Rozdział 14 Połączenie telepatyczne
Godzina piąta trzydzieści w pokoju Damiana znów rozległ się cichy szmer. Damian spokojnie otworzył oczy. Koło jego łóżka po turecku siedział wcześniej poznany już demon.
Pov. Damian
Debeliusz? To on? Czy może gorączka wróciła, przez co mam omamy?
- Dzień dobry mistrzu...
A jednak nie omamy... Co on tu robi o tej porze... A no racja mówił, że dziś przyjdzie...
Chłopak podniósł się i popatrzył na demona. Chłopak był zdezorientowany i jednocześnie załamany.
Co ty powiedziałeś? Debeliuszu! Tłumaczyłem ci to już z milion razy! Nazywaj mnie po imieniu, nie używaj słowa mistrzu...! Ile jeszcze będzie trzeba ci to tłumaczyć, byś w końcu to zrozumiał?!
-Debeliuszu co ja ci mówiłem...
-Tak wiem... Miałem nie używać słowa mistrzu... To jak mam się do ciebie zwracać mistrzu...?
-Już ci mówiłem... Eh... Debeliuszu, Debeliuszu... po imieniu... Po prostu po imieniu...
-Po drugim imieniu...?
-Po pierwszym imieniu... Wiesz, jaka jest teraz sytuacja... Nie mówi się do mnie po drugim imieniu...
-Po pierwszym imieniu...? Ale to nie wypada...! Jesteś opiekunem i naszym przełożonym w piekle... Wymaga się takiej osobie szacunku i prawidłowego przywitania się...
-Może tak, ale pod warunkiem, że opiekun jest osobą starszą...! Powiedzmy tak dwadzieścia osiem, trzydzieści lat... Ja będę mieć dopiero trzynaście, jak słyszę, że ktoś zwraca się do mnie w takim stylu jak na przykład ,,mistrzu''. To czuję się momentalnie stary... A jestem jeszcze bardzo młody...
-Przepraszam mist... Damian...
-Trochę lepiej... Nauczysz się kiedyś... A w ogóle to o czym chciałeś ze mną porozmawiać... Wczoraj powiedziałeś, że wrócisz jutro i porozmawiamy... O czym mamy rozmawiać? I dlaczego dzisiaj przyszedłeś i nie wróciłeś do piekła pośredniego?!
-Damianie, Damianie... Ja będę z tobą przebywać, do czasu aż nie skończysz trzynastu lat...
Co?! Jak to... będziesz ze mną przebywać, do czasu aż nie skończę trzynastu lat...?!
-Co...?! Dlaczego?!
-Spokojnie... To tylko tak dla pewności...
-Jak to dla pewności? Jakiej pewności?
-Pewności, że oboje spełnicie daną światowi pośredniemu obietnicę... Podejrzewam, że Anel już rozmawia z Natalią...
-Anel? Jaka Anel?
-Anielica Anel... Jakby to prosto wyjaśnić... Jak ja jestem sekretarzem zajmującym się, niektórymi sprawami w piekle to anielica Anel jest sekretarką zajmującą się niektórymi sprawami w niebie...
-Aaaa teraz rozumiem... A tak w ogóle to zawsze będziesz ze mną przebywał czy tylko przez jakiś czas...?
Pov. Debeliusz
Nie wyraziłem się jasno? Będę z nim do czasu, gdy on skończy trzynaście lat... To aż tak trudno zrozumieć? Chociaż... Jestem doprawdy ciekawy, jak zareaguje na moją odpowiedź... Hihihihihihi...
-Cały czas... - Odpowiedział dumnie demon.
Pov. Damian
Co?! Jak to przez cały czas?! To jest w ogóle możliwe? Nie! Przecież oni go zobaczą...! Czy on oszalał...?!
-Co? Jak to?! Przecież oni ciebie zobaczą!
-Nie zobaczą...
Co? Jak to?
-Nie rozumiem... Jak to... nie zobaczą...?
Demon wyprostował rękę tak, że jego dłoń była naprzeciwko twarzy chłopaka. Na dłoni pojawiła się pięcioramienna gwiazda a w jej środku gwiazda czteroramienna. Obie gwiazdy miały ramiona w kolorze złotym i obracały się dookoła. Pięcioramienna obracała się w prawo a czteroramienna w lewo. Koło demona pojawiła się mgła w kolorze jasnoczerwonym pomieszanym z ciemnym odcieniem pomarańczu. Dym otoczył Damiana. Co spowodowało, że Damian poczuł się niepewnie. Po chwili dym się rozpłynął.
-CCCo? Co to miało być?!
-Od teraz jesteśmy połączeni telepatycznie... Możemy na spokojnie rozmawiać, a dzięki specjalnemu zaklęciu żadna osoba trzecia mnie nie zobaczy...
-Co takiego?! Jakie specjalne zaklęcie?
-Zaklęcie Sejanonemo pozwala na całkowite ukrycie postaci demona przed światem ludzkiego wzroku i tylko ja z własnej woli lub z woli mojego przełożonego mogę pokazać swe prawdziwe oblicze i być widocznym przez ludzkie oko śmiertelnika. Dlatego dostanę z tobą do końca, aż nie odzyskasz z powrotem stanowiska opiekuna...
-...
-Nie odzywasz się... To pewnie się cieszysz...?
-Tak czysto z ciekawości... Mogę o coś spytać?
-Tak możesz...
-Mogę się zabić przed trzynastoma urodzinami?
-Oczywiście, że nie...!
-To, co się pytasz o to, czy się cieszę?
Pov. Debeliusz
Chyba nie jest za bardzo z tego powodu zachwycony... Ale trudno musi jakoś przeżyć... Hihihihi...
-...
Nagle można było usłyszeć kroki dochodzące z korytarza.
-Rytmiczny, pół równy i pół głośny sposób chodzenia... Hmmm... To na bank Dick...
W tej chwili można było usłyszeć pukanie do drzwi. Do pomieszczenia wszedł Dick.
-Hej Damian! Jesteś może czymś zajęty?
-Hej... W obecnej sytuacji nie mam jakoś możliwości być zajęty...
-No w sumie racja... Eee... A mogę wejść?
-Okej... A coś się stało?
-Nie nic się nie stało... Tylko chciałem z tobą porozmawiać...
-...
Mężczyzna podszedł do chłopaka i usiadł na łóżku.
-Jak się czujesz tak w ogóle?
-Dobrze tylko oni trochę przesadzają...
-Oni przesadzają? Masz na myśli Alfreda i Bruce'a...?
-Oczywiście kogo by innego...
-Nie zaprzeczę, ta dwójka jest czasami nadopiekuńcza... Ale to dlatego, że się o ciebie martwią... Porządnie wystraszyłeś tatę...
-Wystraszyłem?
-Tak... Od momentu, gdy zachorowałeś on cały czas się o ciebie martwi i jest ciągle zamyślony...
Pov. Damian
Zamyślony? Znowu?! Oby nie poszedł na patrol! A co jeśli poszedł?!
-Poszedł na patrol...?
Dick wstał i podszedł do okna.
-Nie poszedł... Zastąpiłem go...
Dzięki niebiosom!
-Dzięki Bogu... Gdyby się to powtórzyło, co było niedawno... To nie wiem, co by się wtedy z nim stało...
Pov. Dick
On się o niego martwi? Naprawdę?! Nie spodziewałem się tego po nim... Ten dzieciak coraz bardziej mnie zaskakuje... Tu niby opanowany, a jednak potrafi pokazać ludzkie uczucia...
Mężczyzna popatrzył na brata, wzrokiem pytającym ,,Dlaczego?''.
-Dlaczego nic nie powiedziałeś ojcu?
Pov. Damian
O czym on mówi? Czego znowu nie powiedziałem...? A może... Chodzi mu o ten kaszel...? Tata wyraził się bardzo podobnie co on...
-O czym nie powiedziałem? Nie za bardzo rozumiem, o co ci chodzi...
-Chodzi o to, że... Dlaczego nie powiedziałeś o kaszlu i o złym samopoczuciu?
On też o to samo pyta...?! No bez przesady tata już o to pytał chyba jeszcze tak samo, jak on...
Retrospekcja
-Dlaczego nic nie powiedziałeś?
-W sensie czego nie powiedziałem?
-Dlaczego nie powiedziałeś o kaszlu i o złym samopoczuciu...?
-A to takie ważne...?
-Oczywiście, że ważne...! Jesteś moim synem... Muszę się o ciebie martwić, a raczej zmuszasz mnie, bym się o ciebie martwił...
Koniec Retrospekcji
Co by tu odpowiedzieć...? Jak odpowiem tak, jak powszednio mogę dostać bardzo podobną odpowiedzieć... Na przykład ,,Oczywiście, że ważne! Jesteś jego biologicznym synem...". Już wiem... jak odpowiem...
-Nie czułem takiej potrzeby... To było mało ważne...
-Co?! Jak to mało ważne?! To było bardzo ważne! Jesteś jego biologicznym synem! Przez twoje zachowane musimy się martwić o ciebie...
Coś mi przypomina, ta odpowiedz... Gdzie ja słyszałem, podobną odpowiedz...? Hmmm... Już wiem!
Retrospekcja
-A to takie ważne...?
-Oczywiście, że ważne...! Jesteś moim synem... Muszę się o ciebie martwić, a raczej zmuszasz mnie, bym się o ciebie martwił...
-Zmuszam...? Czym?
-Swoim zachowaniem...
-Jak to?
-Często robisz rzeczy, które... Jakby to powiedzieć... Sprawiają, że później trochę się o ciebie martwimy...
-...
Koniec Retrospekcji
No jasne tata mówił bardzo podobnie...! Chwila...? Tata jest szczerze przekonany, że Dick nie jest jego biologicznym synem... Dick gada zupełnie jak on...
Mężczyzna obrócił się w kierunku okna i patrzył na krajobraz ogrodu.
-Dlaczego musicie być tak podobni... Eh...
Mężczyzna obrócił się energicznie i poparzył na braciszka. Dick był zaskoczony i jednocześnie skołowany.
Pov. Dick
Co? Jak? Gdzie? Do kogo podobni? O kim on mówi?!
-Kto podobny do kogo?
Pov. Damian
A niech to myślałem, że nie powiedziałem tego na głos...
-Ty i tata...
O nie! Wymsknęło mi się ,,tata''...! Może był aż tak skołowany i może nie usłyszał tego słowa...?
Mężczyzna poczuł się jeszcze bardziej skołowany.
Pov. Dick
Ja i tata? O co mu... Chwila...? Tata? On powiedział tata?! On zwykle mówi ,, ojciec''! Co się wyprawia?! Koniec świata się zbliża?! Innego wytłumaczenia nie widzę, skoro Damian zaczyna mówić jak normalny chłopak...
-Dlaczego sądzisz, że jesteśmy podobni...? I od kiedy ty mówisz na Bruce'a ,,tata''?
Pov. Damian
A jednak to usłyszał...?! Nie jak mam się z tego wyplątać?! Na pierwsze pytanie jestem, w stanie jeszcze odpowiedzieć, ale na drugie...?! No nie wiem...
-Mówicie i pytacie w ten sam sposób lub w bardzo podobny sposób o te same sprawy.
-A teraz rozumiem... A odpowiedz na drugie pytanie...?
Dlaczego nie zapomniał o drugim pytaniu...?! Dlaczego?! Powiem mu prawdę, jak coś to uzna, że zwariowałem...
-Czasami mi się wymsknie...
Opowiedział czarnowłosy chłopak, drapiąc się ręką po karku.
Pov. Dick
Dlaczego on wygląda na zawstydzonego z tego powodu...? Ale jednak... Ulala... Ciekawe co oznacza u niego ,,czasami''...
-Czasami? Czyli częściej niż czasami...?
-A to teraz takie ważne...?
-Tak! To jest ważne! Odpowiadaj...!
Pov. Damian
No nie! Jaki on uparty! Ale skoro tak chce tej odpowiedzi, to będzie ją miał...
-No dobra... Częściej niż czasami...
Pov. Dick
Hohohohooo... Duże zmiany w nim nastąpiły. Oj duże zmiany! Ale chwilunia?! Coś się nie zgadza... Nie naciskałem na niego zbytnio dużo z odpowiedzią. A on odpowiedział na to bardzo szybko... Czyżby młody otwierał się na innych ludzi...
-Szybko teraz odpowiadasz na pytania... Czyżbyś się otwierał na ludzi...?
Pov. Damian
Naprawdę?! Ja otwierać się na ludzi...?! Choć może... Obecnie wracam do siebie sprzed wypadku lawinowego... A wtedy byłem zdecydowanie bardziej otwarty na drugiego nawet obcego człowieka...
-Masz wybujałą wyobraźnie Dick... Naprawdę wybujałą...
-Może... Czasem warto...
-Kto wie...
Podczas prawie całej rozmowy uwagę przykuł pewien przedmiot znajdujący się na szafce nocnej. Był tam szkicownik. Damian w wolnej chwili, gdy się nudził, rysował i tak spędzał swój wolny czas. Jednak nikt o tym nie wiedział. Mężczyzna podszedł do braciszka i wziął do ręki rysownik z szafki nocnej.
Pov. Dick
Co to jest? Nie przypominam sobie, bym przynosił jakiś zeszyt do pokoju brata. Więc to musi by jego, ale co on może tam mieć, skoro ma ten zeszyt na widoku. Może to sprawdzę. Gdyby się jednak okazało, że to jakieś listy samobójcze czy coś podobnego...
Mężczyzna podszedł do braciszka i wziął do ręki szkicownik z szafki nocnej.
Pov. Damian
Dlaczego on sięga na moją szafkę nocną? Co on bierze do ręki? Chwila to mój szkicownik...?! Po co on go wziął?!
-Co ty robisz?
-Sprawdzam twój zeszyt...
-Dostaw mój szkicownik w świętym spokoju...! Nie ma tam nic ciekawego...!
Pov. Dick
Chwila...? Szkicownik? Szkicownik jak sama nazwa mówi, służy do szkicowania... Czyli w skrócie mówiąc do rysowania... Chwila moment? On rysuje?! On... Damian... Chłopak uczony na przywódcę Ligi Zabójców... Rysuje... No nieźle się zapowiada... Podejrzewam, że są tam nieudane szkice i bazgroły i dlatego się nie przyznał...
-Szkicownik...?
Pov. Damian
A nich mnie...! Znów się wygadałem...! Teraz już wie, co to jest... To się dla mnie dobrze nie skończy...
-...
-Ty rysujesz?
-Czasami...
-To warto to sprawdzić.
-Nie! Nie warto...!
Chłopak otwiera rysownik. Zaniemówił.
Pov. Dick
Wszystkie kartki są ponumerowane i na każdej kartce są daty powstania danego rysunku. Co ja gadam! Jakiego znowu rysunku? To są sceny wyglądające bardzo, a nawet za bardzo realistycznie. Rysunki wyglądają tak jakby to były fotografie zrobione aparatem fotograficznym, a nie rysunki zrobione samodzielnie ołówkiem. Takie realistyczne i zabójczo podobne do oryginału. On tak rysuje?! Nie no ja nie mogę w to uwierzyć...!
-Ty powiedziałeś, że rysujesz czasami? - (Wypowiedziane ironicznie)
-Tak?
-To są rysunki, które mogłyby powstać od rysowania częściej niż raz na tydzień...
-Nie rysuję często...
-Nie rysujesz często...? To jak często rysujesz...?
-No nie wiem dokładnie... Ale chyba nie częściej niż przez pięć dni w tygodniu...
On rysuje aż pięć dni w tygodniu?! To znaczy u niego ,,Nie rysuję często''...?! Tydzień ma siedem dni. Przy czym on z tego tygodnia rysuje pięć dni. To on nie rysuje tylko dwa dni w danym tygodniu.
-Ale wiesz, że rysowanie przez pięć dni w ciągu siedmiodniowego tygodnia nie należy do rzeczy wykonywanych czasami... Tylko do rzeczy wykonywanych dość często...
-To jest już zależne...
-Zależne? Od czego?
-Od tego ile rysunków się narysuje w dany dzień...
-Jak już mowa o rysunkach to mam do ciebie jeszcze jedno pytanie...
Pov. Damian
Następne pytanie?! Od kiedy moje rysunki dają ci pomysły na pytania? O co ci może chodzić Dick?!
-Jakie pytanie?
-Te rysunki... Jest ich dość dużo... Jak ty znajdujesz czas na rysowanie?
Naprawdę na tym polega jego pytanie... Naprawdę?!
-To nie jest trudne... Trzeba tylko dobrze sobie zorganizować czas...
-A rozumiem już... Ale wiesz, że twoje rysunki mówią jeszcze jedną rzecz...
Moje rysunki ci coś mówią?! Dick uderzyłeś się w głowę, że rzeczy, które według naukowców nie mają uczuć, na przykład kartka papieru zaczynają do ciebie gadać.
-Co?
-Żadne co... Po prostu masz talent...
A o to mu chodzi...
-Talent? Nie powiedziałbym tego...
-Ale to prawda... Powinieneś się rozwijać w tym kierunku...
-Rozwijać się w tym kierunku...? Błagam cię... To tylko hobby... Jeśli chodzi o hobby to można mieć ich bardzo dużo...
-Wiem... Ale rysować to ty potrafisz...
-Może i tak... Ale i tak dużo mi jeszcze brakuje do w miarę porządnego obrazka...
Pov. Dick
Dużo brakuje? Do w miarę porządnego obrazka? Czy on wie, co mówi?! Przecież te obrazki są niemal identyczne co rzeczy w rzeczywistości... Albo mierzy ciut za wysoko...? Albo nie docenia siebie i jego talentu, którego już posiada...?
-Przesadzasz... A w ogóle to... Nie mierzysz ciut za wysoko? Twoje umiejętności mają bardzo zaawansowany stopień...
-Przesadzam?! Bardziej ty przesadzasz...
-Wiem, co mówię...
Pov. Damian
Powoli przestaje go rozumieć...
_ Twój brat się stara złapać z tobą dobry kontakt... Nie obwiniaj go za to...
_ Debeliuszu?! Co ty robisz w mojej głowie...
_Damian już ci to tłumaczyłem, jesteśmy teraz połączeni telepatycznie...
_ Ale o dosłownie od teraz?!
_ Oczywiście, że tak i jeszcze do ukończenia przez ciebie trzynastu lat...
No super... Jeszcze tego brakowało... Mam dużo spraw na głowie a w dodatku będę mieć i jego na głowie i na dodatek i w głowie... Eh...
_ Raczej ja będę mieć na głowie ciebie, a nie na odwrót...
_ Ty słyszysz moje myśli?!
_Co drugie wersy... I to od czasu do czasu... Zaklęcie telepatyczne jest dość słabe, zwłaszcza że osobą telepatyczną jest przełożony o zdecydowanie większej wartości mocy niż ja sekretarz piekielny będący przeciętnym demonem...
No ładnie... Czyli przez resztę czasu będę się musiał z nim użerać...?! Nie...!
_ Myślałeś o czymś konkretnym teraz? Nie słuchałem, teraz co myślałeś...
_ Nie nic konkretnego...
_ To dobrze...
Pov. Dick
Nasza rozmowa ucichła. To może ja już pójdę...
-To ja może już pójdę... Miłego odpoczynku...
Mężczyzna wyszedł spokoju. A Damian pozostał sam z demonem.
***********************************************************************
Pierwsza publikacja: 12.06.2020
Druga publikacja (po korekcie błędów): 13.07.2021
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top