Rozdział 9 Bezsenność?!

Pov. Damian

      Aaaaaaaaaa... Eh... Znowu to samo... Ten sam sen od pięciu dni... Co ja gadam?!... Raczej koszmar od pięciu dni... Te powracające złe wspomnienia z dzieciństwa... jeszcze z Klasztoru Ligi Zabójców... Moje próby buntu przeciwko mamie oraz moja drużynowa walka przeciwko jej bezwzględnym sposobom utrzymywania władzy w podległym jej obszarze i jej nieograniczone okrucieństwo... Za każdym razem podtrzymuję się od krzyku i jestem cały oblany potem... Jest trzecia nad ranem... Eh... Jak zwykle dwie godziny przed moim normalnym wstawaniem... To na pewno też moja bezsenność... Ach ta... moja bezsenność jak ja jej nie lubię. Jak nie obudzę się o trzeciej nad ranem, nie mogąc później zasnąć, to od dziesiątej do jedenastej wieczór nie mogę spać... Eh...

      Od jakiś dwóch tygodni jestem z tatą na patrolach... Może gdzieś tu... leży przyczyna...? Choć czy zaistniały patrol cokolwiek zmienia? Raczej nie... Ale przez tą ciągłą i męczącą bezsenność jestem trochę niewyspany i trochę wolniejszy w działaniu... Aż dziw, że Alfred nie zauważył mojego zwolnienia i niewyspania się... Nie wspominając o tym, że chyba się przeziębiłem... Och los mnie nie rozpieszcza... Chociaż...może przeziębienie przejdzie samo... i nie będę się musiał tłumaczyć Dickowi i tacie z kaszlu...

      Może spróbuję jeszcze raz zasnąć...


(Piętnaście minut później)

      NIE!... Jednak nie...! Jednak się nie uda ... Nie zasnę... Może lepiej już wstanę...? Tak to będzie najlepszy pomysł... Tylko... co teraz mam robić? Jest dopiero kwadrans po trzeciej... Hmmm... Wiem! Pójdę na dach i pooglądam widoki.

Chłopak wskoczył na dach. Słońce jeszcze wschodziło.

      Jak pięknie... Nie ma jak oglądać widoki z dachu podczas wschodu słońca...

Pov. Jason

      Pobudka o trzeciej... Dość ciężki do wykonania plan, ale warty jego wykonania... Jeśli wszystko wyjdzie zgodnie z panem... Bruce i Dick się nawet nie skapną, że mnie nie ma... Hahahahhaha Oni naprawdę myślą, że mnie zmienią... Naprawdę?! Ja jestem Jason Todd... w masce Red Hood mnie się nie da zmienić! Choć czasem... się daje zmieniać, ale tylko ze względu na Damiana. Jest jednak moim młodszym braciszkiem... A poza tym czuję, że jesteśmy trochę do siebie podobni. Oboje nie mieliśmy łatwo w życiu. W sumie to Dick też nie miał łatwo, Bruce też... Kocham ich jako moją nową rodzinę zwłaszcza Damiana... jako mojego młodszego braciszka... Ale tego nie przyznam, jeszcze pomyślą, że się im zmieniam na lepsze... Wracając do mojego planu... Czyli przeskoczę nad murem...

Jason poszedł przez ogród. Popatrzył w niebo, zapowiadała się bardzo piękna pogoda. Nagle zobaczył, że ktoś siedzi na dachu.

      Chwila moment?! Kto siedzi o tej porze na dachu?! Może złodziej? A może jednak włamywacz?! Nie, nie, nie moment to jest... Damian?! -Poparzył na zegarek.- Co Damian robi na dachu o tej porze?! On powinien wstać dopiero za jakieś dwie godziny?! Miałem uciec gdzie pieprz rośnie, ale w momencie, gdy mój młodszy braciszek siedzi sam na dachu po trzeciej nad ranem... Z niewiadomych względów dlaczego... i co robi... Nie ma nawet takiej opcji co do dzisiejszej ucieczki... Ucieknę innym razem... Brat jest ważniejszy...

Jason wszedł na dach, był już niedaleko Damiana.

      Damian wydaje się być zamyślony... Ciekawe czy ma to związek z jego wcześniejszym wstaniem dzisiaj...

-Hej Damian!

      Oooo... Aż podskoczył z wrażenia... Chyba naprawdę się mnie tutaj nie spodziewał...

Pov. Damian


      Jason?! Co on tu robi?! O tej porze nie powinno go tu być !

-Jason?! Co ty tu robisz o tej porze?!

-Mógłbym zapytać o to samo...


      I co teraz?! Co ja mam mu powiedzieć? Że ciepię na bezsenność i nie mogę zasnąć... On mnie przecież uzna za wariata...! Albo powie o wszystkim tacie! Nie, a jednak to jest gorsze od uznania mnie za wariata! Jeśli tata się o tym dowie, poinformuję o tym Alfreda. Przez co oboje zgodnie postanowią sprawdzić przyczynę bezsenności u lekarza specjalisty... Chociaż...? Może Jason nikomu nie wygada...? Okej powiem mu pod warunkiem, że będzie na ten temat siedział cicho... Ale to on odpowie pierwszy...

-Zadałem pytanie pierwszy...

-Niech ci będzie... Prawda jest taka, że miałem zamiar zwiać...

-Jak niby zamierzałeś to zrobić?

-Przeskoczyć nad murami... A co?

-Czekaj?! Nad murami...?

-Tak? To jakiś problem?

-Oczywiście, że tak... Hahahahahaha... Ty całkowicie oczadziałeś czy uderzyłeś się w głowę? Mury są porządnie zabezpieczone, nawet mnie nie udało się jeszcze przejść przez ostatnie zaawansowane zabezpieczenia taty...
- Powiedział wyraźnie rozbawiony.

Jasona po prostu zatkało.

Pov. Damian

      A niech to! Co ja wyprawiam?! Jak niby nigdy nic zaczynam się śmiać i w dodatku wymsknęło mi się ,,taty'' zamiast ojca! Choć, prawdę mówiąc, rozbawił mnie sposób myślenia Jasona... Zaraz pomyśli, że mnie podmienili... Czasami jest za inteligentny... Gdyby częściej używał tej swojej inteligencji, to na pewno byłby mądrzejszy od Dicka... Jason jest bardzo podobny do mnie... Niby działa często chaotycznie i bez zastanowienia, ale jednak gdy trzeba pomyśleć nad czymś dużym to myśli tak samo skomplikowanie i naukowo jak ja...

Pov. Jason


      On się śmieje?! Co się dzieje? Świat się wali nam na głowy? Może ma gorączkę i nie wie, co robi...? A może to nie nasz Damian? ... Od jakiego czasu chodzi z batmanem na patrole... Hmmm... Może, gdy batman nie widział, podmienili młodego na weselszą kopię? Na pewno tak było... Chwila? On powiedział... ,,taty" ?! On?! Powiedział tata, a nie ojciec?! To jest na pewno podróbka. Na bank to nie jest mój młodszy braciszek...! Prawdziwy Damianie, mój młodszy braciszku where are you? Where are you brother?!

-Gdzie jest mój młodszy braciszek, przyznawaj się... Kim jesteś i co z nim zrobiłeś?! Dlaczego go zastępujesz?

      Ojć wymsknęło mi się młodszy braciszek! Może się nie skapnie, że to powiedziałem...

Pov. Damian

      Jego młodszy braciszek?! A on mówił, że to mnie podmienili...a raczej jest na odwrót...

-Nikt mnie nie podmienił... To ciebie raczej podmienili... Młodszy braciszek? To nie w stylu Jasona...

-Mnie nie podmienili, ale skoro ciebie też nie to oznacza...

Pov. Jason

      Oznacza, że oboje ukrywamy swoje uczucia i prawdziwe oblicze...

-...że oboje ukrywamy swoje uczucia i prawdziwe oblicze.

      Ej on czyta w myślach?!

-Czytasz mi w myślach? To właśnie chciałem powiedzieć...

-Nie czytam w myślach... Ale chyba myślimy podobnie...?

-Masz rację... Chyba tak właśnie jest... A właśnie ja ci powiedziałem, dlaczego jestem o tej porze na polu... A ty co tu robisz?

Pov. Damian

      A jednak o to spytał, a już myślałem, że o tym zapomniał...

-Obudziłem się rano wcześniej i nie mogłem już zasnąć, więc postanowiłem, że pooglądam sobie widoki, zanim zejdę zjeść śniadanie...

-Ale tak po prostu nie mogłeś znowu zasnąć? Co się dzieje Damian? Mnie możesz powiedzieć, jesteśmy braćmi... Może nie biologicznymi, ale jednak braćmi...


      Jednak drąży temat?! Trudno... Eh... Może jak poproszę go, by nikomu nie mówił... To może się to nie wyda tego pozostałym...

-Powiem ci pod warunkiem, że nie wygadasz się nikomu...

Pov. Jason

      To chyba bardzo tajemnicza sprawa skoro nie chce, aby nikt o tym nie widział...

-Dobrze obiecuję, że nic nikomu nie powiem, jeśli to jest dla ciebie takie ważne...

-Lepiej zejdźmy z dachu do mojego pokoju, bo Alfred może przechodzić przez ogród... A potem byśmy oboje musieli się tłumaczyć, co robimy o tej porze o dachu...

-Racja


Pov. Alfred

      Plan na dziś ustawiony... W domu czyściutko... no to teraz jeszcze trzeba krzaczki w ogrodzie przyciąć... Dziś jest bardzo piękna pogoda, wręcz doskonała do pracy ogrodowej... Moment?... Ktoś siedzi na dachu! Chwila... co?! Od kiedy panicz Damian i Panicz Jason wstają tak wcześnie, jest dopiero wpół do czwartej...! W sumie to kiedy oni w ogóle ze sobą rozmawiają? Panicz Jason nigdy nie bywa w wolnych chwilach na dachu... Panicz Damian tak, ale panicz Jason... Powiem to Sir Bruce'owi jak tylko wstanie... Na pewno będzie ciekawy sprawą wcześniejszego wstania aż dwóch synów...

      Schodzą z dachu... Dzięki Bogu... nie będę się musiał martwić spadnięciem panicza Jasona z dachu... O Damiana się nie martwię, bo można nawet czasem powiedzieć, że ten chłopak jak już spada z dachów to jak kot... ,,Na cztery łapy''... Tak czy siak, wszyscy są już bezpieczni, więc można wracać do zaplanowanej pracy...

Pov. Damian

      Jestem naprawdę ciekawy, jak starszy brat zareaguję na wiadomość o mojej bezsenności... Chwila?! Powiedziałem starszy brat? Nie sądziłem, że jestem, w stanie to powiedzieć...

-Więc o co chodzi?

-To dość skomplikowana sprawa...

-Jak to skomplikowana...? Jeśli masz czymś problem, to po prostu opowiedz to od początku...

-Jakby to powiedzieć... Od dłuższego czasu ciepię na bezsenność... Jeśli obudzę się o trzeciej, to już po prostu nie zasnę... Teraz rozumiesz?


Pov. Jason

      Bezsenność? On?! On ma bezsenność?! Osoba, która wstaje wcześniej niż reszta domowników...? ... Okej to jest dość duży problem...

-Rozumiem to dość duży problem...

-Wiem...

-Chciałbym co jakoś pomóc, ale nie wiem jak... Damian?

-Tak?

-Nie pomogę ci z tym problemem, ale pamiętaj, gdy będziesz chciał z kimś porozmawiać, to zawsze możesz do mnie przyjść, a ja cię z chęcią wysłucham... Dobrze?

-Dobrze

-Wiesz co...? Miej też na uwadze, że gdyby się coś działo, to możesz o tym porozmawiać ze wszystkimi tutejszymi domownikami...


-Okej... Będę to mieć na uwadze...




***********************************************************************

Pierwsza publikacja: 25.05.2020

Druga publikacja (po korekcie błędów): 10.07.2021



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top