Rozdział 7
Chłopaka obudziły głośne krzyki z dołu, na początku po prostu przełożył się na drugi bok, jednak gdy to nie pomogło postanowił zejść na dół i grzecznie poinformować osoby kłócące się, że na górze znajduje się osoba która przed chwilą straciła rodziców i chciałaby trochę pospać. Nie miał w ogóle humoru, a ci którzy się darli wcale mu nie pomagali. Po zejściu zauważył Gaare, który wypychał Sasuke i jakiegoś białowłosego chłopaka, krzycząc.
- Macie tu więcej nie przychodzić! - Wydarł się zanim zamknął im drzwi przed nosem. Czerwonowłosy odwrócił się wkurzony jednak gdy jego wzrok zatrzymał się na blondynie od razu zrobił się odrobinę łagodniejszy.
- Co się stało? - Zapytał Naruto, nie wiedząc do końca czy chce wiedzieć.
- Ten twój kochaś zaprosił sobie jakiegoś koleżkę, razem się nachlali, a później, najpiewniej, ten białowłosy zwymiotował w łazience na podłogę. Kazałem im to posprzątać i wywaliłem stąd. Przepraszam, że cię obudziłem. Jak się czujesz? - Wyjaśnił przyjaciel i przy okazji zapytał idąc do kuchni aby przygotować śniadanie blondynowi.
- Ciężko stwierdzić, czuję się taki pusty... Wypruty z emocji. - Przymknął na chwilę oczy, siedząc przy blacie w kuchni. - Mam ochotę płakać, ale nic nie wypływa z moich oczu, czuję się przez to źle... Tak jakbym nie oddawał należytego szacunku moim rodzicom. - Gaara od razu podszedł do niego i przytulił go mocno, chłopak nie protestował, a wręcz wtulił się w przyjaciela.
- Nie mów tak, jestem pewny, że będą szczęśliwsi widząc cię uśmiechniętego niż płaczącego. - Próbował go jakoś pocieszyć jednak na niewiele się to zdało, bo Uzumaki zaczął się trząść jakby zaraz miał zacząć płakać.
- Nie mogę uwierzyć, że ich straciłem i więcej nie zobaczę. Dlaczego akurat oni? Byli takimi dobrymi ludźmi... - Mówił płaczliwym głosem, podczas gdy czerwonowłosy powoli głaskał go po plecach nie przerywając mu. - Tak bardzo ich kochałem, byli tacy cudowni, zawsze mnie wspierali, nigdy we mnie nie zwątpili nawet gdy wyznałem, że jestem gejem. Dlaczego świat jest taki niesprawiedliwy? - Zaczął płakać i dusić się swoim płaczem.
- Csiii, spokojnie, oddychaj Naruto, zaraz się udusisz. - Chłopak poszedł za radą Gaary i zaczął brać głębokie wdechy, próbując się uspokoić, przyjaciel Uzumaki'ego oderwał się od niego i zrobić szybko herbatę, przed tym jednak podał wodę i jakieś tabletki na uspokojenie, które znalazł w szafce, blondynowi, ten bez chwili zastanowienia je wziął. - Oni na pewno są tu z tobą, będzie dobrze. - Powiedział, ale nie był tego w stu procentach pewny. Naruto nie odezwał się na to słowem, a drugi chłopak nie chciał przerywać tej ciszy, podobała mu się. Nagle jednak zadzwonił telefon czerwonowłosego, ten od razu odebrał widząc, że to jego mama. Po krótkiej rozmowie, rozłączył się. - Muszę iść do siebie, zjedz coś i obiecuje, że około 16 przyjdę do ciebie, może się prześpij? - Zmartwiony nie chciał opuszczać swojego przyjaciela, ale ten uśmiechnął się do niego bez krztyny szczęścia.
- Dam sobie radę, do później. - Chłopcy jeszcze przytulili się, a następnie Gaara wyszedł z domu blondyna, nastolatek przez chwilę siedział sam w kuchni, wpatrując się tępo w ścianę, po chwili poszedł do salonu razem z ciepłą herbatą, westchnął cicho okrywając się kocem, był niewyspany i zmęczony psychicznie. Potrzebował oderwać się od rzeczywistości, ale nie wiedział jak, nawet na nic nie miał siły. Może powinien pójść się przejść? Skrzywił się na tą myśl, nie miał ochoty wychodzić z domu. Włączył telewizje i powoli sączył ciepły napój ze świątecznego kupka mimo, że do świąt jeszcze daleko. Nie słuchał w ogóle filmu który aktualnie leciał, po prostu wpatrywał się w ekran myśląc o tak wielu rzeczach.
Tak chłopaki minął cały tydzień, nie wiedział kiedy była noc, a kiedy dzień. Jego życie polegało na parzeniu sobie herbaty, włączaniu telewizora i rozmyślaniu. Gaara dobijał się do niego, zresztą nie tylko on, Sasuke i inni jego znajomi którzy skądś dowiedzieli się gdzie mieszka. Nie otworzył nikomu, bo nie czuł się na siłach. Chciał wrócić do normalności, zachowywać się jakby nigdy nic się nie wydarzyło, ale miał zbyt małą wolę walki. Chciał, ale nie mógł walczyć. Powoli zatapiał się, szedł na dno swojej rozpaczy, swojego życia, nie wytrzymywał, była mu potrzebna pomoc, ale czy on chciał ją przyjąć? Sam tego nie wiedział.
Pewnego dnia usłyszał głośne i mocne stukanie do drzwi, to nie był Gaara ani Sasuke. Oni byli delikatni, bezszelestnie podszedł do drzwi i spojrzał przez mały otwór kto do niego przyszedł. Zmarszczył lekko brwii, widząc młodą kobietę i dwójkę mężczyzn ubranych elegancko. Postanowił otworzyć im, zaciekawiony o co może chodzić.
- Dzień dobry, jesteśmy z opieki społecznej... - Kobieta nie dokończyła ponieważ blondyn zamknął jej drzwi z mocnym trzaskiem. Jego serce biło szybko. Nie chciał ich tu wpuszczać, nie chciał trafić do domu dziecka, musiałby wtedy opuścić ten dom, jego całe życie, wszystkie wspomnienia. Chłopak poszedł po swój telefon i wykręcił numer do swojego najlepszego przyjaciela, podczas gdy tamci dobijali się do drzwi. Gdy czerwonowłosy odebrał, Naruto zaczął szybko mówić, nie mogąc nawet złapać oddechu.
- Przyszli po mnie, z opieki społecznej, chcą mnie zabrać, Gaara pomóż mi, ja nie chcę stąd iść. - Mówił płaczliwie, byk na skraju załamania.
- Spokojnie, jestem w szkole, więc nie mam jak do ciebie pójść, ale pogadaj z nimi. Może uda ich się jakoś przekonać? - Sam siebie zapytał. Blondyn skinął głową mimo, że Gaara i tak nie mógł tego zobaczyć.
- Boje się... - Szepnął cicho już trochę spokojniejszy.
- Będzie dobrze, nie zrobią nic wbrew twojej woli. Muszę kończyć, bo lekcja się zaczęła, zadzwoń do mnie później. - Powiedział szybko przyjaciel chłopaka i rozłączył się.
Uzumaki wziął głęboki wdech i ponownie podszedł do drzwi...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top