Epilog

Błękitne oczy kotki skupione były na dwójce kotów. Dużym, szarym kocurze oraz drobnej, dymno-szylkretowej kotce. Patrzyła na ich wspólną zabawę. Kotka wskakiwała na wojownika, by po chwili sturlać się z jego grzbietu i unikać jego prób "przyszpilenia" jej swą łapą. Szylkretka przeturlała się ze śmiechem, podnosząc się prędko, ledwo unikając łapy wojownika. Szara wojowniczka obserwowała ich z lekkim uśmiechem. Lubiła patrzeć jak Szara Burza bawi się z Żarką. Księżycowy Ogon mogła wtedy spokojnie odpocząć, jednocześnie nie martwiąc się o jedynego kociaka z miotu. Przez jej umysł przeleciała myśl: Co gdyby był to kociak jej i Szarej Burzy? Kotka pokręciła energicznie głową. Nie! Nie byli nawet partnerami. Prawdą jest, iż coś do niego czuje, lecz to jeszcze nic nie znaczyło. Widząc jej zakłopotanie, wojownik zaprzestał zabawy, kłusem zbliżając się do kotki.
— Irysowa Chmuro? Wszystko w porządku? — spytał, widocznie zmartwiony. Kotka uśmiechnęła się nerwowo.
— Ależ oczywiście! Wszystko w porządku — zanim zdążyła dodać cokolwiek innego, na grzbiecie kocura ponownie znalazła się córka ich przyjaciółki.
— A masz, wredny borsuku! — zapiszczała walecznie koteczka. Zaskoczony, Szara Burza wyskoczył w górę, wyrzucając kociaka w powietrze.
— Mysi móżdżku! — krzyknęła spanikowana do kocura, łapiąc kociaka za futerko, zanim Żarka zderzyła się z podłożem. Gdy odłożyła szylkretową kotkę na ziemię, ta z piskiem uciekła za wojowniczkę. Irysowa Chmura odwróciła się do niej. — Nie bój się, Żarko. Szara Burza nie chciał tego zrobić. Po prostu tak go zaskoczyłaś, że aż skoczył! — zamruczała z czułością. Żarka przytaknęła, rozpromieniając się. Podeszła do Szarej Burzy i schyliła główkę.
— Przepraszam, że cię tak znienacka zaatakowałam — miauknęła. Irysowa Chmura zaśmiała się delikatnie. Księżycowy Ogon dobrze ją wychowuje, stwierdziła w myślach. Szara Burza westchnął.
— To ja powinienem przeprosić. Dalej wszystko potrafi mnie wystraszyć jak największe mysie serce, mimo, że już nie jestem wcale strachliwy — wymamrotał smutno, liżąc koteczkę po głowie.
— Zdarza się najlepszym — skomentowała Irysowa Chmura. — I nie jesteś mysim sercem. Wypracowałeś nienajgorszy nawyk ataku, gdy coś skacze na ciebie z zaskoczenia. Szoda tylko, że to tyczy się też kociąt — miauknęła pogodnie, trącając go żartobliwie łapą.
— Masz rację — uśmiechnął się.
— A kiedy nie mam? — zaśmiała się kotka.— Gdy robisz głupie zakłady. Pamiętasz jak się założyłaś z Piaskową Łapą, że złapiesz rybę w rzece? — odparł, uśmiechając się zwycięsko.
— Że też musiałeś wyciągnąć akurat to! — mruknęła — Ćwierć księżyca musiałam za nią oczyszczać futro z kleszczy starszyźnie! — dodała, wzdrygając się na wspomnienie okropnego zapachu mysiej żółci.
— To chyba najbardziej znienawidzony uczniowski obowiązek zaraz obok zmieniania legowisk! — skomentował Szara Burza, mrucząc rozbawiony. — Pamiętam, jak założyłaś się z Chmurzym Kłem, że złapiesz więcej zwierzyny niż on i musiałaś pół księżyca zmieniać legowiska za niego — zaśmiał się.
— Ja przynajmniej nie latałam pół życia za kotką, która wolała mojego rywala — odrzekła.
— Należy mi się, czyż nie? — zaśmiał się delikatnie. Przez jej umysł przeszła kolejna myśl.
— Skoro jesteśmy już na temacie przeszłości... — zwróciła się do kociaka — Żarko, możesz iść na chwilę do Księżycowego Ogona? Chciałabym pomówić z Szarą Burzą sam na sam — zamruczała, a szylkretka pokiwała głową, zmierzając z powrotem to żłobka. Szara Burza zamrugał kilka razy ze zdziwienia.
— O co chodzi, Irysowa Chmuro? — spytał skołowany. Szara wojowniczka wzięła głęboki oddech. Teraz albo nigdy, pomyślała.
— Lubię cię — miauknęła szybko, odwracając wzrok. — Bardzo. Bardzo lubię — dodała zawstydzona. — Od dłuższego czasu bałam się ci to powiedzieć, a wiesz mi lub nie, kocham cię już odkąd byliśmy uczniami — stwierdziła, dalej nie mogąc się zmusić, by spojrzeć w jego żółte oczy. Każda chwila przepełniona ciszą zdawała się być wiecznością. Z każdym uderzeniem serca wszechobecna w niej panika rosła. Nagle całą przyjazną i zabawną atmosferę trafił szlag. Otworzyła pysk, by zapytać się go o jego odczucia, lecz uprzedził ją.
— Ja... — całe jej ciało przeszedł dreszcz. Wreszcie miała dostać odpowiedź, której tak niecierpliwie oczekiwała! — Czuję to samo — zaczął niepewnie kocur. — Długo nie zdawałem sobie z tego sprawy, lecz dużo nad tym myślałem. Doszedłem do wniosku, że to ciebie chcę — miauknął. Kotka wstała i usiadła na przeciwko niego, stykając się z nim nosami. — Więc, jesteśmy partnerami? — zapytał lekko nerwowo. Irysowa Chmura uśmiechnęła się.
— Oczywiście, że tak, mysi móżdżku! — zamruczała, wsuwając swój pysk w jego futro. Od tego momentu może być tylko lepiej.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top