Rozdział 4 Poważna rozmowa?

Pov. Bruce

      W końcu spotkanie się skończyło... Huuu ... Normalnie nie przeszkadza mi długo ciągnące się spotkanie biznesowe, ale dziś... mam zdecydowanie za dużo zmartwień. Damian i jego tysiąc powtórzeń, strach, że Damian pod moją nieobecność zrobił jednak za dużo powtórzeń, a gdyby tego było mało, to dostałem wiadomość o Dicka, że jak wrócę do domu, to on chce ze mną jeszcze porozmawiać o pewnej sprawie dotyczącej Damiana... Ach... Co ten chłopak znowu nabroił, że Dick chce o nim rozmawiać? Ale cóż ważniejsza jest chwilowo rozmowa z Damianem o jego ćwiczeniach... O już widzę bramę mojej posiadłości...

Bruce parkuje samochód w garażu i wchodzi do domu. W salonie spotyka Alfreda wycierającego kurze.

-Witaj Alfredzie.

-Witaj w domu Sir.


-Alfredzie widziałeś Damian?

-Panicz Damian jest obecnie w swoim pokoju Sir.


-Dziękuję Alfredzie.


      Okej jeszcze kilka kroków i mój syn dostanie ode mnie porządną ochrzan za rano... - Wchodzi do pokoju syna. - Cóż w części sypialnianej go nie ma... Więc może pokój gier... - Uchyla wcześniej zamknięte drzwi pokoju. Słychać tylko czyjś śpiew:

E l'amore avvolgerà
I sogni e la realtà
Fra tutti c'è
Perfetta armonia
E ognuno incanterà

Per dirle che io l'amo
Dovrei spiegar perché
Fantasmi e luci del passato
Ritornano da me

Qualcosa mi nasconde
Ma io non so cos'è
Perché non vuole rivelare
Che in lui c'è un vero re

E l'amore avvolgerà
I sogni e la realtà
Fra tutti c'è
Perfetta armonia
E ognuno incanterà

(,,L'amore è nell'aria stasera'' to włoska wersja" Miłość rośnie wokół nas").


      No nie? Jaja se ze mnie robicie? Od kiedy Damian tak dobrze śpiewa?! Miałem mu przeszkodzić, ale nie chce przerywać tak pięknie śpiewanej piosenki. Powinienem go skarcić czy jednak ze względu na tę piosenkę dać mu spokój? Hmmm... Nie no sprawiedliwość musi być więc i tak go skarcę za rano, ale pochwalę za tą piosenkę... Tak to znakomity plan... Tylko jak się ruszyć? Obecnie dalej jestem, w stanie ,,zamurowania'' chyba tak to się mówi, ale cóż uznajmy, że po prostu mnie zatkało...

Pov. Damian

      Miałem rysować bez muzyki, ale to było większe ode mnie. Musiałem wziąć moje słuchawki i puścić sobie przyjemną muzyczkę. Przeszukałem całą swoją MP3... Mam tam chyba z co najmniej trzy tysiące utworów i kilkadziesiąt folderów. Każdy nowy utwór muszę zakwalifikować do odpowiedniego folderu. Posiadam folder z piosenkami chyba na każdą okazję... uspokajające, ulubione, na imprezę, do rysowania, do śpiewania, na przypadek depresji itp. Foldery w folderach ze względu na język... i wiele innych, ale, prawdę mówiąc, sam czasem się w tym gubię... Ale w końcu znalazłem w folderze do rysowania piosenkę ,,L'amore è nell'aria stasera'' uwielbiam ją słuchać podczas rysowania zwłaszcza w tym konkretnym języku... Ale nie przewidziałem, że wymsknie mi się śpiewanie jej... Tak czy siak, i tak jestem sam w pokoju, więc nie muszę się o to martwić, że ktoś mnie usłyszy... Skończyłem! Wyszło naprawdę ładnie... Może to teraz schowam, by ojciec się do tego nie dostał...

Wstał z sofy, mając słuchawki powieszone na szyi. Już odkładał szkicownik do szuflady biurka, gdy spostrzegł stojącego w drzwiach ojca. Ojciec stał jak wryty.

      Jak długo tata tu stoi?! I dlaczego wygląda, jakby był posagiem?... Hmmm... Chwila?! Czyżby usłyszał, jak śpiewałem?! Nie to by była kompletna katastrofa...Ale co jeśli naprawdę słyszał?! A może nie słyszał, a ja się niepotrzebnie zamartwiam?... Trzeba by się jakoś spytać... tak dla pewności...

-Hej ojcze... Długo tu stoisz?

-Już jakiś czas a co?

      No ładnie... Ciekawe czy w tym ''jakimś czasie'' słyszał mu śpiew? ...

-Nic... Tylko się pytam.

Pov. Bruce

Czy on próbuje dociec, czy słyszałem, jak śpiewa? Aż tak próbuje zatrzymać talent do śpiewania dla siebie? A może jest jeszcze inny problem? Może nie chce, by inni o tym wiedzieli?... Ale okej... Załóżmy na chwilę, że nic nie słyszałem... Może będzie wtedy mniej podejrzliwy ...

- A stało się coś niezwykłego? Jak wszedłem, siedziałeś cicho na sofie...

Ciekawe czy uwierzy, że nic nie słyszałem. Hmmm...Ale powiem mu prawdę o temacie śpiewania po naszej rozmowie ... Chwila czy on odetchnął z ulgą? Chyba naprawdę nie chciał zdradzać swojego talentu...

Pov. Damian

      Tak! A jednak nie słyszał! Jaka ulga...

-Może sobie usiądziemy? Mamy trochę do obgadania.

      No to zaczynamy zabawę... Już zacznie tę poważną rozmowę... Eh...Ale cóż poradzić w końcu to musiało nadejść...

-Okej

Zaczęła się rozmowa. Bruce wyjaśnił mu swoje obawy związane z jego trybem treningowym.

      Czekaj to on się o mnie martwił? Tylko dlatego, że robiłem ciut więcej powtórzeń przy ćwiczeniach niż on czy Dick...

-Damian mam do ciebie prośbę...

     Prośbę? O jaką może mu chodzić prośbę?

-Jaką?

      Nie wierzę, że to mówię.

-Mógłbyś zmniejszyć liczbę powtórzeń tak maksymalnie do stu pięćdziesięciu powtórzeń?

      Aż do stu pięćdziesięciu powtórzeń?! Czy on sobie ze mnie jaja robi?! ... Chociaż... On się o mnie martwi... Może zdołam pohamować chęć długo trwałych ćwiczeń... dla niego... To w końcu mój tata. Okej niech będzie... nie będę się z nim negocjował w sprawie innej ilości. Niech jest tak, jak on teraz chce.

Pov. Bruce

      Damian długo myśli... Chyba będzie negocjował większą liczbę...

-Niech będzie.


      Naprawdę?! Nie negocjuje? Ale w sumie to dobrze... Szybciej będzie można przejść do tematu ze śpiewaniem...Hihihihihihihi

-To dobrze, więc... -Przerwał mu dźwięk komunikatora na ścianie.

-Paniczu Damianie, Sir Bruce, obiad jest gotowy.

      Naprawdę w takim momencie musisz mi przerywać Alfredzie?!

-Skoro tak się sprawy mają, to może chodźmy na obiad... W sumie i tak skończyliśmy naszą rozmowę...

-Okej

-A Damian mogę cię jeszcze o coś spytać?

-O co?

-Dlaczego ten język, a nie inny?

Pov. Damian

      Co? O co mu chodzi? Jaki język?

-A co tak dokładnie chodzi... bo nie za bardzo rozumiem...


-To było bardzo ładne, dlaczego nie mówiłeś, że tak potrafisz?

-...

      O co mu chodzi?! Dalej nie nie rozumiem...

-Powiem tak, muszę cię pochwalić.


      Dlaczego? Za co on chce mnie chwalić?!

-A o co w ogóle chodzi?


-Nie rozumiesz?


-Nie...

Pov. Bruce


      Nie rozumie, o co chodzi? Co się z nim stało? Czekaj, powiedziałem tak i tak... Jasne przecież on myśli, że nic nie słyszałem...

-Chodzi o to? Że troszeczkę cię okłamałem...

Pov. Damian


      Co?! On umie kłamać? Co się dzieje z tym światem?!

-W czym?


-Sam się skapniesz, jak cię o to pochwalę...

      Naprawdę? No to wyprostował sprawę...- (wypowiedziane ironia).

-Dalej nie rozumiem... ale okej.

-Pięknie ci wyszła ta piosenka, naprawdę pięknie ją śpiewałeś...

      Co?! To on jednak słyszał?! A mówił, że jak wszedł, siedziałem cicho na sofie... Skubany... Dobry jest... Normalnie rozpoznaje, kto kłamie w żywe oczy a kto nie... A u niego nie widziałem żadnych oznak, że kłamie... Chociaż pierwszy raz w moim życiu tata mnie za coś pochwalił... To... Miłe uczucie...

-...dzięki...

Pov. Bruce

      Damian przez jakiś dłuższy czas się nie odzywał? Chyba go zamurowała wieść, że jednak słyszałem, jak śpiewa?

-Dobrze to może lepiej chodźmy już na obiad, by Alfred nie był na nas zły...


-Dobrze

Pov. Damian

      Tata mam racje... lepiej iść, bo Alfred trochę się przy przygotowywaniu obiadu narobił i byłby raczej zły... Chociaż nigdy nie widziałem Alfreda wkurzonego... Hmmm... Czy on w ogóle ma zdolność okazywania gniewu? Hmmm... Może kiedyś indzie o tym pomyśle jak na razie trzeba iść zjeść obiad...

Wyszli z pokoju chłopaka i poszli w kierunku jadalni. Podczas posiłku nie wydarzyło się nic niezwykłego. No może poza faktem, że Dick ciągle przyglądał się młodemu, wyszukując jego stanu wewnętrznej rozterki sprzed kilkunastu godzin. Po skończonym posiłku Damian poszedł do domowej biblioteki trochę poczytać, a Bruce zabrał Dicka (jak to ujął Bruce) na stronę, choć w rzeczywistości poszli do pokoju starszego mężczyzny. Gdy weszli do pokoju, Bruce zamknął drzwi i zaczął rozmowę.

-Dick, więc o czym chciałeś ze mną porozmawiać?

Pov. Bruce

      Ciekawe, o czym chciał po rozmawiać?

-W czasie gdy nie było cię w domu, tak jakoś chwilę po tym, jak skończyliśmy naszą rozmowę telefoniczną, poszedłem do pokoju młodego. Jednak gdy otworzyłem drzwi, zobaczyłem dziwną rzecz...

-Jaką dziwną rzecz?

-Damian w rzeczywistości zrobił tyle powtórzeń, ile mu powiedziałeś, ale sama sytuacja, w jakiej trenuje, ogromnie mnie zaskoczyła...

      Nie rozumiem go? Co można niby zaskakującego robić podczas ćwiczeń?... Choć mówimy o osobie, która robiła z sześć tysięcy powtórzeń na dzień, więc jestem, w stanie mu w to uwierzyć...

-Nie za bardzo rozumiem, rozwiniesz to jakoś...

-Bo to było tak, wszedłem do jego pokoju i trochę zatkało... Było trochę zimno na polu, a okno było otwarte na oścież, a Damian nie miał na sobie podkoszulki...

      Co jak to nie miał na sobie podkoszulki?! Co ten dzieciak wymyśla?! Tysiąc powtórzeń i jeszcze na dodatek ćwiczenie bez ubranej podkoszulki przy otwartym oknie! ...

-Jak to bez podkoszulki?

-Tak to, po prostu ćwiczył z odsłoniętą klatą...ale jaką klatą...

-Nie rozumiem, o co chodzi ci teraz z tą klatą... Co on czteropak?

-Nie... On ma sześciopak...

      Co?! Wow... Tego się nie spodziewałem prawdę mówiąc... On ma sześciopak? On?! Nie chwaląc się ja też go mam, ale mieć go w tak młodym wieku? Nie pomyślałbym...

-Czyli o tym chciałeś ze mną rozmawiać?

-Nie do końca... Bo to jeszcze nie koniec niespodzianek dla ciebie, chyba że ty to już wiedziałeś, to przepraszam, nie wiedziałem...

-Znowu nie wiem, o co ci chodzi...

-Chodzi o to, że w momencie, gdy zamknąłem okno, zobaczyłem, że młody ma coś dziwnego na plecach...

      Coś dziwnego na placach? Da się mieć coś dziwnego na plecach naprawdę?

-Co to było?


-Mi powiedział, tylko że to blizna z przeszłości...

-Blizna z przeszłości?

-Była na jego plecach. Była duża w kształcie iksa na całej szerokości łopatki. Tyle że wygląda ona jakby by zrobiona dobrze naostrzonym, bardzo ostrym ostrzem, jak teraz o tym myślę, to wygląda ona trochę jak po cięciu ostrym mieczem.

     Tu mnie już naprawdę zatkało. Naprawdę nie miałem pojęcia, że Damian ma coś takiego na ciele! ...

-Nic o tym nie wiedziałem...

Po tych słowach Dick opowiedział Bruce'owi wszystko, co udało mu się wyciągnąć z Damiana na temat tej blizny i o jego reakcji na zadane przez Dicka pytanie. Bruce zaniemówił. Nie wiedział co powiedzieć. A ta informacja bardzo go zasmuciła.

      On w ogóle czuje panikę?! Doprawdy chyba świat obraca się do góry nogami... Ta blizna... Hmmm... Ciekawe co może być z tym jeszcze związane? Kiedyś o to spytam Damiana... Ale na razie dam mu czas, aby przemyślał to, co się wtedy tam wydarzyło i aby sobie wszystko po kolei uporządkował...

***********************************************************************Pierwsza publikacja: 8.05.2020Druga publikacja (po korekcie błędów): 28.06.2021

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top