Spotkanie w drodze do pracy
Idąc od autobusu z teczką pod pachą, kupiła kawę na wynos. Spacerując, wdychała ciepły, aromatyczny napój. Westchnęła. Rozmyślała nad Rzeszą. Co powinna zrobić? Pozycję ma! Wygląd też. Osobowość również! Sama złamała już parę serc. Męskich i damskich. W końcu i ta i ta płeć miała sporo do zaoferowania, prawda? Wypiła łyk kawy i poczuła jak przyjemny, gorący i nieco gorzki płyn rozlewa się po jej ciele. Ah tak to można żyć! Uśmiechnęła się. Kawa z rana jak śmietana. Najlepsza rzecz jaka może być. Poprawiła spódnicę, która lekko się podniosła. No ale cóż, tak to jest z wąskimi spódnicami. Wzruszyła ramionami, więcej seksapilu nigdy nie zaszkodzi. Jej długi, czerwony koński ogon lśnił w bladym, porannym słońcu.
- czemu na jesieni o tej porze musi być już zimno? - pomyślała, biorąc kolejny łyk kawy. Oj tak, niedługo już chyba pojawi się pierwsza w tym roku ranna szadź. Decydowanie za wcześnie. W lecie można więcej ciała odsłaniać, co dla Rosjanki było naprawdę przyjemne. Jest na co wtedy popatrzeć. Nie lubiła natomiast wstawać wcześniej by wbijać się w kilka warstw ubrań, w dodatku zakrywających ją zupełnie. Gdzie zabawa? Czasem nawet trudno określić płeć takiego ziemniaczka z szalikiem i czapką głęboko na głowie.
Westchnęła. Czemu tak jej się zebrało na rozmyślanie? To pewnie przez miłosne uniesienie Rzeszą. - pomyślała, czerwieniąc się.
Minęła parę, która rozmawiała na temat nocnej strzelaniny. W sumie to było ciekawe, czy to porachunki dwóch konkurencyjnych gangów? Albo nierozwiązane sprawy kibolom, a może gangsterzy? Niektórzy nawet myśleli, że to mafia włoska zrobiła sobie siedzibę w ich mieście, co było troszkę na wyrost według niej.
Rosja nie miała na to wszystko odpowiedzi, wolała zostawić sprawę w spokoju...dopóki nie stanie między nią a Rzeszą oczywiście. Musi też pilnować lepkich rączek Francji. Pomimo że ma dziewczynę i tak klei się do innych. Znalazła się lesbijka poliamory! - prychnęła do siebie. Niech sobie Francja będzie kim chce, ale niech nie zabiera jej Rzeszy! Sowietka nie należała do ludzi, którzy swoje uczucia plasują ponad dobro firmy, więc z pewnością nie zwolniłaby Francji, gdyż ta jest bardzo dobrą pracownicą. Ruszyła w kierunku budynku.
Przechodziła przez niski most, gdzie często można było zobaczyć kaczki, a czasem nawet łabędzie. Ślicznie wyglądała rzeka w świetle porannego słońca. ZSRR zatrzymała się i oparła o barierkę. Wciągnęła w nozdrza rześki, lodowaty zapach przymrozka. Kochała swoją pracę, tak samo jak drogę do niej. Tę rzekę chyba najbardziej.
Nagle zauważyła znajomą sylwetkę nad przeciwległym brzegu. Tę sylwetkę, którą niedawno trzymała w rękach! Przyspieszyła kroku, chcąc ją dopaść zanim wejdzie do budynku. W sumie dziwne...zawsze to ZSRR była pierwsza w pracy. Czyżby to Rzesza miała ją w tym zmienić?
...
Mniejsza sylwetka wsypała ostatnią garść ziarna dla ptaków gnieżdżących się na wodzie tuż koło niej. Ruszała się dość nerwowo. Rzesza wyciągnęła, co dziwne, z rękawa swojego garnituru małe lusterko i przyjrzała się w nim dokładnie, jakby chcąc sprawdzić czy wygląda nienagannie. Chyba spodobało jej się to co zobaczyła, bo wsunęła z powrotem lusterko do rękawa i odwróciła się, by ruszyć do pracy. Ziewnęła długo i przeciągle.
- może jednak powinnam się położyć? - mruknęła cicho do siebie, wchodząc na skarpę i z niej na chodnik. - ale nie miałam czasu...nie zdążyłabym do pracy. - usprawiedliwiała siebie. - to już lepiej było się nie kłaść, niż spóźnić w pierwszym tygodniu swojej pracy. - poprawiła górę swojego garnituru i prawie zderzyła się ze swoją szefową!
Przez niewyspanie miała gorszy refleks, co ją wkurzyło. Nie wolno jej było przecież stracić czujności! Jak tak można? Przecież wystarczy, że ktoś by ją teraz...Nie! - pokreciła głową. Nie wolno jej nawet tak myśleć!
- O, jakie miłe spotkanko! - zamruczała ZSRR, obejmując Rzeszę. - Chodź, wyglądasz jakbyś miała zaraz zemdleć, lepiej będzie jeśli cię przytrzymam...
Niemka się zaczerwieniła. Ręka szefowej była na jej talii...zdecydowanie nie w tym miejscu co powinna! Osoba jej pokroju nie powinna mieć nikogo bliskiego! - zdenerwowała się w duchu. - N...nie, wszystko w porządku. - mruknęła cicho. - mogę iść sama. Po prostu zapomniałam zjeść dziś śniadania...
- Oh, trzeba było tak od razu! - zachwyciła się ZSRR i pociągnęła mniejszą za rękę. - niedaleko jest dobry bar mleczny! Ja stawiam!
- A...ale nic mi nie będzie. Mogę sama...- wymamrotała Niemka.
Rosjanka już jej nie słuchała. W jej głowie tylko huczało hasło: randka z Rzeszą, randka z Rzeszą!
Hejka! Nowy rozdział wpadł! Przepraszam za rok przerwy w tym ff. Nie wiedziałam że ktoś będzie chciał tego kontynuację, bo w końcu w tym fandomie jest więcej gejowskich shipow niż lesbijskich. A tu proszę, naprawdę mile mnie zaskoczyliście. Od tej pory biorę się ostro za ten ff.
~MadokaAi
2.09.22
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top