2. Święta w klanie Uchiha
Itachi właśnie kończył przyglądanie się swojej świątecznej babce. Wyszła perfekcyjna. Żadnego ubytku, kształt idealny, smaku też pewnie nie żałowała. Dlatego było dla niego oczywistym, że obaj z Sasuke dobrze się spisali. W końcu mieli miny jakby dostali prezent od Mikołaja. A przynajmniej do czasu. Z daleka dało się dosłyszeć natarczywe pukanie do drzwi.
- Spodziewamy się kogoś? - zapytał jednocześnie zaskoczony i trochę zły, że podziwianie babki zostało zakłócone.
Sasuke naprawdę czuł się dumny wraz z bratem. Nie mieli wcześniej żadnego doświadczenia w sztuce cukierniczej świątecznej, a obaj starali się studiować dokładnie i uważnie przepis, żeby to pierwsze dzieło wyszło od razu perfekcyjnie, idealnie. Wyszła z pieca i trzeba było nieco odczekać, aby ochłonęła i wykończyć czekoladą. - Nie, nikt raczej nie miał nas odwiedzić - przyznał, nie mając pojęcia. - Może to Naruto i Sakura wpadli na jakieś dziwne pomysły - burknął niezadowolony i postanowił udać się otworzyć.
- Hm... - podążył wzrokiem za bratem, ale nie poszedł za nim otworzyć. Bo co mogło się niby takiego stać? A przynajmniej był dość neutralnie nastawiony, dopóki nie usłyszał podniesionego głosu; "Czuję zapach świątecznych potraw". Prawie jęknął w duchu, przeklinając Madarę. Cokolwiek by nie robili w kuchni, wyczułby nawet z drugiego końca świata i przybyłby bez zaproszenia, aby zweryfikować jakość ich kuchni.
- Zaczyna się...
Sasuke niezbyt spodziewał się gości. Zdziwił się, widząc aż dwójkę w drzwiach. - Cześć wujku Madaro - rzucił, bo to w sumie najlepiej brzmiało niż mówić mu per dziadku. Do tego na takie miano nawet nie wyglądał. Najstarszy z rodu wszedł do środka, a za nim rozwrzeszczany Tobi, który głośno mówił, że chce pierniki. Chwilę później cała gromadka zjawiła się w kuchni. Madara się przywitał z Itachim i spojrzał na babkę, która wcześniej podziwiali. - Co to za babka? - zapytał, marszcząc brwi
- Normalna. Świąteczna. - rzekł Itachi, przymrużając powieki. Dobrze wiedział, co teraz nastąpi. Faktycznie, Madara natychmiastowo podszedł do babki, kładąc na niej swe brudne ręce. A potem był już tylko typowy dla Madzi Gessler krzyk: "Aaa, kurwaaa. Co to jest? " Itachi przewrócił oczami i klepnął po łapach Tobiego, kradnącego do kieszeni płaszcza świeżo zrobione pierniki.
- Co wyście do tego dali?! - oburzył się Madara, gdy postanowił skubnąć trochę tej babki. - Czuje się, jakbym wpieprzał pustynne piaski! - stwierdził i wszedł Sasuke, który na to spojrzał wszystko. Westchnął ciężko.
Itachi posłał Sasuke współczujący uśmiech, po czym wzruszył ramionami i odsunął się na bezpieczną odległość. Dobrze wiedział, co się teraz stanie. I faktycznie, Madara zaczął rzucać po całej kuchni garnkami, co idealnie pasowało do jego ukochanej ksywki "Gessler".
Madara Gessler nigdy nie dowiedział się, że dwójka braci dość dosłownie wzięła sobie do serca nazwę babki, która brzmiała Piaskowa.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top