Wycieczka
Obudziłam się po 11. Odwróciłam się w strone okna. Jake'a nie było.
Wstałam i podeszłam do walizki. Wyjęłam szlafrok i założyłam go.
Był biały,aksamitny. Zawiązałam pasek wkoło talii. Zaczęłam wyjmowac ubrania z walizki i wkładac je do szafy. Kiedy skończyłam do pokoju wszedł mój chłopak.
Położył tace ze śniadaniem na biurku.
-Twoje śniadanie-powiedział.
-Dziękuję. Jesteś kochany-pocałowałam go.
-Co masz pod szlafrokiem?
Odsunęłam lekko szlafrok.
-Spodenki i bluzke-uśmiechnęłam się.
Spojrzałam na niego.
-Oj biedaku.Liczyłeś na coś więcej?
-Raczej na mniej-powiedział z uśmiechem.
Walnęłam go lekko w ramię.
-Ty juz jadłeś?-zapytałam.
-Tak,ale chyba musze odwiedzić jakiś szpital-odparł.
Usiadłam z tacą na łóżku. Uniosłam rękę i na biurku pojawiły się dwa worki z krwią.
-Takie jakie lubisz-powiedziałam.
-Dziękuję kochanie-odparł.
Zjadłam śniadanie. Rozpakowałam walizkę Jake'a.
Przebrałam się. Założyłam letnią, zwiewną, niebieską sukienkę. Do tego białe trampki. Weszłam do salonu. Wampir już wypił krew. Machnęłam ręką i puste woreczki zniknęły.
-Lepiej żeby pokojòwki nie znalazły tego w koszu-powiedziałam.
-Racja.
-Może pójdziemy się przejść?-zapytałam.
-Jasne-odparł.-Wypożyczmy samochód.
-Dobry pomysł.
Wzięłam torebkę i wyszliśmy. Poszliśmy do najbliższej wypożyczalni aut. Jake poszedł rozmawiać z Włochem. Ja czekałam na zewnątrz. Poszłam na parking zobaczyć,co oferują. Zatrzymałam się przy czarnym bmw. Spodobało mi się. W tym czasie chłopak podszedł do mnie razem z właścicielem.
-Który chcesz?-zapytał.
-Może ten?-wskazałam na auto obok.
-Okej-odparł.
Powiedział coś po włosku do mężczyzny i dał mu plik banknotów. Starszy pan wręczył mu kluczyki.
-Jedziemy-uśmiechnął się.
Poszedł od strony kierowcy. Złapałam go za ramię.
-Mogę prowadzić?-spytałam.
-Nie masz prawa jazdy.
-Zapisałam się-odparłam dumnie.
Zrobił wielkie oczy.
-Jestem zdziwiony-odparl.
-A co? Myślałeś,że nie pójde?
-Noo troche tak.
Zaśmiałam się. Wzięłam od wampira kluczyki i wsiadłam. Chłopak usiadł od strony pasażera.
-A mapa?-zapytałam.
-Wyjął z kieszeni przewodnik po Włoszech wraz z mapą.
Przejrzałam ją.
-Jedziemy najpierw do Rzymu?-zapytałam.
-Okej.
Przekręciłam kluczyki i wyjechałam z parkingu. Wjechałam na autostradę. Nikogo przede mną nie było. Wcisnèlęłam gaz do końca.
-Uważaj na fotoradary-powiedział Jake.
-Bez obaw. Od czego jest magia?-uśmiechnęłam się.-Jak coś wymarzę nasze zdjęcie-powiedziałam.
Zaśmiał się. Spojrzałam na licznik. Było dopiero 110km/h. Przede mną zauważyłam auto. Wcisnęłam gaz i wyminęłam je. Teraz jechałam 160km/h. Chłopak spojrzał na licznik. Szybko zapiął pasy. Też to zrobiłam.
-Boisz się?-zapytałam i spojrzałam na niego.
-Patrz na droge-odparł.-Nie boje sie.
Zaśmiałam się.Na liczniku było już 190km/h.
-Przecież jesteś wampirem.Od szybkiej jazdy nie umrzesz-powiedziałam i spojrzałam na niego.
-No nie.Może jednak zwolnij-powiedział.-Niedlugo bedzie tu dużo aut.
-Spokojnje-odparłam.
Spojrzałam na droge przed sobą.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top