Rozdział 9 Unikasz mnie?
Chyba robi się nam tutaj za słodko - Autorka
*Per. Filip*
Chwilę się zastanowiłem co odpowiedzieć
-Jak siedzieliśmy u mnie w pokoju Dominikowi zrobiło się zimno i pożyczyłem mu tą bluzę – no w jakimś stopniu powiedziałem prawdę
-No dobrze, dobry z ciebie przyjaciel – żeby tylko przyjaciel mamo –cieszę się, że nie odtrąciłeś nowych
-Każdy zasługuje na szansę – powiedziałem i zabrałem dzbanek z herbatą.
Dominik właśnie kończył rozkładać jedzenie po stole
-Zaraz powinni się schodzić – Dominik odezwał się, jak mnie zobaczył
-Uduszę cię za tą bluzę – wyszeptałem do niego
-Obiecujesz, czy grozisz? – zaśmiał się, przez co i ja parsknąłem śmiechem.
Nie potrafiłem się za długo gniewać na tego chłopaka. Po prostu nie umiałem. Za chwilę zaczęła się schodzić reszta. Zasiedliśmy wszyscy do stołu. Kiedy kończyliśmy posiłek zjawił się mój ojciec
-Jutro o dziewiątej macie rozpoczęcie roku szkolnego, o jedenastej macie tu być i zgłosić się, że jesteście, później możecie iść gdzie chcecie, a o szesnastej trzydzieści obiad – oznajmił chłodnym tonem, w sumie to jedyny jaki posiadał.
Wszyscy pokiwaliśmy potwierdzająco głową.
*Per. Magda*
Wychodziłam z salonu, ale zatrzymał mnie czyjś uścisk na moim nadgarstku. Spojrzałam na tę osobę, którą okazał się Paweł
-Możemy pogadać? – zapytał nieśmiało
-Jasne – uśmiechnęłam się niemrawo.
Wyszliśmy przed dom i usiedliśmy na ławce
-Od kiedy jestem z Natką praktycznie w ogóle nie rozmawiamy – zaczął prosto z mostu
-Może dlatego, że one nas nie lubią – zaśmiałam się nerwowo
-Cały czas siedzisz z Filipem i Mateuszem, więc nawet nie mam jak z tobą gadać, spiskujecie coś razem, nie pamiętasz jak trzymaliśmy się we czwórkę
-Oczywiście, że pamiętam, ale znalazłeś sobie nowe towarzystwo
-Myślałem, że jak będę z Natką to jakoś te grupy się złączą, a ona jest jeszcze bardziej zła – westchnął zrezygnowany
-Nie kochasz jej? – rzuciłam mu smutne spojrzenie
-Oczywiście, że nie – zastanowił się chwilę – ale mówię ci to, bo jesteś moją przyjaciółką
-Paweł... - przytuliłam się do niego, a szatyn objął mnie ręką
-Może dam radę wam pomóc? Cokolwiek planujecie – zapytał cicho odklejając się ode mnie
-Ufam ci, chodź opowiem ci wszystko – podniosłam się z ławki i skierowałam się w stronę zagajnika w lasku.
Usiedliśmy na środku polany. Zdjęłam naszyjnik i podałam go przyjacielowi. Opowiedziałam mu wszystko, aż do momentu odgadnięcia hieroglifów
-Dlaczego akurat gwiazda? – zastanawiał się na głos
-Trzeba zapytać założycieli – zaśmiałam się nerwowo
-Chodźmy do środka, jeszcze zaczną się niepokoić – zaproponował zielonooki.
Weszliśmy na przedpokój
-Patrz na to – szepnął i spojrzał na barierkę schodów
-Gwiazda – powiedziałam bardziej do siebie niż do niego.
W środku barierek był wycięty kształt gwiazdy
-Myślisz, że może chodzić o siódmy stopień? – zaczął powoli wchodzić do góry
-Paweł czekaj – ruszyłam za nim.
Zatrzymaliśmy się na siódmym schodku, który był bardziej poluzowany. Można powiedzieć, że wystarczyło go podnieść
-To będzie zbyt podejrzane, jak się teraz schylimy, prawda? – szepnął mi do ucha stojąc za mną
-Trochę bardzo – przełknęłam ślinę czując jego oddech na swoim karku
-Paweł, jak ty możesz! – rozległ się krzyk Natki
-Mam plan, będziesz wiedziała co zrobić – szepnął do mnie, a resztę wypowiedzi pokierował do Natalii – słońce, to nie tak jak wygląda
-To niby jak?! – dziewczyna krzyczała na cały głos.
Paweł chciał do niej podejść, ale ona wyminęła nas i zbiegła po schodach
-Co tu się dzieje? – z gabinetu wyłonili się gospodarze
-Nie zamierzam być już z Olą w pokoju – krzyknęła Natka i weszła do salonu
-Słońce – krzyknął za nią Paweł i ruszył też do salonu
-Uspokójcie się – zażądał ojciec Filipa i z małżonką ruszyli za nimi.
Stałam z wytrzeszczem, ale kiedy cała czwórka zniknęła w innym pomieszczeniu klęknęłam na schodku niżej. Podniosłam deskę i ujrzałam pustą przestrzeń, a w niej mały kluczyk. Szybko go zabrałam i odłożyłam deskę. Upewniłam się, że wszystko jest na swoim miejscu. Pobiegłam do pokoju, ale ówcześnie wpadłam na Dominika, który kierował się do pokoju Filipa. W dodatku blondyn był w bluzie brązowookiego. Jawnie coś musiało między nimi zajść na strychu, jeszcze niedawno nie chciał mieć z nim nic wspólnego
-Jak coś mnie tutaj nie było – wyszeptałam do niego
-Mnie też – odpowiedział równie cicho i rozeszliśmy się dalej w swoim kierunku.
Odsapnęłam w pustym pokoju. Spojrzałam na mały kluczyk. Znowu stoimy w miejscu. Do pokoju po chwili wszedł Paweł
-Sytuacja złagodzona – zaśmiał się
-Na pewno?
-Tak, tylko jest jedna sprawa, Sylwia zamienia się pokojem z Olą
-To znaczy, że będę miała pokój z Olą? – dopytałam
-Dokładnie
*Per. Paweł*
Spojrzałem na mały przedmiot w rękach Magdy
-Jakiś progres jest – zwróciłem uwagę na klucz
-Ale teraz znowu stoimy w miejscu – dziewczyna posmutniała
-Powiedzmy reszcie – zabrałem klucz i chciałem wyjść z pokoju, ale w drzwiach stanęła Sylwia
-Ło, gdzie się tak śpieszysz – zaśmiała się ze mnie
-Właśnie idę do swojego pokoju, no wiesz jutro pierwszy dzień i w ogóle – wyminąłem ją. Na korytarzu zastałem Natkę.
Nie chcąc konfrontacji z nią od razu wszedłem do pierwszego pokoju w pobliżu. Niestety był to pokój Filipa.
*Per. Filip*
Mateusz siedział z Florkiem i gadał o czymś, co kompletnie mnie nie interesowało. Pożegnałem się z chłopakami. Udałem się do swojej sypialni, po drodze zapukałem do pokoju Dominika, jednak nie usłyszałem żadnej odpowiedzi. Rzuciłem się na łóżko i zatopiłem się w pierwszej lepszej książce Matiego. Usłyszałem ciche pukanie do pokoju. Odłożyłem przedmiot na biurko i podniosłem się z łóżka. Otworzyłem drzwi, a do pokoju wszedł jak oparzony Dominik
-Wszystko okej? – zapytałem zaniepokojony podczas zamykania drzwi
-Natknąłem się na Magdę po drodze
-Co w tym złego? – usiadłem na łóżku, a blondyn dalej stał przede mną
-Domyśliła się, że idę do ciebie, plus jestem dalej w twojej bluzie – zwrócił uwagę na część garderoby rękami
-Sam ja założyłeś –zaśmiałem się i przyciągnąłem chłopaka do siebie za kieszenie owej bluzy
-No dobra, masz rację – również lekko się zaśmiał.
Pociągnąłem go do siebie mocniej sprawiając, że siedział mi teraz na nogach, a swoje kolana ułożył po mojej lewej i prawej stronie. Delikatnie położyłem ręce na jego plecach
-Filip, w każdej chwili ktoś tu może wejść – zwrócił uwagę.
Dlaczego, kiedy jestem przy nim nie myślę trzeźwo? Udałem, że nie obchodzą mnie jego słowa i wpiłem się w jego usta. Wydał delikatny pomruk zadowolenia, co uznałem za pozwolenie pogłębienia pocałunku. Blondyn przeniósł swoje ręce na mój kark i powoli kierował je w stronę włosów, w które ostatecznie po chwili mocno zatopił palce. Powoli położyłem się na łóżku nie przerywając pocałunku. Sam do końca nie wiem, jak ten chłopak może tak na mnie wpływać. Będąc z nim, chciałem aby trwało to wieczność, i aby już mnie nie zostawiał samego. Wyciągnąłem nogi na bok, sprawiając, że otoczyły one te należące do blondyna. Mimo wszystko dalej nie chciałem tracić kontroli nad sytuacją. Mimo, że teraz dużo ryzykowałem, nie chciałem o tym myśleć. Z powodu braku tchu oderwaliśmy się na chwilę od siebie. Patrzyłem prosto w jego oczy, przyuważyłem, że jego twarz jest cała różowa, a może i nawet czerwona
-Kocham cię – wypaliłem nagle
-Ja ciebie też – uśmiechnął się ciepło i schował głowę w zagłębieniu mojej szyi.
Ciepły oddech młodszego owiał mój kark powodując przyjemny dreszcz. Jeździłem palcami delikatnie wzdłuż kręgosłupa chłopaka, w czasie gdy ten spokojnie leżał wtulony we mnie. Nagle drzwi do pokoju otworzyły się, a do środka praktycznie wbiegł Paweł szybko zamykając za sobą drzwi. Blondyn jak oparzony oderwał się ode mnie. Mam kolejny powód, aby zabić Pawła. Równie szybko co mój chłopak usiadłem na łóżku udając, że nic się nie działo przed chwilą. Spojrzałem się wymownie na nowo przybyłego, który chyba nawet nie zauważył w jakiej sytuacji nas zastał. Szatyn jedynie przyłożył palec do ust dając nam do zrozumienia, że mamy być cicho. Po chwili odetchnął z ulgą i wrócił do rzeczywistości
-Tak więc, hello, co ty odwalasz? Nikt cię pukać nie nauczył? – zdenerwowałem się na niego
-To teraz nie ważne
-Jak to nie ważne?
-Można powiedzieć, że nie miałem zamiaru tu przychodzić, ale zauważyłem Natkę na korytarzu, a wcześniej pokłóciliśmy się
-No dobra, z nią to nie ma żartów jak jest zła, ze mną tak samo, więc łaskawie wyjdź mi stąd – zażądałem
-Chwila, chodzi też o to, że Magda mi powiedziała o wszystkim
-Że co zrobiła? – po raz pierwszy odezwał się Dominik
-Spokojnie, znasz mnie, wiesz, że ja nikomu nie powiem – zapewnił szatyn
-No niech ci będzie – fuknąłem na niego
-Mamy postęp, ale skoro nie chcesz wiedzieć, to nie – zielonooki chciał wyjść, ale zatrzymałem go
-Co masz na myśli? – spojrzałem zaciekawiony.
Chłopak wyjął mały przedmiot z kieszeni spodni.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top