe, ale nie wiem tego na pewno."
"Ale ja wiem. I tyle w temacie."
- Haaaalo? Jak nie chcesz ze mną gadać to mogę sobie iść - jego głos wyrwał mnie z kłótni w mojej głowie.
- Nie, nie, przepraszam, zamyśliłam się tylko... - wydukałam i spojrzałam na chłopaka, ale szybko spuściłam wzrok.
"Jaki przystojny!!! - krzyczał mój głos - teraz nie dam ci się skupić!"
"Zamknij się w końcu, dopiero co nawrzucałeś mi, że jestem głupia to teraz znowu się odzywasz, po co mi w ogóle głowę zawracasz skoro wiesz jak bardzo jestem głupia? Po co ja w ogóle z tobą gadam? Spadaj."
- My się chyba jeszcze nie znamy, prawda? - spytał
- Emm...Chyba nie... - wymamrotałam nieśmiało
- Jestem Cole, a Ty pewnie jesteś Grace, dużo o Tobie słyszałem...
- Ciekawe co Ci o mnie naopowiadali - przerwałam mu i czułam jak serce podchodzi mi do gardła.
- Hope mówiła, że ciągle siedzisz w książkach i że jesteś nieśmiała, Evan z kolei powiedział, że nie warto...
- Nie kończ - poprosiłam - nie obchodzi mnie Evan i jego głupie gadanie - dodałam ze złością.
- Ale hej! Nie gniewaj się na mnie - powiedział wyraźnie rozbawiony moją reakcją.
"To wcale nie jest zabawne" pomyślałam, a mój głos także to potwierdził. Jedna z niewielu rzeczy, w których się zgadzamy.
Milczałam. On także. Ja patrzyłam na księżyc i powoli wyzbywałam się złości, a on najwyraźniej mi się przyglądał. Czułam na sobie jego wzrok. I wcale mnie to nie dziwiło. Bawiła go moja złość, więc pewnie bawi go wszystko co ze mną związane.
- O czym myślisz? - spytał.
- O niczym szczególnym - odparłam powoli i niepewnie Co go to obchodziło?
- Mogę Cię o coś zapytać?
- Już to zrobiłeś i to dwa razy - powiedziałam, a on roześmiał się cicho
- No dobrze, skoro tak to ujmujesz, to będę pytał bez pytania, czy mogę zapytać.
Chwilę zastanawiałam się nad tym zdaniem. Za dużo powtórzeń, ale niech będzie. Powoli skinęłam głową.
- Dlaczego siedzisz tutaj, a nie z nami?
Wbrew pozorom nie musiałam się nad tym jakoś zastanawiać. Ale nie chciałam odpowiadać, bo wiedziałam jak potoczy się rozmowa. Ciągłym pytaniem "Dlaczego?". Mimo wszystko odpowiedziałam :
- Żeby pobyć sama ze sobą.
- Dlaczego?
Wiedziałam, że o to zapyta. I wiem też, że mu nie odpowiem.
Minęła chwila ciszy. Odwróciłam się do niego i tym razem to ja się odezwałam.
- A po co chcesz to wiedzieć? Po co zadajesz mi to pytanie?
Milczał przez chwilę. Zastanawiał się. W jego oczach widziałam, że bije się z myślami.
"Być szczerym, czy skłamać? Oto jest pytanie."
- Pytam dlatego, że chciałbym się o Tobie czegoś dowiedzieć. - prawda wygrała.
- To powiem Ci tyle : nie chcę być chamska, albo coś, ale nie ma się czego o mnie dowiadywać. Nie jestem przebojowa, nie byłam nie wiadomo gdzie i nie robiłam nie wiadomo czego. Jestem zwykła.
"Jestem wariatką" - pomyślałam i odwróciłam się do niego plecami. Lecz on nie odszedł. Słyszałam jego spokojny oddech. Usiadł obok mnie i zaczął mówić :
- Dla mnie jesteś niezwykła, jesteś inna niż wszystkie dziewczyny jakie znam. Jesteś inteligentna, zabawna, szczera, nieśmiała i nie masz nie jesteś zadufaną lalusią, która myśli tylko o zakupach w galerii, albo o tym jak komuś dowalić... - tu przerwał i spojrzał na mnie. Chcąc nie chcąc uśmiechnęłam się i poczułam jak na moje policzki wpływają rumieńce - I jesteś śliczna. Prawdziwie piękna, a nie z toną makijażu.
Ostatnie dwa zdania sprawiły, że serce zaczęło mi szybciej bić.
"To się nie dzieje naprawdę" - pomyślałam
"A jednak" - powiedział mój głos.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top