Rozdział 6
Wasze komentarze działają naprawdę motywująco :) Zapraszam do przeczytania kolejnego rozdziału. Co kryje w sobie Masaru? Przy okazji chciałabym wam życzyć spóźnione Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku!
--------------------------------------------------------------------
MASARU
Patrzyłem na jego merdający ogon oraz wystający język. Dzisiaj naprawdę się wyszalał. I dobrze, przynajmniej w domu będzie spokojny.
- Patrz Ruki, nasz blok.
Odpowiedział wesołym szczeknięciem jakby zrozumiał co powiedziałem. Nagle poczułem, że napotkałem przed sobą jakąś przeszkodę. Zderzenie nie należało do najprzyjemniejszych. Potarłem obolałe ramie i spojrzałem przed siebie.
- Sorki, Haru- odezwałem się, gdy ujrzałem swoją przeszkodę.
- Nic się nie stało.- Z początku wyglądał na niezadowolonego z sposobu spotkania, lecz po chwili na jego twarzy pojawił się uśmiech.- Cześć Ruki.- Pogłaskał psa po głowie.
- Haru, masz jakieś plany na wieczór?
- A co?
- Zapomniałem się wczoraj ciebie spytać, bo Daisuke zadzwonił do drzwi. Dzisiaj zespół, w którym gram występuję w jednym klubie. Może chciałbyś przyjść posłuchać? Przewidywana później mała imprezka.
- Mogę przyjść, nie miałem nic zaplanowanego. Ale nikt nie będzie miał nic przeciwko?
- To świetnie. Nie, oczywiście, że nie.
- O której się zaczyna i gdzie?
- Zaczyna się o dwudziestej i raczej nie będziesz wiedział, gdzie znajduje się ten klub.- Nie był stąd, a nie łatwo było go znaleźć nawet stałym mieszkańcom.- Daisuke po ciebie przyjdzie i wybierzecie się tam razem. Przy okazji sprawdzi czy jesteś ubrany odpowiednio.
- Zgoda.- Powiedział pewnym siebie głosem.
- Do zobaczenia- pożegnałem się.
Ruki od razu ruszył biegiem w stronę bloku. Ja się nie śpieszyłem, więc musiał chwilę poczekać przed drzwiami zanim do nich doszedłem. W domu schowałem Nanami do terrarium, a wypuściłem Yuki. Teraz jej kolej na spacery po domu.
Spojrzałem krytycznym wzrokiem na swoje mieszkanie.
- Ale tu syf- skomentowałem.
Pełen zapału udałem się do salonu i wygodnie rozłożyłem się na kanapie włączając radio. Nie minęły dwie piosenki, a przez ryk gitar i perkusji wydobywających się z głośników przebił się dźwięk dzwonka. Ściszyłem nieco muzykę i otworzyłem drzwi.
- Ale tu syf- skomentował białowłosy wchodząc do mieszkania.
- Też się cieszę, że cię widzę.- Odpowiedziałem ironicznie.- Czego się napijesz?
- Polej coś mocniejszego.
- Mocniejszego nie ma dzisiaj. Opowiadaj co się stało.- Podałem mu butelkę piwa i obaj opadliśmy leniwie na kanapę.
Daisuke chwycił pilot wieży i podgłośnił muzykę. Widać, że nie chciał o tym mówić. Ale dobrze wiedziałem, że w ciągu godziny sam zacznie mówić. Trochę ochłonie, maska twardziela się rozpuści i wyżali się jak zawsze. Chociaż nie musiał, bo wiedziałem o co chodziło. Pewnie rzuciła go ta laska, z którą chodził. Znów będę musiał na początku udawać, że mi przykro, a później będę mógł powiedzieć co tak naprawdę myślę.
Oparłem plecy o podłokietnik kanapy i przyglądałem się w milczeniu białowłosemu. Lubiłem patrzeć na niego z tego profilu. Miałem w tedy widok na jego błękitne oko, które teraz przeszywało wszystko chłodnym wzrokiem. Oziębłość dodawała mu uroku. Swoimi delikatnymi dłońmi trzymał szyjkę butelki, co jakiś czas podnosząc ją do swych delikatnych i pewnie miękkich ust.
- To jak? Jaki powód?
- Tym razem to ja.
- No to brawo- powiedziałem z zadowoleniem.- Pytanie się nie zmieniło.
Odetchnął głęboko wyraźnie przemyślając różne warianty odpowiedzi.
- Nie układało się. To nie była dziewczyna dla mnie.
- Mówiłem tak od początku.
- Stary, mówisz tak o każdej mojej dziewczynie.
- Bo cię znam jak nikt inny.- Podniosłem i przysunąłem się do niego.- Wiem o tobie rzeczy, których wolałbyś żebym nie wiedział.
- Wiem i vice versa. Nie zapominaj.- Odparł z lekkim uśmiechem.
Przy głośnych dźwiękach muzyki dopiliśmy piwno.
- Znalazłbyś sobie w końcu kogoś w swoim typie- powiedziałem przynosząc kolejne butelki.
- A kto jest według ciebie w moim typie?
- Oczywiście, że ja- na moich ustach zagościł szeroki uśmiech.
- No jasne, a któżby inny. Tak w ogóle, co z Hanako i Seiko?
- A co ma być? Nic między nami nie ma.- Odpowiedział zgodnie z prawdą.
- Ale sypiasz z nimi- odparł.
- Ktoś musi zaspokoić moją bestie. Może chciałbyś spróbować?
W ostatnim momencie uchyliłem się przed lecącą w moją stronę poduszką.
- Ja ciebie też- powiedział cmokając w jego stronę.
Nastąpiła chwila względnego spokoju. Wygląda jakby nad czymś myślał.
- Zaprosiłem Harukiego na koncert, ale będziesz musiał pójść po niego i przy okazji skontrolować jego wygląd.
Na tą wiadomość wyprostował się i spojrzał na mnie. Smutek, którym były przepełnione jego oczy jakby nagle trochę zmalał. To na wieść o nadchodzącej zabawie tak go rozweseliła, czy może, dlatego że wspomniałem o Harukim? Znałem go dobrze i chociaż wiedziałem, że preferował dziewczyny nie raz zdarzyło mu się już przespać z facetem. Zresztą, nie tylko jemu. Byłem powszechnie uznawany za hetero. Spałem już z masą dziewczyn, ale i również z sporą grupą facetów z koncertów i nie tylko, o tych drugich nikt nie wiedział. Nie oszukując się, do cnotliwych nie należałem, podobnie jak Daisuke.
- Może starczy już?- Odezwałem się, kiedy sięgał po kolejną butelkę alkoholu.
- Niech ci będzie.
Cofną rękę wstając z kanapy. Podążyłem za nim wzrokiem. Szedł do łazienki. Rozłożyłem się na całej długości kanapy i podgłośniłem jeszcze bardziej muzykę. Wiedziałem, że kiedy wróci będzie się złościł o zajęte miejsce na kanapie. Uwielbiałem patrzeć jak się złości, wyglądał tak słodko, ale założę się, że bardziej słodko wyglądałby jęcząc moje imię.
Czekałem za sceną. Wszyscy członkowie byli już gotowi. Satoru stał niespokojnie patrząc wygłodniałym wzrokiem na widownie, jakby zaraz miał ją zgwałcić, a nie dla niej śpiewać. Raczej był już pod wpływem czegoś. Hanako poprawiała sobie cycki w staniku. Ichiro wraz z Noboru rozmawiali o panienkach jakie ostatnio wyrwali na imprezie. Zespół był w pełnym składzie.
Zapowiedzieli nas i weszliśmy, tłum zaczął krzyczeć i wiwatować. Nie była to jakaś duża widownia, ale mieliśmy już swoich stałych fanów, lecz nie zwracałem uwagi na innych. Szukałem w tłumie tylko jednej osoby. Jest, stał przy samej barierce. Nie był sam, teraz jego uwagę przyciągał czarnowłosy chłopak ubrany na czarno jak reszta tłumu. Wyglądał nieziemsko, pasował do niego ten styl. Gdyby nie ty, może i bym się nim zainteresował, ale nie. Byłeś ty, tylko ty się dla mnie liczysz. Spójrz na mnie, nie na niego!
Satoru zaczął śpiewać, Hanako tłuc w perkusje, z gitary Noboru rozbrzmiało basowe brzmienie, a ja waz z Ichiro zaczęliśmy grać na swoich gitarach uzupełniając całość. Koncert był wspaniały. Mieliśmy świetną publikę, wszyscy dobrze się bawili.
Zagraliśmy dwa bisy i w asyście okrzyków zeszliśmy ze sceny. Przyjdzie tu? A jeśli go nie wpuszczą? Poszedłem do wejścia dla vipów, gdzie stał ochroniarz pilnujący wejścia, by nikt nie proszony tu nie wszedł. Zjawiłem się w samą porę.
- Mówię panu, mamy pozwolenie, tylko zapomnieliśmy... Idzie Masaru, niech pan go spyta!- Wykłócał się z ochroniarzem.
- Oni są ze mną. Proszę ich wpuścić.- Mówiąc to przez chwilę poczułem się jak jakaś gwiazda.
Daisuke wraz z Harukim weszli do środka i podeszli do mnie.
- Pacan. Przecież mnie zna i wie, że zawsze tu wchodzę po waszym koncercie, a i tak nie chce mnie wpuścić.
Spojrzałem na Haru. Rozglądał się dookoła szeroko otwartymi, ciekawskimi oczami.
- Pierwszy raz za sceną?
- Oraz pierwszy raz na koncercie.- Spojrzał na mnie z uśmiechem.
- Z nami zobaczysz co to życie, prawda Daisuke?
- Ty lepiej na niego i jego propozycje uważaj. Nie daj się w nic wciągnąć.- Ostrzegł go.- Nie sprowadzaj chłopaka na złą drogę.- Skarcił mnie.
Obaj zaśmiali się wesoło, Haru po chwili również się dołączyłem.
- Chodź, poznasz członków zespołu.
Ruszyliśmy ciemnymi korytarzami do naszego „pokoju", gdzie znajdowali się wszyscy. Kiedy weszliśmy ich oczy skierowały się na nas, a dokładnie na nowego przybysza.
- To jest Haru- przedstawiłem.- To jest Hanako, nasza perkusistka i menadżerka- przedstawiłem najpierw ją chcąc udawać dżentelmena.
- Cześć.- Spojrzała na niego przyjaźnie.
- To jest Noboru, basista i Ichiro, gitarzysta.
- Hej- powiedzieli równocześnie niezbyt zainteresowani nowym gościem.
- Satoru, nasz lider, wokalista i starszy brat Hanako.
- Miło cię poznać.- Patrzył na niego takim wzrokiem jak na widownie przed koncertem, ale on tak chyba patrzył na większość ładnych osób. Podszedł i podał mu rękę
- Mi także.- W jego wzroku było coś dziwnego. Przyglądał mu się uważnie.- Wyglądasz znajomo, widzieliśmy się już gdzieś?
- Raczej nie, zapamiętał bym taką ładną buźkę- uśmiechnął się.
- Dobra, starczy tego.- Przerwałem to.- Ruszamy na imprezę!
- Tak!- Odpowiedział mi okrzyk wszystkich.
Zabraliśmy swoje rzeczy do busa Satoru i udaliśmy się na wyższe piętro klubu, gdzie odbywały się różne imprezy. Na miejscu czekała na nas Yuki, Seiko i Noriko. Dziewczyny wyglądały zjawiskowo. Idąc mijaliśmy chłopaków, którzy spoglądali na nie łakomym wzrokiem.
- Cześć dziewczyny, poznajcie Haru- każda spojrzała na niego z uśmiechem.- To jest Yuki, młodsza siostra Noboru, Seiko, która załatwia Daisuke sesje, sale i różne takie związane z fotografią, a to Noriko, pracuje tutaj, ale najwyraźniej ma wolne.
- I załatwiła wam zniżki na alko- dodała.
- Brawo!- Odezwał się z zadowoleniem Satoru.
- Cześć- przywitał się z uśmiechem Haruki.
- To co? Bawimy się!- Satoru zdążył już coś zamówić i właśnie przynosił tacę pełną różnych drinków.
Zajęliśmy kanapy w roku sali. Wszyscy dobrze się bawili, a alkohol stale i regularnie ubywał. Dziewczyny okazywały zainteresowanie Harukim. Nawet Hanako początkowo się do nich przysiadła. Wszyscy byli miło nastawieni do niego.
- Jak się bawisz?- Spytałem, gdy został na chwilę sam.
- Jest super. Nigdy nie byłem na żadnej imprezie.
- Człowieku, jak ty żyłeś?!- Roześmiał się.- Poczekaj- zwróciłem się do niego.
Wstałem unosząc szklankę z drinkiem.
- Uwaga wszyscy! Chciałbym wznieść dwa toasty. Jeden, to za pierwszą imprezę Haru, a drugi za stan wolny Daisuke!
Wszyscy zaczęli krzyczeć, cieszyć się i pić. Haru chyba nie miał za mocnej głowy, bo jeszcze co prawda nieźle wyglądał, ale dałoby się zauważyć, że nie był to tego przyzwyczajony. W pewnym momencie ulotnił się na balkon widokowy znajdujący się niedaleko nas.
- Pójdę sprawdzić co z nim- odezwała się po pewnym czasie Seiko.
Poszła do niego na balkon, a wszyscy nadal się bawili nie robiąc sobie nic z ich nieobecności. Przez cały czas próbowałem się jakoś dostać do białowłosego, lecz po toaście był cały czas otoczony przez Yuki. Próbowała go jakoś podejść, lecz ten nieświadomie ją zbywał. Dobrze. Żadna nie ma prawa się do niego dobierać.
Po pewnym czasie wróciła najpierw Seiko, później Haru. Wszyscy już zdążyli sporo wypić. Godzina też zaczynała się zbliżać bardziej do poranka, niż wczorajszego wieczoru. Pierwszy odpadł Daisuke.
- Na razie, do zobaczenia- pożegnał się ze wszystkim.
Następnie odpadł Noboru wraz z swoją siostrą. Ichiro zabrał się z nimi.
- Dzisiaj pracujemy. I tak długo zabalowaliśmy. Trzymajcie się!- Pożegnali się.
Zostałem tylko ja, Haru oraz Satoru z siostrą. Każde z nas było już nieźle wstawione.
- Wszyscy poszli, to czas kończyć, co?
Satoru był na tyle miły, że nas podwiózł. Z Harukim szliśmy powoli w stronę naszych bloków. Obaj śmialiśmy się i żartowaliśmy.
- Może jeszcze zajdziemy do mnie? Mam w domu jeszcze jakieś alkohol.
Haru spojrzał na mnie podejrzliwym wzrokiem, lecz zgodził. Zawlokliśmy się pod moje drzwi. Chwilę zajęło mi ich otworzenie. Od progu przywitał nas Ruki.
- Do pokoju! Daj mi dzisiaj spokój!
Pies ze skulonym ogonem poszedł do pokoju na swoje legowisko. Podszedłem do braku po wcześnie wspomniany alkohol. Wiedziałem, że nie powinniśmy, bo naprawdę sporo wypiliśmy, lecz mi jeszcze było mało.
- Cholera!
- Co się stało?- Spytał podchodząc niepewnie do mnie.
- Myślałem że jeszcze coś zostało, a wygląda na to, że wypiłem wszystko ostatnim razem z Daisuke.
Haruki usiadł na kanapie. Widać, że był nieco zmęczony.
- Mało mówisz o sobie. Coś ukrywasz, a moja wewnętrzna dziewczynka jest bardzo ciekawa co.- Powiedziałem zbliżając się do niego.
- Może coś ukrywam, a może nie.- Odpowiedział beztrosko.
- Jak z Seiko? Przeleciałeś ją czy twój sprzęt nie dał rady?
- Uważasz, że mój sprzęt nie dałby rady kogoś zadowolić?- Wstał patrząc na mnie prowokującym wzrokiem.
- Pewnie używany raz na święta nie pamiętał jak to się robi, więc... Nie poruchałeś.
Podszedł do mnie zmuszając mnie do wycofania się. Moje plecy napotkały ścianę. Zaczęło robić mi się gorąco, gdy dłoń spoczęła na ścianie koło mojej głowy w zadziwiająco szybkim tempie. Czułem jego gorący oddech przesiąknięty wonią alkoholu.
- W trzy lata poruchałem więcej niż ty przez całe swoje życie.
Zaśmiałem się. Nie wyglądał na duszę towarzystwa, a już na pewno nie ta takiego, który może mieć kogo chce. Co prawda był przystojny, lecz nie był zbyt rozmowny. Wciągnąłem gwałtownie powietrze, gdy zaczął rozpinać rozporek moich spodni. No, pokaż jak bardzo niewiele potrafisz w porównaniu do mnie, pomyślałem. To ja przeleciałem połowę dziewczyn w liceum, część fanek i fanów na koncertach. Myślisz, że możesz się ze mną równać?! Nigdy w życiu! Jestem królem seksu!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top