Rozdział 23 Przyszła bratowa

      Trójka bohaterów nie znalazła Damiana. Przeszukali prawie cały las, ale nie dało im to żadnego rezultatu. Trójka siadła na pniu drzewa. Zawiedziona brakiem sukcesu w poszukiwaniu chłopaka.


-Przeszukaliśmy cały las... A nie ma po nim żadnego śladu... Co teraz Batmanie?

-Szczerze to... Sam nie wiem...


Nagle usłyszeli kroki. Mężczyźni schowali się za drzewami. Dróżką leśną szedł mężczyzna a za nim wyraźnie wściekła kobieta. Mężczyźni postanowili podsłuchać ich rozmowę. Ponieważ rozpoznali, że ten mężczyzna to poznany nie dawno starszy brat Damiana Alejandro.

-Jak mogłeś?!

-O co ci teraz chodzi?!

-Od kiedy przyleciałeś tu z twoim młodszym bratem, to twój brat się jeszcze nie obudził... Czym ty go ogłuszyłeś?!


Pov. Nightwing

      Biedny Damian... Czym on go ogłuszył, że się jeszcze nie obudził?

Pov. Batman

      Co ten gość zrobił mojemu synkowi?!

-Nie wydzieraj się tak, jesteś w lesie, a w lesie można tak głośno krzyczeć... A w ogóle to użyłem do ogłuszenia patelni... Zadowolona?

      Dlaczego akurat patelnia?! Nie było innego sposobu na ogłuszenie Damiana? Co ten gość ma w głowie...?!

Pov. Red Hood

      Patelnia... Hmmm... To dość niestandardowy sposób na ogłuszenie przeciwnika... Chociaż... Muszę mu przyznać, że jest sposób dość oryginalny... Nie wpadłbym na to...

-Patelni?! Dlaczego użyłeś patelni?!

-A co miałem użyć metalowego łomu?!

-...

Pov. Batman

      Może i lepiej, że użył patelni niż łomu... Po użyciu łomu nie wiadomo czy Damian by w ogóle przeżył...

-Chciałem by, mój młodszy brat cierpiał, a nie żeby padł martwy po jednym użyciu łomu...!

Pov. Nightwing

     To jest naprawdę brat godny pożałowania... Wiadomo już, dlaczego Damian nigdy o nim nie wspomniał...

- I jak? Jego cierpienie dało ci jakieś szczęście?

-No właśnie nie dało żadnego szczęścia...!

-Jak to...

-Co z tego, że używam na nim bata, kija, miecza i innych rzeczy skoro on jest ciągle nieprzytomny... Takie sprawianie cierpienie człowiekowi nie daje mi żadnej radości w mojej zemście...!

Pov. Batman

      Damian dalej jest nieprzytomny...? Dlaczego?

- Musiałeś tą patelnią uderzyć o wiele za mocno! A poza tym... Trzeba było nie używać patelni...!

Gdy tylko ten Alejandro stanie przede mną... To ten gościu dostanie ode mnie porządnie po głowie, za to, co zrobił mojemu synowi!

-A to moja wina, że Damian ma za delikatną głowę...! Jakbym użył łomu, to by od razu umarł... To, czego miałem niby użyć a by go ogłuszyć?!

      Hmmm... Myślałem, że Damian ma mocną głowę... Dziwne...

-To prawie trzynastoletni chłopak... Wiadomo, że ma bardziej wrażliwą głowę niż dorośli ludzie! A poza tym mogłeś użyć chusteczki z nasyconym środkiem usypiającym...

Zgadzam się z tą dziewczyną w stu procentach... To by było bezpieczniejsze... Chociaż nie pochwalam porwania...

-Matka uodporniła go na takie rzeczy, jak środki usypiające więc spałby tylko tymczasowo... A poza tym obudziłby się podczas lotu...!

     Talia uodporniła Damiana na takie rzeczy? Ta kobieta była naprawdę dziwna... Jaka matka robi takie rzeczy...? Jednakże jestem ciekawy, na co uodporniony może być jeszcze Damian...

- I co z tego, że obudziłby się podczas lotu?! Ach... Ty i te twoje wymówki...

-...

-Mówiłam ci już kochanie... Ja się do twoich spraw nie będę mieszać, ale miej ty jakikolwiek umiar i rozsądek...


      Kochanie?! To jego dziewczyna?! Naprawdę?!

Pov. Red Hood

      I ta dziewczyna zechciała takiego faceta? Wow... Dziewczyny to mogą mieć jednak dziwne gusta...

-Tak wiem kochanie...

-Okej... To ja już jadę. Powinnam wrócić za jakieś trzy, cztery godziny...


Dziewczyna wyciągnęła z kieszeni pilota. Wcisnęła przycisk. Nad dziewczyną przeleciała maszyna, która po dotknięciu asfaltu zamieniła się w samochód osobowy. Dziewczyna odjechała. Mężczyzna zaś poszedł w przeciwnym kierunku w stronę skalistej ściany doliny.

Batman, Red Hood i Nightwing poszli za mężczyzną. Idąc tak, doszli do końca doliny. Mężczyźni zobaczyli dom otoczony lasem. Dom mający ściany w kolorze zgniłej zieleni i ciemnobrązowy dach bardzo dobrze zlewał się z otoczeniem.

-A teraz wracajmy do młodszego braciszka...

Powiedział mężczyzna, zbliżając się już do domu. Batman zaznaczył na GPS-ie obecne położenie i wrócili do posiadłości, by zabrać najpotrzebniejsze jeszcze rzeczy potrzebne do walki.



(W tym samym czasie u Damiana)

(W świadomości Damiana)

Pov. Damian

      Co się stało? Gdzie ja jestem? Debeliusz? Debeliuszu?! Jesteś tutaj?! Debeliuszu?! Jeśli mnie słyszysz, to się odezwij! Debeliuszu?! Hmmm... Chyba go tutaj nie ma... Niezłe mi połączenie telepatyczne w momencie, gdy nie ma tego demona, wtedy gdy go naprawdę potrzeba... Wszędzie jest ciemno i głucho... Czyżbym był w nicości? Nie... To niemożliwe...! A co jeśli tak...?! Co, jeśli naprawdę jestem w nicości? Co, jeśli umarłem...? Co ja mam teraz zrobić...?!

      A niech mnie! Dlaczego od czasu, gdy jestem tatą, tak bardzo zmiękłem?! Przy matce byłem zupełnie inny... Bardziej... Jakby to powiedzieć... Bardziej twardszy... Eh... Dick i tata dalej uważają, że mam trudny charakter i że będę mieć naprawdę trudno w życiu, jeśli z czasem nie zmienię swojego sposobu postępowania sposobu myślenia... Gdyby tylko oni wiedzieli jak bardzo czasem bolą mnie ich słowa... Można być dobrym... Nie zaprzeczę dobroć to bardzo dobra cecha... Ale... Co po niej, gdy człowiek traci odwagę i pewność siebie...?

      Pierwszy raz w życiu żałuję, że nie ma przy mnie Debeliusza... Aż sam się dziwię, że to mówię... Nie sądziłem, że w życiu to kiedykolwiek powiem... Ale cóż... Od tej otaczającej mnie ciemności przypomniał mi się fragment z Dziadów części drugiej Adama Mickiewicza... ,,Ciemno wszędzie, głucho wszędzie, Co to będzie, co to będzie?'' ...

Nagle ciemność zamieniła się w jakby nieskończenie długi, ciemny, trochę słabo oświetlony korytarz. Pod nogami chłopaka pojawił się długi dywan w kolorze burgundowym, przechodzący przez środek coś w rodzaju podłogi. Po obu stronach były ogromne obrazy. Jednak obrazy te były takie, jakby sama treść wizualna obrazów była okryta gęstą mgłą. Nie przestawiały one też wydarzeń historycznych ze świata.

      Co to za obrazy...? One są takie... Rozmyte... Takie spowite mgłą i mroczną tajemniczością...

Damian podszedł do jednego z obrazów.

      Nawet z bliska wyglądają na rozmyte i okryte gęstą mgłą... Dlaczego?

Damian dotknął delikatnie obrazu. Obraz zrobił się wyraźniejszy, a osoby znajdujące się na obrazie zaczęły się ruszać. Chłopak energicznie cofnął rękę.

      Co się dzieje?! Dlaczego postacie na obrazie zaczęły się ruszać?!

Ramy obrazu zaczęły świecić. A po ramach światło przeszło na płótno obrazu. Z obrazu wydobył się silny podmuch wiatru.

      Skąd ten wiatr?! Przecież... Z normalnego obrazu nie wydobywa się wiatr... Więc dlaczego tak jest?

Wiatr pociągnął chłopaka do środka obrazu.

      Co się znowu dzieje?!

Damian pojawił się na stoku górskim. Pod jego nogami był śnieg. Szczyt góry oświecony blaskiem zachodzącego słońca rozświetlił śnieg dookoła.

     Jestem w górach...?! To mój pierwszy dom... Dlaczego tu jestem?

Nagle Damian zobaczył małego czarnowłosego chłopca bez podkoszulki idącego na szczyt góry po śniegu. Niósł na ramionach patyk, który na końcach miał po jednym obciążniku 10-kilogramowym.

      Ten czarnowłosy chłopak... Kogoś mi przypomina... Hmmm... Chwila moment?! Ten chłopak... To ja?! Dlaczego widzę siebie z przeszłości?! Czy ja... Cofnąłem się w czasie? Jak to jest możliwe...?

Młody chłopak upadał na śniegu co dziesięć kroków. Był spocony i wyczerpany. Z jego czoła lała się krew, a z powodu zmęczenia chłopak ciężko oddychał.

      To wspomnienie... Dlaczego musiałem zatrzymać się akurat przy tym wspomnieniu...? O co tu może chodzić...?

W powietrzu rozległ się dźwięk kukania kukułki. Damian popatrzył się dookoła siebie. W jego wspomnieniu z przeszłości nie było na stoku słychać żadnej kukułki.

      Co się dzieje?! Co to za kukułka?! Wtedy nie było żadnej kukułki!

_ Pewnie się już skapnąłeś, że kukułki nie było w twoim wspomnieniu z przeszłości...

_ Kto to mówi?!

Damian obrócił się. Za nim stała kobieta o ciemnobrązowych włosach. Na sobie miała białą sukienkę z ogonem i białe buty typu szpilki.

_ Kim ty jesteś?

_ W formie pośredniej... Jestem strażniczką czasu... Mówią na mnie Wallet... A ty to Damian, jak mniemam...

_ Tak... Ale skąd wiesz, kim jestem?

_Trochę już o tobie wiem od twojego brata...

_ Którego...? Bo obecnie mam aż trzech braci...

_ A no racja... Zapomniałam o tym...

_...

_ Wiem o tobie od... Alejandra...


_ Od Alejandra?! Skąd ty znasz Alejandra?!

_ Jakby to delikatnie powiedzieć... Jestem tak jakby twoją przyszłą bratową...!

_ Co takiego?!

_...

_ Czekaj...?! To ty jesteś narzeczoną Alejandra?!

Pov. Wallet

      Narzeczoną?! Co za pomysł?! Chociaż... Nie zaprzeczę, chciałam bym nią być, chciałam bym...

_ Narzeczoną? Chciałam bym... Ale jak na razie to jestem tylko jego dziewczyną... Ale planujemy razem wspólne życie...

_...


       Przesadziłam...? Chyba go troszeczkę zatkało...

Pov. Damian

      No zatkało mnie... Po prostu mnie zatkało... Alejandro ma dziewczynę... Nieźle... Pomyśleć, że któraś go zechciała...

_ Wallet to trochę dziwne imię... Ludzie się nie dziwią, jak je słyszą...?

_ Czekaj... Co? Może wyprostuję... Wallet to imię jako formy pośredniej... Jako człowiek mam na imię Wioletta...

_ A rozumiem... To wszystko wyjaśnia...

_...

_ Wallet... Mogę cię o coś spytać?

_Tak możesz...

_ Gdzie ja jestem? Czy ja... Cofnąłem się w czasie? Czy co...?

_ Spokojnie nie cofnąłeś się w czasie. Jesteś w twojej świadomości...

_ W mojej świadomości? Jak to jest możliwe...?

Pov. Wallet

       W sumie to... Sama tego nie wiem... Normalny chłopak nie często znajduje się we własnej świadomości... No, chyba że byłby on wybrańcem lub opiekunem któregoś ze światów pośrednich... Ale czy to możliwe...? On jest bardzo młody... Mogę nawet rzec za młody...

_ Nie wiem... Zwykle nie zdarza się, że normalny chłopak znajduje się we własnej świadomości... No, chyba że...

_ No, chyba że co?

_ No, chyba że byłbyś...

_ Kim... Kim miałbym być?

_... Wybrańcem Boga wybranym na opiekuna któregoś ze światów pośrednich...


Pov. Damian

       Em... Em... Em... Em... Em...

_ Wallet... Skąd... Skąd ty to wiesz...?

Kobieta chwyciła Damiana za rękę. Głasnęła ręką zewnętrzną stronę dłoni chłopaka. Na zewnętrznej stronie dłoni pojawił się czarny pentagram z małymi szaroczarnymi skrzydełkami w środku pentagramu.

Pov. Wallet

      Chwila? Ten czarny znak na jego dłoni... To znak opiekuna piekieł...?! Jak to możliwe jego serce nie jest aż tak mroczne. By ten chłopak mógł być opiekunem piekła pośredniego... Musi być tego jakieś wyjaśnienie... A może to ja pomyliłam znaki opiekunów...?

_ Ty jesteś jednym z opiekunów świata pośredniego...?!

_ Niestety... Tak...


      Co?! Jak to możliwe?! On jest bardzo młody...!

_ Technologia czy ogień...?

Pov. Damian

      Skąd on wzięła te pomysły...? Czy ja wyglądam na któregoś z tych opiekunów?! Zwłaszcza że wiem od Debeliusza, że obecnie jest opiekunka ognia, a nie opiekun...

_ A wyglądam na któregoś z tych opiekunów...

_ Yyyy... To jakim opiekunem jesteś?

_ Piekło... Ja pilnuję piekła...

_ Jesteś opiekunem piekła pośredniego?!

_ Jeszcze nie oficjalnie, bo muszę złamać wiążącą mnie pieczęć... A to dopiero gdy skończę trzynaście lat... Ale tak... Obecnie jest mi pisana opieka nad piekłem...

_ Kto by pomyślał, że spotkam przyszłego opiekuna piekieł... Ale jeszcze jedna rzecz mnie trapi...

_ Jaka?

_ Twoje serce...


_ Co?! Co z moim sercem jest nie tak?

_ Twoje serce nie jest mroczne. Jest przepełnione dobrem. Masz bardzo mało zła w sercu... Więc jak ty możesz być opiekunem piekła...?

_ Nie ja wybieram stanowisko... To Bóg wybiera...


_ Racja... Z Bogiem się na ten temat nie negocjuje... To stwórca podejmuje ostateczne decyzje.

_ A dlaczego w ogóle jestem w swojej świadomości...?

_ To dość normalne w twoim przypadku... Opiekunów takie rzeczy często spotykają...

Co takiego?! Debeliusz! Dlaczego nigdy mi o tym nie wspomniałeś?!

_ Naprawdę?!

_ Nie widziałeś...?

_ Demon nic mi o tym nie wspominał...

_ A jak się nazywa ten demon?

_ Debeliusz...

_ Debeliusz?! Sekretarz kancelarii piekła pośredniego...?!

_Tak?

_ To już się nie dziwię, dlaczego nic o tym nie wiesz.

_ Zapomina wspominać o ważnych rzeczach...

_ Otóż to...

_ A w ogóle to... Dlaczego ty tu jesteś, a nie Debeliusz?

_ Gdy sprawdzałam czasoprzestrzeń, zauważyłam, że jest tu osoba bez ducha pomocniczego... W twoim przypadku duchem pomocniczym jest Debeliusz... Ale najwidoczniej zgubił gdzieś wasze połączenie, dlatego postanowiłam się wtrącić i być twoim tymczasowym towarzyszem do momentu, gdy Debeliusz przyjdzie...

_ Rozumiem...

_ W tym czasie może pozwiedzamy twoje wspomnienia...? Bo coś mi się wydaje, że Debeliuszowi coś dużo czasu zejdzie, zanim znów się z tobą połączy...

_ To jest aż zapewne...



***********************************************************************

Pierwsza publikacja: 13.07.2020

Druga publikacja (po korekcie błędów): 22.08.2021

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top