Znowu błyskawice

Usiadłam sobie na balkonie. Wsłuchałam się w odgłosy, które dobiegały z ulicy. Niedaleko znajdował się park. Wstałam. Spojrzałam tam. Widziałam, że było dużo rowerów ustawionych w stojakach. Pomyślałam,że fajnie byłoby się jutro przejechać rowerami. Spojrzałam w niebo. Nie było jeszcze ciemno,bo była dopiero 20:00. Na niebie zauważyłam kolorowe błyskawice. Takie same jak w Polsce. Uniosłam ręce i wyczarowałm lunete. Spojrzałam przez nią. Nie było widac nic poza tymi błyskawicami. Nie mogłam sie dopatrzeć niczego niepokojącego. Zacisnelam rękę w pieść i luneta zniknęła.
W tej chwili wrócił Jake. Przyszedl na balkon. Uśmiechnęłam się. Ręce schowane miał za plecami.

-Co tam masz?-zapytałam.

Wyciągnął ręce. Trzymał w nich najlepsze włoskie wino.

-Super-powiedziałam.

Pocałowałam go i poszłam po kieliszki i korkociąg. Wampir otworzył butelkę i nalał nam. Usiedliśmy na balkonie. Wzięłam łyk alkoholu.

-Bardzo dobry-powiedziałam.

-Ciesze sie-odparł z uśmiechem.

-Może dla odmiany wypożyczymy jutro rowery?-zaproponowałam.

-Rowery?-spytał Jake.

-Tak.Moglibyśmy pojeździć po okolicy-odparłam.

-Dobrze.

Siedzieliśmy na balkonie do 1 w nocy. Poszłam wziąć szybki prysznic. Przebrałam sie i poszłam do pokoju. Jake też poszedł sie wykąpać.
Położyłam się na łóżku.Szybko zasnęłam.

Jake:

Cleo poszła sie wykąpać. Umyłem kieliszki i wyrzuciłem butelkę bo winie. Kiedy dziewczyna wyszła z łazienki,poszedłem się ogarnąć.
Po kilku minutach wróciłem do sypialni. Cleo już spała. Przykryłem ją kołdrą i położyłem się obok.

Cleo:

Kiedy się obudziłam, Jake jeszcze spał. Spojrzałam na telefon. Była 12:00.
No to na śniadanie raczej nie zdążymy- pomyślałam.
Poszłam się ubrać. Założyłam dżinsowe spodenki,czerwoną bokserkę i czarne tampki. Wzięłam portfel i wyszłam z pokoju. Poszłam do sklepu, niedaleko hotelu. Kupiłam coś do picia i do jedzenia na śniadanie. Po kilku minutach wróciłam do pokoju. Wampir nadal spał. Przyszykowałam wszystko i postawiłam na ławie w salonie. Zeszłam do restauracji i przyniosłam dwie kawy. Jedną filiżankę postawiłam na ławie.Swoja kawe wzięłam do rèki i wyszłam na balkon. Napiłam się trochę. Oparłam się o barierkę i spojrzałam w niebo. Nie było żadnych śladów wczorajszych błyskawic. Upiłam jeszcze łyk kawy.

-Cleo-usłyszałam.

Odwróciłam się.

Hejka miśki ;) Niedługo wakacje. U was też tak gorąco jest? :-D

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top