Rozdział 32 Jeśli tata myśli, że ja...

(Sześć godzin później)

  Damian powoli otworzył oczy. Tak jak się wcześniej spodziewał, przywitał go na wstępie ból głowy. Powoli wstał i usiadł na końcu łóżka. 

Pov. Damian

            Aj... Moja głowa... Wiedziałem, że tak się to skończy... To było aż za pewne. Która jest w ogóle godzina...? Hmmm...

Popatrzył na zegar stojący na szafce nocnej. Była w tym momencie już godzina dziewiąta. 

       Godzina... Jest już dziewiąta... Chwila moment...? Co takiego...?! Dziewiąta...?! Przymusowym uśpieniem... Tata zepsuł mi starannie zaplanowany dzień...! To jest... Kompletna katastrofa...! 

Nagle do pokoju czarnowłosego chłopaka wszedł Alfred. Lokaj popychał wózeczek z jedzeniem.

-Dzień dobry Paniczu!

-Dzień dobry...

-Widzę, że środek usypiający Sir Bruce'a zadziałał punktualnie... 

         Alfred też maczał palce w sprawie środka usypiającego...?!

-Ty byłeś prekursorem tego pomysłu...?

-Nie... Nie byłem prekursorem... Ja zostałem tylko o tym poinformowany po wykonanym fakcie...

            Czyli nie był prekursorem.... To znaczy, że wina dalej jest po stronie taty...

-Rozumiem... A dlaczego w ogóle tu przyszedłeś...?

-Sir Bruce powiedział, że powinien się panicz obudzić około godziny dziewiątej... Chciał abym zrobił dla panicza śniadanie... Bo nie był panicz wstanie zjeść po piątej...

Damian popatrzył w stronę stojącego niedaleko wózka. Na wózku były trzy talerzy. Na jednym były dwa jajka sadzone. Na drugim cztery tosty posmarowane białym serem i posypane zielonym szczypiorkiem.  A na trzecim talerzu była umieszczona jajecznica z szczypiorkiem. Na wózku było też dzbanuszek z herbatą i szklanka.

          O bym nie musiał tego wszystkiego zjeść... To by było dla mnie zdecydowanie za dużo...

-Mam nadzieję, że nie będę musiał tego wszystkiego zjeść...

-Sir Bruce powiedział bym to wszystko przygotował. Powiedział też bym przyszedł sprawdzić za jakieś pół godziny czy panicz wszystko zjadł...

          Co takiego...?! Czy tata nie wie, że ja na śniadanie zjadam najczęściej góra dwa tosty lub dwie kanapki...! To co on kazał  zrobić to... To jest przesada...!

-Jeśli tata myśli, że ja mu to wszystko zjem to się grubo pomylił... Ja jem zawsze na śniadanie góra dwie kanapki... Tyle to w życiu nie zjem...

Pov. Alfred

        Panicz Damian tak mało je...? Aż dziw, że nie ma z tego powodu żadnych problemów... Ale Sir Bruce dał mi zadanie więc muszę go wykonać... Gdy go później spotkam przekażę mu ile panicz zwykle je na śniadanie...

-Ja mam tylko za zadanie dopilnować by to wszystko znikło z talerzy... Sir Bruce kazał być w tym aspekcie nieustępliwy... 

Pov. Damian

              Tato...?! Dlaczego...?!

-...

    Damian westchnął. Alfred za to cofnął się i poszedł w kierunku drzwi. Gdy lokaj miał już wychodzić, jeszcze raz odezwał się do chłopaka. 

-Paniczu...  Życzę powodzeniu w jedzeniu i smacznego...

Lokaj wyszedł.

-Dziękuję Alfredzie... W tym przypadku przyda się szczęście...

(Między czasie u Bruce'a i Dicka)

   Bruce i Dick przez cały czas siedzieli  w salonie. Po czterogodzinnej drzemce po uśpieniu Damiana, około godziny siódmej mężczyźni zaczęli partię szachów. Jednakowoż szachy tak ich wciągnęły, że przez następne trzy godziny nie robili niczego innego niż granie w szachy. Pięć po dziewiątej do salonu z dwoma filiżankami gorącej herbaty wszedł Alfred. Lokaj położył herbaty koło planszy do gry. Przez co zwrócił uwagę obydwu mężczyzn. 

-Alfred...? Już wróciłeś...? Jak Damian zareagował na śniadanie...?

-Sir... Panicz był zaskoczony... I powiedział że on tyle na śniadanie nie je...

  Do rozmowy dołączył się Dick, który już od dłuższego czasu myślał o następnym ruchu na planszy do szachów. 

-Ile on niby je...?

-Może zacytuje panicza Damiana...  

-...

-Panicz Damian powiedział ,,Jeśli tata myśli, że ja mu to wszystko zjem to się grubo pomylił... Ja jem zawsze na śniadanie góra dwie kanapki... Tyle to w życiu nie zjem...''

Pov. Bruce

            Co...?!  Damian je na śniadanie tylko dwie kanapki...?! To on się odchudza czy co znowu...?! Jeśli się odchudza to po co i dlaczego...?! Skoro nie ma w zasadzie z czego się odchudzać... Damian jest szczupły i to każdy głupi potrafiłby zauważyć...

Pov. Dick

      Mój mały braciszek je tak mało...?! Coś czuję, że Bruce weźmie sprawy w swoje ręce... Wątpię, że Bruce zostawi tą sprawę bez głębszego wyjaśnienia...

-Damian je bardzo mało... Będę się musiał tym później zająć...


(U Damiana)

Po upływie pół godziny Damian z wielki trudem zjadł wszystko co było na wózku. Jednakże stwierdził, że tata go nijak nie zmusi do zjedzenia później obiadu.

Pov. Damian

         W końcu skończyłem... To była katorga...!

_ Nie przesadzasz za bardzo Damian...? To tylko jedzenie...

_ Za dużo jedzenia...! Debeliuszu... Za dużo...!

_ Skoro tak uważasz...

Do pokoju wszedł lokaj.

-Widzę, że Paniczowi jednak udało się wszystko zjeść...

-Udać się udało... Ale... Nie zdziw się jak nie będzie mnie na obiedzie...

-Będę mieć to na uwadze...

   Reszta dnia wyglądała tak jak inne powszednie. Chłopak czytał, przeszukiwał jego podręczną bazę danych w poszukiwaniu jakiegoś ciekawego tematu i gdy reszta domowników nie widziała, pomagał Alfredowi w obowiązkach. Lokaj obiecał mu, że nie zdradzi jego tacie, że młody chłopak pomaga lokajowi jako dodatkowa pomoc robocza. Damian pomagał z wielką chęcią w pracach domowych. Zwłaszcza gdy była mowa o pomocy w przygotowaniu posiłków, przy sprzątaniu, przy układaniu i praniu ubrań. W niektórych rzeczach był nawet lepszy od samego Alfreda. Dzięki czemu lokaj też mógł uczyć się nowych czasem nawet bardzo ciekawych rzeczy od młodego Wayne'a. Dzięki pomocy czarnowłosego chłopaka lokaj miał więcej czasu dla siebie. Najczęściej chciał go wykorzystać na uporządkowanie niektórych spraw domowych. Co wiązało się też jednocześnie z jego pracą, czyli ogólnie mówiąc z sprzątaniem. Ale wtedy młody Wayne często ,,zabierał go w podróż'' po czasem bardzo dramatycznej i zaskakującej partii szachów. Czasami grali też w gry karciane lub różnorodne nie używane od dawna planszówki znalezione przez lokaja na strychu domu. W większości przypadków Damian często otwierał się przed lokajem i mówił o wiele więcej niż w obecności jego taty. Czasami robili nawet konkursy w pokoju muzycznym. Ale te konkursy opierały się zazwyczaj na tym by zagrać jakieś utwory i w ten sposób pokazać przeciwnikowi, że na przykład Beethoven jest lepszy od Chopina, Mozarta czy też innego wykonawcy muzyki klasycznej. Jednakowoż każda ostatnia runda kończyła się zwykle na tym, że Damian i Alfred kończyli na remisie. Nie zmieniało to jednak faktu, że konkursy te mogły chyba trwać wieczność bo Damianowi jak i lokajowi bardzo się one podobały. Czarnowłosy pokazywał się wtedy w zupełnie odmiennej strony. Nie zapominając o fakcie, że chłopak pokazywał mężczyźnie, że potrafi znakomicie i bardzo pięknie grać na bardzo wielu instrumentach. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top