Rozdział 33 Kwiat w Batmobilu

(Jakiś czas później)

(trzy dni przed 13-stoma urodzinami Damiana)

(21 kwietnia godzina 18:00)

(Opuszczona fabryka dwa kilometry od portu w Gotham city)

    Batman i Nightwing wchodzą do starej opuszczonej już od jakichś dziesięciu lat fabryki. 

-Dziwnie tu cicho...

Zauważył zaniepokojony Nightwing.

-...

-Jesteś pewny, że to tu ukrywa się zamaskowany złoczyńca...?

-Wszystkie poszlaki wskazują na tą fabrykę. Zamaskowanemu wypadła z kieszeni ozdobna chusteczka i mała sukienka dla lalki w biało beżowym kolorze. 

-I...?

-Tylko w tej fabryce produkowano takie chusteczki i jednocześnie laleczki w takich strojach... Obecnie się tego już nie produkuje... Przynajmniej nie takie wzory i nie takie laleczki...

-Naprawdę...? Skoro wiedziałeś to od razu po ujrzeniu tych rzeczy... To znaczy, że...

-Znaczy, że co...?

-To znaczy, że jesteś ze starej daty...

Pov. Batman

           Co takiego...? Ze starej daty...? Dick...?! Czy ty zastępujesz dzisiaj Damiana...? Czy może chcesz oberwać...

   Batman popatrzył na Nightwinga wzrokiem pełnym zaskoczenia i irytacji. 

-Tego typu żartami zastępujesz Robina podczas jego nieobecności...?

-Ktoś musi go chyba zastąpić... Co nie...?

  Tak samo jak Batman, Nightwing miał w uchu włożony komunikator. Z którego dochodził cichutki dźwięk czyjegoś śmiechu. Batman usłyszał ten śmiech z swojego komunikatora. Przycisną delikatnie guziczek umieszczony na komunikatorze. Po czym się odezwał.

-Kto tam się śmieje...?

 Przy odbiorniku komunikatora znajdującego się w batjaskini, siedział na dużym fotelu Damian. Wyraźnie rozbawiony żartem Dicka. Chłopak wcisnął guzik na panelu sterowania i odezwał się mówiąc do małego mikrofonu umieszczonego na panelu sterowania. 

-Sorry Batmanie... Ale to było za zabawne...

        Damian...?! Co on tam robi...? I od kiedy  on się śmieje...?!

-Robin...? Co ty robisz przy panelu kontrolnym o tej porze...?

-O tej porze...? Jest dopiero dziesięć po szóstej...? To nie jest późno...

-Eh... Nieważne...

Dick przycisną delikatnie guziczek umieszczony na swoim komunikatorze.

-Śmieszny żart...?

-Bardzo... Doskonale pasujący do obecnej sytuacji Nightwing... Jestem pod dużym wrażeniem twojego talentu komicznego...

-Dziękuję...

Batman przez cały czas miał możliwość słyszenia rozmowy. Jednakże nie odezwał się nic i tylko przewrócił oczami. Nagle nietoperz zobaczył zamaskowanego złoczyńce przechodzącego swobodnie po opuszczonej fabryce. 

-Temat żartu zostawicie sobie na później... Musimy wracać do misji Nightwing... A ty Robin dostać przy panelu sterowania kto wie może dziś przyda się twoja pomoc... Rozumiano...?

-Tak!

Batman i Nightwing przestali już rozmawiać i zaczęli się skradać do stojącego nieopodal zamaskowanego złoczyńcy. Gdy byli już blisko zamaskowanego złoczyńca się zaśmiał. Był to bardzo charakterystyczny śmiech, którego praktycznie można było usłyszeć tylko z ust jednego człowieka.

          Ten charakterystyczny śmiech... Tylko jedna osoba śmieje się w tak charakterystyczny sposób... Joker... Czyżby to był on...? Czyżby zamaskowany złoczyńca do był właśnie Joker...?

  Zamaskowany złoczyńca jednym ruchem ściągnął cały strój zamaskowanego złoczyńcy. Po czym ściągnął maskę. Jak się okazało osoba od maską miała skórę w kolorze kredowobiałym, zielone włosy i twarz wykrzywioną  w charakterystyczny, sardoniczny uśmiech. Strój złoczyńcy był w kolorze fioletu. Miał na sobie kurtkę z długim ogonem, rękawiczki, spodnie w paski i  buty z spiczastym-toe. Po takim wyglądzie Batman i Nightwing wiedzieli już, z kim mają do czynienia.

Pov. Nightwing

            Joker...?! No... Jego to się nie spodziewałem... Czego on teraz chce... Obrobił bank... A raczej tylko napadł na niego... Bo nie wziął nawet jednej monety... Nie zabił nikogo... Czy to w banku czy po drodze do następnego celu...  Po napaści na bank... Pobiegł od razu do jubilera... Tam też nic nie ukradł... Tylko rozwalił szklane gabloty... Przez co włączył tam alarm przeciwwłamaniowy... A gdy tylko zobaczył Batmana pobiegł do opuszczonej fabryki... Eh... Nie rozumiem już tego dziwaka...

Pov. Batman

       Joker... A jednak to on... Ale dlaczego nikogo nie zabił w drodze tutaj...? Znam go już bardzo, bardzo długo... Ale takie zachowanie jest do niego nie podobne... 

  Batman i Nightwing wyszli z ukrycia. Zbliżające się kroki zwróciły uwagę Jokera. Przez co złoczyńca obrócił się w kierunku usłyszanych kroków. 

Pov. Joker

         Hmmm... Kto to może tu iść... Hmmm... Oooo... Nightwing i Bataman... Szykuje się interesująca zabawa... Hahahahahahahahaha...

-Nightwing... Batman...! Co za niespodzianka...! Jak dobrze was widzieć...! Stęskniliście się za Jokerem...? 

-Chciałbyś Joker...!

-Ooo... Nightwing... Czyżbyś był dziś w złym humorze...? A ty nietoperzyku...? Jak tam humorek...?

-Co tu robisz Joker...?

-Batman... Jak zwykle poważny... Eh... Zmień czasem repertuar... To się już robi nudne...

-...

-Ale skoro już pytasz, co tu robię...

Joker nie skończył wypowiedzi. Gdyż nagle zadzwoniła w jego kieszeni komórka.

-Chwila... 

-...

-Tak słucham... Tak... Z tej strony Joker... W czym mogę pomóc...? Czekaj...? Teraz...?! Nie można tego przełożyć na później...?! Mam tu rozmowę z nietoperzykiem... Okej... Zaraz będę...

-...

-Sorry Batmanku... Ale mam ważną sprawę do załatwienia... Przełożymy rozmowę na później... Baj...! Baj...!

  Joker podskoczył do góry. Złapał  linę. Rozhuśtał się i wyskoczył przez okno. Po chwili można było usłyszeć szybko odjeżdżający samochód.  Batman i Nightwing byli zaskoczeni zbiegiem wydarzeń.

Pov. Batman

       Co...? Co się właśnie stało...?

Pov. Nightwing

        Co się teraz właściwie stało...?

-To było...

- ...Dziwne...

-To właśnie chciałem powiedzieć Nightwing...

-Batmanie...?

-Tak...?

-To co teraz robimy...?

- Hmmm... Jedyne co nam pozostało w tym momencie zrobić to wrócić do domu...

-W sumie... I tak trzeba dobrze ukryć prezent urodzinowy dla Robina...

- Nightwing...? Myślisz, że będzie Robin... Będzie szukał prezentu urodzinowego...?

-Nie sądzę Batmanie by Robin w ogóle miał w planie szukanie jakiegokolwiek prezentu... W końcu ten dzień mu się źle kojarzy...

-Też racja... 

Batman i Nightwing wyszli z opuszczonej fabryki. Jednak gdy byli już koło batmobilu, Nightwing nagle stanął.

-Czekaj moment...?

-Coś się stało Nightwing...?

-Czy bez przyciskania guzika na komunikatorze osoba słyszy co się  mówi na zewnątrz...?

-Tak... A co...?

-Mówiliśmy o prezencie... A Robin siedział w końcu przy panelu sterowania... Co jeśli na nas słyszał...

Pov. Batman

       A niech to Dick ma rację...! Co jeśli słyszał o tym, że mamy prezent dla niego...!

-Masz rację... To nie byłoby dobrze gdyby się o tym dowiedział... 

-...

-Trzeba będzie się z nim skontaktować w batmobilu...

  Nightwing z Batmanem weszli do środka batmobilu. Batman usiadł  na miejscu kierowcy. Po czym ruszył w stronę ukrytego wejścia do batjaskini. 


(Po jakiś dziesięciu minutach drogi)

-Nightwing... Skontaktujesz się z Robinem przez radio...?

-Oczywiście...

Nightwing powciskał kilka guzików na panelu w batmobilu.

-Robin... Jesteś tam...?

-...

Na jego pytanie odpowiedziała cisza.

-Robin...? Jesteś tam...? Robin...?!

-...

-Nie odpowiada...

-Widzę Nightwing... Może odszedł od panelu...?

-Może...

-Spróbuje... Może teraz się odezwie...?

-Warto spróbować...

-Robin...! Jesteś tam...?! Robin...?!

-Znowu cisza... Może serio odszedł od panelu...?

  W tym samym czasie w batjaskini nie było nikogo. Damian poszedł zrobić sobie herbatę z miodem i cytryną. Nie spodziewał się zbyt szybkiego powrotu starszego brata i taty. Gdy wrócił do panelu, odsłuchał ostatnią nagraną wiadomość.

-Oni próbowali się ze mną skontaktować... Oby nic się nie stało...

Po chwili włączył guzik na panelu sterowania. 

-Halo słyszycie mnie...?

Pov. Nightwing

          Odezwał się...! Cud...!

Pov. Batman

         Damian się odezwał...! ósmy cud świata...!

-Tak słyszymy cię... Co się nie odzywałeś...?

-Wyszedłem z batjaskini... A coś się stało...?

           Dzięki Bogu...! Czyli nie usłyszał o prezencie dla niego... Chociaż...

-Nie nic się nie stało... A odsłuchałeś wszystkie wiadomości...?

        Oby nie...! Oby nie...!

-Nie tylko tą ostatnią... 

        Dzięki Bogu...!

W tym samym czasie gdy trwała ta rozmowa, Jason niepostrzeżenie wszedł do batjaskini. Miał w ręku woreczek mąki. Podszedł do Damiana po cichutku.

-Damian...

Powiedział trochę ciągnąc imię chłopaka. 

Pov. Damian

          Jason...? Co on może teraz ode mnie chcieć...?

Czarnowłosy obrócił się w kierunku.

-Tak...?

 Chłopak nie mógł powiedzieć nic więcej. Gdyż Jason wysypał zawartość woreczka na głowę Damiana.

-Jason...?!


(W tym samym czasie w batmobilu)

Batman i Nightwing już dojeżdżali do sekretnego wejścia do batjaskini gdy nagle usłyszeli reakcję Damian.

-Damian wszystko w porządku...? Co tam się dzieje...? Co Jason znowu zrobił...?

-W porządku... Tylko Jason pomylił zastosowanie mąki...

-Mąki...?! Czekaj...!  Już niedługo będziemy w batjaskini...

  Po niecałych dwóch minutach dojechali do wyznaczonego miejsca w batjaskini. Gdy wyszli z batmobilu czekał na nich nie widziany dotąd widok. Zobaczyli Damiana białego od mąki aż do klatki piersiowej. Tylko zielone oczy się odróżniały. Pierwszą reakcją Dicka był cichy śmiech. A Bruce po prostu był w szoku. Przez co nie był wstanie się odezwać.

-Bez urazy Jason ale mąka takiego zastosowania nie posiada...

-Teraz tak... Wyglądasz bardzo ciekawie gdy jesteś prawie w połowie cały biały.

-Ha... Ha... Bardzo śmieszne...

-Na razie możesz tak zostać...

-Na razie... To ja muszę wysprzątać mąkę koło panelu za nim ojciec wróci... Bo później będzie jeszcze na mnie...

Pov. Batman

         Za późno Damian... Za późno... A poza tym to ty nie będziesz tego sprzątał... To wiem na pewno...

-Spokojnie Damian... Ty tego sprzątać nie będziesz... Jason się tym zajmie...

Nagła wypowiedz Bruce'a zwróciła uwagę obu chłopaków. Obrócili się w kierunku usłyszanego głosu.

-Ojciec... Kiedy wróciliście...?

-Przyjechaliśmy dosłownie przed chwilą... A Jason... Jeśli chodzi o sprzęty do sprzątania... To spytaj się o nie Alfreda on wie gdzie co jest...

Jason wyszedł z batjaskini w poszukiwaniu Alfreda. 

-No to... Ja może pójdę pozbyć się mąki z siebie...

Po tych słowach i Damian zniknął w windzie. 

-Dick...

-Tak...?

-Weź kwiatka z batmobilu i dobrze go schowaj w swoim pokoju... Damian nie ma powodów by przeszukiwać twój pokój...

Pov. Dick

        W sumie to nie ma też powodów by przeszukiwać i twój pokój... Ale niech ci ta już będzie...

-Okej...


(W tym samym czasie u Damiana) 

  Gdy Damian wszedł do swojego pokoju, od razu skierował się w kierunku szafy. Ze względu na to, że było już wpół do dziesiątej, chłopak wyciągnął z szafy piżamę. Po czym skierował się do łazienki by wziąć porządny prysznic. Wyszedł z łazienki po jakiś dwudziestu pięciu minutach. Jak się okazało Damian miał  bardzo trudny problem z pozbyciem się z włosów białej mąki. Po bardzo długim czasie udało mu się pozbyć białego proszku z włosów. Doprowadzając czarne włosy do stanu z przed posypaniem mąką. 

-W końcu pozbyłem się tej mąki...

Pov. Debeliusz

_ Hahahahahaha... Dlaczego zmyłeś tą mąkę...? Ładnie ci z nią było... Pasowała ci...

_ Pasowała mi...?! Do czego niby...?!

_ Hahahahahahaha...

_ Debeliuszu...?! 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top