12 Sylwia
Sylwia
Łukasz chciał spędzić razem cały dzień, więc musiałam zadzwonić do Dagmary i jej o tym powiedzieć. Poszłam na górę i ubrałam się w swoje ciuchy. Chciałam wziąć prysznic, ale nie miałam tutaj innych ubrań, więc zrobię to u siebie. Wybrałam numer i czekałam na połączenie.
-Widzę , że nasza księżniczka raczyła się odezwać?! Gdzie do cholery jesteś?!- zaczęła krzyczeć bez powitania. Jej temperament kiedyś ją zgubi.
-Daga weź głęboki oddech i się uspokój.- powiedziałam spokojnie
-Sama sobie oddychaj! Zbieraj swój seksowny tyłek i do pracy leniu!- nie dawała za wygraną , a ja zaczęłam się śmiać.
-I z czego się śmiejesz?!- zapytała. Uspokoiłam się i odpowiedziałam
-Daga, nie będzie mnie dzisiaj.- zaklęła pod nosem niezrozumiale.
-To gdzie jesteś? Co jest ważniejsze od pracy?- wtedy do pokoju wszedł Łukasz i pocałował mnie w skroń.
-Łukasz. - odpowiedziałam wspólniczce , ale on myślał że mówię do niego.
-Tak skarbie?- usłyszałam jak mówi i pokręciłam głową.
-Jesteś u niego?! To był on prawda?! Pierzyłaś się z nim? Dobry jest? Ty mała , wredna......- nie dałam jej skończyć, bo stał blisko i wszystko słyszał jak się wydziera.
-Tak jestem. Biorę dziś wolne. Do jutra. - rozłączyłam się.
-Z kim rozmawiałaś? - zapytał i zmarszczył brwi.
- Z Dagmarą. Moją wspólniczką i przyjaciółką. Powiedziałam jej , że dziś mnie nie będzie. - wytłumaczyłam.
Posadził mnie sobie na kolanach i składał pocałunki na obojczyku i za uchem. Czułam przyjemne dreszcze na całym ciele. Podniósł mi koszulkę i chciał ją zdjąć, gdy usłyszeliśmy wołanie
-Tatusiu, gdzie jesteś? Chcę mi się jeść. - zaśmiałam się i szybko zeszła z jego kolan.
Zaczął poprawiać spodnie, bo miał problem w nich. Pokręcił głową i otworzył drzwi.
-Przez Ciebie zapominam, że nie jesteśmy tu sami. - usłyszałam i podeszłam , aby dać mu buziaka w policzek.
-Zajmę się Izą. A Ty możesz iść pod prysznic i zająć się.....- przygryzłam wargę i spojrzałam na jego spodnie. - swoim problemem. - dokończyłam.
Dostałam za to klapsa, aż pisnęłam. Uniósł brew i uśmiechał się zadowolony.
-Jestem dorosłym facetem, a nie nastolatkiem skarbie. Potrafię nad tym panować. - usłyszałam i miałam ochotę się z nim podrażnić.
Podeszłam do niego i patrząc mu w oczy położyłam rękę na jego kroczu. Jęknął, a ja powoli wsuwałam ją do środka. Gdy moje palce dotknęły go, złapał mnie za rękę.
-Cholera. Idę pod prysznic. - odwrócił się i wyszedł do łazienki , a ja parsknęłam śmiechem.
Zbiegłam na dół w świetnym humorze i podałam księżniczkę śniadanie. Dziś sobota , więc mała ma wolne. Mamy spędzić cały dzień razem i nie mam pojęcia co zaplanował Łukasz. Pół godziny pózniej zszedł i widziałam, że się uśmiecha. Miał na sobie jeansy i biały podkoszulek. Wyglądał świetnie w tym wydaniu. Cieszyłam się , że zaczyna się między nami układać. Chciałam go lepiej poznać oraz Izę.
-Muszę pojechać do siebie i zmienić ubranie. - odezwałam się , gdy kończyliśmy pić kawę.
-Ubiorę Izę i Cię zawieziemy. Później pojedziemy w pewne miejsce. Chce żebyś kogoś poznała. - powiedział i zebrał nasze talerze.
-Ok. Poczekam. - odpowiedziałam , a oni poszli na górę.
Gdy wrócili Iza miała na sobie śliczną niebieską sukienkę w kwiatki i białe pantofelki. Podbiegła do mnie i podała gumkę oraz spineczki.
-Zrobisz mi warkocz ciociu. Tatuś nie umie. - powiedziała i usiadła mi na kolana.
Spojrzałam na bruneta , który założył ręce na piersi i przyglądał się nam. Uśmiechnęłam się do niego i zaczęłam robić warkocz.
-Już poszedłem w odstawkę. Pięknie. - mówił sam do siebie, ale nie wyglądał jakby był zły.
Spoglądał na nas z czułością w oczach. Skończyłam czesać małą i dałam jej buziaka w policzek. Wzięła mnie za rękę i wyszłyśmy na zewnątrz. Zapięłam ją w foteliku , a sama usiadłam z przodu. Łukasz uruchomił samochód, a później splótł nasze dłonie i położył sobie na kolanie. Iza całą drogę opowiadała o tym co robi w przedszkolu i zadawała sporo pytań jak to małe dziecko. Była naprawdę urocza. Skradła już moje serce. Gdy podjechaliśmy pod moje mieszkanie zaprosiłam ich do środka.
-Wrócę za kilka minut. Wezmę szybki prysznic i się przebiorę. - poszłam do swojej sypialni.
Wyjęłam z szafy niebieską sukienkę oraz biały żakiet. Do tego wzięłam bieliznę i poszłam do łazienki. Szybko się umyłam i delikatnie pomalowałam. Założyłam ubranie na siebie i zeszłam do moich gości. Iza oglądała bajki przed telewizorem, a Łukasz czekał na mnie przy kanapie.
-Pięknie wyglądasz. - wyszeptał i mnie pocałował.
-Dziękuje. - odpowiedziałam i poszłam zabrać swoją torebkę.
Ubrałam szpilki i wyszliśmy z domu. Jechaliśmy i cała droga minęła nam bardzo szybko. Gdy samochód się zatrzymał i wysiadłam zobaczyłam, że jesteśmy przed wesołym miasteczkiem. Pisnęłam zachwycona tak samo jak Iza.
-Jesteś cudowny. Nie byłam tu od lat. - krzyknęłam i szybko go przytuliłam.
Wzięłam małą za rączkę i pobiegłyśmy do środka. Rozglądała się na wszystkie strony tak samo jak ja. Łukasz tylko stał i się z nas śmiał.
-Co wybieramy księżniczko?- zapytałam, a jej oczy aż się świeciły.
-Kolejka. - odpowiedziała i pokazała największą.
Podeszłyśmy tam i pan z obsługi kazał nam dać bilety, więc cofnęłyśmy się do kasy. Łukasz jednak nas ubiegł i wykupić cały pakiet dla naszej trójki. Wziął małą za drugą rękę i poszliśmy razem do kolejki. Usiedliśmy w wagonie i czekaliśmy aż ruszy.
-Trzymajcie się. - powiedział do nas i złapałyśmy mocniej rączkę.
Przejażdżka była bardzo szybko i zdziwiłam się , że Iza wcale się nie bała. Później poszłyśmy na huśtawki, trampolinę oraz tor samochód wyścigowych.
-Nie macie szans.- zaśmiał się pewny siebie Łukasz, gdy wsiadałyśmy do swojego.
-Założymy się?-odpowiedziałam i przybiłyśmy piątkę z Izą.
-O co?- uniósł brew i czekał na propozycję.
Musiałam się dobrze zastanowić co chcę wybrać. Zapytałam małej co najbardziej chciałaby, aby tatuś zrobił.
-Chcę aby przejechał się ze mną na karuzeli z konikami. Nigdy nie chce, bo mówi że mężczyźni tego nie robią. - odpowiedziała , a ja spojrzałam na bruneta.
-Zrobisz jedną rzecz o którą poprosi Cię córka. - krzyknęłam, a mała aż zapiszczała. Spojrzał na nas nieufnie, ale się zgodził.
-Jeśli jednak ja wygram........pójdziesz ze mną do domu strachu- usłyszałam i zakrztusiłam się colą, którą właśnie piłam.
Spojrzeliśmy sobie w oczy i nie potrafiłam nic powiedzieć. Zwariował. To jedyne wytłumaczenie jego zachowania. To jedyne miejsce gdzie mnie nikt siłą nie zaciągnie.
-Myślę, że trzeba kupić tatusiowi czapkę, bo mu słońce szkodzi. - powiedziałam do Izy , ale na tyle głośno aby usłyszał. Mała zaczęła chichotać na moje słowa.
-Umowa stoi. - krzyknęłam i byłam pewna wygranej.
Gdy wsiadałam celowo podniosłam wyżej sukienkę i stanęłam tak aby widział moje piersi. Nie śpieszyłam się i śmiałam się cicho gdy nie odrywał wzroku.
-Nie grasz uczciwie. - powiedział i widziałam, że nie był zadowolony.
-Nigdy nie mówiłam, że będę.
Byliśmy już na miejscach i zapięłam małej pasy. Starszy pan podniósł chorągiewkę, a później krzyknął start i ruszyliśmy. Co jakiś czas wygrywałam, a za chwilę mnie przeganiał. Musiałam wygrać za wszelką cenę. Iza na mnie liczyła i chciałam zobaczyć minę Łukasza , gdy mu powie co ma zrobić. Po kilku minutach przejechałam linię mety pierwsza i szybko się zatrzymałam. Wysiadłam i wyjęłam Izę. Biegałyśmy w kółko i się śmiałyśmy. Łukasz stał ze spuszczoną głową i coś do siebie mówił.
-OK. To co mam zrobić?- zapytał, a ja nie mogłam przestać się śmiać.
Iza wzięła go za rękę i poprowadziła do karuzeli. Gdy tylko ją zobaczył, od razu wiedział o co chodzi.
-Nie ma mowy! Nie zgadzam się!-krzyczał i chciał się odwrócić. Zobaczyłam , że małej zrobiło się smutno, więc podeszłam do niego i wyszeptałam
-Przegrałeś przystojniaku, więc wsiadaj na konia. - i zaciskałam usta, aby nie wybuchnąć śmiechem. Zmrużył oczy i odpowiedział
-Zapłacisz mi za to. - uśmiechnął się jednak do córki i poszli wybrać na który usiądą.
Kilka minut pózniej karuzela ruszyła i patrzyłam jak śmieją się do mnie oboje. Łukasz przytulał córkę i puścił do mnie oczko. Zagryzłam wargę i pokręciłam głową. Chwilę później usłyszałam głos obok siebie.
-Dawno nie widziałam go tak szczęśliwego. To dzięki Tobie. - odwróciłam się i zobaczyłam jego siostrę.
Stała obok mnie z chłopczykiem i wysokim mężczyzną. Miała na sobie ładną żółtą sukienkę i rozpuszczone włosy.
-Jestem Agnieszka. Siostra Łukasza, a to mój syn Dominik i mąż Daniel- przedstawiła wszystkich i przywitałam się z nimi.
-Sylwia. Bardzo mi miło. - odpowiedziałam.
Spojrzeliśmy na Łukasza i Izę , którzy właśnie schodzi z karuzeli. Mała podbiegła do nas i przywitała się ze wszystkimi. Łukasz podał rękę Danielowi i przywitał się z siostrą. Objął mnie w pasie i pocałował w policzek.
-Widzę, że już poznałaś moją siostrę, która nie jest moją żoną. - zaśmiał się , a ja dałam mu z łokcia z żebra. Zaczerwieniałam się i odwróciłam wzrok. Było mi głupio za tamtą sytuację. Uniósł mój podbródek i mi się przyjrzał.
-Zawstydziłem Cię? Przykro mi, ale to kara za karuzelę. - usłyszałam jego radosny głos.
Na jego słowa szybko podniosłam wzrok i postanowiłam się z nim podroczyć. Puściłam oczko do Agnieszki i powiedziałam słodkim głosem.
-Słyszałam Twoją teorie , że nie jest dla prawdziwych mężczyzn. Wyglądałeś na niej naprawdę...... uroczo i słodko. - zaśmiałam się i wszyscy zaczęliśmy się śmiać, oprócz Łukasz.
-Słodko?! Kobieto nigdy nie mów facetowi , że wygląda słodko! Pokaże Ci prawdziwego macho. - powiedział i chwycił mnie tak, że wylądowałam na jego ramieniu.
-Łukasz postaw mnie natychmiast! Majtki mi widać!- krzyczałam,ale on tylko się śmiał i klepnął mnie w tyłek.
A ja mówiłam, że jest zbyt sztywny jak dla mnie. Jak ja się myliłam. Z boku pewnie wyglądaliśmy jak wielka szczęśliwa rodzina. Dzieciaki biegały wokół nas, a my usieliśmy do stolika aby napić się czegoś zimnego. Rozmawiało nam się bardzo dobrze. Agnieszka była w podobnym wieku do mnie i zajmowała się synkiem. Jej mąż pracował w banku. Widać , że są szczęśliwi i bardzo zakochani. Spoglądali na siebie z miłością i wielką czułością. Zjedliśmy ogromne lody i poszliśmy jeszcze na spacer. Gdy musieliśmy już jechać był prawie wieczór. Pożegnaliśmy się z rodziną Łukasza, a jego siostra gdy mnie przytulała wyszeptała mi na ucho.
-Nie skrzywdź go. Udaje twardziele, ale serce ma miękkie. Potrzebuję miłości. On i mała Iza. Widzę jak mu na Tobie zależy.- spojrzałam jej w oczy i się uśmiechnęłam.
-Mi na nich również. - przytuliła mnie jeszcze raz i poszliśmy do swojego samochodu.
W drodze Łukasz zaproponował, abym przenocowała u nich i się zgodziłam. Nie chciałam się z nimi rozstawać. Zaczynałam myśleć , że wszystko będzie dobrze.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top