#3 Historia Alexa
Dwunastoletni Alex Jakson pożegnał swoją matkę Anastazje Jakson. Kobieta zmarła na skutek długiej walizki z rakiem. Dwa lata później w wypadku. Po miesiącu walki zmarł. Alex zamieszkał z babcią. Po półtora roku babcia Grenda zdecydowała , że oddała wnuczka do domu dziecka, ponieważ nie mogła poradzić sobie z jego wychowaniem.
Oczami Alex
Spakowałem wszystkie ciuchy. Ostatni raz trzasnołem drzwiami do mojego pokoju. Porzegnałem się z babcią. Wsiadłem do czarnego ,,autobusa" tak można nazwać ten środek transportu. Jazda trwała jakieś pół godziny. Wyszedłem z busa z plecakiem na plecach i z malutką walizeczką. Przywitała mnie jakąś baba chyba miała piędziesiątke -wyglądała na tyle lat.
-Dzień dobry, ty jesteś Alex.
-Tak , pokaże mi pani mój pokój bo jestem zmęczony.
-Dobrze.-Gdy weszliśmy do bidula zobaczyłam szczęśliwe sieroty. Czemu są takie szczęśliwe. Chociaż wiedzą że są opuszczone. Prawie bym zwymiotowała przez to, ale jakoś to zahamowałem. W mgnieniu oka znalazłem się przy drzwiach z numerem 111
-To jest twój pokój.- oznajmiła ta baba. Po rozpakowaniu , wyjołem telefon i słuchawki... Gdy otworzyły się drzwi, weszło dwóch kolesi. Jeden klepną mnie w ramie , ale mało mnie to obchodziło z kim dziele pokój, bo i tak nie szukam przyjaźni. Włożyłem słuchawki i włączyłem muzykę i wyłączyłem myślenie w końcu zasnołem. Gdy wstałem była dwunasta.
-Ile ja spałem.- powiedziałem do siebie. Wstałem i ruszyłem na poszukiwania łazienki ,kiedy wkoncu ją znalazłem przemyłem twarz lodowatą wodą. Wyszedłem z łazienki na korytarz. Potem włuczyłem się po korytarzu, a gdy ujżałem duże okno przez ,które wpadało światło księżyca. Usiadłem na oknie bo czemu by nie. Zszedłem z okna i dalej się włuczyłem korytarzem
a po dłuższym czasie wróciłem do pokoju i nie zauważyłem kiedy zasnołę. Rano obudziły mnie słowe kieroane do mnie-Wstawaj śpiąca królewno!! Pani dyrektor cię wzywa.- i wyszli.A ja z niechęciom wstałem z dości niewygodnego ale jednak łóżka. Wygrzebałe pierwsze lebszeciuch i poszedłem się przebrać po 5 nim wyszłem z łazienki. zachaczyłem jeszcze o pokuj , żeby rzucić tam ciuchy ,w który się obudziłem. Jak zmykałem drzwi od pokoju uświadomiłem sobie ,że nie mam zielonogo pojęcia gdzie jest gabinet tej całej pani dyrektor. No nic może spodkam jakiś żywe dusze na korytarzu to oni mi powiedzą gdzie jest gabinet dyrektorki. Podeszłem do jakieś laski z czarnymi wlosam. Ona popatrzyla się z iskrami w iczach.
- Hejka. Jestem Alex a ty jak masz na imie??-zapytałem tą laske.
-Abi.-szybko odpowiedziała.
-Czy pani śliczna wie może gdzie jest gabinet dyrektorki bidula?
-Pewnie. Choć za mną.- podążyłem za Abbi.
Oczami Abbi
-Stoje z koleżanką podchodzi do mnie Blondy i mówi:
-Hejka. Jestem Alex a ty jak masz na imię??-zapytał z pewnością przeciętnego podrywacza.
-Abb.-po tym.zorientowałam sie że to nowy podopieczny bidula.
-Czy pani śliczna wie może gdzie jest gabinet dyrektorki bidula?-po chwili zastanowienia odpowiedziam.
-Pewnie. Choć za mną.-podążyłam w strone gabinety. Minełam trzecie okno, stanełam na środku korytarza i odwruciłam się w strone Alex'a i powiedziałam:
-Już jesteśmy. Czegoś jeszcze Ci potrzeba?
-Poczekasz na mnie?
-Dobrze.-zapukał do drzwi, usłyszałam szorstki głos wice dyrektorki. Otworzył ostrożnie drzwi i wszedł do gabinetu. Oparłam sie o ściane wyjełam telefon i przeglądałam social media. Kiedy otworzyłam Facebooka zobaczyłam wiadomość od mojego przyjaciela.
,,Dzisiaj o 16 u mnie''-byłam zdziwiona co ma mi do powiedzenia. Zdążyłam przejrzeć jeszcze ista i Alex wyszedł z gabintu.
-Co teraz chcesz robić?? -zapatałam go gdy zamykał drzwi.
-Coś zjeść.
-Wiesz gdzie jest staówka?
-Tak.
-Smacznego i do zobaczenia.
-Pa.-nasze drogi się rozeszły. Wróciłam do pokoju i zaczełam go sprzątać. Na początek łóżko póżniej książki i biurko. Pokój sprzątnięty, mam czas dla siebie uczesałam się pomalowałam się. Spojrzałam sie na telefon ,aby sprawdzić ,która godzina.
Była 11.00 co tu robić???
-Wiem- po dłuższej chwili zastanowienia wymysliłam co będę robić. Wziełam trzecią część ,,Czarnych Kamieni'' i zaczełam czytać to jedyna książka omawiana w szkole ,która mi się spodobała i czytam już trzecią część tej książki i dalej mnie zaskakuje pozytywnie. Gdy dotarłam do połowy książki. Zamknęłam ją i wyszłam z pokoju po dordze do pokoju pani Wandy zgarnełam maja przyjaciołke i razem tam poszłyśmy. Całą droge opowiadałam jej o moim spodkanu Alex'a (nikt i tak nie zastąpi moje best friend. Przy drzwiach zaprzestałyśmy rozmowy zapukałam po czym wszłam do pokoju. Pani Wanda siedziała na fotelu i piła herbate nie chciałam jej przerywać ,ale miałam ochote na spacer.
-Dzień dobry.
Witaj Abbi. Może napijesz się herbaty
-Nie dziękuję. Mam do pani putanie.
-Jaką?
-Możemy iść do parku.
-Dobrze ale tylko na godzine.
-Chce pani iśc z nami??
-Tak.
-To widzimy się w głównym holu za 10 min.-wyszłyśmy z pokoju wruciłyśmy do swojego pokoju ubrałam płaszcz, szalik, i botki a Vi skórę, komin i glany. Wyszłyśmy z pokoju i ruszyłyśmy w strone holu a tam czekała na nasz Pani Wanda. Choćmy otwarła drzwi i wyszła. Park był od bidula zaledwie kilomert. Szłyśmy bokiem chodnika szybkim krokiem. Wiał lekki wiatr ,ale mi to nie przeszkadzało.
Oczami Alex'a
Zjadłem śniadanie było nawet dobre. Wstałem od stołu oddałem tace kucharce i wyszedłem ze stołówki. Usiadłem na najbliższym oknie i wpatrzony szare chmury myślałem nad sensem życia ale nic nądrego nie wymyśliłem. Jak to ja, oparłem głowe o kolana i zamknąłem oczy zobaczyłem mamę była szczęśliwa bez ojca z babcią. Poczułem jak kople spływają po moim policzku. Tam gdzie teraz są jest im dobrze, kiedyś je spodkam. Podniosłem głowe z małym strachem co ja widziałem co jest z moimi oczami widze dobrze ??? Nie wiedziałem co myśleć o toim śnie. Oparłem głowe o ściane i spojrzałem na sufit był taki brudny mogli by odświeżyć tą rudere. Po skrytykowaniu sufitu zeskoczyłem z okna i wruciłem do pokoju. Na miejscu wziołem telefon i włączyłem muzyke po zakończeniu sie pierwszej piosenki przeszył mnie ból. Bolała mnie cała glowa tak okropnie po chwili zrobiło mi się słabo a potem zobaczyłem czarne przed oczami a dalej nie jestem w stanie tego okreslić. Po pewnym czasie obudziłem się w sali szpitalnej. Oprucz mnie w sali nikogo nie było panowła cisza , którą co dziewięć sekund przerywało pikanie maszyn utrzymującenie przy życiu i pokazując stan moje serca. Głowa już mnie nie bolała...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top