Rozdział 2 Nawiedzony?!
*Per. Magda*
Kiedy wyszliśmy z budynku od razu zauważyłam trójkę chłopaków siedzących na ławce. Automatycznie, kiedy i oni nas zobaczyli poczułam na sobie przeszywające spojrzenie czarnowłosego. Wraz z przyjaciółmi udaliśmy się jak najszybciej do lasku, gdzie szliśmy przed siebie, aż dotarliśmy na małą polankę. Usiadłam na jej środku bez obaw o swoje ciuchy. Zaraz dołączyli do mnie chłopcy. Siedzieliśmy w ciszy, aż Paweł postanowił zostawić nas samych i iść się wyszykować na wieczór. Pozostałam sama z Dominikiem. W sumie to właśnie z blondynem miałam najlepszy kontakt z całej trójki. Położyłam się na plecach, oglądałam niebo prawie bezchmurne, lecz powoli się ściemniało
-Musimy pogadać – powiedział niebieskooki
-Martwisz mnie tymi słowami – spojrzałam na przyjaciela
-Tak bardzo chcę, aby nas polubili, i boję się, że się dowiedzą, że ja no ten – lekko się zmieszał, na jego poliki wlał się rumieniec, a ręka zaczęła nerwowo masować kark
-Hej, wszystko będzie dobrze – przytuliłam się do chłopaka
-Wracajmy, ściemnia się, a muszę się jeszcze ogarnąć – podnieśliśmy się z trawy
-Chyba wiem dla kogo
-Wcale nie, chociaż te brązowe oczy - udał zamyślenie
-Brązowych oczu jest wiele – puściłam mu oczko i zaczęłam biec w stronę budynku.
Chłopak w końcu mnie dogonił i zwolniliśmy. Weszliśmy do środka, w salonie siedziała współlokatorka Oli z dwiema innymi dziewczynami. Weszliśmy po schodach, weszłam do swojego pokoju, gdzie Sylwia akurat przeglądała coś w szafie
-Hejka – zagadałam do brązowookiej
-Cześć, była tutaj twoja koleżanka, miałam ci przekazać jak wrócisz, abyś poszła do niej – dziewczyna wyjęła bluzkę na ramiączka ze swojej szafy
-Jasne, to ja zaraz wracam – powiedziałam i usunęłam się z pokoju.
Pokierowałam się do sypialni farbowanej blondynki, po drodze na korytarzu wpadłam na brązowookiego chłopaka, który nas oprowadzał
-Gdzie tak się śpieszysz zamyślona damo? – zaśmiał się na swoje własne słowa
-Idę do Oli bo coś chciała, a panicz gdzie się kieruje? – ciągnęłam jego sposób rozmowy
-Powinienem ogarnąć pokój przed zgromadzeniem, dobra skończmy to – zaśmiał się ostatni raz
-Jasne, mam prośbę, możesz swojemu czarnowłosemu przyjacielowi powiedzieć, aby tak się na mnie nie lampił bo dziwnie się z tym czuję
-Mówisz o Mateuszu, spokojnie pogadam z nim – chłopak poszedł do swojego pokoju, a ja zapukałam do sypialni Oli.
Po usłyszeniu pozwolenia weszłam do pokoju. Zobaczyłam dziewczynę leżącą z laptopem w łóżku
-Co jest? – zapytałam wystraszona
-Nie idę na żadną imprezę integracyjną, nie bawię się w takie rzeczy
-O co ci znowu chodzi? – zdenerwowałam się trochę
-Nie chcę nigdzie iść – odłożyła laptopa i zakryła się pod sam nos.
Nie miałam siły kłócić się dalej z przyjaciółką. Po prostu wróciłam do swojego pokoju, gdzie nie było już współlokatorki. Wyjęłam z szafy czarne leginsy oraz bluzkę na krótki rękaw trochę za dużą, może dla tego, że była Dominika. Usłyszałam pukanie do drzwi, które po chwili zostały otwarte przez chłopaków
-Gotowa? – zapytał Paweł
-Jasne – wyszliśmy na korytarz.
Stanęliśmy pod pokojem Filipa. Byłam lekko poddenerwowana. Blondyn zapukał do drzwi. Po chwili otworzył nam Mateusz, przedstawił się nam i zaprosił do środka. Ten pokój był zdecydowanie większy, od razu na wejściu dało się to zauważyć. Przed drzwiami był regał z książkami szkolnymi i nie tylko. Łóżka były zdecydowanie większe, z łatwością pomieściłyby dwie osoby na raz. W rogu pokoju stały dwie pufy-worki, na których siedziały już Natalka z Sylwią. Na wolnym łóżku siedziały dwie dziewczyny, z którymi jeszcze nie rozmawialiśmy. Filip natomiast siedział sam na łóżku smutny, lecz po ujrzeniu naszej trójki poprawił mu się humor. Dwie tajemnicze dziewczyny podeszły i również się przedstawiły. Ciemnowłosa miała na imię Patrycja, a ta druga Agnieszka, obie od razu wydały się sympatyczne. Natalka za bardzo nie była zadowolona z mojego widoku. Widziałam już po samym początkowym zachowaniu Mateusza, brunet porozmawiał z nim. Brązowooki obdarzył Pawła zimnym spojrzeniem, sprawiając, że mój przyjaciel poczuł się dziwnie i usiadł na łóżku Mateusza, zaraz obok niego. Ja z Dominikiem zajęliśmy miejsce obok gospodarza. Do ciszy nocnej pozostało trochę ponad trzy godziny. Sylwia włączyła muzykę ze swojego telefonu i podpięła się pod głośniki na biurku
-Nie miało być zero alkoholu? – spojrzałam na bruneta, który wyciągnął kilka puszek piwa z szafy
-Żartujesz sobie? To moi rodzice – zakpił i podał mi trunek.
Na początku sceptycznie podchodziłam do tego, zwłaszcza, że na nie często piję napoje z procentami. Dominik spojrzał się na mnie niepewnie
-To tylko jedne piwo – szepnęłam do przyjaciela.
Powoli otworzyłam puszkę i wzięłam pierwszego łyka. Od razu uderzył mnie zapach i smak chmielu. Zaczęły się rozmowy między ludźmi, Natalia nadal nie odzywała się do mnie i traktowała mnie dość ozięble. Niestety udzieliło się o Adze i Patce, więc również one nie chciały ze mną rozmawiać. Sylwia od czasu do czasu zagadywała, lecz i tak rozmowa za bardzo się nie kleiła i ostatecznie dziewczyny gadały razem, a ja z chłopakami. Nagle do pokoju wszedł chłopak z niebieskimi włosami
-Siemka, jestem Florek – przedstawił nam się nowoprzybyły.
Przedstawiliśmy się mu. Dzięki szarookiemu impreza jeszcze bardziej się rozkręciła, muzykę trochę pogłośniono, chłopak był bardzo imprezowy. Tańczyliśmy i śmialiśmy się
-Sylwia, jak coś masz jeszcze czterdzieści procent na telefonie – powiedziała Natalka podczas zmieniania piosenki
-Jasne, ale i tak została godzina – odpowiedziała moja współlokatorka.
*Per. 3os.*
Czas mijał nieubłaganie. Po mimo poróżnień z dzisiejszego dnia wszyscy się dobrze bawili. Chociaż wiedzieli, że to tylko chwilowe, a jutro wrócą do swoich sporów. Zresztą teraz promile we krwi swoje też już czyniły. W sumie jedynymi neutralnymi osobami byli Sylwia i Florek. Natalia nastawiła pozostałe dwie dziewczyny przeciwko Oli i jej przyjaciołom. Sylwia nie widziała w tym nic złego i starała się załagodzić sytuację, niestety na marne. Filip ciągle był zły na Pawła, chociaż prawdą jest, że szatyn po prostu powiedział jak jest, oprócz tego brązowooki był pozytywnie nastawiony do Magdy, w sumie podczas krótkiego spotkania na korytarzu wiedział, że z łatwością odnajdzie z nią wspólny język. Syn gospodarzy najbardziej zaciekawiony był jednakże Dominikiem, wiedział, że blondynek miał jakąś tajemnicę, a jego celem od dzisiaj było dowiedzieć się czym ona jest. Mateusz dalej w planach miał zbliżyć się do Magdy, a reszta nowych nie obchodziła go za bardzo. Blondynka nie była nastawiona na ludzi, wolała skupić się na nauce, chociaż przyjaźnie też były na jakimś miejscu w jej liście. Ciekawiło ją, co tak naprawdę stało się Oli, zazwyczaj to ona chciała poznawać nowych ludzi i imprezować. Nagle wybiła dwudziesta druga, telefon sam z siebie się wyłączył, a z dworu słychać było szczekanie psa. Filipa przeszedł dreszcz, a on sam podszedł do okna i je otworzył
-Co się stało? – Magda podeszła do niego zaniepokojona
-Nie podoba mi się to, idę do pokoju – Sylwia zabrała swój telefon i wyszła, reszta dziewczyn powtórzyła jej czyn
-Praktycznie całe życie tutaj mieszkałem i nigdy nie słyszałem żadnego psa w okolicy – odpowiedział poważnie brunet.
-1094 słowa
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top