Rozdział 18 Ciekawość treści listu

(Dwa dni później)

Pov. Damian

      Minęły już dwa dni, od kiedy dostałem ten list. A dalej nic nowego się nie wydarzyło i dalej nie wiem, kto mógł ten list napisać... Skrót AD... Skrót AD... Może to skrót od jakiegoś imienia... Albo i nazwiska... Hmmm...

_ Jest sposób, by się tego dowiedzieć...

_ Znasz jakiś sposób?

_ Tak! Powiedz tacie, on zna większą ilość osób...

_ To jak na razie nie wchodzi w grę!

_ Jakiś ty uparty...

_ Chwila? Zna większą ilość osób... No jasne!

_ Powiesz tacie o liście?!

_ Nie... Ale baza danych taty powinna zawierać jakieś informacje... Jeśli jest to jakiś przestępca, to musiał on pozostawiać jakiś znak. A kto wie, może będzie tam jakiś skrót AD...

_...


      Tylko jak dostać się do batjaskini tak by tata nic nie podejrzewał? Zwłaszcza że na patrol będę mógł iść dopiero w przyszłym tygodniu... Hmmm... Chwila? Wiem, już co zrobię! Jason idzie jutro do szkoły i nie będzie go do godziny piętnastej. Tata jest w pracy do godziny szesnastej. Dick gdzieś wczoraj pojechał i podobno ma wrócić za cztery dni. Alfred ma iść na zakupy. Nie powinienem mieć problemu z pójściem do batjaskini, zwłaszcza że tata powiedział mi dziś, że jutru dostanę na parę godzin sam w domu. Przez co mam być w tym czasie grzeczny. Super! A więc mam plan, chyba że coś lub ktoś nagle diametralnie zmieni mi plany. Ale mam taką gorącą nadzieję, że nic się takiego nie stanie.


(Między czasie w salonie)

Jason siedzi na kanapie.

Pov. Jason


      Minęły już dwa dni, od kiedy Damian dostał ten list. W tym czasie nie widziałem, aby kiedykolwiek rozmawiał na ten temat z Bruce'em. Z tego, co dowiedziałem się za pomocą podsłuchu, który dałem Bruce'owi to jedynie to, że Damian będzie mógł wrócić na patrol w przyszłym tygodniu... Ale Damian nawet ani razu nie wspomniał o tym, że dostał jakąkolwiek kopertę... Co ten dzieciak kombinuje...? Widziałem przecież... Drżała mu ręka, gdy czytał list. Tam musiało być napisane coś... co... nim troszeczkę wstrząsnęło lub mocno zaskoczyło... Tylko co to mogło być...? Muszę się w końcu, dowiedzieć co było napisane w tym liście... Tylko jak się tego dowiedzieć?

       Może o treść tego tajemniczego listu spytam Damiana...? Co ja znowu wygaduję?! Przecież Damian mi i tak na to nie odpowie... A nawet jeśli odpowie... To zapewne wymyśli jakąś bajeczkę... Albo odpowie, co jest bardziej prawdopodobne, że nie wie, o co mi chodzi... Nie, nie warto pytać! Jeśli zdradzi, co jest napisane w ty liście, to zrobi to prędzej czy później. A jeśli nie to trudno... Siłą go do powiedzenia tego nie zmuszę. Chociaż...? Dick jest dość uparty z charakteru. Gdyby mu powiedzieć o tym liście to może wycisnąłby prawdę z Damiana... Ale Damian też jest wolnym człowiekiem i ma swoją wolną wolę i swoje własne sumienie. Jakby nie patrzeć to ma także prawo mieć tajemnicę... Bez względu na to, jak bardzo mroczna i tajemnicza może być jego skrywana tajemnica... Ale na razie skupię się na dalszej, bacznej obserwacji jego czynów i wykonywanych przez niego działań...


(W tym samym czasie w batjaskini)

Dick przegląda bazę danych, a Bruce majstruje coś przy batmobilu. Dick obraca się na kręcącym się fotelu w stronę Bruce'a. Po czym znów obraca się w kierunku monitora.

-Bruce? Jesteś pewien, że dostawianie Damiana samego w domu jest dobrym pomysłem?

-Nie jestem zachwycony z tego, że Damian zostanie sam w ogromnej posiadłości, ale cóż mogę zrobić...? Jason w szkole. Ty wróciłeś tylko na chwilę. Nikt nawet Alfred nie wie, że jesteś. Ale dzisiaj wracasz jeszcze na pewien czas do wieży tytanów. Ja muszę iść do pracy. Alfred jedzie z pędzić zasłużone popołudnie ze swoją żoną. Przed samym spotkaniem z żoną Alfred jedzie jeszcze na drobne zakupy dla mieszkających tu domowników. Damian od pewnego czasu jest bardzo grzeczny, więc nie powinno być z nim większego problemu.

-Ja bym powiedział, że od pewnego czasu jest aż za grzeczny...

-Z tym się muszę niestety zgodzić... Eh... Nie, żebym się z tego powodu nie cieszył... Bo... Naprawdę... Cieszę się, że Damian się zmienił, ale jednak dalej trudno mi w to uwierzyć...

-Tak... A właśnie widziałeś kiedyś żonę Alfreda?

-Niestety nie miałem jeszcze takiej okazji. A co?

-Co ty na to, by zaprosić ją kiedyś do nas na obiad... Alfred się ucieszy. My ja w końcu poznamy...


-Znakomity pomysł! Jak tylko wrócisz z wieży tytanów, to omówimy dzień, kiedy miałby się odbyć ten obiad. Okej?

-Okej... A właśnie nie zdążyłem ci powiedzieć...

-O czym?

-Pamiętasz dzień, w którym szukałeś Alfreda, bo Damian miał gorączkę, a ja poszedłem do Jasona...?

-Tak pamiętam... A co?


Bruce oderwał wzrok od majstrowania w samochodzie i popatrzył w miejsce, gdzie siedział Dick.

-Wszedłem do jego pokoju i o mało nie zemdlałem zrażenia...

-Nie rozumiem... On czyścił karabin maszynowy UKM-2000 czy co?

-Nie miał przy sobie broni. Przynajmniej ja żadnej nie widziałem.

-A to nowość Jason bez broni...

-Zastąpił broń czymś zupełnie innym...

-Czym?

-Książką...

-Czekaj co?! Książką?! To on umie nawet ze zwykłej książki zrobić broń masowego rażenia?!

-Nie, nie! On czytał książkę...

-A czytał... Chwila?! CO?! On czytał?! To Jason on nigdy nie czytał?!

-Wiem, też byłem zaskoczony...

-A tak w ogóle to, co czytał? Podejrzewam, że jakiś horror...

-Nie... Bo czytał książkę naukową...

-Co?

-A dokładniej „Krótka historia czasu"

- Co?! O czym ona w ogóle jest? Nigdy o niej nie słyszałem...

- Nie pamiętam do końca, ale poruszał takie tematy jak czas, wszechświat chyba jakiś „Taniec geometrii", zjawiska fizyki cząstek elementarnych, materia i chyba jeszcze antymateria...

-On? Czytał coś takiego?!

-Tak


-Przez całą naszą rozmowę siedział z nosem w książce, to chyba mu się podobała...

-Siedział z nosem w książce? A ty przypadkiem nie pomyliłeś pokoju Jasona z pokojem Damiana...?

- Właśnie nie pomyliłem... Ale to nie wszystko...

-Co się tam jeszcze takiego wydarzyło?

-Jason perfekcyjnie pościelił swoje łóżko... Nawet Alfred nie pościeliłby tego lepiej...

-Naprawdę?! Widzę, że mamy nową wersję Jasona...

-Bardzo odmienną wersję... A poza tym Jason był wtedy bardzo miły... I powiedział, że zawsze taki jest w wolnym czasie...

-...

-Zacytować ci jak mi to powiedział?

-Tak... Jakoś trudno mi w to uwierzyć...


-Cytuję. ,,Po pierwsze to uspokój się... Nie ma powodu do podnoszenia głosu... A poza tym to taki jestem w wolnym czasie... Trzeba umieć rozdzielać zachowanie podczas wykonywania pracy zawodowej od zachowania w czasie wolnym...''.

-On tak powiedział?!

-Tak...

-No nieźle... Nie spodziewałbym się tego po nim...

-Ale czyta też różne typy książek, z tego, co się dowidziałem...

-A jakie on typy książek czyta?

-Historyczne, science-fiction, tragedie, naukowe, psychologiczne i jeszcze... Był jeszcze jeden typ... Już wiem książki przygodowe...

-Nie ma horrorów...

-No... W sumie racja...

(Pokój Damiana)

(Wieczór)

Czarnowłosy chłopak oglądał gwiazdy ze swojego balkonu. Siedział na położonym na balkonie krześle i rysował coś w szkicowniku.

Pov. Damian

      Już jutro mój plan wejdzie w życie... Trzeba tylko przeżyć dzisiejszą noc. Która, prawdę mówiąc jest naprawdę piękna... Zwłaszcza że nie ma dziś mgły, przez co gwiazdy widać wręcz doskonale... To jest też wręcz doskonała pora by rysować nocny krajobraz pełen wielu konstelacji tworzonych przez gwiazdy. Wszyscy śpią, więc nikt mnie nie nakryje...

Między czasie Bruce spacerował po ogrodzie.

Pov. Bruce


      Dziś jest naprawdę piękna noc... Gwiazdy świecą, wszędzie cicho i wszyscy śpią... Nie... Chwila moment? W jednym pokoju się świeci...

Mężczyzna przyśpiesza kroku. Chowa się za krzewem o kształcie lwa. Wygląda za krzaka.

      To światło nie pochodzi przypadkiem z pokoju Damiana... Tak to światło pochodzące z pokoju Damiana... Ale co on teraz robi o tej porze? Mój syn powinien już dawno spać jak inni... Muszę się dowidzieć, dlaczego Damian jeszcze nie śpi...

Mężczyzna wrócił z powrotem do domu i poszedł do pokoju syna.

Pov. Damian

       Oooo... Dziś są na niebie aż cztery rzadko widoczne gwiazdozbiory... Trzeba je uwiecznić na rysunku...

Gdy Bruce już doszedł do drzwi pokoju chłopaka, delikatnie otworzył je i wszedł do środka, starannie za sobą zamykając. Podszedł do krzesła na, którym siedział syn i popatrzył, co robi. Mężczyznę kolejny raz w życiu zamurowało. Dlaczego? Mianowicie dlatego, że Bruce zobaczył szkicownik, w którym znajdował się prawie skończony rysunek. Rysunek, a raczej doskonale odwzorowaną kopię tego, co było przed chłopakiem w rzeczywistości, wraz z widoczną na pierwszym planie białą barierką balkonu. Była tylko jedna różnica między obrazkiem a pomiędzy rzeczywistością. Ale była ona widoczna tylko dla osób, które nie znają się na wyglądzie konstelacji gwiezdnych. Osoby, które znają się na wyglądzie konstelacji gwiezdnych, nie widziałyby pomiędzy rysunkiem a rzeczywistością żadnej różnicy. Mianowicie chodziło o gwiazdy. W rzeczywistości niebo było przepełnione gwiazdami a na rysunku były gdzieniegdzie wyraźnie zaznaczone konstelacje. Osoby, które znają konstelacje gwiezdne, patrząc, na niebo w rzeczywistości zobaczą te same konstelacje co na rysunku. Tylko że Bruce był osobą, która nie za bardzo umiała rozpoznać, gdzie jaka gwiezdna konstelacja się znajduje. Bez względu na to obecnie były na niebie cztery gwiazdozbiory. Pierwszym był to gwiazdozbiór Byka.

Drugim to gwiazdozbiór Centaura.

Trzecim to gwiazdozbiór Łabędzia.

A czwartym był gwiazdozbiór Pegaza.


Pov. Bruce

       On tak rysuje?! Dlaczego on nic nie powiedział, że on tak pięknie rysuje...? Zupełnie jakbym patrzył na fotografię zrobioną aparatem fotograficznym, a nie na rysunek narysowany ręką prawie trzynastoletniego chłopaka... Dick coś wspominał o talencie Damiana, ale nie chciałem w to uwierzyć. Jak widać, to był błąd... Damian ma w istocie wielki talent... Aż się robię z niego dumny...

-Dlaczego jeszcze nie śpisz?

Damian aż podskoczył na krześle z wrażenia.

Pov. Damian

       Tata?! Co on tu robi o tej porze?! Powinien już dawno spać...!

Po chwili Damian położył szkicownik na kolanach.

-A dlaczego ty nie śpisz...?

-Spacerowałem po ogrodzie... I oglądałem gwiazdy...

-No... Ja też oglądam gwiazdy...

-Chyba nie tylko oglądasz...

-...


Mężczyzna wziął do ręki szkicownik znajdujący się wcześniej na kolanach chłopaka.

-Co to jest?

-Szkicownik... Nie widać?

-To akurat widzę... Ale od kiedy ty właściwie rysujesz?

-Ja od zawsze rysowałem... To moje hobby...

Pov. Bruce

      To on ma jakieś hobby?

-A masz jeszcze jakieś inne hobby?

-Mam dużo hobby, ale tylko rysowanie i czytanie to jedyne hobby możliwe do jakiegokolwiek wykonania w czterech ścianach...

      Damian ma rację... On za dużo do roboty w samej posiadłości nie ma. Zwłaszcza gdy on sam nie może iść na patrol...

-Możesz jeszcze śpiewać...

-Mogę... Ale robię to stosunkowo rzadko...

-Jak czujesz się z tym że jutro będziesz przez dłuższy czas sam w domu?

-To zupełnie inna sytuacja niż te, które przeżyłem już w ciągu tego czasu tutaj. Ale jest w porządku...

-To dobrze...

-...

-A w ogóle to powiesz w końcu, dlaczego jeszcze nie śpisz? Oglądanie gwiazd to nie jest wystarczający argument...

-Tak samo, jak oglądanie gwiazd i spacerowanie po ciemku po ogrodzie...

      On ma rację... To nie są wystarczające argumenty...

-No dobra... Po prostu nie mogę dziś zasnąć...

-...

Pov. Damian

      On też nie może dziś zasnąć?! Jaka synchronizacja...

-A ty? Dlaczego nie śpisz...?

Damian obrócił głowę i patrzył w kierunku gwieździstego nieba.

-Szczerze to... Ten sam powód co ty...

Pov. Bruce

      On też nie jest, wstanie zasnąć? Chociaż... Ja to dorosły mężczyzna ogólnie pracujący tylko w nocy... A Damian to młody chłopak, który powinien umieć zasnąć w nocy... Coś jest z nim nie tak... Tylko co to może być?

-A w ogóle to wszystko w porządku?

-Tak? A dlaczego pytasz?

-Jesteś młodym, można nawet powiedzieć dorastającym chłopakiem i nie powinieneś mieć problemu z zasypianiem...

-...

-A często ci się to zdarza?

-W sensie... Co się zdarza?

-Problem z zasypianiem lub może pobudka wcześniej niż zwykle...

-Czasem...

-Hmmm... To mi coś przypomina...


Pov. Damian

      O nie! On zaczyna podejrzewać coś, czego nie chciałem, by się dowiedział...

-Czy ty może cierpisz na bezsenność?

-Yyyy... Zależy, z jakiej strony się patrzy...


Pov. Bruce

      On próbuje w jakiś sposób zmienić temat... Ale to mu się tym razem nie uda...

-Nie zmieniaj tematu! Damian! Zadałem pytanie... Czy ty cierpisz na bezsenność?!

Pov. Damian

      Nie wyplatam się z tego! On oczekuje odpowiedzi, tak lub nie... Ale ja nie potrafię tak dokładnie mu na to odpowiedzieć...

-Może...

Pov. Bruce

      To oznacza, że on cierpi na bezsenność. Chwila? Co?! On cierpi na bezsenność?! I ani razu o tym nie wspomniał?! Tak być nie powinno... Nie, nie, nie tak być nie powinno i tak na pewno nie będzie... Ja się o to postaram!

Damian wstał i oparł się o barierkę balkonika. Po nie długiej chwili Bruce podszedł do syna. Zgiął się trochę do przodu i objął syna na wysokości klatki piersiowej.

Pov. Damian

      Tata znów mnie przytula... To stało się jego nowym hobby, czy co? Jak ja mam to racjonalnie wyjaśnić...

-Wszystko w porządku?

-Tak Damianie wszystko w najlepszym porządku... Tylko...

-Tylko co?

-Dlaczego nigdy mi nie powiedziałeś, że cierpisz na bezsenność?

-Bezsenność nie sprawia mi aż tak dużych problemów. Więc sądziłem, że to nie jest aż tak ważne...

-Nawet jeśli byłoby coś takiego ważnego, to podejrzewam, że i tak byś mi o tym nie powiedział...

-...

      Bardzo możliwe...

-Jest już bardzo późno, więc oboje musimy iść już spać...

Mężczyzna puścił syna z uścisku.

-Porozmawiamy jutro, jak wrócę z pracy. Na razie spróbuj zasnąć... Dobranoc Damian

Po czym wyszedł z pokoju i skierował się do swojej sypialni.

-Dobranoc tato...

Po tych słowach czarnowłosy chłopak poszedł położyć się spać.



(Następnego dnia)

Damian obudził się o piątej. Zjadł śniadanie. Zrobił poranne ćwiczenia. Po czym poszedł do biblioteki, by tam zaczekać, aż Alfred pojedzie. Około godziny dwunastej do biblioteki przyszedł Alfred.

-Paniczu Damianie! Jest tu Panicz?!

Chłopak czytał książkę, opierając się o regał z książkami na drugim piętrze biblioteki. Było tam jeszcze więcej książek przez to, że Bruce nie dawno kazał zbudować drugie piętro w tej bibliotece.

-Jestem! Coś się stało?

-Tak Paniczu... Ja już jadę...

-Okej... Dzięki za poinformowanie...

-Nie ma za co Paniczu Damianie... Miłego dnia!

-Dla ciebie też... Alfredzie!

Po czym lokaj wyszedł z biblioteki. Damian wyszedł z biblioteki dopiero jakieś dziesięć minut później. Po czym od razu skierował się do batjaskini. Po wyjściu z windy przeszedł po schodkach na dół i usiadł na dużym czarnym fotelu. Przeszukiwał bazę danych przez godzinę. Jednak nie znalazł nic, co mogłoby mu pomóc w odkryciu tożsamości nadawcy listu.

-Nic tu nie ma...

Demon, który znajdował się, w tym momencie dwa metry od siedzącego Damiana, zaklasnął w obie dłonie. Przez co otoczenie zrobiło się trochę jasnopomarańczowe.

Pov. Damian

_ Debeliuszu co ty zrobiłeś?

-Damian... Możesz mówić normalnie. Zatrzymałem na chwilę czas, tak byśmy mogli spokojnie porozmawiać.

-Debeliuszu?

-Tak?

-Ale ty wiesz, że ze wszystkich domowników tylko ja cię widzę tak?

-Wiem, ale gdyby ktoś postanowił, jednak wrócić to lepiej by nie uznali cię za wariata...

-W sumie... Masz trochę racji...

-Wiem... A właśnie znalazłeś coś na temat tego gościa o skrócie ,,AD'' w bazie danych?

-Nie Debeliuszu... Najwidoczniej nie był jeszcze nigdy karany... Albo nie rejestrował swojego tymczasowego pobytu w Obywatelskiej Bazie Gotham'skiej...


-Czyli dalej nic nie wiadomo...

-Niestety tak Debeliuszu... Okej nic tu po mnie... Włącz z powrotem prawidłowy czas...

-Tak jest Damianie!




***********************************************************************

Pierwsza publikacja: 26.06.2020

Druga publikacja (po korekcie błędów): 24.07.2021

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top