Zaproszenie

Zamknęłam szybko drzwi na klucz i odsunęłam się od nich. Usłyszałam pukanie.

-Cleo otwórz.Przecież żartowałem-usłyszałam głos Simona.

-Nie będę ryzykować-odparłam.

-No dobra.To ja idę na dół do Jake'a.Zaraz mają przyjechać Mag ze Scottem,żeby zaprosić nas oficjalnie na swój ślub.

Usłyszałam oddalające się kroki. Zapomniałam,że mam cały mokry kombinezon. Poszłam się przebrać. Przez okno widziałam,że przyjechali goście.

-Cleo!-krzyknął Jake.

-Idę!-odkrzyknęłam.

Podeszłam do drzwi.Przekręciłam klucz i otworzyłam je.Wyszłam na korytarz.

-Aaaaaaa!!-krzyknęłam.

Coś spadło mi na głowę.Po rękach ściekała mi niebieska farba.Po kilku sekundach Jake pojawił się na górze.Zaczął się śmiać.Mag ze Scottem też przyszli i jak zobaczyli,co mi się stało dołączyli do wampira.

-To nie jest śmieszne-powiedziałam próbując się wytrzeć.

Po schodach wszedł Simon.Był zadowolony.

-To twoja sprawka-powiedziałam.

-Tak-uśmiechnął się.

Uniosłam rękę i po farbie nie było śladu.Byłam czysta. Spojrzałam na chłopaka. Skierowałam ku niemu ręce i wypowiedziałam zaklęcie.Simon zniknął.

-Gdzie on jest?-zapytał Jake.

-Co mu zrobiłaś?-spytał Scott.

-Ja się mu tylko odwdzięczyłam za tą farbę-odparłam z chytrym uśmiechem.

W tym momencie zadzwonil telefon Jake'a.Chłopak odebrał i właczył na głośnomówiący.

-Simon gdzie jesteś?

-Nie wiem.Wkoło są tylko pojedyncze drzewa.

Jake spojrzał na mnie.

-Gdzie go przeniosłas?-zapytał mnie.

-Jest gdzieś na sawannie w Afryce.

-Zabierz mnie stąd!-zawołał Simon.

-No nie wiem-odparłam.

Teleportowałam sie do niego.

-No nareszcie-powiedział,gdy mnie zobaczył.

-Ciesz sie,że tylko tu cię wysłałam.

-No ok zabierz mnie stąd.

-Spoko-złapałam go za reke i po chwili byliśmy w domu.

-Stary co ja przeżylem-powiedział Simon.

Zaczęłam się śmiać.Spojrzeli na mnie.

-Już będziesz wiedział,że lepiej ze mną nie zaczynać-uśmiechnęłam się.

-Nigdy wiecej.Przyrzekam-powiedział Simon.

Wszyscy zaczęliśmy się śmiać.

-Mag,Scott chcecie coś do picia?-zapytałam już opanowana.

-Poproszę wodę-odparła Margaret.

-Jak macie krew to bym sie napił-powiedział narzeczony dziewczyny.

Poszłam do kuchni i wróciłam z dwoma szklankami.Usiedliśmy na kanapie.
Kuzynka wyjęła dwie koperty z torebki.

-Zapraszamy na nasz ślub. Dla was mam jedno zaproszenie-powiedziała do mnie i Jake'a z uśmiechem i podała nam je.-A dla ciebie mam osobne.Przyjdz z osobą towarzyszącą-dała zaproszenie Simonowi.

-Dziękuję-odparłam i przytuliłam kuzynkę.-Naprawdę bardzo wam gratuluję-uśmiechnęłam się.

-Sorki,że nie zostaniemy na dłużej,ale mamy jeszcze dużo osób do zaproszenia-powiedział Scott.

Odprowadziłam ich do drzwi.Pożegnali się i pojechali.

Heejoo :) Podoba wam się rozdział? ;-)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top