Rozdział 4 Z tobą
*Per. Filip*
Niepokoiła mnie ta cała sytuacja, nigdy wcześniej nie było tutaj żadnego psa. Dodatkowo po tym widać było, że miał już swój wiek, co sprawiało, że będzie miał mniejsze prawdopodobieństwo na adopcję. Przebrałem się w świeże ciuchy i wyszedłem na korytarz, gdzie niefortunnie natknąłem się na Agę
-Filip ostatni raz...
-Aguś uspokój się, wiem, że się martwisz, ale wszystko dobrze poszło – spojrzałem na nią znudzony
-Jesteś nieodpowiedzialny, ten ostatni raz odpuszczę ci – dziewczyna wróciła do swojego pokoju.
Stanąłem przed lustrem w łazience. Spojrzałem na lekko podpuchnięte oczy po kolejnej nieprzespanej nocy. Wczoraj, kiedy to wszyscy już poszli, a Mateusz zasnął usiadłem przy oknie i do świtu rozmyślałem
-Wszystko okej? – nagle za moimi plecami pojawił się blondyn.
Sam do końca nie wiedziałem, jak ten chłopak na mnie oddziałuje. W towarzystwie jego i Magdy mój nastrój całkowicie się polepszał i nie potrafiłem udawać znudzonego i opanowanego. Zawsze wtedy odczuwałem potrzebę bycia prawdziwym sobą
-Tak, oczywiście – uśmiechnąłem się
-Filip, słuchaj – zaczął blondyn – iść z tobą do tego psa później?
-Jasne, jeżeli chcesz – ucieszyła mnie propozycja chłopaka.
Zeszliśmy do jadalni. Po chwili zjawiła się moja rodzicielka z posiłkiem. Spokojnie zjedliśmy, a kiedy już było po wszystkim zatrzymałem matkę
-Usłyszałem ostatnio psa, biega w okolicy i pomyślałem, czy byście go nie mogli zawieźć do schroniska – podrapałem się po karku
-Porozmawiam z ojcem o tym, zanieś mu coś z kuchni – kobieta uśmiechnęła się ciepło i poszła do swojego pokoju
-Fifi, najbliższy ty mój – za moimi plecami wyskoczyła Sylwia
-Co takiego się stało? – szybko przybrałem obojętny wyraz twarzy
-Wpadniemy do ciebie wieczorem – brunetka szybko powiedziała i poszła sobie zostawiając mnie samego.
Zaszokowany zacząłem szukać jakiejś miski oraz wyjąłem stare wędliny
-Pomóc? – od razu rozpoznałem głos Dominika
-Jasne, nalej tutaj wody – podałem mu srebrną miskę, a sam wrzuciłem do drugiej takiej samej trochę jedzenia
-Coś zdenerwowany jesteś?
-Może trochę, pogadamy na miejscu, okej? – ponagliłem chłopaka
-Jasne – wyszliśmy z miskami.
Szliśmy w ciszy, aż do chatki. Powoli otworzyłem drzwi do drewnianego pomieszczenia. Pies leżał na zrobionej wcześniej leżance
-Hej psiaku – delikatnie się zbliżyłem się do zwierzaka.
Postawiłem przed nim pierwszą miskę z wodą
-Chodź tu – wystawiłem rękę ku blondynowi, którą ten chwycił i podszedł bliżej
-Jaki słodki – zauważył chłopak
-Pogłaskaj, nie ugryzie cię przecież – postawiłem drugą miskę, z której zwierzak od razu zaczął jeść mięso – co to takiego?
-Co masz? – zerwałem zwierzakowi obrożę z symbolem gwiazdki
-Tu jest napisane Billy – przeczytałem imię z obroży
-A więc jesteś Billy maluchu – powiedział blondyn i chciał pogłaskać psa, lecz ten warkną i wyszczerzył do niego zęby.
Przestraszony Dominik odskoczył do tyłu prosto na mnie sprawiają, że upadliśmy razem. Zaśmiałem się przez owe wydarzenie
-Dlaczego się śmiejesz, mógł mnie zjeść? – blondyn sam zaczął się śmiać
-Dobrze, a więc cię obronię – kontynuowałem żart.
Podnieśliśmy się z miejsca. Dominik usiadł na materacu w znacznej odległości od zwierzęcia
-Powiesz mi w końcu, co cię tak zdenerwowało? – spojrzał się na mnie
-Sylwia chce się wprosić wieczorem – przyznałem szczerze
-Myślałem, że się lubicie
-No tak, tylko nie za bardzo chce mi się spędzać czas dzisiaj wieczorem z ludźmi
-A ze mną jakoś tutaj siedzisz – spojrzałem na niego, przez co kąciki moich ust uniosły się lekko ku górze
-Z tobą przyjemnie mi się spędza czas – usiadłem obok chłopaka
-Więc przyjdę dotrzymać ci towarzystwa, abyś z nimi nie zwariował – zaśmiał się
-Zaraz z tobą zwariuję – objąłem go ręką, a ten położył swoją głowę na moim ramieniu.
Pies najadł się i pozostawił resztkę szynki na dnie miski. Swój łeb położył na moim udzie. Nie wiedząc kiedy zasnęliśmy.
Zbudziłem się po niecałej godzinie. Delikatnie obudziłem blondyna
-Szkoda mi tego pieska – powiedział chłopak
-Daj rękę – Dominik podał mi swoją dłoń.
Ująłem ją, przez co wyczułem, jak przeszedł go dreszcz. Wyciągnąłem obroże psa z kieszeni i zapiąłem ją na ręce niebieskookiego
-Dziękuję – przytulił się do mnie.
Zostawiliśmy zwierzaka w chatce, a sami wróciliśmy do domu.
*Per. 3os.*
Kiedy chłopcy wrócili do domu od razu zaczepiła ich mama bruneta
-Rozmawiałam z ojcem, po jutrze z rana pojedziemy z psem do schroniska, będziesz odpowiedzialny za śniadanie – uśmiechnęła się ciepło i wróciła do kuchni.
Magda siedziała z Olą w salonie starając się dogadać z przyjaciółką. Nie wiedząc dlaczego ich relacja pogorszyła się. Natalia w dalszym ciągu była wrogo nastawiona do dziewczyn wraz z dwiema koleżankami z pierwszej sypialni. Do blondynek podeszli Mateusz z Florkiem
-Przyjdźcie za godzinę do naszego pokoju – powiedział czarnowłosy i odeszli zostawiając przyjaciółki zakłopotane.
Nieubłaganie nadchodziła godzina spotkania. Dominik stwierdził, że przyjdzie szybciej, ale nie tylko on tak postanowił, bo kiedy wszedł do pomieszczenia ujrzał Florka siedzącego na podłodze
-Siemka – blondyn przybił każdemu żółwika, a następnie usiadł obok Filipa.
Po chwili zaczęły schodzić się dziewczyny. Wszystkich zdziwiło, że Natalka przyszła trzymając się ramienia Pawła. Dwójka zasiadła razem na pufie, a Sylwia obok nich. Magda zdziwiona wraz z Olą usiadły koło Mateusza
-Chcemy wam coś ogłosić – zaczęła Natalia
-Jesteśmy parą – dodał Paweł.
Magdzie, Dominkowi i Oli szczęki dosłownie opadły, Sylwia zaczęła klaskać, Aga z Patrycją również się ucieszyły. Reszta chłopaków była zażenowana takim hucznym ogłoszeniem tego
-Co w związku z tym? – jako jedyny odezwał się Filip
-Stwierdziłam, że powinnam spróbować dogadać się z Magdą i Olą
-No nareszcie – westchnął brunet
-Ale mam warunek – uśmiechnęła się, a Paweł spojrzał na nią zaciekawiony – muszą spędzić noc na strychu i przynieść coś w ramach udowodnienia, że tam były
-Żartujesz sobie? – wyzwanie wywołało oburzenie
-Nie, naprawdę – zaśmiała się brunetka i wstała – jutrzejsza noc
-Natka porozmawiajmy o tym – powiedział spokojnie szatyn
-Nie, idziemy do pokoju – zarządziła dziewczyna, na co Paweł i Sylwia wyszli
-Tak bardzo nie podoba mi się – pierwszy raz odezwała się Patrycja
-Dziewczyny nie róbcie tego, dobrze wiecie, że nie musicie – stwierdził Florian
-W sumie tak by pokazały, że im zależy na znajomości – Aga wyszła z pokoju, a Patka zaraz za nią. Zaszokowane blondynki spojrzały po sobie
-Chcecie to serio zrobić? – zapytał jak najbardziej poważnie brunet
-Dobrze wiemy, że jest to zabronione – odezwała się Magda
-Jeżeli podejmiecie się tego, pomogę wam i będę was krył – obiecał Filip
-Ty, czekaj, co? – spojrzał się na niego zaszokowany Dominik
-Można powiedzieć, że się przyjaźnimy, więc chcę wam pomóc – kontynuował brązowooki
-Dobrze, zrobimy to, chodźcie – stwierdziła Magda i podniosła się z łóżka.
Wszyscy ruszyli za nią do pokoju jasnej brunetki i Oli
-Zrobimy to, jutro o dwudziestej trzeciej trzydzieści na korytarzu – powiedziała pewnie blondynka do zgromadzonej tam trójki, na co zamurowało ich
-Co to za zbiorowisko? – w drzwiach stanął ojciec Filipa
-My tylko rozmawiamy – odpowiedział brunet
-Macie pięć minut, rozejść się do pokoi – zadecydował mężczyzna.
Gospodarz sam wyszedł na korytarz ze schodami. Wszyscy udali się do swoich pokoi. Filip złapał Dominika za nadgarstek i przyciągnął do siebie, kiedy ten chciał już udać się do swojej sypialni. Blondyn spojrzał się na niego zaciekawiony
-Dziękuję ci za dzisiaj – brunet niespodziewanie przytulił się do niego, a następnie wrócił do swojego pokoju zostawiając przyjaciela oszołomionego.
-1148 słów
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top