Rozdział 10
Jak to mówią, wszystko co dobre kiedyś się kończy i tak też było w tym przypadku. Mimo, że Sasuke i Itachi nalegali żeby Naruto został dłużej, ten nie dał się przekonać czując się głupio. Według niego i tak już za długo tam siedział, a Gaara twierdził, że nie widział ludzi z opieki społecznej od jakiś trzech dni.
Powrót do domu był cóż... Jak zderzenie z rzeczywistością, od samego wejścia przywitał go smród śmieci i niewietrzonego mieszkania, pełno kurzu i muszek wokół nieumytych naczyń. Chłopak westchnął i od razu po otwierał wszystkie okna. Powoli ruszył do swojego pokoju obawiając się co może tam zobaczyć, skrzywił się widząc całkowity syf i czując równie okropny zapach co na dole. W trakcie czyszczenia pokoju usłyszał nagle otwieranie drzwi wejściowych, spiął się i po cichu zamknął się w swoim pokoju, przyłożył ucho do drzwi i nasłuchiwał jakiś głosów, osoba która wtargnęła do jego domu zmierzała... Do niego! Chłopakowi zrobiło się gorąco, a serce przyspieszyło, przecież miało ich już tu nie być! Ktoś zatrzymał się przed drzwiami do jego pokoju, a następnie nacisnął klamkę, gdy drewno nie ustąpiło, osoba ponowiła próbe.
- Naruto, to ja. - Blondyn zmarszczył brwii i otworzył przyjacielowi.
- Gaara? Co tu robisz? Mogłeś napisać, że przyjdziesz. Przestraszyłem się. - Od razu zasypał go lawiną słów i odetchnął z ulgą.
- Wybacz, ale wiesz. Stęskniłem się - Czerwonowłosy uśmiechnął się, szczęście chłopaków nie trwało długo, bo zaraz usłyszeli kolejne kroki, ciężkie i szybkie, przerażony Naruto wciągnął Gaare do pokoju i zamknął drzwi na klucz.
- To oni. - Szepnął praktycznie bezgłośnie do przyjaciela.
- Schowaj się gdzieś, a ja im powiem, że cię tu nie ma. - Uzumaki kiwnął głową, a następnie schował się pod łóżkiem, ta kryjówka wydawała się najlepszą, Gaara zaciągnął kołdrę aby zakrywała bardziej dół łóżka i otworzył drzwi udając, że właśnie chciał wyjść z pokoju. Praktycznie wleciał na wysokiego mężczyznę który podniósł brew patrząc na niego.
- Kim ty jesteś? - Zapytał się łysy facet.
- Raczej to ja powinienem o to zapytać... - Chłopak skrzyżował ręce na piersi i spojrzał wyzywająco na mężczyznę. - No więc?
- Nie będę się tłumaczyć jakiemuś dzieciakowi, co tu robisz i kim jesteś? - Zapytał już trochę agresywniej, a Gaara przełknął ślinę.
- Dobra no, jestem najlepszym przyjacielem osoby która tu mieszka. - Westchnął z bólem. - Nie ma go już tydzień, boje się o niego. - Pod koniec zdania chłopakowi załamał się głos, dziwiąc tym Naruto. Nie wiedział, że jego przyjaciel jest takim dobrym aktorem. Niestety wszystko zasłaniała mu kołdra, więc nie mógł nic zobaczyć.
- Nie wiesz gdzie teraz jest? - Zapytał się facet. - Skoro to twój najlepszy przyjaciel to by ci powiedział, nie oklamiesz mnie.
- Nie mam pojęcia, czy gdybym wiedział gdzie jest przychodziłbym tu? Nie wydaje mi się. To teraz kolej pana na wytłumaczenie.
- Lepiej idź do domu, bo będziesz miał problemy.- Odpowiedział mu jedynie i odszedł, najpewniej aby stąd wyjść. Naruto był zrezygnowany, myślał, że po tygodniu znudzi im się to całe szukanie, a wychodzi na to, że cały czas jest narażony. Chciał wrócić do szkoły, ale skoro dalej był poszukiwany to jak niby miał to zrobić?
- Możesz już wyjść, poszedł sobie. - Z myśli wybudził go głos przyjaciela, powoli wyczołgał się spod łóżka.
- Dzięki za... - Przerwał mu mężczyzna który nagle wskoczył do pokoju.
- Tak myślałem! - Powiedział i złapał mocno Naruto za ramię, niebieskooki skrzywił się z bólu i syknął cicho.
- Ej! Nie możesz tak robić! - Od razu w obronie ruszył Gaara.
- Uwierz mi dzieciaku, że mogę zdecydowanie więcej niż ci się wydaje. - Odepchnął od siebie czerwonowłosego i wyszedł z pokoju ciągnąć za sobą szarpiącego się blondyna. - Nie polecam ci walczyć, już i tak będziesz miał problemy przez takie uciekanie. - Mimo jego słów Naruto nie przestawał walczyć, gdy tylko został wepchnięty do czarnego samochodu, próbował otworzyć drzwi ale na marne. Miejsce obok niego zajął nieznajomy facet i ruszył, kątem oka Uzumaki spojrzał na przerażonego Gaare i odjechał. W jego oczach pojawiły się łzy, dlaczego zawsze pada na niego?
Obserwował widoki za oknem, podczas gdy facet siedzący obok niego coś mówił, nie słuchał go. W końcu zatrzymali się, a blondyn przełknął ślinę wychodząc z auta, widok który zastał był... Zadziwiający.
Biały, przynajmniej kiedyś budynek od którego w niektórych miejscach odpadała farba wydawał się być jego nowym domem, niepewnie ruszył za mężczyzną, po wejściu od razu co rzuciło mu się w oczy, to szare smutne przejście i obrzydliwy zapach stęchlizny który próbował być ukryty jednak nie skutecznie, nagle przed chłopakiem znikąd pojawiła się jakąś stara kobieta z surowym wyrazem twarzy, przestraszony Naruto aż odskoczył.
- Oho, a więc to nas uciekinier tak? - Kobieta zmierzyła go oceniająco wzrokiem, a następnie westchnęła ostentacyjnie. - Sai! Zaprowadź go do pokoju. - Zaraz w korytarzu pojawił się wysoki chłopak, ale bardzo wychudzony i blady, jego kości policzkowe wyglądały jakby wystawały i nie byłby przykryte zadną warstwą skóry, Naruto wzdrygnął się niewidocznie.
- To idziesz? - Zapytał zniecierpliwiony chłopak wybudzając blondyna z transu, kiwnął jedynie głową i ruszyli.
Pokój w którym miał teraz mieszkać nie był najgorszy, ale najlepszy też nie. Ściany wyglądały jakby nie były malowane od niewiadomo ilu lat, drzwi od szafy odstawały nie mogąc się zamknąć, łóżko było małe i po prostu brzydkie, chłopak westchnął i powoli usiadł na łóżku które nieprzyjemnie zaskrzypiało. Położył się i zamknął oczy.
Przeżycie tu będzie zdecydowanie trudne.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top