Pierwsza zagadka


- To ja już pójdę. – powiedziała Rzesza. Wyglądało to jakby chciała jak najszybciej opuścić mieszkanie. Zbliżał się wieczór, może miała jakieś sprawy do załatwienia? – pomyślała ZSRR z lekkim niepokojem. – Mam nadzieję, że to nie przeze mnie! – zmartwiła się. – Tooo zobaczymy się jutro w pracy, dobrze? – zawołała na odchodnym do wychodzącej sekretarki.

- Jasne! – odparła tamta i już jej nie było.

- Naprawdę się spieszyła. – posmutniała Sowietka, idąc z powrotem do pokoju gościnnego. Sprzątnęła rzeczy pozostałe po obecności Rzeszy. Po tym siadła na taboreciku przed lustrem i przyjrzała się sobie. – Włosy bez zarzutu, piersi również- poprawiła swoje chojnie obdarzone przez naturę – czysta buzia, pomalowane oczy i usta... - zrobiła wszystko co mogła, by wyglądać jak najlepiej. Czyli to nie mogło być nic związanego z jej aparycją. W końcu nawet do pracy się tak nie szykowała. Westchnęła. Oby jutro poszło lepiej.

...

Rano, z zapuchniętymi oczami, ZSRR zwlekła się z łóżka. Do późna w nocy czytała mangi yurii i potem (wiadomo!) nie mogła przez nie spać. – Za dużo wrażeń.

- O rany! – stwierdziła na swoje odbicie w lustrze. – Ale potworek. – mruknęła. – Na szczęście ukryję to za toną makijażu.

Siadła do śniadania i włączyła telewizor. Jadła wolno płatki z mlekiem. Łyżka zanurzyła się w płynie i zabrała płatki. Teraz czas umieścić je w ustach. Przeżuć i połknąć. Gotowe! Kolejne mikro i makro elementy dostarczone organizmowi.

- Tajemnicza strzelanina o drugiej w nocy. – głosił dziennikarz w telewizji – Nie wygląda jakby popełniono tu zabójstwo, gdyż widać tylko kilka kropel zaschłej krwi i ani śladu ciał, ani ofiar. Nieliczni świadkowie skarżą się tylko ze około trzeciej w nocy słychać było kilka serii strzałów i wrzaski. Potem wszystko ucichło. Policji ,wezwanej przez jednego z mieszkańców okolicznych bloków, nie udało się dorwać sprawców. Sprawa jest w toku, będziemy państwa informować na bieżąco.

- Ciekawostka. – mruknęła ZSRR, kończąc płatki. Sprzątnęła ze stołu, zgasiła telewizor i poszła myć zęby. Ramiączko jej topu, w którym spała, zsunęło jej się z ramienia, ale nie miała siły, by go poprawić. -O rany, chyba strzelę sobie gorącą kawę w drodze do pracy. – pomyślała, spłukując usta i rozciągnęła się. No cóż, strzelanina strzelaniną, a żyć trzeba dalej. Zdjęła piżamę, na którą składał się krótki top i spodenki, a założyła garnitur. Spięła długie lśniące, czerwone włosy w koński ogon i obficie się umalowała oraz skropiła perfumami. – Dobrze! Czas na spotkanie z Rzeszą. – na samo wspomnienie jej szczupłej, delikatnie kobiecej sylwetki aż się zaczerwieniła. – Oh, nie! Bądź cool! Cool jak jasny gwint! – zasłoniła twarz rękami - Jesteś szefem, a nie jakąś zakochaną nastolatką!

Jednak tak się czuła.


Hejka! Oto przybywam z nowym rozdziałem! Mam nadzieję, że się podoba! Lecę pisać dalej!

~MadokaAi

29.08.2021

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top